- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Wpisy archiwalne w kategorii
Spacerowo
Dystans całkowity: | 50.39 km (w terenie 0.50 km; 0.99%) |
Czas w ruchu: | 05:29 |
Średnia prędkość: | 9.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 30.20 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 6.30 km i 0h 47m |
Więcej statystyk |
Z Majką tradycyjnie :))
Środa, 12 czerwca 2013 | dodano: 14.06.2013Kategoria do 50 km, Spacerowo, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0)
3.30 km (0.00 km teren), czas: 00:27 h, avg:7.33 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Po południu wybrałyśmy się Majka na krotki rowerek do Pałacu Marynki :)) Tradycyjnie zrobiłyśmy sobie rundkę po dziedzińcu i parę fotek. Potem pojechałyśmy do moich rodziców wylegiwać się na huśtawce.
Pogoda wreszcie dopisuje, słonko i wyższa temperatura jest jak najbardziej potrzebna :)))))
Pogoda wreszcie dopisuje, słonko i wyższa temperatura jest jak najbardziej potrzebna :)))))
Sesja Majki i psiaka :))© uluru
Majka we własnej osobie :)))))))))© uluru
Zdjęcie Majki autorstwa© uluru
Artisztik© uluru
Zza trawy© uluru
Na huśtawce fajnie jest :)))© uluru
Z Majką do Kamila do pracy :)))
Komentarze(0) 7.36 km (0.00 km teren), czas: 00:45 h, avg:9.81 km/h, prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Pogoda piękna, więc wybrałyśmy się z Majką do Kamila do pracy ;))
Jak na porządne rowerzystki przystało, w kaskach, z bidonami i uśmiechem na twarzy wyruszyłyśmy.
Majkę czekała nie lada wyzwanie, ponieważ na swojej drodze miałyśmy dwa wzniesienia, które ostatnio Majce sprawiły trochę kłopotu i nie chciała od tamtego momentu jeździć ową trasą..
Tymczasem dzisiaj, ku mojemu zdziwieniu, Majeczka pokonała oba wzniesienia bez żadnego zająknięcia!!!!!!!!!!!!
Mama była dumna a Majka nie mogła się doczekać, kiedy powie o tym Kamilowi :))))
Zajechałyśmy do sklepu Kamila i mała od razu się pochwaliła, nooooo TATA był DUMNY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Po pracy polecieliśmy na lody, a potem do domciu na obiadek :))))))))))))
Parę fotek:
Dziękuję Kochani za przejażdżkę :)))))))))))))
Jak na porządne rowerzystki przystało, w kaskach, z bidonami i uśmiechem na twarzy wyruszyłyśmy.
Majkę czekała nie lada wyzwanie, ponieważ na swojej drodze miałyśmy dwa wzniesienia, które ostatnio Majce sprawiły trochę kłopotu i nie chciała od tamtego momentu jeździć ową trasą..
Tymczasem dzisiaj, ku mojemu zdziwieniu, Majeczka pokonała oba wzniesienia bez żadnego zająknięcia!!!!!!!!!!!!
Mama była dumna a Majka nie mogła się doczekać, kiedy powie o tym Kamilowi :))))
Zajechałyśmy do sklepu Kamila i mała od razu się pochwaliła, nooooo TATA był DUMNY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Po pracy polecieliśmy na lody, a potem do domciu na obiadek :))))))))))))
Parę fotek:
Majka w drodze do pracy Kamila :)© uluru
Zajadamy lody pod sklepem :))© uluru
Słit focia© uluru
Oto My :)))))© uluru
Dziękuję Kochani za przejażdżkę :)))))))))))))
Wieczorny chillout...
Czwartek, 18 kwietnia 2013 | dodano: 22.04.2013Kategoria do 50 km, Spacerowo, W towarzystwie, Wieczorny Chillout, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(1)
10.91 km (0.00 km teren), czas: 00:55 h, avg:11.90 km/h,
prędkość maks: 21.90 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Udało Nam się wreszcie wyjechać wieczorem na rower :))))))))))))))
Dłuuuuuuuuuuugo na to czekaliśmy, i jak się okazało było warto. Tego wieczoru nawet nie można było narzekać na pogodę, bo było całkiem przyjemnie.
