- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Mały wypadzik z obiadkiem w plecaku :)
Komentarze(3) 6.92 km (0.00 km teren), czas: 00:25 h, avg:16.61 km/h, prędkość maks: 27.30 km/hTemperatura:29.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj Kamil poszedł do pracy :/ niestety...
Pogoda była ciągle i nieustannie wymarzona do jazdy, ale coś wisiało w powietrzu i czuć było spadające ciśnienie.
Umówiłam się z Kamilem, że zawiozę mu obiadek i tak też się stało. Pojechałam w skwar ze spieczonymi moimi rękami i udami skrzętnie zakrywanymi.
W sklepie ruch ciągły, cały czas ktoś przychodzi i nabywa rower, albo dwa - w przypadku pary :)) To dobrze, widać, że ludzie przesiadają się z aut na rowery i korzystają z uroków pięknej pogody, by w sposób aktywny spędzić wolny czas.
Droga do i spowrotem przez osiedlowe uliczki i nową ulicę Sosnową..
Miałam jeszcze po południu pojechać do pracy Kamila, ale taka strasznie ciemna chmura się zjawiła, no i postanowiłam jednak zostać w domu, co potem okazało się niepotrzebne, bo chmurka wzięła i sobie poszła :/
Wieczorem nadrobiliśmy wspólny czas, spacerkiem dookoła miasta :))
Pogoda była ciągle i nieustannie wymarzona do jazdy, ale coś wisiało w powietrzu i czuć było spadające ciśnienie.
Umówiłam się z Kamilem, że zawiozę mu obiadek i tak też się stało. Pojechałam w skwar ze spieczonymi moimi rękami i udami skrzętnie zakrywanymi.
W sklepie ruch ciągły, cały czas ktoś przychodzi i nabywa rower, albo dwa - w przypadku pary :)) To dobrze, widać, że ludzie przesiadają się z aut na rowery i korzystają z uroków pięknej pogody, by w sposób aktywny spędzić wolny czas.
Droga do i spowrotem przez osiedlowe uliczki i nową ulicę Sosnową..
Sosnowa ulica nowa :)© uluru
Miałam jeszcze po południu pojechać do pracy Kamila, ale taka strasznie ciemna chmura się zjawiła, no i postanowiłam jednak zostać w domu, co potem okazało się niepotrzebne, bo chmurka wzięła i sobie poszła :/
Wieczorem nadrobiliśmy wspólny czas, spacerkiem dookoła miasta :))
Bikestatowa integracja -Dzień IV-ty OSTATNI...
Wtorek, 1 maja 2012 | dodano: 10.05.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Wyjazdowo Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3)
41.20 km (0.00 km teren), czas: 02:18 h, avg:17.91 km/h,
prędkość maks: 29.00 km/hTemperatura:29.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
To już ostatni Nasz dzień w Mielcu :( niestety, ale mamy nadzieję, że jeszcze tam wrócimy :))
Na dzisiaj zaplanowany był przede wszystkim Zamek Reyów w Przecławiu i Baszta Obronna w Rzemieniu.
Najpierw przez miasto zobaczyć makietę samolotu AN-2.
Potem Dworek Oborskich..Tu było pięknie :)) bardzo Nam się podobał Dworek i parczek dookoła..
Następnie przez Rynek do Bazyliki Mniejszej pw Świętego Mateusza.
Po fotosesji we wnętrzu Bazyliki skierowaliśmy się na Przecław..a po drodze zrobiliśmy sobie mały przystanek, bo słonko tak waliło, że ho ho ho :))
Moje ręce piekły niemiłosiernie, nie byłam w stanie stać na słońcu a jedynie jechać, ale chować się gdzieś w jakimkolwiek cieniu :/
Kiedy dojechaliśmy do wyznaczonego miejsca, zrobiliśmy sesję w Parku a na tyłach Dworku rozłożyliśmy kocyk i zjedliśmy pyszniutkie kanapeczki :))
Nie wiem jakim cudem ja mam tylko jedno zdjęcie...
Pozostałe znajdziecie TU i TU i TU
Z Przecławia pojechaliśmy do Tuszymy, skąd przez Dobrynin na Rzemień.
W Rzemieniu stanęliśmy koło Remizy Strażackiej na lody, a kiedy już mieliśmy odjeżdżać nagle zaczęły wyć syreny i okazało się, że to było wezwanie do wyjazdu do pożaru..(zdjęcia u Grzesia) :))
W Rzemieniu przejechaliśmy przez śliczny Park..
i wkońcu mogliśmy zrobić zdjęcie Baszty odbitej w wodzie :))
Tam też skończyła się Nasza wycieczka, gdyż czas gonił..
Przedmieściami do domciu i szybkie pakowanko rowerów i całej reszty do samochodu..
Wkońcu musieliśmy się spakować i pojechać :((
Mielec żegnał Nas takim cudnym zachodem słońca :))
DZIĘKUJEMY BARDZO KOCHANI :)))))) BYŁO SUPER :DDDDDDDDDD
Na dzisiaj zaplanowany był przede wszystkim Zamek Reyów w Przecławiu i Baszta Obronna w Rzemieniu.
Najpierw przez miasto zobaczyć makietę samolotu AN-2.
Kolejny Samolot w mieście© uluru
Herb Mielca© uluru
Świat© uluru
Potem Dworek Oborskich..Tu było pięknie :)) bardzo Nam się podobał Dworek i parczek dookoła..
Dworek Oborskich© uluru
Dworek Oborskich© uluru
Na pewno coś to symbolizuje..© uluru
Klon Srebrzysty© uluru
140-sto letni Klon Srebrzysty© uluru
Stokrotki :))© uluru
Następnie przez Rynek do Bazyliki Mniejszej pw Świętego Mateusza.
W Bazylice© uluru
W Bazylice© uluru
Po fotosesji we wnętrzu Bazyliki skierowaliśmy się na Przecław..a po drodze zrobiliśmy sobie mały przystanek, bo słonko tak waliło, że ho ho ho :))
Moje ręce piekły niemiłosiernie, nie byłam w stanie stać na słońcu a jedynie jechać, ale chować się gdzieś w jakimkolwiek cieniu :/
Kiedy dojechaliśmy do wyznaczonego miejsca, zrobiliśmy sesję w Parku a na tyłach Dworku rozłożyliśmy kocyk i zjedliśmy pyszniutkie kanapeczki :))
Nie wiem jakim cudem ja mam tylko jedno zdjęcie...
