- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2012
Dystans całkowity: | 142.92 km (w terenie 6.20 km; 4.34%) |
Czas w ruchu: | 08:53 |
Średnia prędkość: | 16.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 35.30 km/h |
Suma podjazdów: | 343 m |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 35.73 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Bikestatowa integracja - Dzień III-ci :)))
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | dodano: 05.05.2012Kategoria 50-100 km, W towarzystwie, Wyjazdowo Rower: JULIET 40-V
Komentarze(7)
54.10 km (4.80 km teren), czas: 03:14 h, avg:16.73 km/h,
prędkość maks: 29.70 km/hTemperatura:28.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj zaplanowane były równiny i wioski.
Upał nadal dawał o sobie znać a Pauli i mnie spieczone rączki :/
Najpierw zajechaliśmy do Galerii Aura po magnez :]]
Potem na lotnisko zobaczyć, czy stoi Black Hawk..No i stał :))
..a także M-18B DROMADER..
Potem na Malinie, zobaczyć zniszczony Dworek. Niestety obok Zakład Recyklingu rozprowadzał niezłe zapachy :/ dlatego szybciutko zrobiliśmy fotki i dalej na dwa kółka.
Dalej do Tuszyna Narodowego, gdzie urodził się gen. Władysław Sikorski..
Kolejna miejscowość - Jaślany. Tutaj zatrzymaliśmy się na Górze Świętej Anny :)
Widok był cudowny, na wsi cisza i spokój. Rozłożyliśmy kocyk, wyjęliśmy pyszniutkie kanapeczki i urządziliśmy sobie piknik :)))
Kopiec na którym siedzieliśmy podobno usypany był na grobie jednego z tatarskich Chanów, który zginął na tych polach.
Jest tez druga wersja, mówiąca o tym, że ów kopiec został usypany przez mieszkańców wsi, by na jego szczycie palić ogniska ostrzegawcze przed powodziami, czy napadami Tatarów.
Kiedy już porządnie odpoczęliśmy skierowaliśmy się do miejscowości Czajkowa, pod dzwonnicę.
Potem droga na Sarnów.
Nie byłoby fajnie, gdyby nie polowanie Grzesia na "COŚ" w trawie..
Okazało się, że jest to samiec Jaszczurki Zwinki. Pięknie pozował do zdjęć..
U mnie jest tylko jedno, ale na pewno znajdziecie je jeszcze u Grzesia:))
W Sarnowie przystanęliśmy by zobaczyć drewniany kościółek pw. Najświętszego serca Pana Jezusa, pochodzący z 1833 roku.
Dalej udaliśmy się zobaczyć, położony na wzniesieniu stary Cmentarz Ewangelicki z XIX wieku.
Kiedy już każdy zaspokoił swój głód fotografowania pojechaliśmy na Łąki Rogożyny. Tam było naprawdę cudnie, cisza, spokój :)) Grześ gdzieś łaził po krzakach, gdzie urządził sobie polowanie na bażanta i nawet go ustrzelił. Paula i Kamil wylegiwali się na trawce.
Ja próbowałam na zdjęciach uchwycić piękno tamtego miejsca.
Kiedy już słonko zaczęło zachodzić, postanowiliśmy wrócić do domu, a po drodze zahaczyć o kebaba :))
..w lesie takie widoki Nas rozpieszczały :))))
Wstąpiliśmy zobaczyć torfowiska na Woli Chorzelowskiej.
Na Starym Mieście na kebaba trzeba było zbyt długo czekać, dlatego pojechaliśmy dalej..
..po drodze Bazylika Mniejsza pw Świętego Mateusza..
Znaleźliśmy kebaba, zjedliśmy i udaliśmy się do domciu...
Dzień jak poprzednie udany :)))))))))))
Upał nadal dawał o sobie znać a Pauli i mnie spieczone rączki :/
Najpierw zajechaliśmy do Galerii Aura po magnez :]]
Galeria Aura w Mielcu..© uluru
W Mielcu© uluru
Potem na lotnisko zobaczyć, czy stoi Black Hawk..No i stał :))
Black Hawk© uluru
..a także M-18B DROMADER..
