Blondynka na rowerze...blog rowerowy

avatar uluru
Puławy

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

JULIET 40-V 2854 km
Stacjonarny 14 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy uluru.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:113.56 km (w terenie 9.00 km; 7.93%)
Czas w ruchu:07:57
Średnia prędkość:14.28 km/h
Maksymalna prędkość:29.90 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:12.62 km i 0h 53m
Więcej statystyk

Służbowo do Olsztyna..

Niedziela, 29 lipca 2012 | dodano: 01.08.2012 Rower:
Komentarze(1) 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:18.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

W niedzielę wyjazd służbowy do Olsztyna, niestety nierowerowy ale za to zrobiłam parę zdjęć z trasy i z okolic, w tym z Iławy, gdzie akurat na Jeziorze Jeziorak odbywały się jakieś zawody..

Zaliczyłam również ognisko z tatą i "starymi" znajomymi :))

W poniedziałek załatwiłam, co trzeba było załatwić, pozamykałam stare sprawy i powróciłam do Puław :))

Na dowód wrzucam parę zdjęć:

Szpaler drzew prawie jak tunel.. © uluru


Jeziorak w Iławie.. © uluru


Tu się dzieciaki pociły na zawodach :) © uluru


Widok z deptaku nad jeziorem :) © uluru


To już kolejne jezioro..niestey nie pamiętam jakie.. © uluru


Łódeczki z innej perspektywy.. © uluru


Ognisko wieczorem.. © uluru


Płomień... © uluru




Nieco Starówki Olsztyńskiej z perspektywy restauracji Greco.. © uluru



Nie w poniedziałkowy wieczór.. © uluru



Zachód słońca... © uluru



Zdjęcia robione telefonem, chociaż dobrym, to i tak nie taka sama, ani nawet podobna jakość do aparatu..


Wyjazd udany :))

Chillout z Kamilem :))

Sobota, 28 lipca 2012 | dodano: 31.07.2012Kategoria Z Kamilem, Wieczorny Chillout, W towarzystwie, do 50 km Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0) 13.79 km (0.00 km teren), czas: 00:56 h, avg:14.77 km/h, prędkość maks: 23.70 km/h
Temperatura:28.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Wieczorny chill z Kamilem :))

Tym razem pojechaliśmy do Mariny, by zobaczyć jak jest oświetlona wieczorem..muszę przyznać, że robi to wrażenie :))

Wycieczka krótka, bo jutro miałam zaplanowany wyjazd służbowy na Mazury, z którego, choć nie rowerowego, przywiozłam parę zdjęć..ale to w osobnym wpisie :))

Tymczasem parę zdjęć:


Oświetlona Marina.. © uluru


Marina.. © uluru


Oświecona Dżulietta :)) © uluru


Kamil foci Marinę.. © uluru


Marina w świetle latarni.. © uluru


Nowy Most widziany w Bulwaru.. © uluru



A na koniec wieczoru pojechaliśmy do Maca na Smoothies, czyli lód owoce i chyba coś jeszcze, ale było pysznie lodowate :))


Dziękuję Kochanie :*

Pod wiatr, pod górkę, pod słońce...a na koniec dnia na kebab :))

Środa, 25 lipca 2012 | dodano: 27.07.2012Kategoria do 50 km, DPD, W towarzystwie, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(16) 11.36 km (0.00 km teren), czas: 00:42 h, avg:16.23 km/h, prędkość maks: 29.20 km/h
Temperatura:28.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzisiaj rano, co prawda niewyspana, ale postanowiłam zagonić rower do roboty..
Zjadłam pyszne śniadanie, ubrałam się, spakowałam i ruszyłam czym prędzej do pracy, by zając dobrą miejscówkę na stojaku dla rowerów, w myśl powiedzenia "Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi" :))

Było fajnie, dopóki nie zaczęłam pokonywać pierwszego z trzech podjazdów, w zasadzie jeszcze dało radę, ale drugi był już o wiele cięższy a trzeci już niemalże morderczy. Zwykle tak nie jest, ale dzisiaj wiatr w twarz był wyjątkowo silny, a poza tym, mam migrenę :// a to potęguje brak siły, szczególnie rano :////

No ale nie poddałam się i wjechałam dzielnie pod górę, potem już było lepiej :))
Na Słowackiego kiedy się już nieźle rozpędziłam, chcąc jechać jeszcze szybciej, niestety jak zwykle w takich sytuacjach, zabrakło mi przerzutki, co oznacza, że czas pomyśleć o zmianie napędu...