Park w Przecławiu© uluru
Pozostałe znajdziecie TU i TU i TU
Z Przecławia pojechaliśmy do Tuszymy, skąd przez Dobrynin na Rzemień.
Rzepak już kwitnie© uluru
Tamtejsze pola...© uluru
W Rzemieniu stanęliśmy koło Remizy Strażackiej na lody, a kiedy już mieliśmy odjeżdżać nagle zaczęły wyć syreny i okazało się, że to było wezwanie do wyjazdu do pożaru..(zdjęcia u Grzesia) :))
W Rzemieniu przejechaliśmy przez śliczny Park..
Dworek..© uluru
Brama w Parku w Rzemieniu© uluru
i wkońcu mogliśmy zrobić zdjęcie Baszty odbitej w wodzie :))
Baszta© uluru
Tam gdzie Baszta© uluru
Tam też skończyła się Nasza wycieczka, gdyż czas gonił..
Przedmieściami do domciu i szybkie pakowanko rowerów i całej reszty do samochodu..
Wkońcu musieliśmy się spakować i pojechać :((
Mielec żegnał Nas takim cudnym zachodem słońca :))
Tan Nas żegnał Mielec..© uluru
DZIĘKUJEMY BARDZO KOCHANI :)))))) BYŁO SUPER :DDDDDDDDDD
Bikestatowa integracja - Dzień III-ci :)))
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | dodano: 05.05.2012Kategoria 50-100 km, W towarzystwie, Wyjazdowo Rower: JULIET 40-V
Komentarze(7)
54.10 km (4.80 km teren), czas: 03:14 h, avg:16.73 km/h,
prędkość maks: 29.70 km/hTemperatura:28.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj zaplanowane były równiny i wioski.
Upał nadal dawał o sobie znać a Pauli i mnie spieczone rączki :/
Najpierw zajechaliśmy do Galerii Aura po magnez :]]
Potem na lotnisko zobaczyć, czy stoi Black Hawk..No i stał :))
..a także M-18B DROMADER..
Potem na Malinie, zobaczyć zniszczony Dworek. Niestety obok Zakład Recyklingu rozprowadzał niezłe zapachy :/ dlatego szybciutko zrobiliśmy fotki i dalej na dwa kółka.
Dalej do Tuszyna Narodowego, gdzie urodził się gen. Władysław Sikorski..
Kolejna miejscowość - Jaślany. Tutaj zatrzymaliśmy się na Górze Świętej Anny :)
Widok był cudowny, na wsi cisza i spokój. Rozłożyliśmy kocyk, wyjęliśmy pyszniutkie kanapeczki i urządziliśmy sobie piknik :)))
Kopiec na którym siedzieliśmy podobno usypany był na grobie jednego z tatarskich Chanów, który zginął na tych polach.
Jest tez druga wersja, mówiąca o tym, że ów kopiec został usypany przez mieszkańców wsi, by na jego szczycie palić ogniska ostrzegawcze przed powodziami, czy napadami Tatarów.
Kiedy już porządnie odpoczęliśmy skierowaliśmy się do miejscowości Czajkowa, pod dzwonnicę.
Potem droga na Sarnów.
Nie byłoby fajnie, gdyby nie polowanie Grzesia na "COŚ" w trawie..
Okazało się, że jest to samiec Jaszczurki Zwinki. Pięknie pozował do zdjęć..
U mnie jest tylko jedno, ale na pewno znajdziecie je jeszcze u Grzesia:))
W Sarnowie przystanęliśmy by zobaczyć drewniany kościółek pw. Najświętszego serca Pana Jezusa, pochodzący z 1833 roku.
Dalej udaliśmy się zobaczyć, położony na wzniesieniu stary Cmentarz Ewangelicki z XIX wieku.
Kiedy już każdy zaspokoił swój głód fotografowania pojechaliśmy na Łąki Rogożyny. Tam było naprawdę cudnie, cisza, spokój :)) Grześ gdzieś łaził po krzakach, gdzie urządził sobie polowanie na bażanta i nawet go ustrzelił. Paula i Kamil wylegiwali się na trawce.
Ja próbowałam na zdjęciach uchwycić piękno tamtego miejsca.
Kiedy już słonko zaczęło zachodzić, postanowiliśmy wrócić do domu, a po drodze zahaczyć o kebaba :))
..w lesie takie widoki Nas rozpieszczały :))))
Wstąpiliśmy zobaczyć torfowiska na Woli Chorzelowskiej.
Na Starym Mieście na kebaba trzeba było zbyt długo czekać, dlatego pojechaliśmy dalej..
..po drodze Bazylika Mniejsza pw Świętego Mateusza..
Znaleźliśmy kebaba, zjedliśmy i udaliśmy się do domciu...
Dzień jak poprzednie udany :)))))))))))
Upał nadal dawał o sobie znać a Pauli i mnie spieczone rączki :/
Najpierw zajechaliśmy do Galerii Aura po magnez :]]
Galeria Aura w Mielcu..© uluru
W Mielcu© uluru
Potem na lotnisko zobaczyć, czy stoi Black Hawk..No i stał :))
Black Hawk© uluru
..a także M-18B DROMADER..
M-18B DROMADER© uluru
Potem na Malinie, zobaczyć zniszczony Dworek. Niestety obok Zakład Recyklingu rozprowadzał niezłe zapachy :/ dlatego szybciutko zrobiliśmy fotki i dalej na dwa kółka.
Zaniedbany Dworek z mailinie© uluru
Dalej do Tuszyna Narodowego, gdzie urodził się gen. Władysław Sikorski..
Dom, w którym się urodził gen W. Sikorski© uluru
Generał Sikorski© uluru
Tablica informcyjna© uluru
Kolejna miejscowość - Jaślany. Tutaj zatrzymaliśmy się na Górze Świętej Anny :)
Widok był cudowny, na wsi cisza i spokój. Rozłożyliśmy kocyk, wyjęliśmy pyszniutkie kanapeczki i urządziliśmy sobie piknik :)))
Tak sobie radośnie piknikujemy :))© uluru
Krzyż na Górze Świętej Anny..© uluru
Kopiec na którym siedzieliśmy podobno usypany był na grobie jednego z tatarskich Chanów, który zginął na tych polach.
Jest tez druga wersja, mówiąca o tym, że ów kopiec został usypany przez mieszkańców wsi, by na jego szczycie palić ogniska ostrzegawcze przed powodziami, czy napadami Tatarów.