M-18B DROMADER© uluru
Potem na Malinie, zobaczyć zniszczony Dworek. Niestety obok Zakład Recyklingu rozprowadzał niezłe zapachy :/ dlatego szybciutko zrobiliśmy fotki i dalej na dwa kółka.
Zaniedbany Dworek z mailinie© uluru
Dalej do Tuszyna Narodowego, gdzie urodził się gen. Władysław Sikorski..
Dom, w którym się urodził gen W. Sikorski© uluru
Generał Sikorski© uluru
Tablica informcyjna© uluru
Kolejna miejscowość - Jaślany. Tutaj zatrzymaliśmy się na Górze Świętej Anny :)
Widok był cudowny, na wsi cisza i spokój. Rozłożyliśmy kocyk, wyjęliśmy pyszniutkie kanapeczki i urządziliśmy sobie piknik :)))
Tak sobie radośnie piknikujemy :))© uluru
Krzyż na Górze Świętej Anny..© uluru
Kopiec na którym siedzieliśmy podobno usypany był na grobie jednego z tatarskich Chanów, który zginął na tych polach.
Jest tez druga wersja, mówiąca o tym, że ów kopiec został usypany przez mieszkańców wsi, by na jego szczycie palić ogniska ostrzegawcze przed powodziami, czy napadami Tatarów.
Kiedy już porządnie odpoczęliśmy skierowaliśmy się do miejscowości Czajkowa, pod dzwonnicę.
Dzwonnica w Czajkowej© uluru
Potem droga na Sarnów.
Nie byłoby fajnie, gdyby nie polowanie Grzesia na "COŚ" w trawie..
Okazało się, że jest to samiec Jaszczurki Zwinki. Pięknie pozował do zdjęć..
Mały ładnie pozował do zdjęć :)© uluru
U mnie jest tylko jedno, ale na pewno znajdziecie je jeszcze u Grzesia:))
W Sarnowie przystanęliśmy by zobaczyć drewniany kościółek pw. Najświętszego serca Pana Jezusa, pochodzący z 1833 roku.
Kościółek z Sarnowie© uluru
Wnętrze© uluru
Wnętrze© uluru
Widok z chóru© uluru
Dzwonnica koło kościółka w Sarnowie© uluru
Dalej udaliśmy się zobaczyć, położony na wzniesieniu stary Cmentarz Ewangelicki z XIX wieku.
Cmentarz Ewangelicki z XIX wieku© uluru
Na cmetarzu© uluru
Na cmentarzu© uluru
Na cmentarzu© uluru
Roslinki na cmentarzu© uluru
Cmentarny mech© uluru
Kiedy już każdy zaspokoił swój głód fotografowania pojechaliśmy na Łąki Rogożyny. Tam było naprawdę cudnie, cisza, spokój :)) Grześ gdzieś łaził po krzakach, gdzie urządził sobie polowanie na bażanta i nawet go ustrzelił. Paula i Kamil wylegiwali się na trawce.
Ja próbowałam na zdjęciach uchwycić piękno tamtego miejsca.
Łąki Rogożyny© uluru
Cudne widoczki na łakch© uluru
Słoneczko powoli zachodzi..© uluru
Kiedy już słonko zaczęło zachodzić, postanowiliśmy wrócić do domu, a po drodze zahaczyć o kebaba :))
..w lesie takie widoki Nas rozpieszczały :))))
W lesie cudnie jest...© uluru
Wstąpiliśmy zobaczyć torfowiska na Woli Chorzelowskiej.
Torfowiska na Woli Chorzelowskiej i Romek z roli Głównej :)© uluru
Na Starym Mieście na kebaba trzeba było zbyt długo czekać, dlatego pojechaliśmy dalej..
..po drodze Bazylika Mniejsza pw Świętego Mateusza..
Bazylika mniejsza nocą..© uluru
Znaleźliśmy kebaba, zjedliśmy i udaliśmy się do domciu...
Dzień jak poprzednie udany :)))))))))))
Bikestatowa integracja - Dzień II-gi :)))
Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano: 03.05.2012Kategoria 50-100 km, W towarzystwie, Wyjazdowo Rower: JULIET 40-V
Komentarze(4)
52.10 km (1.40 km teren), czas: 03:19 h, avg:15.71 km/h,
prędkość maks: 35.30 km/hTemperatura:27.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj odwiedzić mieliśmy trzy Rezerwaty: Buczyna, Pateraki i Jaźwiana Góra.
