- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Wpisy archiwalne w kategorii
Samotnia
Dystans całkowity: | 453.91 km (w terenie 7.50 km; 1.65%) |
Czas w ruchu: | 26:57 |
Średnia prędkość: | 17.49 km/h |
Maksymalna prędkość: | 32.20 km/h |
Suma podjazdów: | 500 m |
Liczba aktywności: | 50 |
Średnio na aktywność: | 9.26 km i 0h 32m |
Więcej statystyk |
Tyra..
Czwartek, 18 sierpnia 2011 | dodano: 18.08.2011Kategoria do 50 km, Robotniczo, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(9)
7.98 km (0.00 km teren), czas: 00:28 h, avg:17.10 km/h,
prędkość maks: 27.80 km/hTemperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wczoraj wieczorem totalny brak chęci na kręcenie a w planach było conajmniej 30 kilosów :) Nie wiem, co to wczoraj było, ale ogarnął mnie taaaaaaki potworny leń, że SZOK!!!
Dawno takiego nie miałam :/
Ta więc dzisiaj rano postanowiłam, że wykonam wczorajszy popołudniowo-wieczorny plan i gdzieś "wyskoczymy" :)
Tymczasem poranek przywitał Nas znowu piękną pogoda, chociaż na termometrze tylko 15 stopni i przydałyby się nogawki :) Niestety moje ciągłe poszukiwania nogawek na damską niewielką nogę spełzają na niczym , dlatego pomyślałam sobie, że zakupię męskie w najmniejszym dla nich dostępnym rozmiarze :]
Rano spokojnie, te same ulice, ten sam podjazd, te same skrzyżowania....
A w pracy spokojna i nie nerwowa tyra :)))
W międzyczasie znalazłam kolejne fajne zdjęcie rowerowe w necie :)
Po pracy zaplanowane mycie samochodu, bo jutro idzie na sprzedaż i szykowanie domu na powrót Krasnala Ogrodowego :)))))))
Poza tym wykonanie wczorajszego planu popołudniowo-wieczornego na rowerze, oczywiście :]
Dawno takiego nie miałam :/
Ta więc dzisiaj rano postanowiłam, że wykonam wczorajszy popołudniowo-wieczorny plan i gdzieś "wyskoczymy" :)
Tymczasem poranek przywitał Nas znowu piękną pogoda, chociaż na termometrze tylko 15 stopni i przydałyby się nogawki :) Niestety moje ciągłe poszukiwania nogawek na damską niewielką nogę spełzają na niczym , dlatego pomyślałam sobie, że zakupię męskie w najmniejszym dla nich dostępnym rozmiarze :]
Rano spokojnie, te same ulice, ten sam podjazd, te same skrzyżowania....
A w pracy spokojna i nie nerwowa tyra :)))
W międzyczasie znalazłam kolejne fajne zdjęcie rowerowe w necie :)
Po pracy zaplanowane mycie samochodu, bo jutro idzie na sprzedaż i szykowanie domu na powrót Krasnala Ogrodowego :)))))))
Poza tym wykonanie wczorajszego planu popołudniowo-wieczornego na rowerze, oczywiście :]
Idzie jesień.......