Kiedy już porządnie odpoczęliśmy skierowaliśmy się do miejscowości Czajkowa, pod dzwonnicę.
Dzwonnica w Czajkowej© uluru
Potem droga na Sarnów.
Nie byłoby fajnie, gdyby nie polowanie Grzesia na "COŚ" w trawie..
Okazało się, że jest to samiec Jaszczurki Zwinki. Pięknie pozował do zdjęć..
Mały ładnie pozował do zdjęć :)© uluru
U mnie jest tylko jedno, ale na pewno znajdziecie je jeszcze u Grzesia:))
W Sarnowie przystanęliśmy by zobaczyć drewniany kościółek pw. Najświętszego serca Pana Jezusa, pochodzący z 1833 roku.
Kościółek z Sarnowie© uluru
Wnętrze© uluru
Wnętrze© uluru
Widok z chóru© uluru
Dzwonnica koło kościółka w Sarnowie© uluru
Dalej udaliśmy się zobaczyć, położony na wzniesieniu stary Cmentarz Ewangelicki z XIX wieku.
Cmentarz Ewangelicki z XIX wieku© uluru
Na cmetarzu© uluru
Na cmentarzu© uluru
Na cmentarzu© uluru
Roslinki na cmentarzu© uluru
Cmentarny mech© uluru
Kiedy już każdy zaspokoił swój głód fotografowania pojechaliśmy na Łąki Rogożyny. Tam było naprawdę cudnie, cisza, spokój :)) Grześ gdzieś łaził po krzakach, gdzie urządził sobie polowanie na bażanta i nawet go ustrzelił. Paula i Kamil wylegiwali się na trawce.
Ja próbowałam na zdjęciach uchwycić piękno tamtego miejsca.
Łąki Rogożyny© uluru
Cudne widoczki na łakch© uluru
Słoneczko powoli zachodzi..© uluru
Kiedy już słonko zaczęło zachodzić, postanowiliśmy wrócić do domu, a po drodze zahaczyć o kebaba :))
..w lesie takie widoki Nas rozpieszczały :))))
W lesie cudnie jest...© uluru
Wstąpiliśmy zobaczyć torfowiska na Woli Chorzelowskiej.
Torfowiska na Woli Chorzelowskiej i Romek z roli Głównej :)© uluru
Na Starym Mieście na kebaba trzeba było zbyt długo czekać, dlatego pojechaliśmy dalej..
..po drodze Bazylika Mniejsza pw Świętego Mateusza..
Bazylika mniejsza nocą..© uluru
Znaleźliśmy kebaba, zjedliśmy i udaliśmy się do domciu...
Dzień jak poprzednie udany :)))))))))))
Bikestatowa integracja - Dzień II-gi :)))
Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano: 03.05.2012Kategoria 50-100 km, W towarzystwie, Wyjazdowo Rower: JULIET 40-V
Komentarze(4)
52.10 km (1.40 km teren), czas: 03:19 h, avg:15.71 km/h,
prędkość maks: 35.30 km/hTemperatura:27.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj odwiedzić mieliśmy trzy Rezerwaty: Buczyna, Pateraki i Jaźwiana Góra.
Niestety zarówno mnie jak i Grzesia dopadła jakaś migrena, ale trzeba było brać tyłki w troki i jechać conieco zobaczyć, tym bardziej, że pogoda była cuuuuudowna :)))))
Przed wyjściem chłopaki wymienili jeszcze łańcuch u DaDasika w Romku.
Tak więc spakowaliśmy kanapki i dużo picia i ruszyliśmy w drogę :)
Najpierw wstąpiliśmy zobaczyć sławetne Stawy Cyranowskie..
Dalej pojechaliśmy lasem do Ostoi Bobra, ale z tego co mówił Grześ jego tam już nie ma, bo przestraszył się turystów z zabrał się stamtąd..
Miejsce cudowne :))
Laskiem na małe conieco nad zbiornik PPOŻ :))
Następnie drogą na Kolbuszową do Przyłęku. Dojechaliśmy do "Buczyna w Cyrance na Płaskowyżu Kolbuszowskiem".
Po drodze spotkaliśmy jeden z niewielu tamtejszych głazów narzutowych..
Kiedy już dojechaliśmy do Rezerwatu, rozłożyliśmy kocyk, wyjęliśmy kanapeczki i zrobiliśmy sobie piknik :))
Ale najpierw zdjęcia..
Skierowaliśmy się w kierunku dwóch pozostałych Rezerwatów, ale po drodze mnie zaczęło porządnie i boleśnie dokuczać kolano a Grześ też czuł się nieciekawie :/
Dojechaliśmy do Sanktuarium Madonny z Puszczy i postanowiliśmy niestety skrócić nieco trasę i wrócić do domciu..
Po drodze zajechaliśmy nad jeziorko..
Wróciliśmy przez strefę i lotnisko.
Wycieczka, chociaż skrócona i tak należała do bardzo ale to bardzo udanych :)) A widoki, które zobaczyliście na zdjęciach na żywo są wo wiele cudniejsze, piękniejsze i bardziej klimatyczne :))))
Niestety zarówno mnie jak i Grzesia dopadła jakaś migrena, ale trzeba było brać tyłki w troki i jechać conieco zobaczyć, tym bardziej, że pogoda była cuuuuudowna :)))))
Przed wyjściem chłopaki wymienili jeszcze łańcuch u DaDasika w Romku.
Operacja ROEMK..© uluru
Chłopaki zmieniają łańcuch..© uluru
Tak więc spakowaliśmy kanapki i dużo picia i ruszyliśmy w drogę :)
Najpierw wstąpiliśmy zobaczyć sławetne Stawy Cyranowskie..
Stawy Cyranowskie© uluru
Stawy Cyranowskie© uluru
Stawy Cyranowskie© uluru
Kamil się nawadnia :):)© uluru
Szykujemy się do zdjęć© uluru
Artisztik© uluru
Artisztik© uluru
Dalej pojechaliśmy lasem do Ostoi Bobra, ale z tego co mówił Grześ jego tam już nie ma, bo przestraszył się turystów z zabrał się stamtąd..