Pojechaliśmy sobie przez miasto na bulwar zobaczyć jak wysoka jest Wisła, no
i rzeczywiście jest i pewnie nie prędko opadnie..
Potem spowrotem znów zahaczyliśmy o miasto, gdzie w jego samym centrum remontują znaną z wielu już zdjęć fontannę (tym razem nie sfotografowana, bo zdjęcia wieczorne telefonem słabo wychodzą).
Przez zapiaszczone nadal ulice osiedla do domciu.
Przejażdżka jak na pierwszy wieczorny raz w sam raz, na rozruszanie się :)))
Dzięki Kochanie za wieczór :***
Dłuuuuuuuuuuugo na to czekaliśmy, i jak się okazało było warto. Tego wieczoru nawet nie można było narzekać na pogodę, bo było całkiem przyjemnie.
Pojechaliśmy sobie przez miasto na bulwar zobaczyć jak wysoka jest Wisła, no
i rzeczywiście jest i pewnie nie prędko opadnie..
Potem spowrotem znów zahaczyliśmy o miasto, gdzie w jego samym centrum remontują znaną z wielu już zdjęć fontannę (tym razem nie sfotografowana, bo zdjęcia wieczorne telefonem słabo wychodzą).
Przez zapiaszczone nadal ulice osiedla do domciu.
Przejażdżka jak na pierwszy wieczorny raz w sam raz, na rozruszanie się :)))
Gdzieś na ulicy Niemcewicza..© uluru
Żeby nie było, że o tej porze jeżdżę sama...© uluru
Dzięki Kochanie za wieczór :***
Dziewczyny razem na rowerku :)))
Środa, 10 kwietnia 2013 | dodano: 13.04.2013Kategoria do 50 km, Po parku, Rodzinnie, Spacerowo, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(4)
5.25 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Ponieważ w ciągu dnia pogoda zapowiadała się cudownie, postanowiłam po południu wyjść z Majką na małą rundkę rowerową :))
Tak tez się stało i po szkole zjadłyśmy obiad, ubrałyśmy się odpowiednio i ruszyłyśmy.. Na chodnikach dużo piachu a na trawie jeszcze resztki śniegu. Jednakże już czuć, że nadchodzi wiosna!!!!!!!!!!!!!!
Co więc można napisać...jazda na rowerze dodaje siły, motywuje do życia, do działania...zupełnie jakby na nowo budziło się Nas życie !!!!!!!!!!!!!!!!!
Zdjęcia robione telefonem, a kilometrarz z głowy, ponieważ wybierając się z Majką nie da rady o wszystkim pamiętać..:)))
Mamy nadzieje, że pogoda będzie już tylko lepsza :)) a jeśli tak to do zobaczenia na trasach :)))))))))))))))))))))))))))))))
Tak tez się stało i po szkole zjadłyśmy obiad, ubrałyśmy się odpowiednio i ruszyłyśmy.. Na chodnikach dużo piachu a na trawie jeszcze resztki śniegu. Jednakże już czuć, że nadchodzi wiosna!!!!!!!!!!!!!!
Co więc można napisać...jazda na rowerze dodaje siły, motywuje do życia, do działania...zupełnie jakby na nowo budziło się Nas życie !!!!!!!!!!!!!!!!!
Brama do Paru od strony Pałacu Marynki...niestety zamknięta :(((© uluru
Pałac Marynki..© uluru
Końcówki śniegu..© uluru
Majka i Mama razem :DDD© uluru
Oto Nasze rowery :))© uluru
Mała modelka :))© uluru
Modelkka :)© uluru
Mama też pozuje :))© uluru
Zdjęcia robione telefonem, a kilometrarz z głowy, ponieważ wybierając się z Majką nie da rady o wszystkim pamiętać..:)))
Mamy nadzieje, że pogoda będzie już tylko lepsza :)) a jeśli tak to do zobaczenia na trasach :)))))))))))))))))))))))))))))))
Pierwsza mała wyprawa we Dwójkę i Ttrójkę :)))
Piątek, 15 czerwca 2012 | dodano: 16.06.2012Kategoria do 50 km, Spacerowo, W towarzystwie, Z Majką, Rodzinnie Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3)
7.90 km (0.00 km teren), czas: 00:59 h, avg:8.03 km/h,
prędkość maks: 19.50 km/hTemperatura:18.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj po obiedzie postanowiłyśmy z Majką pojechać na rowerach do Kamila do pracy.
