- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Wpisy archiwalne w kategorii
Samotnia
Dystans całkowity: | 453.91 km (w terenie 7.50 km; 1.65%) |
Czas w ruchu: | 26:57 |
Średnia prędkość: | 17.49 km/h |
Maksymalna prędkość: | 32.20 km/h |
Suma podjazdów: | 500 m |
Liczba aktywności: | 50 |
Średnio na aktywność: | 9.26 km i 0h 32m |
Więcej statystyk |
Back on road...
Komentarze(10) 9.36 km (0.00 km teren), czas: 00:28 h, avg:20.06 km/h, prędkość maks: 31.70 km/hTemperatura:21.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Powróciłam wreszcie na siodełko :)))
Ahh co za wspaniałe uczucie, kiedy jedzie się rano, miasto budzi się do życia, słonko świeci :]
Kondycja spadła nieco, ale co tam nadrobimy to czym prędzej..niedługo bowiem mój krasnal ogrodowy wyjeżdża na wakacje :)
Trasa tradycyjna Dom-Przedszkole-Praca-Przedszkole-Dom. PO drodze nic ciekawego oprócz plączących się bez celu przechodniów. Dziś ponownie zmuszona byłam do sprawdzenia niezawodności moich hamulców..nieźle działają :]
Poza tym dzień jak co dzień, teraz widzę, że zaczyna nieźle wiać i chmurki jakieś na niebie krążą i na dowód tego fotki z mojego tarasu..
Liczę na to, że wieczorkiem gdzieś polecimy z Kamilek :)) mimo tego wiatru i chmurek...
Ahh co za wspaniałe uczucie, kiedy jedzie się rano, miasto budzi się do życia, słonko świeci :]
Kondycja spadła nieco, ale co tam nadrobimy to czym prędzej..niedługo bowiem mój krasnal ogrodowy wyjeżdża na wakacje :)
Trasa tradycyjna Dom-Przedszkole-Praca-Przedszkole-Dom. PO drodze nic ciekawego oprócz plączących się bez celu przechodniów. Dziś ponownie zmuszona byłam do sprawdzenia niezawodności moich hamulców..nieźle działają :]
Poza tym dzień jak co dzień, teraz widzę, że zaczyna nieźle wiać i chmurki jakieś na niebie krążą i na dowód tego fotki z mojego tarasu..
Z jednej strony granat...© uluru
Słońce przebija się przez chmurki :)© uluru
Z drugiej strony nieco jaśniej..© uluru
Liczę na to, że wieczorkiem gdzieś polecimy z Kamilek :)) mimo tego wiatru i chmurek...
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło..:)
Komentarze(12) 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Pierwotny temat wpisu brzmiał: "Rowerowy urlop przymusowy :(". Postanowiłam jednak zmienić...
statni raz na rowerze byłam tego wieczoru, kiedy to odbywało się przepiękne przedstawienie na niebie zwane Zaćmieniem Księżyca :)
Niestety tak się złożyło, że od tego czasu moja ukochana Dżulietta stoi samotnie w garażu i usycha z tęsknoty za choćby króciutka jazdą...i mam nadzieje, że już długo czekać nie będzie ;)
Bywa tak, że się bardzo chce jeździć, ale wszystko dookoła sprawia, że się nie da.
Wycieczka do przeszłości, Majka cały tydzień chora na angine i cała reszta sprawiły iż musiałam i nadal muszę być na przymusowym urlopie rowerowym. Nie powiem jest ciężko, bo mnie nosi a gdy widzę rowerzystów to mnie skręca i najchętniej zaczęłabym wyć do księżyca, żeby choć cokolwiek się w tym temacie zmieniło...
Jednakże ten czas przyniósł zmiany, mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że moje życie odwróciło się do góry nogami albo jak kto woli o 180 stopni, w pozytywnym tego słowa znaczeniu :D
W zamian za rowerowe zdjęcia uraczę Was zdjęciami w odrobinę innym klimacie i mam nadzieje, że Wam się spodobają :))
P.S. Niedługo wracam na siodełko..wkońcu trzeba wypróbować nowy stroik rowerowy :D
statni raz na rowerze byłam tego wieczoru, kiedy to odbywało się przepiękne przedstawienie na niebie zwane Zaćmieniem Księżyca :)
Niestety tak się złożyło, że od tego czasu moja ukochana Dżulietta stoi samotnie w garażu i usycha z tęsknoty za choćby króciutka jazdą...i mam nadzieje, że już długo czekać nie będzie ;)
Bywa tak, że się bardzo chce jeździć, ale wszystko dookoła sprawia, że się nie da.