Środa, 17 sierpnia 2011 | dodano: 17.08.2011Kategoria do 50 km, Robotniczo, Samotnia, W towarzystwie Rower: JULIET 40-V
Komentarze(8)
7.98 km (0.00 km teren), czas: 00:27 h, avg:17.73 km/h,
prędkość maks: 25.50 km/hTemperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj kiedy wstałam, powiedziałam sobie, że nie ma bata, muszę pojechać do pracy na rowerze, mimo iż zza oknem aura nie była zadowalająca, ale perspektywa poprawy pogody napawała mnie porannym optymizmem :)
Spakowałam co trzeba i pojechałam...chłodno rano a ja w krótkich spodenkach, bo jakoś nie dorobiłam się jeszcze nogawek, które teraz by się przydały :]
Po drodze widać, że powoli jesień zbliża się do Nas. Liście drzew zaczynają się przebarwiać na żółto złoty kolor i coraz więcej uschniętych liści leży na trawie czy na chodnikach :/ Miejmy nadzieje tylko, że jesień będzie dla Nas rowerzystów łaskawa i podaruje Nam piękne słonko i choć odrobinę ciepła byśmy mogli jeździć i podziwiać piękno przyrody ubranej w jesienne szaty :)
Kiedy robię wpis, tj, około godziny 13 jest pięknie za oknem, coraz więcej słonka i coraz mniej chmur ;)))
W tym miejscu chciałabym wrócić do jednego ze zdjęć, które umieściłam w poprzednim wpisie
Otóż dzisiaj dowiedziałam się, że jest to Stara Papiernia rodziny Czartoryskich w Celejowie , o której możecie sobie dokładnie poczytać TUTAJ
albo TUTAJ
Ponadto jak podają obie strony, w Celejowie jest też Pałac, do którego koniecznie następnym razem musimy dotrzeć, jak i zrobić zdjęcia papierni z bliska, bo jestem ciekawa jak wygląda :)
Tak więc tym razem My, czyli Kamil i ja będziemy bawić się w pewnego rodzaju poszukiwaczy historii, jak ostatnio Grześ i Paula :]
Jadąc po pracy do domciu, mijając zaspanych, nie wiedzieć czemu przechodniów, nagle oczom moim ukazał się Kamil :) a to Ci niespodzianka, właśnie poprawiał coś w rowerze i miał do przejechania jeszcze jedna pętlę treningową. Chwilę pogadaliśmy, jak to My i Kamil odprowadził mnie do domciu, po czym poleciał dokończyć co zaczął :]
Pogoda piękna, więc kto wie czy dziś nie pojeździmy, uporawszy się najpierw ze wszystkim dookoła :)
P.S. dzięki Kochanie za towarzystwo do domciu :)
Spakowałam co trzeba i pojechałam...chłodno rano a ja w krótkich spodenkach, bo jakoś nie dorobiłam się jeszcze nogawek, które teraz by się przydały :]
Po drodze widać, że powoli jesień zbliża się do Nas. Liście drzew zaczynają się przebarwiać na żółto złoty kolor i coraz więcej uschniętych liści leży na trawie czy na chodnikach :/ Miejmy nadzieje tylko, że jesień będzie dla Nas rowerzystów łaskawa i podaruje Nam piękne słonko i choć odrobinę ciepła byśmy mogli jeździć i podziwiać piękno przyrody ubranej w jesienne szaty :)
Kiedy robię wpis, tj, około godziny 13 jest pięknie za oknem, coraz więcej słonka i coraz mniej chmur ;)))
W tym miejscu chciałabym wrócić do jednego ze zdjęć, które umieściłam w poprzednim wpisie
Otóż dzisiaj dowiedziałam się, że jest to Stara Papiernia rodziny Czartoryskich w Celejowie , o której możecie sobie dokładnie poczytać TUTAJ
albo TUTAJ
Ponadto jak podają obie strony, w Celejowie jest też Pałac, do którego koniecznie następnym razem musimy dotrzeć, jak i zrobić zdjęcia papierni z bliska, bo jestem ciekawa jak wygląda :)
Tak więc tym razem My, czyli Kamil i ja będziemy bawić się w pewnego rodzaju poszukiwaczy historii, jak ostatnio Grześ i Paula :]
Jadąc po pracy do domciu, mijając zaspanych, nie wiedzieć czemu przechodniów, nagle oczom moim ukazał się Kamil :) a to Ci niespodzianka, właśnie poprawiał coś w rowerze i miał do przejechania jeszcze jedna pętlę treningową. Chwilę pogadaliśmy, jak to My i Kamil odprowadził mnie do domciu, po czym poleciał dokończyć co zaczął :]
Pogoda piękna, więc kto wie czy dziś nie pojeździmy, uporawszy się najpierw ze wszystkim dookoła :)
P.S. dzięki Kochanie za towarzystwo do domciu :)
Słoneczny piątek z zakupami w tle :)
Piątek, 12 sierpnia 2011 | dodano: 12.08.2011Kategoria do 50 km, Robotniczo, Samotnia, W towarzystwie Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3)
13.86 km (0.00 km teren), czas: 00:30 h, avg:27.72 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:22.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj kiedy otworzyłam oczy, za oknem zobaczyłam słońce prześwietlające prze delikatne poranne chmurki...:) To oznaczało tylko jedno - rowerem do pracy :]
Znowu pyszne śniadanko w doborowym towarzystwie i lecieć trzeba, bo tyra czeka :)
Ehh jak ja lubię takie poranki, już zapomniałam jak może być cudownie rano, kiedy otwierasz oczy i czujesz, że jesteś szczęśliwa i od razu uśmiechasz się i chce się żyć :)
Rano na termometrze było 18 stopni, co napawa optymizmem i nawet wiatr smagający gołe nogi w krótkich spodenkach wcale nie przeszkadza :]
Po Nasze osiedle o poranku ścieżk, którą podążam do pracy.