Ubrałyśmy się, przygotowałam coś do picia i odpowiednio wcześnie wyruszyłyśmy, bo była to Majkipierwsza taka wyprawa :)))
Było całkiem nieźle, chociaż po drodze były dwa wzniesienia, to nawet jedno pokonała na rowerku o własnych siłach i o dziwo wcale nie narzekała i nie marudziła.
Dojechałyśmy do Kamila i miał niezłą niespodziankę, bo nie przypuszczał, że Majka może taki dystans pokonać.
Po skończonej pracy razem wróciliśmy do domu.
Oto zdjęcia (niestety z komórki, więc nie najlepszej jakości):
...do Kamila
...i z powrotem
Było świetnie :))))) jak tak dalej pójdzie to spokojnie będziemy mogli wreszcie z Majką jeździć na dalsze wyprawy rodzinne :DDDDDDDDDDD
Dziękuję Wam obojgu :)))))))
Ubrałyśmy się, przygotowałam coś do picia i odpowiednio wcześnie wyruszyłyśmy, bo była to Majkipierwsza taka wyprawa :)))
Było całkiem nieźle, chociaż po drodze były dwa wzniesienia, to nawet jedno pokonała na rowerku o własnych siłach i o dziwo wcale nie narzekała i nie marudziła.
Dojechałyśmy do Kamila i miał niezłą niespodziankę, bo nie przypuszczał, że Majka może taki dystans pokonać.
Po skończonej pracy razem wróciliśmy do domu.
Oto zdjęcia (niestety z komórki, więc nie najlepszej jakości):
...do Kamila
Majka sunie na swym rowerku :))© uluru
Dzielnie jedziemy na wyprawę© uluru
Trzeba się nawodnić© uluru
Dzielnie pokonana "górka" ;)© uluru
Trzeba było się zatrzymać przy kwiatkach :)))© uluru
Tym razem szukamy kowalików..© uluru
...i z powrotem
Majka wsiadam na rower..© uluru
Kolejny "piknik" :))© uluru
Nareszcie razem na rowerze :))© uluru
Powrót do domu Sosnową..© uluru
Było świetnie :))))) jak tak dalej pójdzie to spokojnie będziemy mogli wreszcie z Majką jeździć na dalsze wyprawy rodzinne :DDDDDDDDDDD
Dziękuję Wam obojgu :)))))))
Na cztery nogi i dwa kółka :)))
Czwartek, 14 czerwca 2012 | dodano: 18.06.2012Kategoria do 50 km, Rodzinnie, Spacerowo, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0)
2.30 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
W czwartek po obiedzie wybrałyśmy się na rower :)
Znaczy się wyglądało to tak, że Majka jechała na swoim rowerku a ja doganiałam ja na swoich nogach :]
Zrobiłyśmy małą rundkę po osiedlu, zajechałyśmy na lody a na koniec wstąpiłyśmy do sąsiadów, pobawić się w piaskownicy :))
Było fajnie, jak zwykle zresztą i muszę przyznać, że pod moim i Kamilaokiem rośnie Nam mała zdolna rowerzystka :)))
Znaczy się wyglądało to tak, że Majka jechała na swoim rowerku a ja doganiałam ja na swoich nogach :]
Zrobiłyśmy małą rundkę po osiedlu, zajechałyśmy na lody a na koniec wstąpiłyśmy do sąsiadów, pobawić się w piaskownicy :))
Majka na rowerku :))© uluru
Jedziemy na małą rundkę..© uluru
Był sobie niebieski lód o nazwie KIBIC"© uluru
U Sąsiadów w ogródku :))© uluru
Nie ma to jak cudza piaskownica :))© uluru
Było fajnie, jak zwykle zresztą i muszę przyznać, że pod moim i Kamilaokiem rośnie Nam mała zdolna rowerzystka :)))
Rodzinny spacer :)
Poniedziałek, 22 sierpnia 2011 | dodano: 23.08.2011Kategoria do 50 km, Spacerowo, W towarzystwie, Z Majką Rower:
Komentarze(5)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:29.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
W poniedziałkowe upalne popołudnie wybraliśmy się na spacerek wraz z Majką , Natalią i Kamilem . Dziewczyny jechały na rowerach a My szliśmy piechotą.