Wycieczka do przeszłości, Majka cały tydzień chora na angine i cała reszta sprawiły iż musiałam i nadal muszę być na przymusowym urlopie rowerowym. Nie powiem jest ciężko, bo mnie nosi a gdy widzę rowerzystów to mnie skręca i najchętniej zaczęłabym wyć do księżyca, żeby choć cokolwiek się w tym temacie zmieniło...
Jednakże ten czas przyniósł zmiany, mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że moje życie odwróciło się do góry nogami albo jak kto woli o 180 stopni, w pozytywnym tego słowa znaczeniu :D
W zamian za rowerowe zdjęcia uraczę Was zdjęciami w odrobinę innym klimacie i mam nadzieje, że Wam się spodobają :))
P.S. Niedługo wracam na siodełko..wkońcu trzeba wypróbować nowy stroik rowerowy :D
Nowe ciuszki do śmigania :)
Poniedziałek, 13 czerwca 2011 | dodano: 13.06.2011Kategoria Samotnia Rower:
Komentarze(21)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Napisze tylko tyle, że jest wpis z serii: "co tam nowego kupiłam na rower" :)
Tak więc zakupiłam fajny komplet rowerowy Polskiej firmy, ale nie do końca bo spodenki są wyprodukowane we Włoszech i od wewnętrznej strony gumki noszą napis CRAFT :D
Oto zdjęcia "na sucho"..pozostałe w trakcie najbliższej wycieczki :)
Mam nadzieje, ze dobrze się będzie nosić :)))
Tak więc zakupiłam fajny komplet rowerowy Polskiej firmy, ale nie do końca bo spodenki są wyprodukowane we Włoszech i od wewnętrznej strony gumki noszą napis CRAFT :D
Oto zdjęcia "na sucho"..pozostałe w trakcie najbliższej wycieczki :)
Nowe spodenki :)© uluru
Logo firmowe na nogawce..© uluru
Od wewnętrznej strony nogawki© uluru
Twarz nowej koszulki :)© uluru
Koszulka Bianka :)© uluru
Mam nadzieje, ze dobrze się będzie nosić :)))
Niech żyje głód rowerowy :)
Komentarze(11) 8.89 km (0.00 km teren), czas: 00:27 h, avg:19.76 km/h, prędkość maks: 25.00 km/hTemperatura:28.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wczoraj nie pojechałam rowerem do pracy, bo imprezie poprzedniego dnia trochę się nie wyspałam,a poza tym miałam strasznego lenia..
Dzisiaj jednak postanowiłam wsadzić swoje cztery litery na siodełko, pamiętając, że przez cały weekend nawet nie zobaczę mojej ślicznotki :/
Rano było cudnie, promienie słońca delikatnie muskały moją spragnioną ciepła skórę. Mimo gorąca czuć było, że poranne powietrze jest zupełnie inne niż to popołudniowe, a ja takie właśnie uwielbiam, :)
Dlatego postanowiłam pojechać nowo wyremontowaną ulicą Gościńczyk i pokonać jeden z podjazdów, który spędzał mi sen z powiek, gdyż jadąc tamtędy pierwszy raz o mały włos serce nie wyskoczyło by mi z klatki piersiowej.
Tak więc przejechawszy rekreacyjnie przez wspomniany Gościńczyk. ruszyłam na podjazd :)
No i okazało się, że było całkiem prosto i bez żadnego wysiłku :)))
Tym bardziej jestem z siebie dumna, gdyż była to pora ranna, kiedy nie za wiele mam sił na pedałowanie, bo mój organizm się dopiero rozkręca :]
BYŁO WARTO!!!
Po pracy jechałam z sercem na ramieniu, bo w ciągu dnia bardzo zmieniła się pogoda. Zachmurzyło się i zaczęło niebezpiecznie wiać, nawet padał lekki deszczyk, ale tylko parę minut. Na szczęście żaden deszcz mnie nie złapał, ani z pracy do przedszkola a ni dalej do domu. Jedyne co utrudniało powrotny "spacer" to był silny, zimny wiatr :/
Wieczorem pedałowania nie było, ze względu na brak opiekunki dla dziecka ani zbyt zmienną i wietrzną aurę. Dodatkowo moje maleństwo dostało wysokiej temperatury i terasz biedne całe się poci :(((
Oby do jutra...