Mimo iż prognozy weekendowe są optymistyczne, to realia takie, że powoli liście zaczynają na drzewach żółknąć i drzewostany stają się bardziej złote niż zielone...
Cóż, chyba powoli zbliża się do Nas jesień i możemy mieć tylko nadzieję, że będzie piękna złota i ciepła, byśmy mogli porowerować sobie :)))
Mam też na dzisiaj mały plan, by na rower po obiedzie wyskoczyć, bo wczorajszy jakoś nie wypalił, za mało czasu, za dużo wszystkiego innego :/
Po południu Kamil przyjehał po mnie do pracy i postanowiliśmy zajechać do rowerowego, zobaczyc jakie liczniki mogą mnie zaproponować :)
Szybko, krótko i na temat...Licznik został zakupiony :D
Padło na firme Kellys, bo była w korzystnej cenie..
Przejeżdżając koło LIDLA widzieliśmy niebotyczne tłumy i zastanawialiśmy się, dlaczego tak się dzieje...
Pojechaliśmy jednak do domu na obiadek..bo w planach mieliśmy kolejne rowerowanie :)
Znowu pyszne śniadanko w doborowym towarzystwie i lecieć trzeba, bo tyra czeka :)
Ehh jak ja lubię takie poranki, już zapomniałam jak może być cudownie rano, kiedy otwierasz oczy i czujesz, że jesteś szczęśliwa i od razu uśmiechasz się i chce się żyć :)
Rano na termometrze było 18 stopni, co napawa optymizmem i nawet wiatr smagający gołe nogi w krótkich spodenkach wcale nie przeszkadza :]
Po Nasze osiedle o poranku ścieżk, którą podążam do pracy.
Mimo iż prognozy weekendowe są optymistyczne, to realia takie, że powoli liście zaczynają na drzewach żółknąć i drzewostany stają się bardziej złote niż zielone...
Cóż, chyba powoli zbliża się do Nas jesień i możemy mieć tylko nadzieję, że będzie piękna złota i ciepła, byśmy mogli porowerować sobie :)))
Mam też na dzisiaj mały plan, by na rower po obiedzie wyskoczyć, bo wczorajszy jakoś nie wypalił, za mało czasu, za dużo wszystkiego innego :/
Po południu Kamil przyjehał po mnie do pracy i postanowiliśmy zajechać do rowerowego, zobaczyc jakie liczniki mogą mnie zaproponować :)
Szybko, krótko i na temat...Licznik został zakupiony :D
Padło na firme Kellys, bo była w korzystnej cenie..
Przejeżdżając koło LIDLA widzieliśmy niebotyczne tłumy i zastanawialiśmy się, dlaczego tak się dzieje...
Pojechaliśmy jednak do domu na obiadek..bo w planach mieliśmy kolejne rowerowanie :)
Cykloza Rulez :)
Środa, 10 sierpnia 2011 | dodano: 10.08.2011Kategoria do 50 km, Robotniczo, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(11)
9.30 km (0.00 km teren), czas: 00:27 h, avg:20.67 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:16.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj trzeba było wstać nieco wcześniej, bo o 5.15 by po 6 rano w pracy być :/
Tak też się stało, tym bardziej, że kolejny poranek cudownie się zaczął..i nie mówię tutaj o słońcu za oknem :)
Było śniadanko, herbatka i poleciałam do pracy..
Dzisiejsza trasa:
Ślusarska - Tokarska - Kilińskiego - Kaznowskiego - Dębowa - Gościńczyk - Lubelska - Wojska Polskiego - Partyzantów - Mickiewicza - Kaniowczyków - Słowackiego - Pszczela - Legionu Puławskiego - Skowieszyńska - Kaznowskiego - Norblina - Dwernickiego - Kilińskiego - Tokarska - Ślusarska
Po południu, pomimo ładnej pogody, conieco do roboty i dlatego rower w garażu :/
Brak licznika zmusza mnie do podawania danych przybliżonych...