Poza tym słońce nieźle dawało czadu, a że nie założyłam swoich okularów, to mnie nieco drażniło :/

Dojechałam do pracy i mogłam spokojnie odsapnąć, napić się ciepłej herbatki :)

Po pracy....

..po pracy postanowiłam zajrzeć na chwilkę do Kamila do pracy, no i okazało się, że ta chwila trwała aż do zamknięcia jego sklepu :)

Pogoda zaczynała się zmieniać, powietrze zagęszczało się i na niebie pokazywały się szaro-bure chmurki z których w zasadzie mogłaby rozwinąć się jakaś burza :/ ale na szczęście tak się nie stało.

Tymczasem po robocie pojechaliśmy miastem na obiadokolację, na najlepszego w mieście kebaba - Pod Psem :))) jakbyście kiedyś byli w Puławach, to polecam z całego serca, bo i mięso świeże i dużo warzyw, naprawdę warto!!!

Niestety zdjęć Naszego posiłku jakoś nie zrobiłam, za to Naszych rumaków koło tejże budki..


Nasze rumaki pod budką z kebabem :)) © uluru



Dżulietta we własnej osobie :)) © uluru


Kiedy już się najedliśmy, powróciliśmy do domciu, gdzie oczywiście czekała Nas robota - dokańczanie remontu, a raczej ogarnianie po nim :/

I tak oto sposobem dzień zbliżał się ku końcowi..


Dziękuję Kochanie za wypadzik :***

Wczesnowieczorny lansik po mieście :))

Wtorek, 24 lipca 2012 | dodano: 25.07.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(14) 12.43 km (0.00 km teren), czas: 00:53 h, avg:14.07 km/h, prędkość maks: 25.10 km/h
Temperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dziś po południu pojechałam do Kamilado pracy a że akurat było po 18 , wybraliśmy się na lansik po mieście.
Przejechaliśmy się po całym mieście w celu dotarcia na Marinę.
Chcieliśmy tym razem zobaczyć, czy za dnia można wjechać na jej teren.
Okazało się, że jest tak, iż główna brama wjazdowa jest zamknięta, ale deptak okalający Port otwarty, tak więc tamtędy pojechaliśmy do końca Bulwaru, by sobie usiąść na ławeczce i odsapnąć po dniu pracy :)))

Na Bulwarze ludzi dużo, w tym rowerzystów, nawet rodziców z dziećmi na rowerze :)) Śliczna pogoda, słonko świeci, ptaszki śpiewają, tylko od czasu do czasu wiatr silniejszy powiewał, co powodowało odczucie chłodu..
No ale nie ma się co dziwić, zaraz będzie "Anny", a "Od Anki zimne noce i poranki"...

Tak sobie posiedzieliśmy i wróciliśmy parkiem do domu..

Fotki


Łacha Wislana © uluru



Słońce przedzierające się przez gałęzie drzew.. © uluru



Dżulietta w oarku.. © uluru



Jest i napis: Marina Puławy © uluru



Marina Puławy :) © uluru



Na Bulwarze.. © uluru





Na koniec mój nowy nabytek, jaki w prezencie dostałam od Kamila ;DDDDD

Okulary rowerowe z filtrem firmy KELLYS :))) Są napradwę super, na zmianę jeszcze szkła żółte i zauszniki, a także bardzo ładny woreczek i sztywne etui by się nie połamały.