Dzisiaj jednak postanowiłam wsadzić swoje cztery litery na siodełko, pamiętając, że przez cały weekend nawet nie zobaczę mojej ślicznotki :/
Rano było cudnie, promienie słońca delikatnie muskały moją spragnioną ciepła skórę. Mimo gorąca czuć było, że poranne powietrze jest zupełnie inne niż to popołudniowe, a ja takie właśnie uwielbiam, :)
Dlatego postanowiłam pojechać nowo wyremontowaną ulicą Gościńczyk i pokonać jeden z podjazdów, który spędzał mi sen z powiek, gdyż jadąc tamtędy pierwszy raz o mały włos serce nie wyskoczyło by mi z klatki piersiowej.
Tak więc przejechawszy rekreacyjnie przez wspomniany Gościńczyk. ruszyłam na podjazd :)
No i okazało się, że było całkiem prosto i bez żadnego wysiłku :)))
Tym bardziej jestem z siebie dumna, gdyż była to pora ranna, kiedy nie za wiele mam sił na pedałowanie, bo mój organizm się dopiero rozkręca :]
BYŁO WARTO!!!
Nowa Gościńczyk :)© uluru
Podjazd 10%, który dzisiaj pokonałam :))© uluru
Pozostała część podjazdu..© uluru
Po pracy jechałam z sercem na ramieniu, bo w ciągu dnia bardzo zmieniła się pogoda. Zachmurzyło się i zaczęło niebezpiecznie wiać, nawet padał lekki deszczyk, ale tylko parę minut. Na szczęście żaden deszcz mnie nie złapał, ani z pracy do przedszkola a ni dalej do domu. Jedyne co utrudniało powrotny "spacer" to był silny, zimny wiatr :/
Wieczorem pedałowania nie było, ze względu na brak opiekunki dla dziecka ani zbyt zmienną i wietrzną aurę. Dodatkowo moje maleństwo dostało wysokiej temperatury i terasz biedne całe się poci :(((
Oby do jutra...
Upalne DPD...
Komentarze(3) 8.93 km (0.00 km teren), czas: 00:28 h, avg:19.14 km/h, prędkość maks: 30.30 km/hTemperatura:30.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Jak zwykle do pracy rowerem :)
W plecaku sukienka i buty na zmianę, bo Międzynarodowa konferencja w Instytucie,
a wieczorem planowana kolacja jej uczestników :))
W pracy jak to w pracy..w międzyczasie byłam na paru ciekawych wykładach i pozbierałam parę gadżetów od wystawców, którzy tam też mieli swoje stanowiska.
A wieczorkiem pojechałam na sponsorowaną imprezę :)
Co tu dużo mówić, żarcie było rewelacyjne, muzyka też, zimne piwko do woli :))
Jednym słowem imprezka na całego...udała się bardzo :]
W plecaku sukienka i buty na zmianę, bo Międzynarodowa konferencja w Instytucie,
a wieczorem planowana kolacja jej uczestników :))
W pracy jak to w pracy..w międzyczasie byłam na paru ciekawych wykładach i pozbierałam parę gadżetów od wystawców, którzy tam też mieli swoje stanowiska.
A wieczorkiem pojechałam na sponsorowaną imprezę :)
Jedna ze ścieżek w Instytucie..© uluru
Świnka Porcilis..© uluru
Polska ABBA :)© uluru
Co tu dużo mówić, żarcie było rewelacyjne, muzyka też, zimne piwko do woli :))
Jednym słowem imprezka na całego...udała się bardzo :]
Modyfikacja DPD na lepsze :)
Komentarze(10) 9.15 km (0.00 km teren), czas: 00:29 h, avg:18.93 km/h, prędkość maks: 27.80 km/hTemperatura:29.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wczoraj w nocy była burza z piorunami i ogromnym deszczem..
Dzisiaj rano pozostały tylko kałuże i cudowne rześkie powietrze :)
Rano jak zwykle zapakowałam małego krasnala dziadkowi do samochodu i spotkaliśmy się pod przedszkolem. Tam jak co dzień przebieranie w kapcie i jazda do roboty.
