- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Wpisy archiwalne w kategorii
Refleksje
Dystans całkowity: | b.d. |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 0 |
Średnio na aktywność: | 0.00 km |
Więcej statystyk |
Angina :(((
Piątek, 8 czerwca 2012 | dodano: 08.06.2012Kategoria Refleksje Rower:
Komentarze(7)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Niestety dopadła mnie angina :(((
Cały zeszły tydzień siedziałam na zwolnieniu i leczyłam się antybiotykiem :///
Udręka, tym bardziej, że w sobotę dostałam wyskokowej temperatury 39.5 stopnia, więc szybko musieliśmy mnie okładać zimnymi ręcznikami, żebym się nie zapaliła..
Nigdy w życiu nie miałam takiej temperatury i się tak beznadziejnie nie czułam.
Tak więc rower wiadomo, poszedł w odstawkę :((
W miniony poniedziałek, czyli 04.06 poszłam do pracy pierwszy dzień a dzisiaj znowu czuje, że mnie w gardle drapie :/
Miałam dzisiaj do pracy przyjechać rowerem, ale może po weekendzie, bo muszę "dojść" do siebie po antybiotyku, który przecież osłabia organizm..
Mam jednak nadzieje, że i pogoda się wreszcie wyklaruje, bo widać, że wahania temperatury mi nie służą..
Na koniec mogę się tylko pochwalić, że moje dziecko już samodzielnie jeździ na rowerze a co więcej umie sama ruszać, odpycha się z ziemi naciskając na pedał i jedzie :)))))))))))))))
W najbliższym czasie wrzucę tutaj zdjęcia na dowód nowych umiejętności Majki :)))
Pozdrawiam Wszystkich ciepło :))))))))))
Cały zeszły tydzień siedziałam na zwolnieniu i leczyłam się antybiotykiem :///
Udręka, tym bardziej, że w sobotę dostałam wyskokowej temperatury 39.5 stopnia, więc szybko musieliśmy mnie okładać zimnymi ręcznikami, żebym się nie zapaliła..
Nigdy w życiu nie miałam takiej temperatury i się tak beznadziejnie nie czułam.
Tak więc rower wiadomo, poszedł w odstawkę :((
W miniony poniedziałek, czyli 04.06 poszłam do pracy pierwszy dzień a dzisiaj znowu czuje, że mnie w gardle drapie :/
Miałam dzisiaj do pracy przyjechać rowerem, ale może po weekendzie, bo muszę "dojść" do siebie po antybiotyku, który przecież osłabia organizm..
Mam jednak nadzieje, że i pogoda się wreszcie wyklaruje, bo widać, że wahania temperatury mi nie służą..
Na koniec mogę się tylko pochwalić, że moje dziecko już samodzielnie jeździ na rowerze a co więcej umie sama ruszać, odpycha się z ziemi naciskając na pedał i jedzie :)))))))))))))))
W najbliższym czasie wrzucę tutaj zdjęcia na dowód nowych umiejętności Majki :)))
Pozdrawiam Wszystkich ciepło :))))))))))
Powtórka z rozrywki...
Komentarze(15) 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Witajcie Wszyscy :))
Tak tak, co jest w tym roku, to się powtarza..i tu nie chodzi wcale o rowerowanie, którego raczej u mnie ostatnio brakuje :/
Tu chodzi o wirusa, który mnie zaatakował w zeszłym tygodniu i trzyma tak mocno, że wcale nie chce odpuścić :(
Przeglądałam wpisy kwietniowe z zeszłego roku i okazuje się, że taka sama sytuacja miała miejsce rok temu, kiedy to po Świętach Wielkanocnych dopadł mnie wirus i na wycieczkę Majową z kolegami pojechałam z zatkanym nosem..
Czytając zeszłoroczne wpisy zauważyłam też, że było po pierwsze o wiele cieplej, wszystko już kwitło a ja z zapałem jeździłam na rowerze do pracy, po drodze odprowadzając Majkę do przedszkola..
