- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Pierwsza "setka" w życiu ;-)
Poniedziałek, 21 marca 2011 | dodano: 21.03.2011Kategoria Refleksje Rower:
Komentarze(11)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Spoglądałam sobie dzisiejszego poranka nie nerwowo na bloga i takie tam i w pewnym momencie doczytałam się, że wczoraj przekroczyłam magiczne 100 km a dokładnie 103,38 km. Są to wszystkie kilosy licząc od kiedy założyłam bloga, w tym roku w sumie przejechałam 85,38 km, tak więc do pierwszej setki w 2011 roku niewiele brakuje ;-)))
Cieszę się, bo to pierwsza w życiu rowerowa setka ;]
Yuuuuuuuuuuuuuuuuupiiiiiiiiiiiiiii
Motywuje do dalszej jazdy i do wyciskania z siebie więcej i więcej...
Cieszę się, bo to pierwsza w życiu rowerowa setka ;]
Yuuuuuuuuuuuuuuuuupiiiiiiiiiiiiiii
Motywuje do dalszej jazdy i do wyciskania z siebie więcej i więcej...
Tu i tam...wietrznie
Komentarze(22) 21.62 km (2.00 km teren), czas: 01:21 h, avg:16.01 km/h, prędkość maks: 24.90 km/hTemperatura:2.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Cykloza uzależnia, to już wiem..
Dlatego postanowiłam przejechać więcej niż ostatnio, ambitny plan sobie założyłam i o dziwo wyszedł ;-)))
Pojechałam najpierw płytami betonowymi w kierunku miasta i pierwsze co, to trafiłam na górkę, która myślałam, że nie podjadę..ale dałam rade ;-)
Wiał lekki wiaterek, ale nie przeszkadzał w jeździe..zza chmur wyłaniało się od czasu do czasu nieśmiało słonko.
Przejechałam koło nowo budowanego osiedla..
Potem jak ostatnio Aleja Partyzantów do PKP i z powrotem do ulicy Bema, by zobaczyć Puławski nowy stadion.
Potem zahaczyłam o Park Jordanowski i postanowiłam pojechać na Bulwar. Wiatr się wzmagał, ale słońca było coraz więcej ;D
Na Bulwarze pustki jakie lubię, bo można spokojnie zrobić zdjęcia i nikt nie wchodzi Ci w kadr.
Dziś postanowiłam pojechać na ścieżke rowerową troche poćwiczyć kondycję.
Było pusto, więc spokojnie mogłam jechać. Starałam się utrzymać równe tempo, dlatego zdjęcia zrobiłam dopiero kiedy dojechałam do końca owej ścieżki.
Dalej, czyli w kierunku Parchatki było już tylko błoto, a to dlatego, że rozpoczęły się prace związane z budową dalszego odcinka ścieżki rowerowej.
Góra Trzech Krzyży gdzieś w oddali - mój następny plan wycieczkowy ;-)
A tak prezentują się maszyny do ciężkich robót.
I pola przygotowane na przyjście wiosny..
Niestety droga powrotna okazała się być ciężka, gdyż wiejący w twarz wiatr okazał się być silniejszy niż drobna blondynka na rowerze. Dlatego tez moja średnia nie jest za duża..ehh ten wiatr
Marzyłam tylko o tym by zjechać na docelową drogę do domu. Ta okazała się być nieźle błotnista, ale nie miałam zamiaru się poddać. Nooo, ciężko była, jak na mnie i w pewnym momencie trochę mną gibło i o mały włos byłaby gleba, ale się utrzymałam i pojechałam dalej. Ta droga za BP prowadząca do ścieżki jest nie dość, że błotnista to jeszcze wyłożona w niektórych miejscach cegłówkami, bo byłaby nie do przejechania.
Niewiele tego było, ale moja Julieta już nie jest taka fabrycznie czysta ;-)))
Wreszcie dotarłam do BP i byłam już 'bezpieczna"..
A na koniec tak oto prezentuje się duet
Cykloza staje się coraz silniejsza, gdyby,m dzisiaj nie wyszła na rower to by mnie w domu nosiło, dlatego mimo wiatru w twarz wycieczka się udała, tym bardziej spowodu przekroczenia magicznej liczby 12 km :-)
Dlatego postanowiłam przejechać więcej niż ostatnio, ambitny plan sobie założyłam i o dziwo wyszedł ;-)))
Pojechałam najpierw płytami betonowymi w kierunku miasta i pierwsze co, to trafiłam na górkę, która myślałam, że nie podjadę..ale dałam rade ;-)
Wiał lekki wiaterek, ale nie przeszkadzał w jeździe..zza chmur wyłaniało się od czasu do czasu nieśmiało słonko.