Z powodu braku aparatu i natchnienia na trasie DPD na zdjęcia, obrazek jaki znalazłam w necie:
Tak też się stało, tym bardziej, że kolejny poranek cudownie się zaczął..i nie mówię tutaj o słońcu za oknem :)
Było śniadanko, herbatka i poleciałam do pracy..
Dzisiejsza trasa:
Ślusarska - Tokarska - Kilińskiego - Kaznowskiego - Dębowa - Gościńczyk - Lubelska - Wojska Polskiego - Partyzantów - Mickiewicza - Kaniowczyków - Słowackiego - Pszczela - Legionu Puławskiego - Skowieszyńska - Kaznowskiego - Norblina - Dwernickiego - Kilińskiego - Tokarska - Ślusarska
Po południu, pomimo ładnej pogody, conieco do roboty i dlatego rower w garażu :/
Brak licznika zmusza mnie do podawania danych przybliżonych...
Z powodu braku aparatu i natchnienia na trasie DPD na zdjęcia, obrazek jaki znalazłam w necie:
Jak dobrze wstać skoro świt... :)
Wtorek, 9 sierpnia 2011 | dodano: 09.08.2011Kategoria do 50 km, Robotniczo, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(4)
9.44 km (0.00 km teren), czas: 00:26 h, avg:21.78 km/h,
prędkość maks: 32.00 km/hTemperatura:18.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Tak jak w tytule, warto wstać rano by czerpać garściami piękny dzień :)))
Wtorkowy poranek zaczął się pięknie, słonko wychodziło zza chmur :] tylko nieco chłodniej niż wczoraj i silniejszy wiatr, ale dzisiaj to wcale nie przeszkadza :)
Decyzja o rowerowaniu do pracy zapadła właśnie dzisiaj rano, bo wszystko zależało od tego co zastane za oknem. No i taka iła niespodzianka, więc wyciągnęłam Dżuliette z domu, gdyż chwilowo tam przebywała, wcześniej zjadłam pyszne i pożywne śniadanie...:] za które Ci Kochanie dziękuję bardzo!!!
Poleciałam do pracy, oj szkoda , że nie mam licznika bo znowu nawalił, bo dane były by bardziej dokładne a tak "na oko " mogę ocenić jak szybko jechałam, a dzisiaj rano nawet szybko :) Zaliczyłam również 10% podjazd, który pokonuje już z coraz większą łatwością :]
Po drodze zaczyna się zauważać powoli nadchodzącą jesień, ponieważ coraz więcej liści spada z drzew :/
Po pracy szybciutko na obiadek do domciu, pogoda cudna więc na pewno rower dziś jeszcze skorzysta :))
Dzisiejsza trasa
Ślusarska - Tokarska - Kilińskiego - Kaznowskiego - Lipowa - Dębowa - Gościńczyk - Lubelska - Wojska Polskiego - Aleja Partyzantów - Mickiewicza
Na koniec zdjęcie, które mnie dzisiaj rano rozśmieszyło
Tak według fachowców od Bezpieczniactwa Ruchu Drogowego powinien ubierać się bezpieczny rowerzysta.
Wtorkowy poranek zaczął się pięknie, słonko wychodziło zza chmur :] tylko nieco chłodniej niż wczoraj i silniejszy wiatr, ale dzisiaj to wcale nie przeszkadza :)
Decyzja o rowerowaniu do pracy zapadła właśnie dzisiaj rano, bo wszystko zależało od tego co zastane za oknem. No i taka iła niespodzianka, więc wyciągnęłam Dżuliette z domu, gdyż chwilowo tam przebywała, wcześniej zjadłam pyszne i pożywne śniadanie...:] za które Ci Kochanie dziękuję bardzo!!!
Poleciałam do pracy, oj szkoda , że nie mam licznika bo znowu nawalił, bo dane były by bardziej dokładne a tak "na oko " mogę ocenić jak szybko jechałam, a dzisiaj rano nawet szybko :) Zaliczyłam również 10% podjazd, który pokonuje już z coraz większą łatwością :]
Po drodze zaczyna się zauważać powoli nadchodzącą jesień, ponieważ coraz więcej liści spada z drzew :/
Po pracy szybciutko na obiadek do domciu, pogoda cudna więc na pewno rower dziś jeszcze skorzysta :))
Dzisiejsza trasa
Ślusarska - Tokarska - Kilińskiego - Kaznowskiego - Lipowa - Dębowa - Gościńczyk - Lubelska - Wojska Polskiego - Aleja Partyzantów - Mickiewicza
Na koniec zdjęcie, które mnie dzisiaj rano rozśmieszyło
Tak według fachowców od Bezpieczniactwa Ruchu Drogowego powinien ubierać się bezpieczny rowerzysta.
