Blondynka na rowerze...blog rowerowy

avatar uluru
Puławy

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

JULIET 40-V 2854 km
Stacjonarny 14 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy uluru.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Powyżej 100km

Dystans całkowity:105.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:06:45
Średnia prędkość:15.56 km/h
Maksymalna prędkość:34.80 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:105.03 km i 6h 45m
Więcej statystyk

Niedzielny spontan do...Radomia :))

Niedziela, 5 sierpnia 2012 | dodano: 08.08.2012Kategoria Z Kamilem, Powyżej 100km Rower: JULIET 40-V
Komentarze(9) 105.03 km (0.00 km teren), czas: 06:45 h, avg:15.56 km/h, prędkość maks: 34.80 km/h
Temperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

O zrobieniu Setki myśli w sezonie pewnie każdy rowerzysta... My też o tym myśleliśmy, ale nie udawało Nam się jak dotąd znaleść odpowiedniego terminu.
Wkońcu udało się ustalić najlepszy z możliwych termin, ale jeszcze trzeba było zaplanować trasę, a nad nią długo zastanawialiśmy się..

Wreszcie w sobotę trasa była gotowa, wspomagacze zakupione a My spakowani do niedzielnej porannej wyprawy :))

Trasa miała przebiegać przez Puławy-Górę Puławską-Kolonię Góry Puławskiej-Wojszyn-Oblasy-Janowiec..i w efekcie mieliśmy dotrzeć wioskami do Czarnolasu, potem pokręcić się po okolicy i powrócić do Puław z SETKĄ na liczniku :)

Później okazało się, że Nasze plany uległy zmianie...ale do początku


Wstaliśmy bardzo wcześnie i jak się wyszykowaliśmy, wyjechaliśmy o 6.10 rano. Było ładnie słonecznie, nie było żadnego wiaterku, pusto i cicho na drogach.
Przejechaliśmy po mieście, by przebyć Stary most na Wiśle i skierować się w kierunku Janowca. Po drodze czekały Nas siwe sporawe górki, które okazało się wystarczyło „wziąć” sposobem i już mieliśmy je za sobą :))

Byliśmy na wysokości Janowca, kiedy nadeszła „potrzeba”. Nie pisałabym o tym, gdyby nie spotkanie z czerwonymi dużymi mrówkami
Otóż w jednych chwili nie wiem ile na mnie wlazło, ale szybko uciekałam na drogę i musiałam się jak głupia wytrząsać i skakać i oglądać wszędzie, czy mi gdzieś nie zostały. Udało się pozbyć tych czerwonych najeźdźców, parę mnie ugryzło, ale za to było trochę śmiechu na Dzień Dobry :))
Przy okazji widok na Zamek w Janowcu

Widok na Zamek w Janowcu © uluru


Widok na skarpę w Janowcu © uluru


Gdzieś po drodze na Czarnolas,, © uluru



Na wysokości nowego Janowca i Kolonii Ławeczko przekroczyliśmy województwo lubelskie na rzecz mazowieckiego. Takie miało być płaskie, że wcale takie nie było, ale widoczki cudne.

Granica województwa lubelskiego i mazowieckiego © uluru



..nawet w Zamościu byliśmy :))


Po drodze "wpadliśmy" do Zamościa :)) © uluru




Gdzieś po drodze mieliśmy skręcić na Czarnolas…niestety jak to jest na wsiach, zwykle brak dobrego oznakowania, dlatego też, kiedy zobaczyliśmy drogowskaz na Zwoleń – w jedną stronę, a do Szczęścia – drugą, okazało się, że zamiast do Naszego pierwotnego celu, dojedziemy właśnie do Zwolenia :))

Kościółek gdzieś w polu.. © uluru


Takie oto pole po drodze do celu © uluru


Duże stado pasących się na polu krów.. © uluru


Ciekawe czy jest szczęście w Szczęściu - My obieramy kierunek w lewo na Zwoleń.. © uluru




No i dojechaliśmy, a tam zjedliśmy po dwa batoniki, napoiliśmy się napojami z minerałami i postanowiliśmy zrealizować szalony pomysł Kamila, czyli pojechać przez Pionki do Radomia, i z powrotem do Puław pociągiem by jeszcze pokręcić się po mieście.