W tym roku jednak kwiecień nie jest zbyt łaskawy a po za tym, zauważyłam, że moja motywacja jazdy na rowerze nieco spadła, nie wiedząc czemu :///
Ale nie ma co..trzeba temu szybko przeciwdziałać a okazuje się, że będą ku temu okazje :)
Otóż niedługo staniemy się świadkami spotkania, od roku wyczekiwanego, grupy Puławskiej z Mielecką, czy tez inaczej Mieleckiej z Puławską :)))
Tak, tak..nareszcie dwie pary rowerowe będą miały okazję się poznać i pojeździć:]
Poza tym wyjeżdża na wczasy moja Córcia Majka na tydzień, no i pogoda zapowiada się obiecująco, tak liczę, że moja Dzulietta nie zakurzy się całkowicie. Mam ambitny, jak zawsze plan, jazdy rowerem do pracy...
Nie będę Was zanudzać moimi wywodami, tylko powinnam je wszystkie wprowadzać w życie ...i tak też się stanie :)))
Na koniec wspomnienie, jak to 4 kwietnia ower był już w codziennym użyciu...
Tymczasem miłego weekendu i tygodnia majowego z przecudną pogoda i udanymi wycieczkami rowerowymi ::)))))
Tak tak, co jest w tym roku, to się powtarza..i tu nie chodzi wcale o rowerowanie, którego raczej u mnie ostatnio brakuje :/
Tu chodzi o wirusa, który mnie zaatakował w zeszłym tygodniu i trzyma tak mocno, że wcale nie chce odpuścić :(
Przeglądałam wpisy kwietniowe z zeszłego roku i okazuje się, że taka sama sytuacja miała miejsce rok temu, kiedy to po Świętach Wielkanocnych dopadł mnie wirus i na wycieczkę Majową z kolegami pojechałam z zatkanym nosem..
Czytając zeszłoroczne wpisy zauważyłam też, że było po pierwsze o wiele cieplej, wszystko już kwitło a ja z zapałem jeździłam na rowerze do pracy, po drodze odprowadzając Majkę do przedszkola..
W tym roku jednak kwiecień nie jest zbyt łaskawy a po za tym, zauważyłam, że moja motywacja jazdy na rowerze nieco spadła, nie wiedząc czemu :///
Ale nie ma co..trzeba temu szybko przeciwdziałać a okazuje się, że będą ku temu okazje :)
Otóż niedługo staniemy się świadkami spotkania, od roku wyczekiwanego, grupy Puławskiej z Mielecką, czy tez inaczej Mieleckiej z Puławską :)))
Tak, tak..nareszcie dwie pary rowerowe będą miały okazję się poznać i pojeździć:]
Poza tym wyjeżdża na wczasy moja Córcia Majka na tydzień, no i pogoda zapowiada się obiecująco, tak liczę, że moja Dzulietta nie zakurzy się całkowicie. Mam ambitny, jak zawsze plan, jazdy rowerem do pracy...
Nie będę Was zanudzać moimi wywodami, tylko powinnam je wszystkie wprowadzać w życie ...i tak też się stanie :)))
Na koniec wspomnienie, jak to 4 kwietnia ower był już w codziennym użyciu...
Majka z Julietą pod przedszkolem© uluru
Tymczasem miłego weekendu i tygodnia majowego z przecudną pogoda i udanymi wycieczkami rowerowymi ::)))))
Witam Wszystkich tej zimy :)))))
Piątek, 17 lutego 2012 | dodano: 17.02.2012Kategoria Refleksje Rower:
Komentarze(5)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Witam wszystkich znajomych i nieznajomych podglądających i czytających mój blog :)
Wiem, że długo i dawno mnie tu nie było, ale spowodowane to było przede wszystkim zimnem za oknem, potem śniegiem, aż wkońcu najsłynniejszym powodem, jakim był brak czasu.
Otóż ten ostatnio dał o sobie znać bardzo intensywnie pod koniec roku i na początku tego 2012. Oczywiście wszystko przez zmiany w życiu moim i nie tylko..:]
Zmiany zaczęły się pod koniec zeszłego roku i trwają nadal.