Przed urlopem..)
Komentarze(7) 7.76 km (0.00 km teren), czas: 00:27 h, avg:17.24 km/h, prędkość maks: 31.10 km/hTemperatura:27.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Piękny słoneczny poniedziałkowy poranek :) w pierwszej chwili, kiedy otworzyłam oczy przez myśl przeszło mi, że nie chce mi się jechać rowerem do pracy, ale kiedy dalej tak poleżałam z ta myślą i z myślami, że od wtorku nie będę przynajmniej przez tydzień jeździć bo jadę z moim krasnalem ogrodowym nad morze do Władysławowa, to jednak zabrałam swoje cztery litery na siodełko i pognałam do pracy :)
Dzisiaj słowo pognałam jest adekwatne, gdyż bardzo dobrze mi się jechało i znowu dojechałam w czasie krótszym od poprzedniego. Tym razem nie w 15 a w niecałe 13 minut:] Może to tylko dwie minuty, ale zawsze coś :D
Wracając do krasnala ogrodowego, otóż w sobotę powrócił z wojaży bardzo szczęśliwy, że może wreszcie mamusię przytulić :))) Nowo odmalowany pokój stanowił ie lada niespodziankę i wreszcie widać, że pokój "żyje" :]
W pracy tym razem nie zaczęło się przyjemnie, bo najprawdopodobniej padł mi komputer, który i tak już ciągnął resztkami sił :/ mam jednak nadzieje, że magicy informatycy stwierdzą, że można go jeszcze reaktywować, przy pomocy nowych składowych :) tego dowiem się w ciągu dnia...
Niestety komputer nadaje się albo do kosza albo do totalnej reaktywacji :( jednakże wszystko roztrzygnie się zapewne jak powrócę po urlopie do pracy..
Po pracy rewelacyjny powrót, chociaż trochę wiało :/
I tym razem w czasie krótszym niż zwykle :)))
Jutro jadę nad morze i choć pogoda się nie zapowiada, to ja Wam życzę super rowerowej pogody :)))
pozdROWERek
Dzisiaj słowo pognałam jest adekwatne, gdyż bardzo dobrze mi się jechało i znowu dojechałam w czasie krótszym od poprzedniego. Tym razem nie w 15 a w niecałe 13 minut:] Może to tylko dwie minuty, ale zawsze coś :D
Wracając do krasnala ogrodowego, otóż w sobotę powrócił z wojaży bardzo szczęśliwy, że może wreszcie mamusię przytulić :))) Nowo odmalowany pokój stanowił ie lada niespodziankę i wreszcie widać, że pokój "żyje" :]
W pracy tym razem nie zaczęło się przyjemnie, bo najprawdopodobniej padł mi komputer, który i tak już ciągnął resztkami sił :/ mam jednak nadzieje, że magicy informatycy stwierdzą, że można go jeszcze reaktywować, przy pomocy nowych składowych :) tego dowiem się w ciągu dnia...
Niestety komputer nadaje się albo do kosza albo do totalnej reaktywacji :( jednakże wszystko roztrzygnie się zapewne jak powrócę po urlopie do pracy..
Po pracy rewelacyjny powrót, chociaż trochę wiało :/
I tym razem w czasie krótszym niż zwykle :)))
Jutro jadę nad morze i choć pogoda się nie zapowiada, to ja Wam życzę super rowerowej pogody :)))
pozdROWERek
Pali się robota
Komentarze(2) 8.68 km (0.00 km teren), czas: 00:29 h, avg:17.96 km/h, prędkość maks: 26.80 km/hTemperatura:30.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wstał kolejny dzień, tym razem piękny i słoneczny..aż żyć się chce i wyć do słońca ze szczęścia :)))
Po wczorajszym zjeździe ze Zbędowic Biała Dama potrzebowała prysznica, toteż przed wyjazdem z posesji taki jej zafundowałam :) nie jest może idealnie czysta ale na pewno nie zakurzona i nie ma śladów błota na ramie :D
Jechało się jak zwykle fantastycznie, ciepło, słonko świeci, miasto budzi się do życia.