Ahh dzisiaj rano to było cudownie, takie świeże powietrze ż chciało się jechać :)
Pod robotą dużo miejsca do zaparkowania w stojaku, mimo iż "moje " miejsce zostało zajęte, parkuje w kolejnym wolnym :]
Już od paru dni myślę, jakby tu urozmaicić sobie traskę spowrotem do przedszkola-domu..Decyzja zapadła w ostatniej chwili bo nie chciało misie czekać na zielone światło na skrzyzowaniu ulic Partyzantów, Wróblewskiego i Wojska Polskiego. Tak więc pojechałam Wojska Polskiego na Skwerek gdzie cyknęłam fotki..
Potem pojechałam koło Kauflandu, ulicą Filtrową, Gościńczyk i zatrzymałam się w celu wybrania jednego z dwóch kierunków. Maiłam do wyboru albo podjazd ulicą Skowieszńską, albo Skowieszyńską w prawo a potem Kazimierską i uliczkami osiedlowymi pod bramę. Wybrałam jednak opcję z podjazdem i okazało się, że było bardzo łatwo :] Poza tym inne widoczki i nie tak dużo przechodniów, jak w poprzedniej trasce :]
Znaczy się, że będę tędy jeździć :)
Potem zjazd do ulicy Norblina i prosto do przedszkola a stamtąd osiedlem do domciu :]
Dzisiaj słońce sobie nieźle używa, jest bardzo gorąco, ale wieje też dosyć silny wiatr..
Robiąc ten wpis siedze sobie w ogódku, popijam kawę z lodami
i zajadam kawałek ciasta galaretkowo-serkowego :)))
Jak znajdę czas to pojeżdżę wieczorkiem...
Dzisiaj rano pozostały tylko kałuże i cudowne rześkie powietrze :)
Rano jak zwykle zapakowałam małego krasnala dziadkowi do samochodu i spotkaliśmy się pod przedszkolem. Tam jak co dzień przebieranie w kapcie i jazda do roboty.
Ahh dzisiaj rano to było cudownie, takie świeże powietrze ż chciało się jechać :)
Pod robotą dużo miejsca do zaparkowania w stojaku, mimo iż "moje " miejsce zostało zajęte, parkuje w kolejnym wolnym :]
Już od paru dni myślę, jakby tu urozmaicić sobie traskę spowrotem do przedszkola-domu..Decyzja zapadła w ostatniej chwili bo nie chciało misie czekać na zielone światło na skrzyzowaniu ulic Partyzantów, Wróblewskiego i Wojska Polskiego. Tak więc pojechałam Wojska Polskiego na Skwerek gdzie cyknęłam fotki..
Fontanna na Skwerku..ahh chciałoby się w niej zanurzyć :)© uluru
Zadbany trawnik na skwerku i Hotel Izabella..© uluru
Potem pojechałam koło Kauflandu, ulicą Filtrową, Gościńczyk i zatrzymałam się w celu wybrania jednego z dwóch kierunków. Maiłam do wyboru albo podjazd ulicą Skowieszńską, albo Skowieszyńską w prawo a potem Kazimierską i uliczkami osiedlowymi pod bramę. Wybrałam jednak opcję z podjazdem i okazało się, że było bardzo łatwo :] Poza tym inne widoczki i nie tak dużo przechodniów, jak w poprzedniej trasce :]
Znaczy się, że będę tędy jeździć :)
Podjazd na ulicy Skowieszyńskiej :)© uluru
Buduje się nowe osiedle i nowa jezdnia :]© uluru
Potem zjazd do ulicy Norblina i prosto do przedszkola a stamtąd osiedlem do domciu :]
Dzisiaj słońce sobie nieźle używa, jest bardzo gorąco, ale wieje też dosyć silny wiatr..
Robiąc ten wpis siedze sobie w ogódku, popijam kawę z lodami
Kawa z lodami o smaku miętowym z kawałkami czekolady :))© uluru
i zajadam kawałek ciasta galaretkowo-serkowego :)))
Pyszny deser galaretkowo-serkowy :]© uluru
Jak znajdę czas to pojeżdżę wieczorkiem...
DPD w Dniu Dziecka :))
Komentarze(3) 8.95 km (0.00 km teren), czas: 00:29 h, avg:18.52 km/h, prędkość maks: 30.10 km/hTemperatura:28.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dziś ponownie tą samą trasa do pracy i spowrotem :)
Muszę przyznać, że niezbyt fajnie jedzie mi sie rano przez pierwszą połowę trasy, bo ciało potrzebuje się rozgrzać, ale w połowie jest ok i zazwyczaj poginam dalej:]
W pracy jak to w pracy...dużo roboty, zajęcia z angielskiego,, więc trzeba było mózg wytężyć, potem znów dużo pracy..