Moje nowe okuarki rowerowe :)) © uluru


Okularki z profilu :)) © uluru


Etiu na nowe okularki :)) © uluru


Kellys... © uluru





Dziękuję Kochanie :***

Chillout wieczorową porą :))

Poniedziałek, 23 lipca 2012 | dodano: 25.07.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Wieczorny Chillout, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(4) 11.05 km (0.00 km teren), czas: 00:44 h, avg:15.07 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:15.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Na dzisiaj zaplanowaliśmy wreszcie wspólny wieczorny wypad..Kamil ja :)))

Miał być inaczej, wyszło zupełnie inaczej, ale wreszcie się wybraliśmy. Kurka, mamy tyle do roboty po południu, że i tak sukcesem mogę nazwać Nasz wieczorny wypadzik :)))

Pokręciliśmy się po mieście, zobaczyliśmy co w kinie, pojechaliśmy koło nowych bloków, tzw. Osiedla Olimpijskiego, stamtąd w fajne miejsce na fotkę i już chcieliśmy przejechać się wieczorkiem nową Marina, ale okazało się, że szlaban jest zamknięty, co oznacza, że Marina oficjalnie nie otworzona...??

Parę fotek


Bulwar po stronie Mariny w wieża widokową, wieczorową porą... © uluru



Bulwar "odbity" w wodzie... © uluru


Klimatycznie... © uluru


Podświetlona Dżulietta,, © uluru


Dżulietta wieczorową porą.. © uluru



A jeśli ktoś się zastanawia, czy kolega Kamil żyje i czy jeździ, to owszem i jedno i drugie..ale tłumaczyć będzie się sam :))




Kochanie, dziękuję za wypadzik :***

Rodzinka nareszcie razem :))

Poniedziałek, 16 lipca 2012 | dodano: 16.07.2012Kategoria do 50 km, Rodzinnie, Z Kamilem, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(5) 8.01 km (0.00 km teren), czas: 00:41 h, avg:11.72 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:19.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Rodzinka nareszcie razem, bo powrócił wczoraj Krasnal Ogrodowy :)))

Dzisiaj po pracy postanowiłam zabrać Majkę na rower by pojechać po Kamila do pracy. Bardzo lubię takie wyjazdy, bo chociaż może i tempo nie jest nadzwyczajne, ale za to jest miło, przyjemnie, rodzinnie, no i oczywiście aktywnie :)))

Oby jeszcze pogoda pozwalała spokojnie wsiadać na siodełko, to już by było idealnie...ale i tak nie ma na co narzekać :))


Majka wchodzi na Sosnowej.. © uluru


Majka "szkrabie" się pod górę.. © uluru



Moja kochana nowa rodzinka :)))))) © uluru




Dziękuję Kochani za przejażdżkę :***

Nie taki straszny ten piątek 13-stego...

Piątek, 13 lipca 2012 | dodano: 16.07.2012 Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0) 7.33 km (0.00 km teren), czas: 00:35 h, avg:12.57 km/h, prędkość maks: 29.90 km/h
Temperatura:20.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzisiaj piątek 13-tego..powszechnie znany jako dzień, w którym zdarzają się same złe rzeczy, ludzie maja pecha i takie tam..
Ja do końca w to nie wierze, i od rana po prostu starałam się nie myśleć, że to akurat 13-ty, tylko po prostu piątek i trzeba przesiedzieć w pracy do 15 a potem jechać do domu i zacząć weekend :)))
Niestety z powodu remontu w Naszym "mieszkanku" i późnego chodzenia spać, rano nie byłam w stanie wsiąść na rower :/// Obiecuję poprawę...

No nic, pojechałam do pracy i niestety jednak ten 13-dał się tam odczuć, ale starałam się bardzo nie ulegać jego wpływom..

Tak więc po niezbyt, niestety, sympatycznym dniu w robocie pojechałam wreszcie do domu.
Tam już było o wiele lepiej, bo była robota do wykonania, szczególnie, że w niedziele powraca Karsnal Ogrodowy i trzeba było przygotować pokój na jej przybycie :)))

Po pracy domowej postanowiłam jednak, że posadzę swoje cztery litery na siodełko i chociażby pojadę do Kamila i razem wrócimy do domciu :))

Tak też się stało i ponadto zajechaliśmy jeszcze do miasta na kebaba, gdzie koło Galerii Zielonej popatrzyliśmy sobie na ludzi i wróciliśmy do domu..