Pogoda była istnie basenowa, ale to zostawiliśmy sobie na wieczór :)
Ponadto zza Wisły szły jakieś nieciekawe chmurki burzowe, więc postanowiliśmy zrobić tylko małą rundkę pomiędzy domkami Naszego osiedla.
Było bardzo fajnie, dziewczyny zadowolone, że razem mogą pojeździć i wszyscy wyglądaliśmy jak jedna szczęśliwa rodzinka :)
Z każdą jednak minutą wiatr stawał się coraz silniejszy, zrzucał liście z drzew, na horyzoncie widać było szybko nadciągające chmury...
Musieliśmy się pospieszyć, by nie zostać zmoczonym i kiedy dotarliśmy do domu, rozpętała się ulewa z grzmotami i błyskami w tle. Lało niesamowicie i trwało to niespełna jakieś 10 minut, po czym niebo zaczęło się rozpogadzać i znowu wyszło słońce :)
A wieczorem pojechaliśmy razem na kryty basen :]
Pogoda była istnie basenowa, ale to zostawiliśmy sobie na wieczór :)
Ponadto zza Wisły szły jakieś nieciekawe chmurki burzowe, więc postanowiliśmy zrobić tylko małą rundkę pomiędzy domkami Naszego osiedla.
Było bardzo fajnie, dziewczyny zadowolone, że razem mogą pojeździć i wszyscy wyglądaliśmy jak jedna szczęśliwa rodzinka :)
Mój kochany "krasnal ogrodowy: :))© uluru
Natalka dumnie jedzie do przodu :)© uluru
Oni i rower :)© uluru
Z każdą jednak minutą wiatr stawał się coraz silniejszy, zrzucał liście z drzew, na horyzoncie widać było szybko nadciągające chmury...
Nadciąga burza© uluru
Musieliśmy się pospieszyć, by nie zostać zmoczonym i kiedy dotarliśmy do domu, rozpętała się ulewa z grzmotami i błyskami w tle. Lało niesamowicie i trwało to niespełna jakieś 10 minut, po czym niebo zaczęło się rozpogadzać i znowu wyszło słońce :)
A wieczorem pojechaliśmy razem na kryty basen :]
Bezrowerowo na Festyn Rodzinny..
Komentarze(5) 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:26.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Przed południem byłam z Majką na rowerowym spacerku :) jeździła tym razem MAJKA
Po obiedzie zgodnie z obietnicą, poszłyśmy na Festyn Rodzinny zorganizowany na terenie Parku Czartoryskich, w czasie którego można było obejrzeć młodych utalentowanych muzycznie i tanecznie, wychowanków Puławskiego Ośrodka Kultury Dom Chemika. Poza tym były takie atrakcje, jak przejażdżka koniem, zjeżdżalnia dla dzieci, wata cukrowa, malowanie twarzy kredkami, kolory Pan robiący z balonów istne cuda, loteria, sprzedaż drożdżówek, a nawet piwa :)
Cały dochód z imprezy został przeznaczony na Puławskie Hospicjum.
Na koniec odbył się koncert Haliny Frąckowiak.
Zaczęłyśmy od waty cukrowej..niestety po zrobieniu tych zdjęć Majka już jej jeśc nie chciała, więc siłą rzeczy ja musiałam ją pochłonąć :)
Potem poszłyśmy na koniki, co prawda kolejka była niemała, ale ponieważ konie to moja pierwsza miłość i niestety obecnie nieco zaniedbana pasja, stałyśmy dzielnie i było warto, bo widok Majki na koniu i jej uśmiech był bezcenny :]
Potem oglądałyśmy pokazy młodych talentów :)
A kiedy one Nam się już znudziły, poszłyśmy wymalować Majce buzię kredkami..