Kolejny raz przybyłam do pracy w czasie krótszym niż zwykle i tym razem postanowiłam zmienić trasę powrotną, z nadzieją na bardziej płynne kręcenie, bo dotychczasowa trasa zmusza do częstego hamowania..niestety :/
Robota się pali, mimo okresu wakacyjnego, a to dobrze, bo czas spędzony w robocie nie jest czasem ani zmarnowanym ani tym bardziej nadmiernie wydłużonym :]
Toteż po skończonej tyrze, powróciłam do domciu, taką oto trasą:
Zmieniłam trasę, ale już wiem, że jedną z tych ulic więcej nie pojadę, przynajmniej nie chodnikiem, który jest w opłakanym stanie i tylko nie powiem co mi się trzęsło na siodełku..
Następnym razem pojadę ulicę dalej, czyli kawałkiem Naszej stałej wieczornej traski :)
Takie oto zdjęcie po drodze zrobiłam
A to taki mały psikus :]
Pogoda w zasadzie jest bez zastrzeżeń oprócz tego wiatru, który nie pozwolił mi rozwinąć się do większych prędkości..
Kiedy robię wpis na dworze świeci piękne słonko a ja jak zwykle wykonuję dziesięć rzeczy na raz, by wieczorem móc spokojnie pokręcić i aby kolejny etap przygotować pokoju na przyjazd Majki mieć za sobą :]
Po wczorajszym zjeździe ze Zbędowic Biała Dama potrzebowała prysznica, toteż przed wyjazdem z posesji taki jej zafundowałam :) nie jest może idealnie czysta ale na pewno nie zakurzona i nie ma śladów błota na ramie :D
Jechało się jak zwykle fantastycznie, ciepło, słonko świeci, miasto budzi się do życia.
Kolejny raz przybyłam do pracy w czasie krótszym niż zwykle i tym razem postanowiłam zmienić trasę powrotną, z nadzieją na bardziej płynne kręcenie, bo dotychczasowa trasa zmusza do częstego hamowania..niestety :/
Robota się pali, mimo okresu wakacyjnego, a to dobrze, bo czas spędzony w robocie nie jest czasem ani zmarnowanym ani tym bardziej nadmiernie wydłużonym :]
Toteż po skończonej tyrze, powróciłam do domciu, taką oto trasą:
Zmieniłam trasę, ale już wiem, że jedną z tych ulic więcej nie pojadę, przynajmniej nie chodnikiem, który jest w opłakanym stanie i tylko nie powiem co mi się trzęsło na siodełku..
Następnym razem pojadę ulicę dalej, czyli kawałkiem Naszej stałej wieczornej traski :)
Takie oto zdjęcie po drodze zrobiłam
Plac ćwiczeń dla Straży Pożarnej..© uluru
A to taki mały psikus :]
Mały psikus na ścieżce rowerowej :)© uluru
Pogoda w zasadzie jest bez zastrzeżeń oprócz tego wiatru, który nie pozwolił mi rozwinąć się do większych prędkości..
Kiedy robię wpis na dworze świeci piękne słonko a ja jak zwykle wykonuję dziesięć rzeczy na raz, by wieczorem móc spokojnie pokręcić i aby kolejny etap przygotować pokoju na przyjazd Majki mieć za sobą :]
Pierwszy TYSIĄC na BS :))
Komentarze(10) 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Właściwie to powinnam tą dla mnie jakże fantastyczną wiadomość podać przy okazji zrobienia setki, ale jakoś byłam tak zaoferowana czym innym, że zupełnie o tym zapomniałam.
Otóż po przejechaniu swojej pierwszej życiówki dokonała się też u mnie magiczna liczba jaką jest 1000 km.
To moja życiówka i pierwszy tysiąc tutaj. Sama nie wiem, jak to zrobiłam, przecież w zasadzie regularnie jeżdżę od marca a tutaj już tyle. Wiem, że można mieć więcej, ale przy moim trybie życia i obowiązkach to i tak siebie podziwiam, że znajduję czas na rower i wcale go nie ma mało.
Pogoda nie zawsze dopisywała, plany i chęci były czasem większe niż realizacja, ale i tak zawsze starałam się wypełniać wolny czas, oprócz zabawy i przebywaniem z dzieckiem, właśnie rowerowaniem.