No tak, niestety nie trudno zauważyć, jak mało kilometrów w tym roku robimy, ale spowodowane jest to głównie pogodą a teraz remontem, który chcemy jak najszybciej skończyć i móc skupić się na rowerach :)))))

Na koniec wrzucam zdjęcia "nowego pokoju Majki" i dwa widoczki z perspektywy siedzenia pasażera w samochodzie..

Droga przed Nami,, © uluru




Niebo nad Puławami.. © uluru



Majki pokój :)) © uluru



Majki nowy pokój :)) © uluru



Majki pokój ;)) © uluru





Czeka Nas jeszcze małe meblowanie pokoju rodziców, czyli Naszego :))

Poranne orzeźwienie :))

Wtorek, 10 lipca 2012 | dodano: 11.07.2012Kategoria do 50 km, DPD, Robotniczo, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(2) 9.18 km (0.00 km teren), czas: 00:37 h, avg:14.89 km/h, prędkość maks: 29.80 km/h
Temperatura:26.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzisiaj po trzy dniowym weekendzie wybrałam się rowerem do pracy. Wybrałam się, bo pogoda nieco łagodniejsza i chociaż niebo zasnute było tu i ówdzie chmurkami i temperatura rano nie przekraczała 20 stopni, to było bardzo przyjemnie :))
Trasa do pracy bez żadnych rewelacji..

W pracy robota, a potem już tylko jak najszybszy powrót, bo robota remontowa czeka..takie tam składanie malowanie, składanie mebli..czyli to co tygrysy lubią najbardziej :))))


W miniony weekend byliśmy w Łodzi u mojego Brata Maćka i jego narzeczonej Magdy i zawitaliśmy na Piotrkowską..


Gdzieś na Piotrkowskiej.. © uluru


Kamilosław na Piotrkowskiej :)) © uluru



Na koniec wrzucam zdjęcia przedstawiające dzieło kulinarne mojego osobistego brata Macka i napisze tylko tyle, że było pyszne !!!!!!!!!!!!!!!

Kulinarne dzieło I mojego Brata Maćka :))) © uluru


Kulinarne dzieło II Maćka © uluru



Wypad bo Brata fajny, połączony za drobnymi zakupami tematycznymi...

Rano słońce, po poludniu ucieczka przed burzą...

Wtorek, 3 lipca 2012 | dodano: 04.07.2012Kategoria do 50 km, DPD, Robotniczo, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3) 8.66 km (0.00 km teren), czas: 00:28 h, avg:18.56 km/h, prędkość maks: 26.95 km/h
Temperatura:34.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Wybrałam się dzisiaj do pracy rowerem, tak dla odmiany, żeby odpocząć od samochodu i trenować kondycję :))

Rano piękne słonko, ciepło już na starcie, powietrze prawie się nie rusza :]
Bez żadnych komplikacji dojechałam do pracy, trochę popracowałam.
Chciałam zostać dłużej, ale kiedy spojrzałam w okno ujrzałam nieciekawe chmury, który z dziwna prędkością nadciągały na miasto :/
Nie pozostało mi nic innego jak tylko uciekać do domu, czym prędzej, bo po drodze nie miałabym się nawet gdzie schować..
Tak więc szybko do domu, w międzyczasie zadzwonił Kamil i radził uciekać, co właśnie czyniłam :)

Nie obeszło się bez zdjęć..

Nadciąga burza, więc trzeba uciekać.. © uluru


Burzowe chmury nad Sosnową © uluru


Takie jakieś dziwne chmurzyska © uluru



Dojechałam w strasznej duchocie do domu.
Chmury polazły gdzieś indziej, parę razy zagrzmiało gdzieś daleko i po nadciągającej burzy pozostał tylko cień..
Nawet wieczorem, chociaż chmury były nieciekawe nic się na Naszym niebie nie stało.
Dopiero późno w nocy daleko nad horyzontem widzieliśmy imponujące pioruny..