Dzisiaj Dzień Dziecka i w związku z tym czekała mnie wycieczka do Cyrku Korona, który to właśnie stacjonuje w moim mieście..przyznam się, że nie lubię chodzić do cyrku :/
Po powrocie do domu miał być szybki obiad i wyjazd do tegoż dziwnego przybytku. Jednak nic z tego nie wyszło, bo po pierwsze zaczął lać deszcz i strasznie wiało, co okazało się tylko kilkuminutowym straszakiem..po drugie Majka dostała prezenty od dziadków, ode mnie i paczkę od ojca swego. Tak więc całkowicie zapomniała o Cyrku :))
Generalnie bawiłyśmy się a to w domu a to w ogródku :]
Dzień bardzo udany, a na koniec parę fotek z ogródka :)
P.S. Wszystkiego Najlepszego w Dniu Dziecka życzę wszystkim ;)) wkońcu dziećmi jesteśmy...
Muszę przyznać, że niezbyt fajnie jedzie mi sie rano przez pierwszą połowę trasy, bo ciało potrzebuje się rozgrzać, ale w połowie jest ok i zazwyczaj poginam dalej:]
W pracy jak to w pracy...dużo roboty, zajęcia z angielskiego,, więc trzeba było mózg wytężyć, potem znów dużo pracy..
Dzisiaj Dzień Dziecka i w związku z tym czekała mnie wycieczka do Cyrku Korona, który to właśnie stacjonuje w moim mieście..przyznam się, że nie lubię chodzić do cyrku :/
Po powrocie do domu miał być szybki obiad i wyjazd do tegoż dziwnego przybytku. Jednak nic z tego nie wyszło, bo po pierwsze zaczął lać deszcz i strasznie wiało, co okazało się tylko kilkuminutowym straszakiem..po drugie Majka dostała prezenty od dziadków, ode mnie i paczkę od ojca swego. Tak więc całkowicie zapomniała o Cyrku :))
Generalnie bawiłyśmy się a to w domu a to w ogródku :]
Dzień bardzo udany, a na koniec parę fotek z ogródka :)
Majka w nowej sukience i ochraniaczach :))© uluru
Jakie jesteśmy groźne..© uluru
Zbieramy poziomki :)© uluru
A oto Nasze łupy :]© uluru
Domowo-ogródkowy kot zapatrzony gdzieś...© uluru
P.S. Wszystkiego Najlepszego w Dniu Dziecka życzę wszystkim ;)) wkońcu dziećmi jesteśmy...
Dom-Praca-Dom
Komentarze(3) 8.67 km (0.00 km teren), czas: 00:27 h, avg:19.27 km/h, prędkość maks: 29.70 km/hTemperatura:16.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Pobudka o 5 rano, gdyż był przymus bycia już o 6 w robocie. Tak to jest kiedy ma się godziny do odrobienia :/
Rano jedzie się cudownie o tej porze roku i godzinie. Na chodnikach jest raczej pusto i można spokojnie mocniej przycisnąć. Poza tym zielono jest wszędzie a to już prawie jak w raju, do tego kwitnące krzewy :)))
Siedziałam do 16 i czym prędzej uciekam z roboty do domciu. Powrót jak zwykle w mijance pomiędzy przechodniami..
Ale za to jaka pogoda :]
Fotka, żeby pusto nie było
A wieczorem wstępnie umówiona byłam z Kamilem :]
Rano jedzie się cudownie o tej porze roku i godzinie. Na chodnikach jest raczej pusto i można spokojnie mocniej przycisnąć. Poza tym zielono jest wszędzie a to już prawie jak w raju, do tego kwitnące krzewy :)))
Siedziałam do 16 i czym prędzej uciekam z roboty do domciu. Powrót jak zwykle w mijance pomiędzy przechodniami..