W oczekiwaniu na koncert głównej gwiazdy wieczoru chodziłyśmy sobie po parku, żeby się nie nudzić..
..i wkońcu się doczekałyśmy
Postałyśmy chwilę, pogibałyśmy się i poszłyśmy do domciu :)) No i nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła fotki na mostku zakochanych.
Dzień spędzony bardzo aktywnie, tym bardziej że wieczorem był chillout z Kamilem :)) lubię takie dni, kiedy dużo się dzieje :]
Po obiedzie zgodnie z obietnicą, poszłyśmy na Festyn Rodzinny zorganizowany na terenie Parku Czartoryskich, w czasie którego można było obejrzeć młodych utalentowanych muzycznie i tanecznie, wychowanków Puławskiego Ośrodka Kultury Dom Chemika. Poza tym były takie atrakcje, jak przejażdżka koniem, zjeżdżalnia dla dzieci, wata cukrowa, malowanie twarzy kredkami, kolory Pan robiący z balonów istne cuda, loteria, sprzedaż drożdżówek, a nawet piwa :)
Cały dochód z imprezy został przeznaczony na Puławskie Hospicjum.
Na koniec odbył się koncert Haliny Frąckowiak.
Zaczęłyśmy od waty cukrowej..niestety po zrobieniu tych zdjęć Majka już jej jeśc nie chciała, więc siłą rzeczy ja musiałam ją pochłonąć :)
Ahhh ta wata..niestety mama ją zjadła :)© uluru
Minka z watą cukrowa w tle :)© uluru
Potem poszłyśmy na koniki, co prawda kolejka była niemała, ale ponieważ konie to moja pierwsza miłość i niestety obecnie nieco zaniedbana pasja, stałyśmy dzielnie i było warto, bo widok Majki na koniu i jej uśmiech był bezcenny :]
Majka dumnie siedzi w siodle© uluru
Będzie z niej jeszcze jeździec..jak z mamusi ;]© uluru
Majka oswaja się z konikiem :)© uluru
Potem oglądałyśmy pokazy młodych talentów :)
Tańce i śpiewy na scenie..© uluru
A kiedy one Nam się już znudziły, poszłyśmy wymalować Majce buzię kredkami..
Mój kochany motylek :))© uluru
W oczekiwaniu na koncert głównej gwiazdy wieczoru chodziłyśmy sobie po parku, żeby się nie nudzić..
Dziedziniec Pałacowy© uluru
..i wkońcu się doczekałyśmy
Koncert Haliny Frąckowiak w Parku© uluru
Halina Frąckowiak we własnej osobie© uluru
Postałyśmy chwilę, pogibałyśmy się i poszłyśmy do domciu :)) No i nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła fotki na mostku zakochanych.
Na mostu zakochanych :)© uluru
Ojej© uluru
Dzień spędzony bardzo aktywnie, tym bardziej że wieczorem był chillout z Kamilem :)) lubię takie dni, kiedy dużo się dzieje :]
Chill z Majką :)
Komentarze(11) 4.78 km (0.50 km teren), czas: 00:58 h, avg:4.94 km/h, prędkość maks: 11.40 km/hTemperatura:15.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj późnym popołudniem wyszłyśmy z Majką na rower ;) to był istny spontan, bo początkowo miało być kółeczko dookoła najbliższych ulic, ale moja córcia zażyczyła sobie wycieczkę do parku ;)
Oczywiście założyła swoje lanserskie rękawiczki z kwiatuszkiem i nowy nie śmigany kask ;]
Po drodze oczywiście zaczęły się marudzenia, że chce jej się pic i że słońce razi w oczy...
a tutaj takie tam, fajne mi wyszło..
Ja oczywiście na swojej Dżuliecie..bez kasku, bo to miał być chill i zdawałam sobie sprawę, że w którymś momencie będę skazana na powadzenie rowerku mojej małej bikerki ;/
Jechałyśmy sobie do Parku, wstępnie tylko do Pałacu Marynki, żeby Majka się za bardzo nie zmęczyła ;) Wkońcu to mały organizm i nie tak wyćwiczony, ot choćby jak mamusia..