Przejechałam koło nowo budowanego osiedla..
Nowe Puławskie osiedle w budowie..© uluru
Potem jak ostatnio Aleja Partyzantów do PKP i z powrotem do ulicy Bema, by zobaczyć Puławski nowy stadion.
Duma Puław - nowy stadion© uluru
Stadion z drugiej strony© uluru
Potem zahaczyłam o Park Jordanowski i postanowiłam pojechać na Bulwar. Wiatr się wzmagał, ale słońca było coraz więcej ;D
Skate Park© uluru
Na Bulwarze pustki jakie lubię, bo można spokojnie zrobić zdjęcia i nikt nie wchodzi Ci w kadr.
Bulwar z Czerni i Bieli..© uluru
W oddali stary most..© uluru
Pustki na Bulwarze© uluru
Wisła© uluru
Biało-czarna Julieta© uluru
Dziś postanowiłam pojechać na ścieżke rowerową troche poćwiczyć kondycję.
Most© uluru
View On The Road..© uluru
Było pusto, więc spokojnie mogłam jechać. Starałam się utrzymać równe tempo, dlatego zdjęcia zrobiłam dopiero kiedy dojechałam do końca owej ścieżki.
Dalej, czyli w kierunku Parchatki było już tylko błoto, a to dlatego, że rozpoczęły się prace związane z budową dalszego odcinka ścieżki rowerowej.
Tu będzie ciąg dalszy ścieżki rowerowej...© uluru
Góra Trzech Krzyży gdzieś w oddali - mój następny plan wycieczkowy ;-)
W oddali Góra Trzech Krzyży..© uluru
A tak prezentują się maszyny do ciężkich robót.
Ciężkie maszyny czekają na robotę..© uluru
I pola przygotowane na przyjście wiosny..
W oddali...© uluru
Niestety droga powrotna okazała się być ciężka, gdyż wiejący w twarz wiatr okazał się być silniejszy niż drobna blondynka na rowerze. Dlatego tez moja średnia nie jest za duża..ehh ten wiatr
Marzyłam tylko o tym by zjechać na docelową drogę do domu. Ta okazała się być nieźle błotnista, ale nie miałam zamiaru się poddać. Nooo, ciężko była, jak na mnie i w pewnym momencie trochę mną gibło i o mały włos byłaby gleba, ale się utrzymałam i pojechałam dalej. Ta droga za BP prowadząca do ścieżki jest nie dość, że błotnista to jeszcze wyłożona w niektórych miejscach cegłówkami, bo byłaby nie do przejechania.
Droga powrotna..© uluru
Pole lekko zazielenione..© uluru
Chwila przerwy dla Juliety...© uluru
Niewiele tego było, ale moja Julieta już nie jest taka fabrycznie czysta ;-)))
Gdzieniegdzie małe błoto...© uluru
Wreszcie dotarłam do BP i byłam już 'bezpieczna"..
A na koniec tak oto prezentuje się duet
Zgrany duet..Blondynka i Julieta© uluru
Nic dodac, nic ująć© uluru
Cykloza staje się coraz silniejsza, gdyby,m dzisiaj nie wyszła na rower to by mnie w domu nosiło, dlatego mimo wiatru w twarz wycieczka się udała, tym bardziej spowodu przekroczenia magicznej liczby 12 km :-)
Nie ma to jak pomocna dłoń starszego Brata...
Komentarze(8) 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Otóż to, Starszy Brat przyjechał z dziewczynami swemi na weekend w związku z rodzinną uroczystością..ale nie o tym ;-D
Otóż pokazałam bratu moją ślicznotkę Juliette. Bratu podobała się i od razu postanowiliśmy poprawić ten nieszczęsny kabelek od licznika. Opracowywaliśmy różne opcje i się udało.
Pomysłowość brata i zręczne ręce a raczej palce siostry dały efekt. Oto on:
Myślę, że teraz wygląda to dobrze ;-) jeszcze tylko przewody..ale chwilowo poczekam .;D
Otóż pokazałam bratu moją ślicznotkę Juliette. Bratu podobała się i od razu postanowiliśmy poprawić ten nieszczęsny kabelek od licznika. Opracowywaliśmy różne opcje i się udało.