Ale za to jaka pogoda :]
Fotka, żeby pusto nie było
Widok na fragment lasu z okna mojego pokoju :)© uluru
A wieczorem wstępnie umówiona byłam z Kamilem :]
Tradycyjnie w Dniu Matki :)
Komentarze(11) 8.98 km (0.00 km teren), czas: 00:29 h, avg:18.58 km/h, prędkość maks: 30.80 km/hTemperatura:21.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj koniecznie musiałam pojechać do pracy na rowerze, bo czułam że mnie zaczyna nosić bez pedałowania :)
Tak więc w myśl powszechnie znanego powiedzenia: "dzień bez roweru dniem straconym", ubrałam się rano rowerowo, Majkę wsadziłam Dziadkowi do samochodu i popedałowałam do przedszkola ;]
Tam się szybko przebrałyśmy w kapcie i takie tam, po czym "poleciałam" do pracy, bo jak zwykle spóźniona już byłam nieco..
W domu przed wyjściem moje ukochane dziecię podarowało mi pudełeczko Rafaello z okazji oczywiście Dnia Matki ;))) i zaśpiewało mi Sto Lat..
Ach..dla takich chwil wart żyć!!!
Kiedy dotarłam do pracy, okazało się, że stoi nowy dodatkowy stojak na rowery..ktoś pomyślał nareszcie i zobaczył, że rowerzystów robi się coraz więcej.
A żeby nie było, że tak nie jest to fotki
Po robocie trzeba było szybko do domciu, bo prezent mamci kupić wypada :) a tu na złość wmordewind ale co tam pedałowałam z całych swoich sił i chyba nawet nieźle mi to wyszło (jak na mnie oczywiście :))
Poza tym wiatrzychem pogoda cudna, ciepło i jakoś tak..ahh :]
Dotarłam do domu i czym prędzej skoczyłam do sklepu...
Oto dzieło mojego dziecka na Dzień Matki...
...jakby ktoś nie zauważył, mam na sobie korale z makaronu surowego ;) wierzcie mi, dawno takiego prezentu nie dostałam :))
A do tego zaproszenie na występ w postaci serduszka
A oto co ja kupiłam mojej mamie
Dzień udany..ale głód rowerowy wciąż rośnie :))
Tak więc w myśl powszechnie znanego powiedzenia: "dzień bez roweru dniem straconym", ubrałam się rano rowerowo, Majkę wsadziłam Dziadkowi do samochodu i popedałowałam do przedszkola ;]
Tam się szybko przebrałyśmy w kapcie i takie tam, po czym "poleciałam" do pracy, bo jak zwykle spóźniona już byłam nieco..
W domu przed wyjściem moje ukochane dziecię podarowało mi pudełeczko Rafaello z okazji oczywiście Dnia Matki ;))) i zaśpiewało mi Sto Lat..
Ach..dla takich chwil wart żyć!!!
Kiedy dotarłam do pracy, okazało się, że stoi nowy dodatkowy stojak na rowery..ktoś pomyślał nareszcie i zobaczył, że rowerzystów robi się coraz więcej.
A żeby nie było, że tak nie jest to fotki
Mieszczuch w nowym stojaku© uluru
Dżulieta w towarzystwie obcego...chyba Authota :)© uluru
Po robocie trzeba było szybko do domciu, bo prezent mamci kupić wypada :) a tu na złość wmordewind ale co tam pedałowałam z całych swoich sił i chyba nawet nieźle mi to wyszło (jak na mnie oczywiście :))
Poza tym wiatrzychem pogoda cudna, ciepło i jakoś tak..ahh :]
Dotarłam do domu i czym prędzej skoczyłam do sklepu...
Oto dzieło mojego dziecka na Dzień Matki...
Słit focia z koralami z makaronu :)© uluru
...jakby ktoś nie zauważył, mam na sobie korale z makaronu surowego ;) wierzcie mi, dawno takiego prezentu nie dostałam :))
A do tego zaproszenie na występ w postaci serduszka
Zaproszenie na występ z okazji Dnia Mamy :)© uluru
A oto co ja kupiłam mojej mamie
Storczyk do kolekcji dla mamy mojej :))© uluru
Kwiaty z bliska..© uluru
Dzień udany..ale głód rowerowy wciąż rośnie :))
Miłe zakończenie ciężkiego dnia pracy :))
Komentarze(9) 13.86 km (0.00 km teren), czas: 00:40 h, avg:20.79 km/h, prędkość maks: 31.80 km/hTemperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Przez ostatnie parę dni mnie nie było, co spowodowane było rodzinnymi wyjazdowymi uroczystościami :) generalnie powiem, że było fantastycznie ;]
Niestety do dzisiaj odczuwam skutki zbyt dużego apetytu :/
Wracając do tematu, to miałam ciężki dzień w pracy z tego względu, że był bardzo pracowity a po południu uczestniczyłam w warsztatach, które w sumie trwały do godziny 18. Byłam zmęczona jak dawno, ale rekompensatą było zaproszenie na kolację do zajazdu położonego za miastem :))
Po pracy pomyślałam sobie, że szkoda by było nie skorzystać z tak cudownej pogody. Początkowo były plany na Azoty samotnie, ale ze względu na czas postanowiłam pojeździć po mieście..