Teraz jak widać za oknem śnieg i choć jest nieco cieplej, ja niestety jeszcze nie skorzystam z jazdy na mojej ukochanej Dżulietce :(
Musi dziewczyna poczekać na cieplejszą i bardziej sucha aure. Poza tym mój Kołcz delikatnie mi zasugerował, że szkoda Dżulietki na śnieg i potrzeba jest innego roweru na tego typu jazdy. Tak więc zrodziło się zapotrzebowanie na typową zimówkę..zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Poza tym, że tęsknie za jazda na rowerze, to podupadła moja działalność fotograficzna, niestety spowodowana ciągłym brakiem odpowiedniego sprzętu, co zamierzam jak najszybciej nadrobić :]
Tymczasem, od niedawna staliśmy się z Kamilem szczęśliwymi posiadaczami rowerku stacjonarnego. W związku z tym staram się regularnie na nim jeździć, by nie wypaść z formy :]
Ilości przejechanych kilometrów nie podaje, bo to wkońcu tylko tymczasowe zastępstwo dla Dżulietty.
Tak więc, jakby ktoś się zastanawiał, czy przypadkiem nie zginęłam, albo mnie jakaś amba porwała, to proszę się nie martwic, jestem tam gdzie byłam i mam się bardzo dobrze :))))
Na koniec wrzucam, jedno z moich, jak dla mnie, najbardziej udanych zdjęć :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i ciepło :))))))))
Wiem, że długo i dawno mnie tu nie było, ale spowodowane to było przede wszystkim zimnem za oknem, potem śniegiem, aż wkońcu najsłynniejszym powodem, jakim był brak czasu.
Otóż ten ostatnio dał o sobie znać bardzo intensywnie pod koniec roku i na początku tego 2012. Oczywiście wszystko przez zmiany w życiu moim i nie tylko..:]
Zmiany zaczęły się pod koniec zeszłego roku i trwają nadal.
Teraz jak widać za oknem śnieg i choć jest nieco cieplej, ja niestety jeszcze nie skorzystam z jazdy na mojej ukochanej Dżulietce :(
Musi dziewczyna poczekać na cieplejszą i bardziej sucha aure. Poza tym mój Kołcz delikatnie mi zasugerował, że szkoda Dżulietki na śnieg i potrzeba jest innego roweru na tego typu jazdy. Tak więc zrodziło się zapotrzebowanie na typową zimówkę..zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Poza tym, że tęsknie za jazda na rowerze, to podupadła moja działalność fotograficzna, niestety spowodowana ciągłym brakiem odpowiedniego sprzętu, co zamierzam jak najszybciej nadrobić :]
Tymczasem, od niedawna staliśmy się z Kamilem szczęśliwymi posiadaczami rowerku stacjonarnego. W związku z tym staram się regularnie na nim jeździć, by nie wypaść z formy :]
Ilości przejechanych kilometrów nie podaje, bo to wkońcu tylko tymczasowe zastępstwo dla Dżulietty.
Tak więc, jakby ktoś się zastanawiał, czy przypadkiem nie zginęłam, albo mnie jakaś amba porwała, to proszę się nie martwic, jestem tam gdzie byłam i mam się bardzo dobrze :))))
Na koniec wrzucam, jedno z moich, jak dla mnie, najbardziej udanych zdjęć :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i ciepło :))))))))
Jesienna chandra rowerowa :(((((
Czwartek, 29 września 2011 | dodano: 29.09.2011Kategoria Refleksje Rower:
Komentarze(7)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
No i chyba mnie dopadła, niestety taka chandra :(((
Niby chce mi się jeździć, tym bardziej, że pogoda ładna, ale z drugiej strony wcale mi się nie chce :/ zupełnie nie wiedzieć czemu.