Niestety zarówno mnie jak i Grzesia dopadła jakaś migrena, ale trzeba było brać tyłki w troki i jechać conieco zobaczyć, tym bardziej, że pogoda była cuuuuudowna :)))))
Przed wyjściem chłopaki wymienili jeszcze łańcuch u DaDasika w Romku.
Tak więc spakowaliśmy kanapki i dużo picia i ruszyliśmy w drogę :)
Najpierw wstąpiliśmy zobaczyć sławetne Stawy Cyranowskie..
Dalej pojechaliśmy lasem do Ostoi Bobra, ale z tego co mówił Grześ jego tam już nie ma, bo przestraszył się turystów z zabrał się stamtąd..
Miejsce cudowne :))
Laskiem na małe conieco nad zbiornik PPOŻ :))
Następnie drogą na Kolbuszową do Przyłęku. Dojechaliśmy do "Buczyna w Cyrance na Płaskowyżu Kolbuszowskiem".
Po drodze spotkaliśmy jeden z niewielu tamtejszych głazów narzutowych..
Kiedy już dojechaliśmy do Rezerwatu, rozłożyliśmy kocyk, wyjęliśmy kanapeczki i zrobiliśmy sobie piknik :))
Ale najpierw zdjęcia..
Skierowaliśmy się w kierunku dwóch pozostałych Rezerwatów, ale po drodze mnie zaczęło porządnie i boleśnie dokuczać kolano a Grześ też czuł się nieciekawie :/
Dojechaliśmy do Sanktuarium Madonny z Puszczy i postanowiliśmy niestety skrócić nieco trasę i wrócić do domciu..
Po drodze zajechaliśmy nad jeziorko..
Wróciliśmy przez strefę i lotnisko.
Wycieczka, chociaż skrócona i tak należała do bardzo ale to bardzo udanych :)) A widoki, które zobaczyliście na zdjęciach na żywo są wo wiele cudniejsze, piękniejsze i bardziej klimatyczne :))))
Niestety zarówno mnie jak i Grzesia dopadła jakaś migrena, ale trzeba było brać tyłki w troki i jechać conieco zobaczyć, tym bardziej, że pogoda była cuuuuudowna :)))))
Przed wyjściem chłopaki wymienili jeszcze łańcuch u DaDasika w Romku.
Operacja ROEMK..© uluru
Chłopaki zmieniają łańcuch..© uluru
Tak więc spakowaliśmy kanapki i dużo picia i ruszyliśmy w drogę :)
Najpierw wstąpiliśmy zobaczyć sławetne Stawy Cyranowskie..
Stawy Cyranowskie© uluru
Stawy Cyranowskie© uluru
Stawy Cyranowskie© uluru
Kamil się nawadnia :):)© uluru
Szykujemy się do zdjęć© uluru
Artisztik© uluru
Artisztik© uluru
Dalej pojechaliśmy lasem do Ostoi Bobra, ale z tego co mówił Grześ jego tam już nie ma, bo przestraszył się turystów z zabrał się stamtąd..
Miejsce cudowne :))
Cudne widoczki :))© uluru
Bagno..© uluru
Tam gdzie bóbr..© uluru
Robota bobra :)© uluru
Słońce ponad Nami..© uluru
Mustangi na odpoczynku© uluru
Dzulietta i Wściekły odpoczywają :)© uluru
Kamil coś foci :)© uluru
Laskiem na małe conieco nad zbiornik PPOŻ :))
Dodatki do kanapek :)© uluru
Przeciwpożarowy zbiornik wodny..© uluru
DaDasik w akcji...© uluru
Zamyśona Paula :))© uluru
Następnie drogą na Kolbuszową do Przyłęku. Dojechaliśmy do "Buczyna w Cyrance na Płaskowyżu Kolbuszowskiem".
Po drodze spotkaliśmy jeden z niewielu tamtejszych głazów narzutowych..