Miejsce cudowne :))
Cudne widoczki :))© uluru
Bagno..© uluru
Tam gdzie bóbr..© uluru
Robota bobra :)© uluru
Słońce ponad Nami..© uluru
Mustangi na odpoczynku© uluru
Dzulietta i Wściekły odpoczywają :)© uluru
Kamil coś foci :)© uluru
Laskiem na małe conieco nad zbiornik PPOŻ :))
Dodatki do kanapek :)© uluru
Przeciwpożarowy zbiornik wodny..© uluru
DaDasik w akcji...© uluru
Zamyśona Paula :))© uluru
Następnie drogą na Kolbuszową do Przyłęku. Dojechaliśmy do "Buczyna w Cyrance na Płaskowyżu Kolbuszowskiem".
Po drodze spotkaliśmy jeden z niewielu tamtejszych głazów narzutowych..
Głaz narzutowy© uluru
Kiedy już dojechaliśmy do Rezerwatu, rozłożyliśmy kocyk, wyjęliśmy kanapeczki i zrobiliśmy sobie piknik :))
Ale najpierw zdjęcia..
Rezerwat Buczyna - wszyscy z aparatami...© uluru
Monumentalne Buki© uluru
Niesamowite..© uluru
Podłoga w lesie..© uluru
Rozwijająca się paproć..© uluru
Huba© uluru
ponownie huba© uluru
Tablica informacyjna w Rezerwacie Buczyna© uluru
Skierowaliśmy się w kierunku dwóch pozostałych Rezerwatów, ale po drodze mnie zaczęło porządnie i boleśnie dokuczać kolano a Grześ też czuł się nieciekawie :/
Dojechaliśmy do Sanktuarium Madonny z Puszczy i postanowiliśmy niestety skrócić nieco trasę i wrócić do domciu..
Sanktuarium Madonny z Puszczy© uluru
Po drodze zajechaliśmy nad jeziorko..
klimatyczny widoczek© uluru
Pojawiły się już kijanki..© uluru
Wróciliśmy przez strefę i lotnisko.
Wycieczka, chociaż skrócona i tak należała do bardzo ale to bardzo udanych :)) A widoki, które zobaczyliście na zdjęciach na żywo są wo wiele cudniejsze, piękniejsze i bardziej klimatyczne :))))
Bikestatowa integracja - Dzień I-szy :)))
Sobota, 28 kwietnia 2012 | dodano: 02.05.2012Kategoria Wyjazdowo, Wieczorny Chillout, do 50 km Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3)
24.11 km (0.00 km teren), czas: 01:23 h, avg:17.43 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:20.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
No i wreszcie doszło do wyczekiwanej długo integracji grupy Puławskiej z grupą Mielecką :)
Kiedy w sobotę Kamil był jeszcze w pracy, ja Nas spakowałam i byłam gotowa na spotkanie z Grzesiem i Paulą.
Tak więc dojechaliśmy do Mielca, przywitaliśmy się, nieco ogarnęliśmy i ruszyliśmy na rowerki na taki mały rekonesans miasta i najbliższej okolicy :)
Pojeździliśmy po mieście, zobaczyliśmy tzw. strefę, czyli specjalną Strefę Ekonomiczną, byliśmy na Starówce.
Udało się tylko dwa zdjęcia zrobić wieczorem, bo każdy wie jak to jest ze zdjęciami o tej porze..
Czego nie ma u mnie na zdjęciach znajdziecie u Kamila , Pauli i u oczywiście Grzesia .
Pierwszy dzień był fajny, póki co wszystko Nam się podobało :))))
Kiedy w sobotę Kamil był jeszcze w pracy, ja Nas spakowałam i byłam gotowa na spotkanie z Grzesiem i Paulą.
Tak więc dojechaliśmy do Mielca, przywitaliśmy się, nieco ogarnęliśmy i ruszyliśmy na rowerki na taki mały rekonesans miasta i najbliższej okolicy :)
Pojeździliśmy po mieście, zobaczyliśmy tzw. strefę, czyli specjalną Strefę Ekonomiczną, byliśmy na Starówce.
Udało się tylko dwa zdjęcia zrobić wieczorem, bo każdy wie jak to jest ze zdjęciami o tej porze..
Dzulietta i Wściekły :))© uluru
Strefa ekonomiczna w Mielcu..© uluru
Czego nie ma u mnie na zdjęciach znajdziecie u Kamila , Pauli i u oczywiście Grzesia .
Pierwszy dzień był fajny, póki co wszystko Nam się podobało :))))
Powtórka z rozrywki...
Komentarze(15) 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Witajcie Wszyscy :))
Tak tak, co jest w tym roku, to się powtarza..i tu nie chodzi wcale o rowerowanie, którego raczej u mnie ostatnio brakuje :/
Tu chodzi o wirusa, który mnie zaatakował w zeszłym tygodniu i trzyma tak mocno, że wcale nie chce odpuścić :(
Przeglądałam wpisy kwietniowe z zeszłego roku i okazuje się, że taka sama sytuacja miała miejsce rok temu, kiedy to po Świętach Wielkanocnych dopadł mnie wirus i na wycieczkę Majową z kolegami pojechałam z zatkanym nosem..
Czytając zeszłoroczne wpisy zauważyłam też, że było po pierwsze o wiele cieplej, wszystko już kwitło a ja z zapałem jeździłam na rowerze do pracy, po drodze odprowadzając Majkę do przedszkola..
W tym roku jednak kwiecień nie jest zbyt łaskawy a po za tym, zauważyłam, że moja motywacja jazdy na rowerze nieco spadła, nie wiedząc czemu :///
Ale nie ma co..trzeba temu szybko przeciwdziałać a okazuje się, że będą ku temu okazje :)
Otóż niedługo staniemy się świadkami spotkania, od roku wyczekiwanego, grupy Puławskiej z Mielecką, czy tez inaczej Mieleckiej z Puławską :)))
Tak, tak..nareszcie dwie pary rowerowe będą miały okazję się poznać i pojeździć:]
Poza tym wyjeżdża na wczasy moja Córcia Majka na tydzień, no i pogoda zapowiada się obiecująco, tak liczę, że moja Dzulietta nie zakurzy się całkowicie. Mam ambitny, jak zawsze plan, jazdy rowerem do pracy...
Nie będę Was zanudzać moimi wywodami, tylko powinnam je wszystkie wprowadzać w życie ...i tak też się stanie :)))
Na koniec wspomnienie, jak to 4 kwietnia ower był już w codziennym użyciu...