Dojechałyśmy...i zroibłyśmy parę fotek
Ta moja Majka to chyba zostanie modelką albo aktorką
i rowerek też jest..
Wstępnie miałyśmy na tym poprzestać ale mojemu dziecku zachciało się wjeżdżać do samego Parku.
Pierwszą przeszkodą dla Majki był mostek zakochanych, po którym póki co przeprowadziła swój rower, a mama majestatycznie po niem przejechała ;)
Potem już było gładko..
Dalej czekał Nas zjazd z górki, więc ja pierwsza a Majka za mna i w razie czego będę ją łapać ;) no i co? musiałam ją hamować bo by wjechała w błot..ale było fantastycznie widzieć taka ogromną radość małego dziecka rozpędzonego na swym rowerku ;)))
Pojechałyśmy nad Łachę..
Pogadałysmy chwilkę i postanowiłyśmy wracać, bo akurat nastał już czas dobranocki ;)
Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że moja ukochana córeczka przeprowadzając rower znów przez Mostek Zakochanych, wypuściła swą maszynę bez trzymanki, po czym ta spadła z mostu gdzieś w jakieś chaszcze ;( okazało się, że nie za bardzo głęboko i do tego jakaś młoda para akurat koczowała przy moście,, więc chłopak zaproponował: "Czy może Pani pomóc?". No to ja, że oczywiście i po chwili rower był już spowrotem wśród Nas ;))
Majka bardzo się rozpłakała, widząc swoje cudo jak spada w krzaki ale za to ładnie podziękowała wybawcy Tweedyego ;)
Pojechałyśmy prosto do domciu z różnym natężeniem marudzenia i z różnym tempem. Ale na naszych osiedlowych uliczkach ścigałyśmy się, która pierwsza dojedzie do bramy ;) Oczywiście Majka wygrała ;]
Było rewelacyjnie, dawno się tak dobrze nie bawiłam..;)
Na koniec słit focia mojego dziecka
Dodam jeszcze, że jestem pod wrażeniem siły i zacięcia mojej córci, bo wielokrotnie mówiła, że ją bolą nóżki ale jechała dalej..i w tej kwestii śmiem podejrzewać, że ma to po mamusi ;)
Oczywiście założyła swoje lanserskie rękawiczki z kwiatuszkiem i nowy nie śmigany kask ;]
Jadę na spacer© uluru
Po drodze oczywiście zaczęły się marudzenia, że chce jej się pic i że słońce razi w oczy...
Słonko razi w małe oczka© uluru
a tutaj takie tam, fajne mi wyszło..
Coś tam takiego zielonego ;)© uluru
Jadę dzielnie do przodu© uluru
Ja oczywiście na swojej Dżuliecie..bez kasku, bo to miał być chill i zdawałam sobie sprawę, że w którymś momencie będę skazana na powadzenie rowerku mojej małej bikerki ;/
Jechałyśmy sobie do Parku, wstępnie tylko do Pałacu Marynki, żeby Majka się za bardzo nie zmęczyła ;) Wkońcu to mały organizm i nie tak wyćwiczony, ot choćby jak mamusia..
Dojechałyśmy...i zroibłyśmy parę fotek
Oto Nasze rowery ;)© uluru
Dziewczyna i chłopak© uluru
Ta moja Majka to chyba zostanie modelką albo aktorką
Dmuchawce, latawce wiatr...© uluru
Usilnie zdmuchuje latawca ;)© uluru
Oto JA :)))© uluru
Majka w zadumie...© uluru
i rowerek też jest..
Tweddy chwilę odpoczywa ;)© uluru
Wstępnie miałyśmy na tym poprzestać ale mojemu dziecku zachciało się wjeżdżać do samego Parku.
Pierwszą przeszkodą dla Majki był mostek zakochanych, po którym póki co przeprowadziła swój rower, a mama majestatycznie po niem przejechała ;)
Potem już było gładko..
Majka na parkowych ściezkach..© uluru
Wszystko jest ślicznie zielone..© uluru
Dalej czekał Nas zjazd z górki, więc ja pierwsza a Majka za mna i w razie czego będę ją łapać ;) no i co? musiałam ją hamować bo by wjechała w błot..ale było fantastycznie widzieć taka ogromną radość małego dziecka rozpędzonego na swym rowerku ;)))
Pojechałyśmy nad Łachę..