Głaz narzutowy© uluru
Kiedy już dojechaliśmy do Rezerwatu, rozłożyliśmy kocyk, wyjęliśmy kanapeczki i zrobiliśmy sobie piknik :))
Ale najpierw zdjęcia..
Rezerwat Buczyna - wszyscy z aparatami...© uluru
Monumentalne Buki© uluru
Niesamowite..© uluru
Podłoga w lesie..© uluru
Rozwijająca się paproć..© uluru
Huba© uluru
ponownie huba© uluru
Tablica informacyjna w Rezerwacie Buczyna© uluru
Skierowaliśmy się w kierunku dwóch pozostałych Rezerwatów, ale po drodze mnie zaczęło porządnie i boleśnie dokuczać kolano a Grześ też czuł się nieciekawie :/
Dojechaliśmy do Sanktuarium Madonny z Puszczy i postanowiliśmy niestety skrócić nieco trasę i wrócić do domciu..
Sanktuarium Madonny z Puszczy© uluru
Po drodze zajechaliśmy nad jeziorko..
klimatyczny widoczek© uluru
Pojawiły się już kijanki..© uluru
Wróciliśmy przez strefę i lotnisko.
Wycieczka, chociaż skrócona i tak należała do bardzo ale to bardzo udanych :)) A widoki, które zobaczyliście na zdjęciach na żywo są wo wiele cudniejsze, piękniejsze i bardziej klimatyczne :))))
Bikestatowa integracja - Dzień I-szy :)))
Sobota, 28 kwietnia 2012 | dodano: 02.05.2012Kategoria Wyjazdowo, Wieczorny Chillout, do 50 km Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3)
24.11 km (0.00 km teren), czas: 01:23 h, avg:17.43 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:20.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
No i wreszcie doszło do wyczekiwanej długo integracji grupy Puławskiej z grupą Mielecką :)
Kiedy w sobotę Kamil był jeszcze w pracy, ja Nas spakowałam i byłam gotowa na spotkanie z Grzesiem i Paulą.
Tak więc dojechaliśmy do Mielca, przywitaliśmy się, nieco ogarnęliśmy i ruszyliśmy na rowerki na taki mały rekonesans miasta i najbliższej okolicy :)
Pojeździliśmy po mieście, zobaczyliśmy tzw. strefę, czyli specjalną Strefę Ekonomiczną, byliśmy na Starówce.
Udało się tylko dwa zdjęcia zrobić wieczorem, bo każdy wie jak to jest ze zdjęciami o tej porze..
Czego nie ma u mnie na zdjęciach znajdziecie u Kamila , Pauli i u oczywiście Grzesia .
Pierwszy dzień był fajny, póki co wszystko Nam się podobało :))))
Kiedy w sobotę Kamil był jeszcze w pracy, ja Nas spakowałam i byłam gotowa na spotkanie z Grzesiem i Paulą.
Tak więc dojechaliśmy do Mielca, przywitaliśmy się, nieco ogarnęliśmy i ruszyliśmy na rowerki na taki mały rekonesans miasta i najbliższej okolicy :)
Pojeździliśmy po mieście, zobaczyliśmy tzw. strefę, czyli specjalną Strefę Ekonomiczną, byliśmy na Starówce.
Udało się tylko dwa zdjęcia zrobić wieczorem, bo każdy wie jak to jest ze zdjęciami o tej porze..
Dzulietta i Wściekły :))© uluru
Strefa ekonomiczna w Mielcu..© uluru
Czego nie ma u mnie na zdjęciach znajdziecie u Kamila , Pauli i u oczywiście Grzesia .
Pierwszy dzień był fajny, póki co wszystko Nam się podobało :))))
Powtórka z rozrywki...
Komentarze(15) 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Witajcie Wszyscy :))
Tak tak, co jest w tym roku, to się powtarza..i tu nie chodzi wcale o rowerowanie, którego raczej u mnie ostatnio brakuje :/
Tu chodzi o wirusa, który mnie zaatakował w zeszłym tygodniu i trzyma tak mocno, że wcale nie chce odpuścić :(
Przeglądałam wpisy kwietniowe z zeszłego roku i okazuje się, że taka sama sytuacja miała miejsce rok temu, kiedy to po Świętach Wielkanocnych dopadł mnie wirus i na wycieczkę Majową z kolegami pojechałam z zatkanym nosem..