Tymczasem miłego weekendu i tygodnia majowego z przecudną pogoda i udanymi wycieczkami rowerowymi ::)))))
Tak tak, co jest w tym roku, to się powtarza..i tu nie chodzi wcale o rowerowanie, którego raczej u mnie ostatnio brakuje :/
Tu chodzi o wirusa, który mnie zaatakował w zeszłym tygodniu i trzyma tak mocno, że wcale nie chce odpuścić :(
Przeglądałam wpisy kwietniowe z zeszłego roku i okazuje się, że taka sama sytuacja miała miejsce rok temu, kiedy to po Świętach Wielkanocnych dopadł mnie wirus i na wycieczkę Majową z kolegami pojechałam z zatkanym nosem..
Czytając zeszłoroczne wpisy zauważyłam też, że było po pierwsze o wiele cieplej, wszystko już kwitło a ja z zapałem jeździłam na rowerze do pracy, po drodze odprowadzając Majkę do przedszkola..
W tym roku jednak kwiecień nie jest zbyt łaskawy a po za tym, zauważyłam, że moja motywacja jazdy na rowerze nieco spadła, nie wiedząc czemu :///
Ale nie ma co..trzeba temu szybko przeciwdziałać a okazuje się, że będą ku temu okazje :)
Otóż niedługo staniemy się świadkami spotkania, od roku wyczekiwanego, grupy Puławskiej z Mielecką, czy tez inaczej Mieleckiej z Puławską :)))
Tak, tak..nareszcie dwie pary rowerowe będą miały okazję się poznać i pojeździć:]
Poza tym wyjeżdża na wczasy moja Córcia Majka na tydzień, no i pogoda zapowiada się obiecująco, tak liczę, że moja Dzulietta nie zakurzy się całkowicie. Mam ambitny, jak zawsze plan, jazdy rowerem do pracy...
Nie będę Was zanudzać moimi wywodami, tylko powinnam je wszystkie wprowadzać w życie ...i tak też się stanie :)))
Na koniec wspomnienie, jak to 4 kwietnia ower był już w codziennym użyciu...
Majka z Julietą pod przedszkolem© uluru
Tymczasem miłego weekendu i tygodnia majowego z przecudną pogoda i udanymi wycieczkami rowerowymi ::)))))
Chilloutowa walka z marazmem :))
Wtorek, 10 kwietnia 2012 | dodano: 11.04.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Wieczorny Chillout Rower: JULIET 40-V
Komentarze(6)
12.61 km (0.00 km teren), czas: 00:57 h, avg:13.27 km/h,
prędkość maks: 26.10 km/hTemperatura:4.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Tak, właśnie tak, wczoraj rozpoczęliśmy z Kamilem walkę z marazmem, bo jak pewnie zauważyliście dawno Nas tutaj nie było, rzadko jesteśmy, nie komentujemy, mało jeździmy..przynajmniej ja :/
Jest to wynikiem wielu spraw, rzeczy i takich tam, właściwie nieistotnych pierdół..
Tak więc wczoraj wieczorem wybraliśmy się na małą rundkę po mieście. Mieliśmy pojechać na punkt widokowy, ale z powodu lekkiej kontuzji mojego kolana i ścięgna nieco skróciliśmy trasę.
Na koniec moich wywodów dodam, że krasnal Majka pobiera intensywne nauki jazdy na dwóch kółkach i już niebawem czynnie będzie czynnie uczestniczyć w wycieczkach rowerowych jej zapalonych rowerowo rodziców :)))
Wczorajsza pętla:
Tokarska - Kilińskiego - Kazimierska - Zielona - Centralna - Olszewskiego - Prusa - Wróblewskiego - Niemcewicza - Jaworowa - Leśna - Jaworowa - Kołłątaja - Bulwar nad Wisłą - Kołłątaja - Jaworowa - Leśna - Niemcewicza - Wróblewskiego - Partyzantów - Wojska Polskiego - Lubelska - Grabskiego - Filtrowa - Zielona - Kazimierska - Lipowa - Norblina - Wysockiego - Dwernickiego - Emilii Plater - Kilińskiego - Tokarska
W trakcie jazdy towarzyszył Nam wiaterek, ale było całkiem sympatycznie. Jest już nieco cieplej i oby było tylko lepiej. Wisła nieco przybrała w brzegach,
a będąc na Bulwarze okazało się, że słynna BARKA zniknęła :/ szkoda bo była już stałym elementem tamtego miejsca..
Na koniec parę zdjęć:
..po drodze na ścieżce rowerowej
..na Bulwarze
Chillout udany :)) oby Nasza walka z marazmem odniosła sukces...
A gdy rano zrobi się nieco cieplej, odstawiam auto i startym zwyczajem rozpoczynam rowerowe DPD...
Dziękuję Kochanie za wieczór :***
Jest to wynikiem wielu spraw, rzeczy i takich tam, właściwie nieistotnych pierdół..
Tak więc wczoraj wieczorem wybraliśmy się na małą rundkę po mieście. Mieliśmy pojechać na punkt widokowy, ale z powodu lekkiej kontuzji mojego kolana i ścięgna nieco skróciliśmy trasę.
Na koniec moich wywodów dodam, że krasnal Majka pobiera intensywne nauki jazdy na dwóch kółkach i już niebawem czynnie będzie czynnie uczestniczyć w wycieczkach rowerowych jej zapalonych rowerowo rodziców :)))
Wczorajsza pętla:
Tokarska - Kilińskiego - Kazimierska - Zielona - Centralna - Olszewskiego - Prusa - Wróblewskiego - Niemcewicza - Jaworowa - Leśna - Jaworowa - Kołłątaja - Bulwar nad Wisłą - Kołłątaja - Jaworowa - Leśna - Niemcewicza - Wróblewskiego - Partyzantów - Wojska Polskiego - Lubelska - Grabskiego - Filtrowa - Zielona - Kazimierska - Lipowa - Norblina - Wysockiego - Dwernickiego - Emilii Plater - Kilińskiego - Tokarska
W trakcie jazdy towarzyszył Nam wiaterek, ale było całkiem sympatycznie. Jest już nieco cieplej i oby było tylko lepiej. Wisła nieco przybrała w brzegach,
a będąc na Bulwarze okazało się, że słynna BARKA zniknęła :/ szkoda bo była już stałym elementem tamtego miejsca..
Na koniec parę zdjęć:
..po drodze na ścieżce rowerowej
Na ścieżce rowerowej..© uluru
Była sobie latarnia...© uluru
..na Bulwarze
Nocą na Bulwarze..© uluru
Most..© uluru
Chillout udany :)) oby Nasza walka z marazmem odniosła sukces...