Do tego dochodzi ciągły brak aparatu fotograficznego a wszystkie zdjęcia robię Kamila aparatem, za co Dziękuję :)))))
Nawet tak często tu nie zaglądam i nie komentuje Waszych wpisów za co Wszystkich PRZEPRASZAM :)))))
Poza tym w robocie siedzę nie na swoim komputerze, więc tak zbyt dużo czasu do posiedzenia na nim nie mam, a w domu jakoś tak wogóle czasu nie mam nawet na odpalanie kompa :(
Miałam plan jeździć rano do pracy, bo korzystać trzeba z pięknej jesieni, ale cóż...LEŃ :/
Może uda mi się w przyszłym tygodniu, kiedy to krasnal ogrodowy będzie nieobecny...i do tego wieczorne chillouty z Kamilem :) mam nadzieje, że to wypali, bo jednak chciałabym pojeździć jeszcze :]
Ehh, grzechem byłoby nie skorzystać z tak pięknej jesieni jaka do Nas przyszła w tym roku :)))))))
Niby chce mi się jeździć, tym bardziej, że pogoda ładna, ale z drugiej strony wcale mi się nie chce :/ zupełnie nie wiedzieć czemu.
Do tego dochodzi ciągły brak aparatu fotograficznego a wszystkie zdjęcia robię Kamila aparatem, za co Dziękuję :)))))
Nawet tak często tu nie zaglądam i nie komentuje Waszych wpisów za co Wszystkich PRZEPRASZAM :)))))
Poza tym w robocie siedzę nie na swoim komputerze, więc tak zbyt dużo czasu do posiedzenia na nim nie mam, a w domu jakoś tak wogóle czasu nie mam nawet na odpalanie kompa :(
Miałam plan jeździć rano do pracy, bo korzystać trzeba z pięknej jesieni, ale cóż...LEŃ :/
Może uda mi się w przyszłym tygodniu, kiedy to krasnal ogrodowy będzie nieobecny...i do tego wieczorne chillouty z Kamilem :) mam nadzieje, że to wypali, bo jednak chciałabym pojeździć jeszcze :]
Ehh, grzechem byłoby nie skorzystać z tak pięknej jesieni jaka do Nas przyszła w tym roku :)))))))
Pierwszy TYSIĄC na BS :))
Komentarze(10) 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Właściwie to powinnam tą dla mnie jakże fantastyczną wiadomość podać przy okazji zrobienia setki, ale jakoś byłam tak zaoferowana czym innym, że zupełnie o tym zapomniałam.
Otóż po przejechaniu swojej pierwszej życiówki dokonała się też u mnie magiczna liczba jaką jest 1000 km.
To moja życiówka i pierwszy tysiąc tutaj. Sama nie wiem, jak to zrobiłam, przecież w zasadzie regularnie jeżdżę od marca a tutaj już tyle. Wiem, że można mieć więcej, ale przy moim trybie życia i obowiązkach to i tak siebie podziwiam, że znajduję czas na rower i wcale go nie ma mało.
Pogoda nie zawsze dopisywała, plany i chęci były czasem większe niż realizacja, ale i tak zawsze starałam się wypełniać wolny czas, oprócz zabawy i przebywaniem z dzieckiem, właśnie rowerowaniem.
Ktoś chciał, żebym nie jeździła sama i tak właśnie jest, sama nie jeżdżę tylko w fantastycznym towarzystwie, ale więcej pisać nie będę, ta osoba pewnie uważa, że wcale nie ma jego zasług w moich małych sukcesach. A ja uważam zupełnie inaczej. Myślę, że gdyby nie motywacja drugiej osoby, to nie zaszłabym tak daleko w swojej skromnej karierze rowerowej :)
Za każdym razem kiedy wsiadam na rower uświadamiam sobie, że to jest to co kocham, to moja druga miłość, gdzie pierwsza jest zarezerwowana dla jeździectwa:)
Dla mnie rower, to takie magiczne coś, co pozwala się odstresować, zostać sam na sam z własnymi myślami, pomaga ogarnąć otaczający świat, wyciszyć, a przy okazji pozwala dbać o formę, kondycję, uzależnia, motywuje do rywalizacji, powoduje, że życie jest ciekawe i kolorowe :D
W przeciągu tych pierwszych 1000 km mój rower i nie tylko on przeszedł, małą metamorfozę. Zniknęła nóżka, jest nowa kierownica, mostek i rogi :) Był jeden laczek.. Są już kolejne pomysły na zmiany, ale najważniejsze, że daje przyjemność z jazdy i wywołuje uśmiech na twarzy właścicielki, kiedy siada na siodełko i tęskni za nią, kiedy stoi bezczynna w garażu...