A kuku :))© uluru
Rzęsa na Łasze© uluru
Klimatyczny widoczek :)© uluru
Pogadałysmy chwilkę i postanowiłyśmy wracać, bo akurat nastał już czas dobranocki ;)
Majka wyjeżdża na ścieżkę© uluru
Już do Ciebie jadę mamusiu...© uluru
Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że moja ukochana córeczka przeprowadzając rower znów przez Mostek Zakochanych, wypuściła swą maszynę bez trzymanki, po czym ta spadła z mostu gdzieś w jakieś chaszcze ;( okazało się, że nie za bardzo głęboko i do tego jakaś młoda para akurat koczowała przy moście,, więc chłopak zaproponował: "Czy może Pani pomóc?". No to ja, że oczywiście i po chwili rower był już spowrotem wśród Nas ;))
Majka bardzo się rozpłakała, widząc swoje cudo jak spada w krzaki ale za to ładnie podziękowała wybawcy Tweedyego ;)
Pojechałyśmy prosto do domciu z różnym natężeniem marudzenia i z różnym tempem. Ale na naszych osiedlowych uliczkach ścigałyśmy się, która pierwsza dojedzie do bramy ;) Oczywiście Majka wygrała ;]
Było rewelacyjnie, dawno się tak dobrze nie bawiłam..;)
Na koniec słit focia mojego dziecka
Słit focia małej bikerki ;)© uluru
Dodam jeszcze, że jestem pod wrażeniem siły i zacięcia mojej córci, bo wielokrotnie mówiła, że ją bolą nóżki ale jechała dalej..i w tej kwestii śmiem podejrzewać, że ma to po mamusi ;)
Piątkowe bezrowerowo ;( część PIERWSZA
Piątek, 22 kwietnia 2011 | dodano: 25.04.2011Kategoria Robotniczo, Samotnia, Spacerowo Rower:
Komentarze(4)
0.00 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:0.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:24.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiejszego dnia stało się, to czego się najbardziej obawiałam, czyli dopadł mnie poranny leń no i chyba poczwartkowe zmęczenie..
Rano postanowiłam wsadzić swoje szanowne cztery litery do samochodu i pojechałam do pracy, gdzie po około trzech godzinach okazało się, że można wcześniej iść do domu ;))
No i tak jak rano było dosyć chłodno, tak po wyjściu z pracy doznałam szoku termicznego, gdyż po 10 rano było już grubo około 10 stopni, jak nie więcej :]
I tu pierwszy raz pożałowałam, że nie wzięłam roweru, pogoda wręcz krzyczała, by z niej aktywnie skorzystać..cóż
Dlatego też postanowiłam w ramach spaceru do domu, co zajęło mi około godziny, ale to był rzeczywiście spacer na lajcie, czyli bez żadnych ciśnień na przygotowania Świąteczne, porobić parę fotek z drogi do domu ;)
Zanim jednak udało mię sfocić drzewko koło pracy, ale miałam oczy i uczy otwarte, czy przypadkiem jakiś strażnik nie przyjdzie i nie zwróci mi uwagi, chociaż tak naprawdę nie wiem, czy jest gdzieś napisane, że nie można na terenie Instytutu robić zdjęć..
Dalej szłam ulicą Partyzantów
Dalej minęłam puławski Szpital
i doszłam do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji
gdzie chodzimy z Majką na basen, a sam w sobie ośrodek jest bardzo prężny i co chwila odbywają sie tam jakieś imprezy sportowe, m.in. turnieje tańca, wycieczki rowerowe, kajakowe spływy, turnieje, piłki ręcznej czy siatkowej i wiele innych..