A gdy rano zrobi się nieco cieplej, odstawiam auto i startym zwyczajem rozpoczynam rowerowe DPD...
Dziękuję Kochanie za wieczór :***
Sobotni lajt ze znajomymi :)))
Sobota, 24 marca 2012 | dodano: 29.03.2012Kategoria do 50 km, Po parku, W towarzystwie Rower: JULIET 40-V
Komentarze(6)
19.20 km (0.00 km teren), czas: 01:38 h, avg:11.76 km/h,
prędkość maks: 25.10 km/hTemperatura:19.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Pierwszy raz dodaję wpis z takim opóźnieniem, ale ostatnio u mnie dzieje się tak dużo, że czasu nie mam na spokojne szusowanie po necie :/
Wiem, że wymówka braku czasu jest żadną wymówką, ale tłumaczyć się nie będę zgodnie z powiedzeniem, że "Winny się tłumaczy".
Tak więc wpis dodaję i informuję, iż wreszcie zakupiłam nowy aparat. Nikon S3100. Rodzina Nikona póki co mnie nie zawiodła, tak więc i tym razem postanowiłam się na nią zdać. Aparat koloru czerwonego, posiada wszystkie potrzebne funkcje, a co najważniejsze robi fajne zdjęcia, ma dużo różnych ustawień i programów tematycznych, fajne makro i zoom.
Efekty pracy aparatu i moje ocenicie niżej. Zdjęcia zostały tylko delikatnie podrasowane, trafiło się tez takie które jest efektem eksperymentów z programem do rasowania.
Tak więc na sobotę zaplanowany był totalny lajt ze znajomymi. Wiadomo było, iż nie będziemy robić niezmiernej ilości kaemów, czy szybkość nie będzie oszałamiająca :)
Nie mniej jednak w pięknym słonku, ubraniach rowerowych wybraliśmy się na spotkanie ze znajomymi. Kolega Tomek na rowerze MERIDA - górskim, a koleżanka Agnieszka na typowym mieszczuchu :)
Tworzyliśmy bardzo fajny kwartet :DDD
Tak więc pojechaliśmy przed siebie..W planach były Azoty ale Agnieszka stwierdziła, że na mieszczuchu nie da rady a poza tym nie ma tyle kondycji, więc szybko zmieniliśmy trasę.
I tak żeby się nie rozpisywać pojechaliśmy najpierw przez Park Czartoryskich..
..dalej przez mostek obok Domku Chińskiego, przez pole rzepaku, na ulicę prowadzącą do ścieżki rowerowej nad Wisłą. A po drodze...
..na ścieżce skierowaliśmy się w kierunku Bulwaru..
..zajechaliśmy do Sklepu dla Biednych :) by zakupić coś do picia i ruszyliśmy na Bulwar, bo znajomi nie mieli okazji jechać jego nową częścią..
..koleżanka foci..
.."koledzy z podwórka"..
..znajomi chcieli zdążyć do nowo otwartej u Nas na osiedlu Garmażerki Słoneczko, tak więc trzeba było się wyrobić w czasie i przy okazji zahaczyć o Azoty :)
Tak więc pojechaliśmy..i po drodze się trochę wygłupialiśmy :DDDDDD - zdjęcia powinny być u Kamila
..po drodze zrobiliśmy sobie z Kamilem małą sesję pod Słońce :))
..dojechaliśmy do końca tej nowej ulicy a tam stare tory w lesie, zarośnięte, że prawie ich nie widać..
..przedostaliśmy się przez głęboki rów na drugą stronę, gdzie znaleźliśmy się na peronie Puławy Chemia..
..dalej już przez lasek i ścieżką rowerową do domu. Przez miasto i ulicą Sosnową w świetle powoli zachodzącego Słońca...
..dojechaliśmy do Słoneczka i znajomi zakotwiczyli się by zjeść pierożki :)))
Wycieczka udana nawet bardzo. Dawno się tak doskonale nie bawiłam :))))
Do tego nareszcie z aparatem w ręku!!!!!
Dzięki Kochanie :******
Wiem, że wymówka braku czasu jest żadną wymówką, ale tłumaczyć się nie będę zgodnie z powiedzeniem, że "Winny się tłumaczy".
Tak więc wpis dodaję i informuję, iż wreszcie zakupiłam nowy aparat. Nikon S3100. Rodzina Nikona póki co mnie nie zawiodła, tak więc i tym razem postanowiłam się na nią zdać. Aparat koloru czerwonego, posiada wszystkie potrzebne funkcje, a co najważniejsze robi fajne zdjęcia, ma dużo różnych ustawień i programów tematycznych, fajne makro i zoom.
Efekty pracy aparatu i moje ocenicie niżej. Zdjęcia zostały tylko delikatnie podrasowane, trafiło się tez takie które jest efektem eksperymentów z programem do rasowania.
Tak więc na sobotę zaplanowany był totalny lajt ze znajomymi. Wiadomo było, iż nie będziemy robić niezmiernej ilości kaemów, czy szybkość nie będzie oszałamiająca :)
Nie mniej jednak w pięknym słonku, ubraniach rowerowych wybraliśmy się na spotkanie ze znajomymi. Kolega Tomek na rowerze MERIDA - górskim, a koleżanka Agnieszka na typowym mieszczuchu :)
Tworzyliśmy bardzo fajny kwartet :DDD
Tak więc pojechaliśmy przed siebie..W planach były Azoty ale Agnieszka stwierdziła, że na mieszczuchu nie da rady a poza tym nie ma tyle kondycji, więc szybko zmieniliśmy trasę.
I tak żeby się nie rozpisywać pojechaliśmy najpierw przez Park Czartoryskich..
Rowery sobotnich wycieczkowiczów :)© uluru
Łacha Wiślana© uluru
Drzewa w wodzie..© uluru
Motylek na drewienku© uluru
..dalej przez mostek obok Domku Chińskiego, przez pole rzepaku, na ulicę prowadzącą do ścieżki rowerowej nad Wisłą. A po drodze...
Kołcz z aparatem w ręku :)© uluru
Marcowe Słonko :)))© uluru
..na ścieżce skierowaliśmy się w kierunku Bulwaru..
Nasi współtowarzysze :)© uluru
Widok ze ścieżki rowerowej :)© uluru
Most w Puławach© uluru
..zajechaliśmy do Sklepu dla Biednych :) by zakupić coś do picia i ruszyliśmy na Bulwar, bo znajomi nie mieli okazji jechać jego nową częścią..