Ktoś chciał, żebym nie jeździła sama i tak właśnie jest, sama nie jeżdżę tylko w fantastycznym towarzystwie, ale więcej pisać nie będę, ta osoba pewnie uważa, że wcale nie ma jego zasług w moich małych sukcesach. A ja uważam zupełnie inaczej. Myślę, że gdyby nie motywacja drugiej osoby, to nie zaszłabym tak daleko w swojej skromnej karierze rowerowej :)
Za każdym razem kiedy wsiadam na rower uświadamiam sobie, że to jest to co kocham, to moja druga miłość, gdzie pierwsza jest zarezerwowana dla jeździectwa:)
Dla mnie rower, to takie magiczne coś, co pozwala się odstresować, zostać sam na sam z własnymi myślami, pomaga ogarnąć otaczający świat, wyciszyć, a przy okazji pozwala dbać o formę, kondycję, uzależnia, motywuje do rywalizacji, powoduje, że życie jest ciekawe i kolorowe :D
W przeciągu tych pierwszych 1000 km mój rower i nie tylko on przeszedł, małą metamorfozę. Zniknęła nóżka, jest nowa kierownica, mostek i rogi :) Był jeden laczek.. Są już kolejne pomysły na zmiany, ale najważniejsze, że daje przyjemność z jazdy i wywołuje uśmiech na twarzy właścicielki, kiedy siada na siodełko i tęskni za nią, kiedy stoi bezczynna w garażu...
Nie ma co rower to genialny wynalazek, lekarstwo na wszystkie choroby świata, fizyczne i nie tylko :) a poza tym zbliża ludzi...
Dalsze plany rowerowe..? jeździć ile się da, poznawać nowe miejsca, czerpać z niego jak najwięcej :D
Otóż po przejechaniu swojej pierwszej życiówki dokonała się też u mnie magiczna liczba jaką jest 1000 km.
To moja życiówka i pierwszy tysiąc tutaj. Sama nie wiem, jak to zrobiłam, przecież w zasadzie regularnie jeżdżę od marca a tutaj już tyle. Wiem, że można mieć więcej, ale przy moim trybie życia i obowiązkach to i tak siebie podziwiam, że znajduję czas na rower i wcale go nie ma mało.
Pogoda nie zawsze dopisywała, plany i chęci były czasem większe niż realizacja, ale i tak zawsze starałam się wypełniać wolny czas, oprócz zabawy i przebywaniem z dzieckiem, właśnie rowerowaniem.
Ktoś chciał, żebym nie jeździła sama i tak właśnie jest, sama nie jeżdżę tylko w fantastycznym towarzystwie, ale więcej pisać nie będę, ta osoba pewnie uważa, że wcale nie ma jego zasług w moich małych sukcesach. A ja uważam zupełnie inaczej. Myślę, że gdyby nie motywacja drugiej osoby, to nie zaszłabym tak daleko w swojej skromnej karierze rowerowej :)
Za każdym razem kiedy wsiadam na rower uświadamiam sobie, że to jest to co kocham, to moja druga miłość, gdzie pierwsza jest zarezerwowana dla jeździectwa:)
Dla mnie rower, to takie magiczne coś, co pozwala się odstresować, zostać sam na sam z własnymi myślami, pomaga ogarnąć otaczający świat, wyciszyć, a przy okazji pozwala dbać o formę, kondycję, uzależnia, motywuje do rywalizacji, powoduje, że życie jest ciekawe i kolorowe :D
W przeciągu tych pierwszych 1000 km mój rower i nie tylko on przeszedł, małą metamorfozę. Zniknęła nóżka, jest nowa kierownica, mostek i rogi :) Był jeden laczek.. Są już kolejne pomysły na zmiany, ale najważniejsze, że daje przyjemność z jazdy i wywołuje uśmiech na twarzy właścicielki, kiedy siada na siodełko i tęskni za nią, kiedy stoi bezczynna w garażu...
Nie ma co rower to genialny wynalazek, lekarstwo na wszystkie choroby świata, fizyczne i nie tylko :) a poza tym zbliża ludzi...
Dalsze plany rowerowe..? jeździć ile się da, poznawać nowe miejsca, czerpać z niego jak najwięcej :D
Rower w robocie..