Przeszłam przez centrum miasta, temperatura rosła, słońce dawało nieźle z nieba. Po drodze minęłam rowerzystę, który jest bardzo charakterystyczny w Naszym mieście. Otóż chłopak ma cały biały rower - dosłownie biały..istne cudo ;) tylko ile on musi mieć czyszczenia, kiedy po każdej jeździe jest zakurzony..hehe
Tak sobie szłam dochodząc powoli do ulicy Kazimierskiej, czyli prowadzącej do Kazimierza Dolnego nad Wisłą
a to uliczki poboczne
Ulicą Skowieszyńską dochodzimy do ulicy sławetnej ulicy Gościńczyk, gdzie z zainteresowaniem śledzimy jej budowę ;)
Dalej uliczkami osiedlowymi bezpośrednio do domu..
i jeszcze jedno strategiczne miejsce na osiedlu..
a na koniec Lilia
A potem to już trzeba było porobić conieco w domu, a poza tym powoli zbliżała się godzina powrotu, jak to nazwał kolega
Dynio ,
krasnala ogrodowego ;)))
Rano postanowiłam wsadzić swoje szanowne cztery litery do samochodu i pojechałam do pracy, gdzie po około trzech godzinach okazało się, że można wcześniej iść do domu ;))
No i tak jak rano było dosyć chłodno, tak po wyjściu z pracy doznałam szoku termicznego, gdyż po 10 rano było już grubo około 10 stopni, jak nie więcej :]
I tu pierwszy raz pożałowałam, że nie wzięłam roweru, pogoda wręcz krzyczała, by z niej aktywnie skorzystać..cóż
Dlatego też postanowiłam w ramach spaceru do domu, co zajęło mi około godziny, ale to był rzeczywiście spacer na lajcie, czyli bez żadnych ciśnień na przygotowania Świąteczne, porobić parę fotek z drogi do domu ;)
Zanim jednak udało mię sfocić drzewko koło pracy, ale miałam oczy i uczy otwarte, czy przypadkiem jakiś strażnik nie przyjdzie i nie zwróci mi uwagi, chociaż tak naprawdę nie wiem, czy jest gdzieś napisane, że nie można na terenie Instytutu robić zdjęć..
Roślinki przed Instytutem..© uluru
Dalej szłam ulicą Partyzantów
Droga w kierunku roboty...i puławskiego PKP© uluru
Kierunek - miasto, dom© uluru
Dalej minęłam puławski Szpital
Puławski Szpital zza drzewami© uluru
i doszłam do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji
MOSiR w Puławach - prężny ośrodek sportu© uluru
gdzie chodzimy z Majką na basen, a sam w sobie ośrodek jest bardzo prężny i co chwila odbywają sie tam jakieś imprezy sportowe, m.in. turnieje tańca, wycieczki rowerowe, kajakowe spływy, turnieje, piłki ręcznej czy siatkowej i wiele innych..
Przeszłam przez centrum miasta, temperatura rosła, słońce dawało nieźle z nieba. Po drodze minęłam rowerzystę, który jest bardzo charakterystyczny w Naszym mieście. Otóż chłopak ma cały biały rower - dosłownie biały..istne cudo ;) tylko ile on musi mieć czyszczenia, kiedy po każdej jeździe jest zakurzony..hehe
Droga prowadząca wprosto do Parku Czartoryskich© uluru
Tak sobie szłam dochodząc powoli do ulicy Kazimierskiej, czyli prowadzącej do Kazimierza Dolnego nad Wisłą
Willa Samotniana skrzyżowaniu ulic Zielona-Skowieszyńska i Czartoryskich© uluru
a to uliczki poboczne
Ulica Skowieszyńska© uluru
Dalszy ciąg ulicy Skowieszyńskiej© uluru
Ulicą Skowieszyńską dochodzimy do ulicy sławetnej ulicy Gościńczyk, gdzie z zainteresowaniem śledzimy jej budowę ;)
Niezły podjazd na ulicy Gościńczyk© uluru
To nowe światła na Gościnczyków - ciekawe kiedy zostaną urochomione© uluru
Modernizowana ulica Gościńczyk© uluru
Dalej uliczkami osiedlowymi bezpośrednio do domu..
Ulica Norblina© uluru
i jeszcze jedno strategiczne miejsce na osiedlu..
Miejsce spotkań dwóch bikerów ;)© uluru
a na koniec Lilia
Oto Lilia© uluru
A potem to już trzeba było porobić conieco w domu, a poza tym powoli zbliżała się godzina powrotu, jak to nazwał kolega
Dynio ,
krasnala ogrodowego ;)))