Kołcz na Bulwarze :))© uluru
..koleżanka foci..
Bulwar Puławski..© uluru
.."koledzy z podwórka"..
Rowerowe towarzystwo :]© uluru
Na barce porządki po zimie© uluru
Słońce nad Buwarem...cudne :))© uluru
Bulwar inaczej :)© uluru
Uluru na Bulwarze© uluru
Ta barka tak tu stoi i stoi..© uluru
..znajomi chcieli zdążyć do nowo otwartej u Nas na osiedlu Garmażerki Słoneczko, tak więc trzeba było się wyrobić w czasie i przy okazji zahaczyć o Azoty :)
Tak więc pojechaliśmy..i po drodze się trochę wygłupialiśmy :DDDDDD - zdjęcia powinny być u Kamila
Nowa droga gdzieś na Azotach© uluru
Kołcz :)))))))© uluru
Łąki w pobliżu Azotów© uluru
Kominy Azotowskie..© uluru
..po drodze zrobiliśmy sobie z Kamilem małą sesję pod Słońce :))
Po Słońce...© uluru
Nasze rowery w świetle słońca..© uluru
Oto Kołcz :)))© uluru
A to wyszło fajne zdjęcie :))© uluru
..dojechaliśmy do końca tej nowej ulicy a tam stare tory w lesie, zarośnięte, że prawie ich nie widać..
Klimatycznie..© uluru
Zarośnięte tory gdzieś niedaleko Azotów..© uluru
..przedostaliśmy się przez głęboki rów na drugą stronę, gdzie znaleźliśmy się na peronie Puławy Chemia..
Stacja Puławy Chemia..© uluru
Moja ukochana Dżullietta© uluru
..dalej już przez lasek i ścieżką rowerową do domu. Przez miasto i ulicą Sosnową w świetle powoli zachodzącego Słońca...
Powoli zachodzące Słońce...© uluru
Gdzies po drodze rondo na Sosnowej..© uluru
Nowa ulica Sosnowa© uluru
Słonko za drzewami :)© uluru
..dojechaliśmy do Słoneczka i znajomi zakotwiczyli się by zjeść pierożki :)))
Wycieczka udana nawet bardzo. Dawno się tak doskonale nie bawiłam :))))
Do tego nareszcie z aparatem w ręku!!!!!
Dzięki Kochanie :******
Stacjonarnie..
Komentarze(5) 13.62 km (0.00 km teren), czas: 00:35 h, avg:23.35 km/h, prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Niedawno dostaliśmy z Kamilem rower stacjonarny i postanowiliśmy, że będziemy na nim jeździć regularnie, by odzyskać formę :)
Zrobiło się ciepło, Kamil wychodzi w ciągu dnia na rower a jak pada deszcz, to na nim jeździ. Ze mną bywa różnie, generalnie jakoś nie mogę się przestawić na stacjonarny rower, może dlatego że czas na nim jakoś wolniej płynie :/
Nie mniej jednak, wtedy kiedy nie mam chęci wsiadania wieczorem na swoją Dżuliette, to kręcę na stacjonarnym.
Szczerze to zastanawiałam się, czy km z takiego rowerku też wpisywać w statystyki, bo niektórzy wpisują, a niektórzy wręcz przeciwnie, wogóle nie uważają takich rowerów tutaj.
Moje zdanie jest takie - rower to rower, przejechane kaemy to przejechane kaemy, czy to normalne, czy stacjonarne.
Mnie nie zależy na nabijaniu statystyk. Rower to ma być czysta przyjemność, chociaż miło zrobić setkę, czy przekroczyć magiczne liczby zaplanowane na dany rok :))
Tak więc, wczoraj z braku posiadanych chęci, wsiadłam na stacjonarny
i nienerwowo przy serialu Chirurdzy, wykręciłam sobie coś tam :)
Wpisuję tylko ilość km bo reszta wskaźników jest nieco przekłamana..
Zamierzamy w tym roku zabierać Majkę ze sobą na wycieczki, te bliższe, a jak się rozkręci to te dalsze. Nie potrafi jeszcze jeździć na dwóch kółkach, na razie szlifuje jazdę na czterech i na hulajnodze :)
Dlatego chcę zakupić takie coś..
Mam nadzieję, że okaże się użyteczny a Majka nauczy się przez to jazdy na dwu kołowcu :))
Na koniec życzę Wszystkim miłego tygodnia i jak najpiękniejszej pogody :)))))
Zrobiło się ciepło, Kamil wychodzi w ciągu dnia na rower a jak pada deszcz, to na nim jeździ. Ze mną bywa różnie, generalnie jakoś nie mogę się przestawić na stacjonarny rower, może dlatego że czas na nim jakoś wolniej płynie :/
Nie mniej jednak, wtedy kiedy nie mam chęci wsiadania wieczorem na swoją Dżuliette, to kręcę na stacjonarnym.
Szczerze to zastanawiałam się, czy km z takiego rowerku też wpisywać w statystyki, bo niektórzy wpisują, a niektórzy wręcz przeciwnie, wogóle nie uważają takich rowerów tutaj.
Moje zdanie jest takie - rower to rower, przejechane kaemy to przejechane kaemy, czy to normalne, czy stacjonarne.
Mnie nie zależy na nabijaniu statystyk. Rower to ma być czysta przyjemność, chociaż miło zrobić setkę, czy przekroczyć magiczne liczby zaplanowane na dany rok :))
Tak więc, wczoraj z braku posiadanych chęci, wsiadłam na stacjonarny
i nienerwowo przy serialu Chirurdzy, wykręciłam sobie coś tam :)
Wpisuję tylko ilość km bo reszta wskaźników jest nieco przekłamana..
Zamierzamy w tym roku zabierać Majkę ze sobą na wycieczki, te bliższe, a jak się rozkręci to te dalsze. Nie potrafi jeszcze jeździć na dwóch kółkach, na razie szlifuje jazdę na czterech i na hulajnodze :)
Dlatego chcę zakupić takie coś..