Zajechaliśmy w Zwoleniu zobaczyć kościół

Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Zwoleniu © uluru



i ruszyliśmy dalej, ale żeby za dużo nie pisać obejrzyjcie sobie fotki..

W lewo kierujemy się na Radom przez Pionki © uluru


Na drodze na Pionki kozy pasły się niedaleko bloków mieszkalnych :) © uluru


Po drodze do wykonania setki :)) © uluru


Coraz bliżej Pionek.. © uluru


Gmina Przyłek, w drodze do celu.. © uluru


Po drodze ciągle Puszcza Kozienicka © uluru


Poświętne - po drodze do celu © uluru


Ponownie Kamil :))) © uluru


Oto i Pionki :)) © uluru



Najgorzej było już pod samym Radomiem, bo bolały Nas nadgarstki a mnie dodatkowo dziwnie stopy no kolano, raz jedno i raz drugie. Po drodze minęliśmy pieszą pielgrzymkę do Częstochowy, a także mniejszą grupkę rowerową i samotnych rowerzystów i każdemu ładnie się kłanialiśmy, co owocowało również miłym przywitaniem :)
Do Radomia dojechaliśmy w pięknym słońcu z ponad 85 km na licznikach. Najpierw pokręciliśmy się po mieście, pojechaliśmy na tamtejszą Starówkę i pierwsze co to wsunęliśmy gofry :)


Przybywamy do Radomia :)) © uluru


Dotarliśmy do Radomia :)))) © uluru


Stary Wóz Strażacki stał gdzieś przy ścieżce rowerowej w Radomiu.. © uluru


Ścieżka rowerowa w Radomiu.. © uluru



A to już Starówka

Ponownie Starówka w Radomiu © uluru


Starówka w Radomiu, gdzieniegdzie w remoncie.. © uluru


Bazylika na Starówce w Radomiu.. © uluru



Dżulietta na Starówce w Radomiu.. © uluru


Dalej po mieście..


Kamil robi zdjęcia.. © uluru


Pomnik Jan Kochanowskiego.. © uluru


Katedra w Radomiu jest w remoncie.. © uluru


Fajna miejsce w mieście, można na chwilę odsapnąć.. © uluru


Look na wielkomiejskie bloki.. © uluru


Kolejny z Kościół w Radomiu.. © uluru




..na Dworzec i do Maca na „obiadek” :))

Trochę tam posiedzieliśmy, odpoczęliśmy, zregenerowaliśmy nieco swoje siły i dalej w miasto.

Niestety mieliśmy pecha, bo zaczął padać deszcz i byliśmy zmuszeni jak najszybciej uciekać na Dworzec, by tam się schronić i czekać prawie dwie godziny na swój pociąg :/

Czekamy na dworcu w Radomiu na pociąg powrotny :) © uluru



Ale żeby nie było tak źle, to Nasz pociąg jadący z Wrocławia nie miał, w porównaniu do pozostałych, spóźnienia, kiedy na te inne podróżni musieli czekać nawet po 170 minut :/

Znaleźliśmy wagon, a raczej przedział dla rowerów i patrząc się z zapadane deszcze okna wracaliśmy do Puław..

Taka pogoda była na dwie godziny i później w Radomiu © uluru


Nasze cudeńka zawieszone grzecznie jadą do domu :)) © uluru




Na miejscu na szczęście nie padało, więc zrobiliśmy pętlę na Azotach ale znowu zaczął padac deszcz, a jakieś 2 km od domu przebiła mi się dętka w oponie, co definitywnie zakończyło Naszą wycieczkę rowerową.

Niebo nad Azotami.. © uluru


Po drodze udało mi się uchwycić licznik w dwóch fajnych położeniach..

Udało się uchwycić równe 100 km :)) © uluru


..a ten drugi jakoś się zapodział..


Suma sumarum, wycieczka udana, zmęczyłam się mniej niż w trakcie poprzedniej setki, chociaż w tym roku mam mniej km w nogach, ale może to też jazda konna ma wpływ na taką kondycję :))

Na koniec trasa, jaką jechaliśmy do Radomia
#lat=51.41028951442&lng=21.564594968262&zoom=10&maptype=ts_terrain



Dziękuję Kochanie :*****