Czytając zeszłoroczne wpisy zauważyłam też, że było po pierwsze o wiele cieplej, wszystko już kwitło a ja z zapałem jeździłam na rowerze do pracy, po drodze odprowadzając Majkę do przedszkola..
W tym roku jednak kwiecień nie jest zbyt łaskawy a po za tym, zauważyłam, że moja motywacja jazdy na rowerze nieco spadła, nie wiedząc czemu :///
Ale nie ma co..trzeba temu szybko przeciwdziałać a okazuje się, że będą ku temu okazje :)
Otóż niedługo staniemy się świadkami spotkania, od roku wyczekiwanego, grupy Puławskiej z Mielecką, czy tez inaczej Mieleckiej z Puławską :)))
Tak, tak..nareszcie dwie pary rowerowe będą miały okazję się poznać i pojeździć:]
Poza tym wyjeżdża na wczasy moja Córcia Majka na tydzień, no i pogoda zapowiada się obiecująco, tak liczę, że moja Dzulietta nie zakurzy się całkowicie. Mam ambitny, jak zawsze plan, jazdy rowerem do pracy...
Nie będę Was zanudzać moimi wywodami, tylko powinnam je wszystkie wprowadzać w życie ...i tak też się stanie :)))
Na koniec wspomnienie, jak to 4 kwietnia ower był już w codziennym użyciu...
Tymczasem miłego weekendu i tygodnia majowego z przecudną pogoda i udanymi wycieczkami rowerowymi ::)))))
Tak tak, co jest w tym roku, to się powtarza..i tu nie chodzi wcale o rowerowanie, którego raczej u mnie ostatnio brakuje :/
Tu chodzi o wirusa, który mnie zaatakował w zeszłym tygodniu i trzyma tak mocno, że wcale nie chce odpuścić :(
Przeglądałam wpisy kwietniowe z zeszłego roku i okazuje się, że taka sama sytuacja miała miejsce rok temu, kiedy to po Świętach Wielkanocnych dopadł mnie wirus i na wycieczkę Majową z kolegami pojechałam z zatkanym nosem..
Czytając zeszłoroczne wpisy zauważyłam też, że było po pierwsze o wiele cieplej, wszystko już kwitło a ja z zapałem jeździłam na rowerze do pracy, po drodze odprowadzając Majkę do przedszkola..
W tym roku jednak kwiecień nie jest zbyt łaskawy a po za tym, zauważyłam, że moja motywacja jazdy na rowerze nieco spadła, nie wiedząc czemu :///
Ale nie ma co..trzeba temu szybko przeciwdziałać a okazuje się, że będą ku temu okazje :)
Otóż niedługo staniemy się świadkami spotkania, od roku wyczekiwanego, grupy Puławskiej z Mielecką, czy tez inaczej Mieleckiej z Puławską :)))
Tak, tak..nareszcie dwie pary rowerowe będą miały okazję się poznać i pojeździć:]
Poza tym wyjeżdża na wczasy moja Córcia Majka na tydzień, no i pogoda zapowiada się obiecująco, tak liczę, że moja Dzulietta nie zakurzy się całkowicie. Mam ambitny, jak zawsze plan, jazdy rowerem do pracy...
Nie będę Was zanudzać moimi wywodami, tylko powinnam je wszystkie wprowadzać w życie ...i tak też się stanie :)))
Na koniec wspomnienie, jak to 4 kwietnia ower był już w codziennym użyciu...
Majka z Julietą pod przedszkolem© uluru
Tymczasem miłego weekendu i tygodnia majowego z przecudną pogoda i udanymi wycieczkami rowerowymi ::)))))
Chilloutowa walka z marazmem :))
Wtorek, 10 kwietnia 2012 | dodano: 11.04.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Wieczorny Chillout Rower: JULIET 40-V
Komentarze(6)
12.61 km (0.00 km teren), czas: 00:57 h, avg:13.27 km/h,
prędkość maks: 26.10 km/hTemperatura:4.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Tak, właśnie tak, wczoraj rozpoczęliśmy z Kamilem walkę z marazmem, bo jak pewnie zauważyliście dawno Nas tutaj nie było, rzadko jesteśmy, nie komentujemy, mało jeździmy..przynajmniej ja :/
Jest to wynikiem wielu spraw, rzeczy i takich tam, właściwie nieistotnych pierdół..