Trail-gator© uluru
Mam nadzieję, że okaże się użyteczny a Majka nauczy się przez to jazdy na dwu kołowcu :))
Na koniec życzę Wszystkim miłego tygodnia i jak najpiękniejszej pogody :)))))
Wiosenna sobota :)))
Sobota, 17 marca 2012 | dodano: 20.03.2012 Rower: JULIET 40-V
Komentarze(9)
20.22 km (0.00 km teren), czas: 01:29 h, avg:13.63 km/h,
prędkość maks: 25.10 km/hTemperatura:19.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Sobotni ranek przyniósł cudowna pogodę :)) także postanowiliśmy wybrać się na rekonesans. Ubraliśmy, jak się później okazało, za ciepło i ruszyliśmy. Jedynym mankamentem był wiatr, który nie opuszcza Puław już od dłuższego czasu..tylko słabnie, albo przybiera na mocy :/
Najpierw ostawiliśmy Majkę do moich rodziców, z czego mała była baaardzo zadowolona, bo spędziła czas na dworze w ogrodzie, pomagając dziadkom w pracach porządkowych :)
Przy okazji oto co znalazłam już w ogródku..
Potem pokręciliśmy się osiedlowymi uliczkami i pod jednym z domów ujrzeliśmy takie cacko..
..i pierwsza w tym dniu słit focia :)
..dalej wjechaliśmy na Sosnową..
..przez fragment miasta na Azoty, zobaczyć w jakiej atmosferze odbywa się strajk. Tak, tak - związkowcy i pewnie większość pracowników strajkuje na rzecz podwyżek płac..Nie zrobiliśmy zdjęcia, bo strażnicy wyglądali na surowych i woleliśmy nie ryzykować. Za to była Telewizja i na pewno gdzieś dało się słyszeć o strajku w sławetnych Azotach.
Wyjeżdżając przystanęliśmy koło już prawie gotowego Parku Technologicznego, gdzie podobno już nawet funkcjonuje jedna firma, ale niedługo pewnie cały kompleks się wypełni.
To tylko fragment Parku..
..dalej laskiem Azotowskim, gdzie czuć już było wiosnę, ptaszki radośnie śpiewały, słoneczko cieplutki grzało w twarz, tudzież w plecki :)))
Przystanęliśmy na chwilkę..Tym razem wspólna słit focia..
..potem już ścieżką rowerową w lesie do miasta i przez miasto do domciu..przystanęliśmy jeszcze w mieście na kebaba, ale tylko Kamil się skusił, ja wolałam coś słodszego :))
Mieliśmy jeszcze zajechać na Bulwar, ale jak zwykle czas gonił, więc odłożyliśmy to na następny raz..
Tutaj cofnę się do poprzedniego, piątkowego, wieczoru, kiedy to wybraliśmy się wieczorem do Kazimierza nad Wisłą i wjeżdżając tam, Naszym oczom ukazały się dziwne strugi światła. Okazało się, że są to światła spod Hotelu Kazimierz. Postanowiliśmy podjechać i zrobić zdjęcie..
Na żywo te kolory zrobiły na Nas duże wrażenie, było cudnie :)))
Na koniec chcę Wam pokazać mój mały eksperyment ze zdjęciami..Jak Wam się podoba?
Wycieczka udała się jak zwykle, brakowało mi tylko weny do fotografowania, ciągle z powodu braku własnego aparatu :( dlatego, póki nie zakupię czegokolwiek, nie uraczę Was zbyt dużą ich ilością.. ale mam wolę to zmienić w najbliższym czasie, bo dla mnie rowerowanie bez robienia zdjęć traci sens, a bez aparatu czuję się jak bez ręki :(((((
Dzięki Kochanie za sobotę :****
Najpierw ostawiliśmy Majkę do moich rodziców, z czego mała była baaardzo zadowolona, bo spędziła czas na dworze w ogrodzie, pomagając dziadkom w pracach porządkowych :)
Przy okazji oto co znalazłam już w ogródku..
Pierwsze kwiatki w ogródku mojej mamy :)© uluru
Potem pokręciliśmy się osiedlowymi uliczkami i pod jednym z domów ujrzeliśmy takie cacko..
Niezła maszyna..© uluru
..i pierwsza w tym dniu słit focia :)
Uluru na swoim rowerku :))© uluru
..dalej wjechaliśmy na Sosnową..
Uluru na Sosnowej :)© uluru
Oto JA...© uluru
..przez fragment miasta na Azoty, zobaczyć w jakiej atmosferze odbywa się strajk. Tak, tak - związkowcy i pewnie większość pracowników strajkuje na rzecz podwyżek płac..Nie zrobiliśmy zdjęcia, bo strażnicy wyglądali na surowych i woleliśmy nie ryzykować. Za to była Telewizja i na pewno gdzieś dało się słyszeć o strajku w sławetnych Azotach.
Wyjeżdżając przystanęliśmy koło już prawie gotowego Parku Technologicznego, gdzie podobno już nawet funkcjonuje jedna firma, ale niedługo pewnie cały kompleks się wypełni.
To tylko fragment Parku..
Park Technologiczny już niebawem otworzony dla wszystkich..© uluru
..dalej laskiem Azotowskim, gdzie czuć już było wiosnę, ptaszki radośnie śpiewały, słoneczko cieplutki grzało w twarz, tudzież w plecki :)))
Przystanęliśmy na chwilkę..Tym razem wspólna słit focia..
Oto My :)© uluru
..potem już ścieżką rowerową w lesie do miasta i przez miasto do domciu..przystanęliśmy jeszcze w mieście na kebaba, ale tylko Kamil się skusił, ja wolałam coś słodszego :))
Mieliśmy jeszcze zajechać na Bulwar, ale jak zwykle czas gonił, więc odłożyliśmy to na następny raz..
Tutaj cofnę się do poprzedniego, piątkowego, wieczoru, kiedy to wybraliśmy się wieczorem do Kazimierza nad Wisłą i wjeżdżając tam, Naszym oczom ukazały się dziwne strugi światła. Okazało się, że są to światła spod Hotelu Kazimierz. Postanowiliśmy podjechać i zrobić zdjęcie..
Lasery przy hotelu Król Kazimierz..© uluru
Na żywo te kolory zrobiły na Nas duże wrażenie, było cudnie :)))
Na koniec chcę Wam pokazać mój mały eksperyment ze zdjęciami..Jak Wam się podoba?
Mały eksperyment..© uluru
Wycieczka udała się jak zwykle, brakowało mi tylko weny do fotografowania, ciągle z powodu braku własnego aparatu :( dlatego, póki nie zakupię czegokolwiek, nie uraczę Was zbyt dużą ich ilością.. ale mam wolę to zmienić w najbliższym czasie, bo dla mnie rowerowanie bez robienia zdjęć traci sens, a bez aparatu czuję się jak bez ręki :(((((
Dzięki Kochanie za sobotę :****