Burze burzami, a tymczasem moja Dżulietka potrzebuje porządnego mycia, bo zaczyna już niebezpiecznie skrzypieć :/

Mordercza niedziela..

Niedziela, 1 lipca 2012 | dodano: 03.07.2012Kategoria do 50 km, off-road, W towarzystwie, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(4) 31.75 km (9.00 km teren), czas: 02:21 h, avg:13.51 km/h, prędkość maks: 25.30 km/h
Temperatura:34.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Wiem, wiem, że tytuł jest conajmniej straszny, ale tak naprawdę było.
Wybraliśmy się niestety jak dla mnie nieco za późno, ale wybraliśmy się..
Na dworze patelnia, więc na głowę kaszkietówka i krem do opalania na ciałko :))

Odpowiednia ilość picia i niestety brak jedzenie :(( (co potem miało swoje niekorzystne skutki)

Na dzisiaj zaplanowany był teren, czyli jakiś lasek okoliczny. Najpierw pojechaliśmy przez park..

Kamil ze swoim nowym rumakiem :)) © uluru


Dżulietka przy drzewie :)) © uluru


Moje ulubione ujęcia w Parku © uluru


Widoczek na Łachę Wiślaną.. © uluru


Słit focia w parku :)) © uluru



..potem w kierunku Bulwaru, cmentarza i koło TESCO wjechaliśmy w las. Najpierw było całkiem przyjemnie, bo pierwszy chłodek i zapach lasu jest cudowny..Jednak po chwili zaczęły dokuczać Nam robale, których jest jakaś ogromna ilość :/

Wiadukt po drodze © uluru


Dróżka do lasu.. © uluru


Krążyliśmy w lesie Azotowskim, to tu to tam. Nie było tak źle, tylko co rusz ubita droga leśna przekształcała się w rozkopany morderczy piach, bo naprawdę ciężko po czymś takim jechać tym bardziej, w taka pogodę :///

No nic jechać trzeba było, by gdzieś dojechać i zrobić odpoczynek. Lat to był taki, że trochę lasu, trochę odsłoniętej przestrzeni.
Oczywiście nie obeszło się bez małej wywrotki na piachu..tym razem moje koło nie dało rady i bach a piach...i gotowe, ścięgno naciągnięte :/

No nic, motywacja schowania się głębiej w lesie była zbyt duża, żeby się nad sobą użalać.
Słońce dawało popalić coraz mocniej a ja byłam coraz bardziej głodna, co skutkowało szybkim spadkiem formy ://

Schowaliśmy się więc wkońcu w lesie i zrobiliśmy mały odpoczynek na regenerację sił. Wypite prawie całe picie i cóż, trzeba jechać dalej, bo w perspektywie był McDonald's :)))

Ja byłam wykończona, myślałam, że ni dam rady. Myślę, że gdybym wzięła sobie coś do jedzenia to nie byłoby problemu, ale nie wiedząc czemu tego nie zrobiłam i musiałam pokonać swoje słabości i jechać dalej.
Także czas wycieczki niestety zaniżony, przez częste "pikniki" :/

Wracając nagle Naszym oczom ukazała się taka oto droga w środku lasu..

Niespodzianka - piaszczysta droga leśna pzekształca się w asfalcik © uluru



..a gdzieś koło stacji Puławy Azoty..

Bociuś na wyżerce :)) © uluru


W drodze powrtonej gdzieś na łące pasł się bocian.. © uluru



..i wreszcie zasłużona wyżerka w McDonald's :)))))))))))

Zasłużona "wyżerka" w McDonalds'ie © uluru



Posiedzieliśmy i odpoczęliśmy a ja nawet się położyłam na ławeczce..

Powrót do domu miastem ostatkiem sił, ale dojechaliśmy :)))))))))))

Mimo ciężkiej jazdy przez piach, wywrotki i żołądka przyklejonego do kręgosłupa i morderczego Słońca, wycieczka się udała :DDDDDDDDDD


Dziękuję Kochanie :*********