Komentarze(6) 8.84 km (0.00 km teren), czas: 00:30 h, avg:17.68 km/h, prędkość maks: 29.50 km/hTemperatura:24.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wczoraj zarówno aura jak i inne rzeczy sprawiły, że nie wsiadłam na rower po swojej pierwszej setce :(
Wsiadłam za to dzisiaj i muszę przyznać, że nic mnie nie boli i wczoraj też nie odczuwałam żadnych skutków ubocznych takiego wysiłku, chociaż rzeczywiście nie było łatwo.
Rano pogoda nie przywitała pięknym słońcem, tylko szarością nieba i wilgocią
w powietrzu, ale za to po południu było już cudnie. Cieplutko, słonko..aż chce się żyć :)))
Trasa jak zwykle i jak zwykle za bardzo nie ma obiektów do fotografowania. Wrzucam jednak zdjęcie wczorajszego zachodu słońca
i dwa kadry z Majki pokoju :)
Póki co pogoda jest przepiękna a ja muszę uporać się z ilością zabawek, jakie posiada moje ukochane dziecko..:(
Wsiadłam za to dzisiaj i muszę przyznać, że nic mnie nie boli i wczoraj też nie odczuwałam żadnych skutków ubocznych takiego wysiłku, chociaż rzeczywiście nie było łatwo.
Rano pogoda nie przywitała pięknym słońcem, tylko szarością nieba i wilgocią
w powietrzu, ale za to po południu było już cudnie. Cieplutko, słonko..aż chce się żyć :)))
Trasa jak zwykle i jak zwykle za bardzo nie ma obiektów do fotografowania. Wrzucam jednak zdjęcie wczorajszego zachodu słońca
Zachód słońca...© uluru
i dwa kadry z Majki pokoju :)
Majki meble..© uluru
Łoże księżniczki :)© uluru
Póki co pogoda jest przepiękna a ja muszę uporać się z ilością zabawek, jakie posiada moje ukochane dziecko..:(
Rower w robocie :)
Komentarze(7) 8.71 km (0.00 km teren), czas: 00:28 h, avg:18.66 km/h, prędkość maks: 31.00 km/hTemperatura:26.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Nareszcie do pracy rowerem :) Udało mi się nawet wyjść na tyle wcześnie, co bym nie musiała się obawiać spóźnienia.
Rano już cieplutko, słonko zaczyna dogrzewać, jednak czuć było wilgoć, która muszę przyznać, ale nie jest sprzymierzeńcem bikerów, a przynajmniej moim. Nie narzekam jednak, bo liczy się tyłek na siodle a nie jakaś tam wilgoć w powietrzu :]
Tak więc porannie poleciałam do roboty, starałam się trochę przycisnąć, nawet dobre śniadanie zjadłam, ale mój organizm rano jakoś powoli się rozkręca i w formie jest kiedy latam po 15 do domciu, ew. do przedszkola po Majkę :D
W międzyczasie spadł deszcz, ale na 15 się wypogodziło i teraz jest cudnie :)))
Dzisiaj udało mi się pobić osobisty rekord czasu dojazdu do i z pracy, z czego bardzo się cieszę :D
Na koniec dwa zdjęcia z remontu Majki pokoju...
Obecnie nieco chmurzy się a ja zabieram się za końcowe malowanie :))
Rano już cieplutko, słonko zaczyna dogrzewać, jednak czuć było wilgoć, która muszę przyznać, ale nie jest sprzymierzeńcem bikerów, a przynajmniej moim. Nie narzekam jednak, bo liczy się tyłek na siodle a nie jakaś tam wilgoć w powietrzu :]
Tak więc porannie poleciałam do roboty, starałam się trochę przycisnąć, nawet dobre śniadanie zjadłam, ale mój organizm rano jakoś powoli się rozkręca i w formie jest kiedy latam po 15 do domciu, ew. do przedszkola po Majkę :D
W międzyczasie spadł deszcz, ale na 15 się wypogodziło i teraz jest cudnie :)))
Dzisiaj udało mi się pobić osobisty rekord czasu dojazdu do i z pracy, z czego bardzo się cieszę :D
Na koniec dwa zdjęcia z remontu Majki pokoju...
Remont Majki pokoju :)© uluru
Mebelki..© uluru
Obecnie nieco chmurzy się a ja zabieram się za końcowe malowanie :))