Nie ma co rower to genialny wynalazek, lekarstwo na wszystkie choroby świata, fizyczne i nie tylko :) a poza tym zbliża ludzi...
Dalsze plany rowerowe..? jeździć ile się da, poznawać nowe miejsca, czerpać z niego jak najwięcej :D
Otóż po przejechaniu swojej pierwszej życiówki dokonała się też u mnie magiczna liczba jaką jest 1000 km.
To moja życiówka i pierwszy tysiąc tutaj. Sama nie wiem, jak to zrobiłam, przecież w zasadzie regularnie jeżdżę od marca a tutaj już tyle. Wiem, że można mieć więcej, ale przy moim trybie życia i obowiązkach to i tak siebie podziwiam, że znajduję czas na rower i wcale go nie ma mało.
Pogoda nie zawsze dopisywała, plany i chęci były czasem większe niż realizacja, ale i tak zawsze starałam się wypełniać wolny czas, oprócz zabawy i przebywaniem z dzieckiem, właśnie rowerowaniem.
Ktoś chciał, żebym nie jeździła sama i tak właśnie jest, sama nie jeżdżę tylko w fantastycznym towarzystwie, ale więcej pisać nie będę, ta osoba pewnie uważa, że wcale nie ma jego zasług w moich małych sukcesach. A ja uważam zupełnie inaczej. Myślę, że gdyby nie motywacja drugiej osoby, to nie zaszłabym tak daleko w swojej skromnej karierze rowerowej :)
Za każdym razem kiedy wsiadam na rower uświadamiam sobie, że to jest to co kocham, to moja druga miłość, gdzie pierwsza jest zarezerwowana dla jeździectwa:)
Dla mnie rower, to takie magiczne coś, co pozwala się odstresować, zostać sam na sam z własnymi myślami, pomaga ogarnąć otaczający świat, wyciszyć, a przy okazji pozwala dbać o formę, kondycję, uzależnia, motywuje do rywalizacji, powoduje, że życie jest ciekawe i kolorowe :D
W przeciągu tych pierwszych 1000 km mój rower i nie tylko on przeszedł, małą metamorfozę. Zniknęła nóżka, jest nowa kierownica, mostek i rogi :) Był jeden laczek.. Są już kolejne pomysły na zmiany, ale najważniejsze, że daje przyjemność z jazdy i wywołuje uśmiech na twarzy właścicielki, kiedy siada na siodełko i tęskni za nią, kiedy stoi bezczynna w garażu...
Nie ma co rower to genialny wynalazek, lekarstwo na wszystkie choroby świata, fizyczne i nie tylko :) a poza tym zbliża ludzi...
Dalsze plany rowerowe..? jeździć ile się da, poznawać nowe miejsca, czerpać z niego jak najwięcej :D
Letnio-jesienny marazm rowerowy :(
Czwartek, 7 lipca 2011 | dodano: 07.07.2011Kategoria Refleksje Rower:
Komentarze(10)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:19.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Nie mogłam się powstrzymać, by nie zrobić wkońcu wpisu, bo mam już serdecznie dość tej pustki rowerowej u mnie na blogu...:(
Pogoda jak wszyscy wiemy nie rozpieszcza, a tym bardziej jakoś Puławom daje nieźle w kość. Od mojego ostatniego wpisu minęło trochę czasu i ciągle wszystko było nie tak by jeździć :/
Jak może tak ciągle padać i padać a jak nie pada to wtedy jestem w pracy..to jest istna złośliwość :( Jak w tytule jest letnio-jesiennie, zimno, rano mgły, liście spadają z drzew, już w pewnym momencie nie stwierdziłam, że to nie lipiec a wrzesień :(
Wiem, że pogoda się zmieni i ja się jeszcze najeżdżę, ale miałam pewne plany rowerowe w lipcu, których jakoś tak przez ta wstrętną pogodę nie mogę realizować..