Pomysłowość brata i zręczne ręce a raczej palce siostry dały efekt. Oto on:
Kabelki ponownie© uluru
Od przodu..© uluru
Widok z góry© uluru
Z innego ujęcia© uluru
Zbliżenie© uluru
Myślę, że teraz wygląda to dobrze ;-) jeszcze tylko przewody..ale chwilowo poczekam .;D
Kask, siodełko i przewody, czyli rozważania młodej rowerzystki ;-)
Komentarze(25) 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Tak właśnie myślę sobie od jakiegoś czasu o kupnie kasku. Tylko oczywiście wybór jest przeogromny, rozpiętość cen baaardzo duża a będąc kobietą, niestety nie jest to łatwy wybór. Ponadto zastanawiam się jak to jest z kupowaniem kask przez internet, przecież wypadałoby go przymierzyć czy pasuje. Mnie przyszło raz mierzyć z 15 sztuk i żadna jakoś mi nie odpowiadała. Każdy była inny, inaczej leżał, nie mówiąc już o kolorach i o tym jak się w takim kasku wygląda :-)
Dlatego podpowiedźcie mi na jakie firmy warto zwrócić uwagę, co powinien posiadać kask, na co zwrócić uwagę przy jego wyborze.
Myślę, że mogłabym wydać na kask tak do 150 zł, no może do 200 zł i myślę, że to nie byłoby jakieś wielkie szaleństwo.
Co byście powiedzieli na taki kask. To jeden z modeli, jakie znalazłam w necie, ale od szukania już mi głowa pęka..
http://www.bikestacja.pl/kask-mythos-p-19718.html?osCsid=dccc47fc2cf8ac0b2a3409ab51945f20
Rozważam również zmianę siodełka na smuklejsze, no i tutaj totalna pustka w głowie. Przede wszystkim na jakie firmy zwrócić uwagę. Moje siodełko nie będzie służyło do jazdy wyczynowej, ani typowo szosowej. Powiedziałabym takiej mieszanej, trochę w mieście i trochę w terenie. Znalazłam coś ciekawego i choć pewnie nie będzie to tanie siodełko, jestem w stanie na nie poskładać kasę ;-)
http://www.sportourer.com/trek_eng/prodotti.asp?c=5&id=69
http://www.specialized.com/pl/pl/bc/SBCEqProduct.jsp?spid=58047
Po jednym z komentarzy zaczęłam się przyglądać moim przewodom i stwierdziłam, że być może rzeczywiście są przydługie. Muszę je skrócić chociażby z tego powodu, że moje "magiczne" światełko nie ma dużego pola do popisu, właśnie przez te przewody..
I co z tym teraz zrobić?
Wydaje mi się, że takie "operacje" to chyba trzeba zlecać serwisowi. Za dwa miesiące mam pierwszy przegląd i może bym poprosiła mechanika w Meridzie, co by mi je skrócił :-)
Czekam na jakieś sugestie, podpowiedzi, porady ;-)))
Dlatego podpowiedźcie mi na jakie firmy warto zwrócić uwagę, co powinien posiadać kask, na co zwrócić uwagę przy jego wyborze.
Myślę, że mogłabym wydać na kask tak do 150 zł, no może do 200 zł i myślę, że to nie byłoby jakieś wielkie szaleństwo.
Co byście powiedzieli na taki kask. To jeden z modeli, jakie znalazłam w necie, ale od szukania już mi głowa pęka..
http://www.bikestacja.pl/kask-mythos-p-19718.html?osCsid=dccc47fc2cf8ac0b2a3409ab51945f20
Rozważam również zmianę siodełka na smuklejsze, no i tutaj totalna pustka w głowie. Przede wszystkim na jakie firmy zwrócić uwagę. Moje siodełko nie będzie służyło do jazdy wyczynowej, ani typowo szosowej. Powiedziałabym takiej mieszanej, trochę w mieście i trochę w terenie. Znalazłam coś ciekawego i choć pewnie nie będzie to tanie siodełko, jestem w stanie na nie poskładać kasę ;-)
http://www.sportourer.com/trek_eng/prodotti.asp?c=5&id=69
http://www.specialized.com/pl/pl/bc/SBCEqProduct.jsp?spid=58047
Po jednym z komentarzy zaczęłam się przyglądać moim przewodom i stwierdziłam, że być może rzeczywiście są przydługie. Muszę je skrócić chociażby z tego powodu, że moje "magiczne" światełko nie ma dużego pola do popisu, właśnie przez te przewody..
I co z tym teraz zrobić?
Wydaje mi się, że takie "operacje" to chyba trzeba zlecać serwisowi. Za dwa miesiące mam pierwszy przegląd i może bym poprosiła mechanika w Meridzie, co by mi je skrócił :-)
Czekam na jakieś sugestie, podpowiedzi, porady ;-)))
Trip po mieście..