W efekcie pojechałam na Bulwar...i było warto ;]
Pogoda dopisywała, ludzi coraz więcej, na tamie też a nawet, z powodu iż Wisła nieco opadła ktoś zawędrował na przedłużenie tamy, mała a'la wysepkę.
Posiedziałam chwile i pojechałam w kierunku domu, zahaczając o park.
Nie miałam dzisiaj najlepszego sprzętu do fotografowania, bo nie ukrywam, ale mój kalkulator niezbyt dobre zdjęcia robi przy dużym słońcu.
Przejeżdżając przez park w pewnym momencie dojrzałam na wodzi cos takiego..
..wyglądało to coś jak worek, z przodu miało jakąś drewnianą konstrukcję a na niej jakby lustro z małym okienkiem. Podejrzewam, że służy do oglądania ptaków, albo...jak ktoś ma jakiś pomysł to niech pisze ;)
Potem już szybko tradycyjna trasą, czyli ulicą Kazimierską i osiedlowymi uliczkami do domu, szybko przebrać się w strój wieczorowy :))
Na koniec dodam, że we wtorek w skrzynce pocztowej znalazłam liścik a w nim osłonkę neoprenową MERIDA. Otrzymałam go od blogowego kolegi DYNIA , któremu wszem i wobec chcę jeszcze raz PODZIĘKOWAĆ :))))))
Jak tylko będę miała lepsze zdjęcie to wrzucam ;]
Niestety do dzisiaj odczuwam skutki zbyt dużego apetytu :/
Wracając do tematu, to miałam ciężki dzień w pracy z tego względu, że był bardzo pracowity a po południu uczestniczyłam w warsztatach, które w sumie trwały do godziny 18. Byłam zmęczona jak dawno, ale rekompensatą było zaproszenie na kolację do zajazdu położonego za miastem :))
Po pracy pomyślałam sobie, że szkoda by było nie skorzystać z tak cudownej pogody. Początkowo były plany na Azoty samotnie, ale ze względu na czas postanowiłam pojeździć po mieście..
W efekcie pojechałam na Bulwar...i było warto ;]
Ogromne słońce :))© uluru
Tama na Wiśle© uluru
Puławski Bulwar© uluru
Pogoda dopisywała, ludzi coraz więcej, na tamie też a nawet, z powodu iż Wisła nieco opadła ktoś zawędrował na przedłużenie tamy, mała a'la wysepkę.
Posiedziałam chwile i pojechałam w kierunku domu, zahaczając o park.
Nie miałam dzisiaj najlepszego sprzętu do fotografowania, bo nie ukrywam, ale mój kalkulator niezbyt dobre zdjęcia robi przy dużym słońcu.
Przejeżdżając przez park w pewnym momencie dojrzałam na wodzi cos takiego..
Takie coś dziwnego płynęło na Łasze© uluru
..wyglądało to coś jak worek, z przodu miało jakąś drewnianą konstrukcję a na niej jakby lustro z małym okienkiem. Podejrzewam, że służy do oglądania ptaków, albo...jak ktoś ma jakiś pomysł to niech pisze ;)
Park cały zielony© uluru
Słońce mocno świeciło© uluru
Potem już szybko tradycyjna trasą, czyli ulicą Kazimierską i osiedlowymi uliczkami do domu, szybko przebrać się w strój wieczorowy :))
Na koniec dodam, że we wtorek w skrzynce pocztowej znalazłam liścik a w nim osłonkę neoprenową MERIDA. Otrzymałam go od blogowego kolegi DYNIA , któremu wszem i wobec chcę jeszcze raz PODZIĘKOWAĆ :))))))
Oryginalna osłonka MERIDA :)© uluru
Jak tylko będę miała lepsze zdjęcie to wrzucam ;]