I nie tylko ja tu jestem poszkodowana w tym temacie.. Kamila to dopiero nosi żeby pojeździć.
Dlatego w zamian za rower postanowiliśmy przemalować mojej córci pokój i choć wiem, że pogoda do malowania też nie jest najlepsza, to przynajmniej coś robimy:)
Liczę, że pogoda się zmieni chociażby od dzisiejszego po południa, bo póki co jest mgliście, szaro, rano padała mżawka i do tego jest parno, duża wilgotność powietrza..
Pozdrawiam wszystkich bikerów i życzę pięknej wkońcu pogody :)))
Pogoda jak wszyscy wiemy nie rozpieszcza, a tym bardziej jakoś Puławom daje nieźle w kość. Od mojego ostatniego wpisu minęło trochę czasu i ciągle wszystko było nie tak by jeździć :/
Jak może tak ciągle padać i padać a jak nie pada to wtedy jestem w pracy..to jest istna złośliwość :( Jak w tytule jest letnio-jesiennie, zimno, rano mgły, liście spadają z drzew, już w pewnym momencie nie stwierdziłam, że to nie lipiec a wrzesień :(
Wiem, że pogoda się zmieni i ja się jeszcze najeżdżę, ale miałam pewne plany rowerowe w lipcu, których jakoś tak przez ta wstrętną pogodę nie mogę realizować..
I nie tylko ja tu jestem poszkodowana w tym temacie.. Kamila to dopiero nosi żeby pojeździć.
Dlatego w zamian za rower postanowiliśmy przemalować mojej córci pokój i choć wiem, że pogoda do malowania też nie jest najlepsza, to przynajmniej coś robimy:)
Liczę, że pogoda się zmieni chociażby od dzisiejszego po południa, bo póki co jest mgliście, szaro, rano padała mżawka i do tego jest parno, duża wilgotność powietrza..
Pozdrawiam wszystkich bikerów i życzę pięknej wkońcu pogody :)))
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło..:)
Komentarze(12) 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Pierwotny temat wpisu brzmiał: "Rowerowy urlop przymusowy :(". Postanowiłam jednak zmienić...
statni raz na rowerze byłam tego wieczoru, kiedy to odbywało się przepiękne przedstawienie na niebie zwane Zaćmieniem Księżyca :)
Niestety tak się złożyło, że od tego czasu moja ukochana Dżulietta stoi samotnie w garażu i usycha z tęsknoty za choćby króciutka jazdą...i mam nadzieje, że już długo czekać nie będzie ;)
Bywa tak, że się bardzo chce jeździć, ale wszystko dookoła sprawia, że się nie da.
Wycieczka do przeszłości, Majka cały tydzień chora na angine i cała reszta sprawiły iż musiałam i nadal muszę być na przymusowym urlopie rowerowym. Nie powiem jest ciężko, bo mnie nosi a gdy widzę rowerzystów to mnie skręca i najchętniej zaczęłabym wyć do księżyca, żeby choć cokolwiek się w tym temacie zmieniło...
Jednakże ten czas przyniósł zmiany, mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że moje życie odwróciło się do góry nogami albo jak kto woli o 180 stopni, w pozytywnym tego słowa znaczeniu :D
W zamian za rowerowe zdjęcia uraczę Was zdjęciami w odrobinę innym klimacie i mam nadzieje, że Wam się spodobają :))
P.S. Niedługo wracam na siodełko..wkońcu trzeba wypróbować nowy stroik rowerowy :D
statni raz na rowerze byłam tego wieczoru, kiedy to odbywało się przepiękne przedstawienie na niebie zwane Zaćmieniem Księżyca :)
Niestety tak się złożyło, że od tego czasu moja ukochana Dżulietta stoi samotnie w garażu i usycha z tęsknoty za choćby króciutka jazdą...i mam nadzieje, że już długo czekać nie będzie ;)
Bywa tak, że się bardzo chce jeździć, ale wszystko dookoła sprawia, że się nie da.