Wtorek, 15 marca 2011 | dodano: 15.03.2011 Rower: JULIET 40-V
Komentarze(15)
12.76 km (0.00 km teren), czas: 00:51 h, avg:15.01 km/h,
prędkość maks: 23.80 km/hTemperatura:5.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Miałam dzisiaj nie wychodzić bo urodziny mamy są, więc wypada posiedzieć rodzinnie w domu...ale ile można. Dlatego późno, bo dopiero przed 18 zebrałam się do wyjścia. Założyłam to co trzeba było i w drogę ;-)
Na początku minęłam kolegę Kamila przed garażem, jak dopieszczał któryś z rowerów, tylko nie zdążyłam przyjrzeć się który..
Dalej postanowiłam pojechać gdzieś, bez konkretnego celu. Co jakiś czas kapały na mnie z nieba jakby kropelki deszczu, ale jakoś nie zastanawiając się nad nimi jechałam dalej. Przez głowę przeszło mi tylko, czy się rozpada czy tez tak zostanie, no i jednak to coś przestało kapać ;-)
Po drodze minęło mnie dwóch "niebieskich" łepków z Grupy Mostostal jak poginali na szosówkach. Niesamowite, takie dzieciaki z podstawówki a już ostro zasuwają..Jestem pod wrażeniem ;D
Skierowałam się w kierunku Parku Czartoryskich, dalej przez centrum, ulica Piłsudskiego i Aleją Partyzantów dojechałam do Państwowego Instytutu Weterynarii, gdzie na co dzień pracuje.. Dalej minęłam Puławski Szpital i kiedy wjechałam w ulicę Bema, a dawno tam nie byłam, to się przeraziłam ilością dziur w jezdni i beznadziejnym stanem chodników ;-( cóż taka Polska, chociaż widać było zaczęte jakieś prace modernizacyjne tamtego odcinka drogi ;-)
Dalej skierowałam się na dawne "alejki" i...rzeczywiście jest tam ślicznie wieczorkiem, wszystko bardzo ładnie oświetlone.
Niestety zdjęcia nie najlepsze bo zrobione telefonem komórkowym..
Potem było już tylko miasto..
..i powrót koło Galerii Zielonej ulicą Kazimierską do domu. Lecz zamiast jechać bezpośrednio do celu wydłużyłam troszkę, mijając Kościół na Włostowicach, sławetną stację BP i dopiero na wysokości ulicy, o jakże wysublimowanej nazwie - Piękna - skierowałam się we właściwym sobie kierunku.
Lubie tą drogę, chociaż trochę na niej żwiru, ale za to jest pełno muld, po których fantastycznie się jeździ ;-))
Znów zadowolona z wyjazdu, chociaż ponownie nie o tej porze o jakiej bym chciała ;-) Może średnia nie za wysoka, ale kondycyjne czuje, że jest odrobinę lepiej ;D
Kolejny pozytyw jazdy, to taki, że widuje coraz większą ilość rowerzystów na ulicach i jakoś za każdym razem przyglądam się na czym jeżdżą..hehehe
Nie zwracajcie uwagi na jakość zdjęć - bo to zdjęcia "komórkowe"
Na początku minęłam kolegę Kamila przed garażem, jak dopieszczał któryś z rowerów, tylko nie zdążyłam przyjrzeć się który..
Dalej postanowiłam pojechać gdzieś, bez konkretnego celu. Co jakiś czas kapały na mnie z nieba jakby kropelki deszczu, ale jakoś nie zastanawiając się nad nimi jechałam dalej. Przez głowę przeszło mi tylko, czy się rozpada czy tez tak zostanie, no i jednak to coś przestało kapać ;-)
Po drodze minęło mnie dwóch "niebieskich" łepków z Grupy Mostostal jak poginali na szosówkach. Niesamowite, takie dzieciaki z podstawówki a już ostro zasuwają..Jestem pod wrażeniem ;D
Skierowałam się w kierunku Parku Czartoryskich, dalej przez centrum, ulica Piłsudskiego i Aleją Partyzantów dojechałam do Państwowego Instytutu Weterynarii, gdzie na co dzień pracuje.. Dalej minęłam Puławski Szpital i kiedy wjechałam w ulicę Bema, a dawno tam nie byłam, to się przeraziłam ilością dziur w jezdni i beznadziejnym stanem chodników ;-( cóż taka Polska, chociaż widać było zaczęte jakieś prace modernizacyjne tamtego odcinka drogi ;-)
Dalej skierowałam się na dawne "alejki" i...rzeczywiście jest tam ślicznie wieczorkiem, wszystko bardzo ładnie oświetlone.
Niestety zdjęcia nie najlepsze bo zrobione telefonem komórkowym..