Tak więc wczoraj wieczorem wybraliśmy się na małą rundkę po mieście. Mieliśmy pojechać na punkt widokowy, ale z powodu lekkiej kontuzji mojego kolana i ścięgna nieco skróciliśmy trasę.
Na koniec moich wywodów dodam, że krasnal Majka pobiera intensywne nauki jazdy na dwóch kółkach i już niebawem czynnie będzie czynnie uczestniczyć w wycieczkach rowerowych jej zapalonych rowerowo rodziców :)))
Wczorajsza pętla:
Tokarska - Kilińskiego - Kazimierska - Zielona - Centralna - Olszewskiego - Prusa - Wróblewskiego - Niemcewicza - Jaworowa - Leśna - Jaworowa - Kołłątaja - Bulwar nad Wisłą - Kołłątaja - Jaworowa - Leśna - Niemcewicza - Wróblewskiego - Partyzantów - Wojska Polskiego - Lubelska - Grabskiego - Filtrowa - Zielona - Kazimierska - Lipowa - Norblina - Wysockiego - Dwernickiego - Emilii Plater - Kilińskiego - Tokarska
W trakcie jazdy towarzyszył Nam wiaterek, ale było całkiem sympatycznie. Jest już nieco cieplej i oby było tylko lepiej. Wisła nieco przybrała w brzegach,
a będąc na Bulwarze okazało się, że słynna BARKA zniknęła :/ szkoda bo była już stałym elementem tamtego miejsca..
Na koniec parę zdjęć:
..po drodze na ścieżce rowerowej
..na Bulwarze
Chillout udany :)) oby Nasza walka z marazmem odniosła sukces...
A gdy rano zrobi się nieco cieplej, odstawiam auto i startym zwyczajem rozpoczynam rowerowe DPD...
Dziękuję Kochanie za wieczór :***
Jest to wynikiem wielu spraw, rzeczy i takich tam, właściwie nieistotnych pierdół..
Tak więc wczoraj wieczorem wybraliśmy się na małą rundkę po mieście. Mieliśmy pojechać na punkt widokowy, ale z powodu lekkiej kontuzji mojego kolana i ścięgna nieco skróciliśmy trasę.
Na koniec moich wywodów dodam, że krasnal Majka pobiera intensywne nauki jazdy na dwóch kółkach i już niebawem czynnie będzie czynnie uczestniczyć w wycieczkach rowerowych jej zapalonych rowerowo rodziców :)))
Wczorajsza pętla:
Tokarska - Kilińskiego - Kazimierska - Zielona - Centralna - Olszewskiego - Prusa - Wróblewskiego - Niemcewicza - Jaworowa - Leśna - Jaworowa - Kołłątaja - Bulwar nad Wisłą - Kołłątaja - Jaworowa - Leśna - Niemcewicza - Wróblewskiego - Partyzantów - Wojska Polskiego - Lubelska - Grabskiego - Filtrowa - Zielona - Kazimierska - Lipowa - Norblina - Wysockiego - Dwernickiego - Emilii Plater - Kilińskiego - Tokarska
W trakcie jazdy towarzyszył Nam wiaterek, ale było całkiem sympatycznie. Jest już nieco cieplej i oby było tylko lepiej. Wisła nieco przybrała w brzegach,
a będąc na Bulwarze okazało się, że słynna BARKA zniknęła :/ szkoda bo była już stałym elementem tamtego miejsca..
Na koniec parę zdjęć:
..po drodze na ścieżce rowerowej
Na ścieżce rowerowej..© uluru
Była sobie latarnia...© uluru
..na Bulwarze
Nocą na Bulwarze..© uluru
Most..© uluru
Chillout udany :)) oby Nasza walka z marazmem odniosła sukces...
A gdy rano zrobi się nieco cieplej, odstawiam auto i startym zwyczajem rozpoczynam rowerowe DPD...
Dziękuję Kochanie za wieczór :***