Wycieczka do przeszłości, Majka cały tydzień chora na angine i cała reszta sprawiły iż musiałam i nadal muszę być na przymusowym urlopie rowerowym. Nie powiem jest ciężko, bo mnie nosi a gdy widzę rowerzystów to mnie skręca i najchętniej zaczęłabym wyć do księżyca, żeby choć cokolwiek się w tym temacie zmieniło...
Jednakże ten czas przyniósł zmiany, mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że moje życie odwróciło się do góry nogami albo jak kto woli o 180 stopni, w pozytywnym tego słowa znaczeniu :D
W zamian za rowerowe zdjęcia uraczę Was zdjęciami w odrobinę innym klimacie i mam nadzieje, że Wam się spodobają :))
P.S. Niedługo wracam na siodełko..wkońcu trzeba wypróbować nowy stroik rowerowy :D
Uziemiona przez wirus!!!!!!!!!!!!!
Środa, 27 kwietnia 2011 | dodano: 27.04.2011Kategoria Refleksje Rower:
Komentarze(16)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
No rzesz w mordę, dlaczego??
Dlaczego teraz akurat kiedy pogoda cudna za oknem a moja Dżulieta usycha ;///
Znaczy się mam pecha, albo po prostu tak miało być - chociaż w takie rzeczy nie wierzę..i podejrzewam, gdzie się tak załatwiłam i na pewno nie na rowerze ;)
Ło matko, z nosa zaczyna lecieć, bo zatoki się odtykają, gardło boli jak skurczybyk, wogóle nie mogę mówić, a jak już coś powiem to brzmię jak zdarta płyta..makabra ;/
Poza tym temperatura moje ciała rośnie z godziny na godzinę a ból mięśni powoduje niedowład całego ciała...
Kurdesz, dawno się tak nie załatwiłam...krzyczeć będę albo co!!!
Aplikuje sobie wszystko co się da, by jak najszybciej wygrać z tym cholerstwem i tylko biedna moja wątroba i żołądek, bo muszą te ilości leków jakoś "przeżyć".
Muszę zdrowa być, bo w poniedziałek 2 maja szykuje się rowerowa majówka ;) no i nie mogę dać ciała..
Tak więc będę leżeć plackiem i się wygrzewać, by jak najszybciej wrócić do formy;]
W ramach zaczerpnięcia świeżego powietrza chwilkę połaziłam po ogródku..
Niedawno mój tata wyprowadził ROMKA na spacer, ale niestety nie dał się przekonać bym pojechała z nim, chociaż aż mnie wszystko swędzi, żeby uciec na Dżuliecie gdziekolwiek, byle by popedałować ;)))
Zresztą sami rozumiecie jak to jest...
Dlaczego teraz akurat kiedy pogoda cudna za oknem a moja Dżulieta usycha ;///
Znaczy się mam pecha, albo po prostu tak miało być - chociaż w takie rzeczy nie wierzę..i podejrzewam, gdzie się tak załatwiłam i na pewno nie na rowerze ;)
Ło matko, z nosa zaczyna lecieć, bo zatoki się odtykają, gardło boli jak skurczybyk, wogóle nie mogę mówić, a jak już coś powiem to brzmię jak zdarta płyta..makabra ;/
Poza tym temperatura moje ciała rośnie z godziny na godzinę a ból mięśni powoduje niedowład całego ciała...
Kurdesz, dawno się tak nie załatwiłam...krzyczeć będę albo co!!!
Aplikuje sobie wszystko co się da, by jak najszybciej wygrać z tym cholerstwem i tylko biedna moja wątroba i żołądek, bo muszą te ilości leków jakoś "przeżyć".
Muszę zdrowa być, bo w poniedziałek 2 maja szykuje się rowerowa majówka ;) no i nie mogę dać ciała..
Tak więc będę leżeć plackiem i się wygrzewać, by jak najszybciej wrócić do formy;]
W ramach zaczerpnięcia świeżego powietrza chwilkę połaziłam po ogródku..
Powoli zaczyają kwitnąć truskawki ;)))© uluru
Taki tam tulipan...© uluru
I jeszcze inna wersja kolorystyczna ;)© uluru
Ahh jaki śliczny jestem..© uluru
Niedawno mój tata wyprowadził ROMKA na spacer, ale niestety nie dał się przekonać bym pojechała z nim, chociaż aż mnie wszystko swędzi, żeby uciec na Dżuliecie gdziekolwiek, byle by popedałować ;)))
Zresztą sami rozumiecie jak to jest...
Małe sprostowanie
Piątek, 8 kwietnia 2011 | dodano: 08.04.2011Kategoria Refleksje Rower:
Komentarze(5)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Witam Wszystkich,
otóż na jednym ze swoich wcześniejszych wpisów, pokazałam Wam pewien kościół
zwany u nas w Puławach, kościół "Na Górce".
Chciałabym z miejsca Was serdecznie przeprosić za swoja pomyłkę, ale nie jest to Kościół pod wezwaniem Św. Brata Alberta, tylko
pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.
Położony jest on na północno-zachodnim końcu pałacowego wzgórza w 1803 roku wzniesiono, według projektu Ch. P. Aignera. Jest to klasycystyczny kościół wzorowany na Panteonie rzymskim. Portyk ozdobiony jest ośmioma korynckimi kolumnami, całość przykrywa kopuła z dużym świetlikiem pośrodku oraz malowanymi kasetonami. Nad portykiem umieszczono napis: "W Niebo wziętej Boga Rodzicy", a nad wejściem dedykację: "Pomny na wiarę i cnoty ukochanej Matki swojej Maryi z Sieniawskich Księżny Czartoryskiej W. R. Adam Kazimierz poświęca" umieszczoną tu na polecenie A. K. Czartoryskiego.
Stwierdziłam, iż winna jestem Wam wyjaśnienia z tego tytułu i bardzo przepraszam za zainstniałą pomyłkę ;-)
otóż na jednym ze swoich wcześniejszych wpisów, pokazałam Wam pewien kościół
Kościół pod wezwaniem Św. Brata Alberta© uluru
zwany u nas w Puławach, kościół "Na Górce".
Chciałabym z miejsca Was serdecznie przeprosić za swoja pomyłkę, ale nie jest to Kościół pod wezwaniem Św. Brata Alberta, tylko
pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.
Położony jest on na północno-zachodnim końcu pałacowego wzgórza w 1803 roku wzniesiono, według projektu Ch. P. Aignera. Jest to klasycystyczny kościół wzorowany na Panteonie rzymskim. Portyk ozdobiony jest ośmioma korynckimi kolumnami, całość przykrywa kopuła z dużym świetlikiem pośrodku oraz malowanymi kasetonami. Nad portykiem umieszczono napis: "W Niebo wziętej Boga Rodzicy", a nad wejściem dedykację: "Pomny na wiarę i cnoty ukochanej Matki swojej Maryi z Sieniawskich Księżny Czartoryskiej W. R. Adam Kazimierz poświęca" umieszczoną tu na polecenie A. K. Czartoryskiego.
Stwierdziłam, iż winna jestem Wam wyjaśnienia z tego tytułu i bardzo przepraszam za zainstniałą pomyłkę ;-)
Pierwsza "setka" w życiu ;-)
Poniedziałek, 21 marca 2011 | dodano: 21.03.2011Kategoria Refleksje Rower:
Komentarze(11)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Spoglądałam sobie dzisiejszego poranka nie nerwowo na bloga i takie tam i w pewnym momencie doczytałam się, że wczoraj przekroczyłam magiczne 100 km a dokładnie 103,38 km. Są to wszystkie kilosy licząc od kiedy założyłam bloga, w tym roku w sumie przejechałam 85,38 km, tak więc do pierwszej setki w 2011 roku niewiele brakuje ;-)))
Cieszę się, bo to pierwsza w życiu rowerowa setka ;]
Yuuuuuuuuuuuuuuuuupiiiiiiiiiiiiiii
Motywuje do dalszej jazdy i do wyciskania z siebie więcej i więcej...
Cieszę się, bo to pierwsza w życiu rowerowa setka ;]
Yuuuuuuuuuuuuuuuuupiiiiiiiiiiiiiii
Motywuje do dalszej jazdy i do wyciskania z siebie więcej i więcej...