Wieczorową porą...© uluru
Potem było już tylko miasto..
"Skwerek" wieczorowa porą© uluru
Skwerek© uluru
Chwila wytchnienia dla Juliety ;-)© uluru
Autoportret rowerzystki...© uluru
..i powrót koło Galerii Zielonej ulicą Kazimierską do domu. Lecz zamiast jechać bezpośrednio do celu wydłużyłam troszkę, mijając Kościół na Włostowicach, sławetną stację BP i dopiero na wysokości ulicy, o jakże wysublimowanej nazwie - Piękna - skierowałam się we właściwym sobie kierunku.
Lubie tą drogę, chociaż trochę na niej żwiru, ale za to jest pełno muld, po których fantastycznie się jeździ ;-))
Znów zadowolona z wyjazdu, chociaż ponownie nie o tej porze o jakiej bym chciała ;-) Może średnia nie za wysoka, ale kondycyjne czuje, że jest odrobinę lepiej ;D
Kolejny pozytyw jazdy, to taki, że widuje coraz większą ilość rowerzystów na ulicach i jakoś za każdym razem przyglądam się na czym jeżdżą..hehehe
Nie zwracajcie uwagi na jakość zdjęć - bo to zdjęcia "komórkowe"
Wycieczka młodej rowerzystki ;-)
Niedziela, 13 marca 2011 | dodano: 19.03.2011Kategoria Początki Rower:
Komentarze(9)
3.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:15.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Korzystając z pięknej pogody wybrałam się wraz z młodą i początkującą adeptką jazdy na rowerze na spacer do Parku Czartoryskich.
Spacer nie należał do łatwych i dynamicznych, gdyż albowiem taka mała osóbka jedzie wolno z wieloma przystankami ;-)
Wreszcie dojechałyśmy do Parku..a tam obowiązkowa sesja zdjęciowa..
A oto i młoda rowerzystka
Ślady opon rowerowych napawają optymizmem..
Trzeba coś zjeść przed dalszą częścią spaceru..
Znów ślady..
Sesji ciąg dalszy ;-)
Wyzwanie dla młodej rowerzystki...
Uff, udało się wejść bez problemów ;-)
To Nasz ulubiony punkt spaceru..Pomnik Tankreda i Kloryndy.
Oto ich historia:
Tankred i Klorynda - bohaterowie poematu Jerozolima wyzwolona Torquatto Tasso, 1581. Tankred - uczestnik wypraw krzyżowych, podczas oblężenia Jerozolimy, widzi Kloryndę, piękną amazonkę walczącą po stronie Saracenów - raz, przelotnie. Wiedziony odtąd miłością, nie wie jednak, że raniony w walce wojownik okazuje się być ukochaną Kloryndą. W wielkiej rozpaczy stwierdza to gdy ta, konająca pros go o chrzest.
Do tej sceny odnosi się treść napisu na cokole:
GINIESZ ŚLICZNA KLORYNDO OD MIŁOSNEJ DŁONI A TWÓJ TANKRED NAD WŁASNYM ZWYCIĘSTWEM ŁZY RONI
Za każdym razem, jak jesteśmy Parku, oglądanie pomnika i czytanie napisu obok, jest rytuałem ;-)
Spacer młodej rowerzystki udał się bardzo, mamusia skorzystała bo porobiła parę ciekawych zdjęć ;-))
Spacer nie należał do łatwych i dynamicznych, gdyż albowiem taka mała osóbka jedzie wolno z wieloma przystankami ;-)
Wreszcie dojechałyśmy do Parku..a tam obowiązkowa sesja zdjęciowa..
Pałac Marynki© uluru
A oto i młoda rowerzystka
Mała rowerzystka© uluru
Pędzi rowerzystka..© uluru
Ślady opon rowerowych napawają optymizmem..
Ślady opon rowerowych© uluru
Trzeba coś zjeść przed dalszą częścią spaceru..
Regeneracja sił..© uluru
Znów ślady..
Inne slady opon rowerowych..© uluru
Sesji ciąg dalszy ;-)
Łacha Wiślana© uluru
Spacerowicze w Parku© uluru
Płynie Łacha..© uluru
W Parku© uluru
Kaczki na Łasze..© uluru
Łacha jeszcze z lodem© uluru
Wyzwanie dla młodej rowerzystki...
Czekała Nas wspinaczka po tych oto schodach© uluru
Uff, udało się wejść bez problemów ;-)
Widok ze szczytu schodów..© uluru
To Nasz ulubiony punkt spaceru..Pomnik Tankreda i Kloryndy.
TANKRED I KLORYNDA© uluru
Oto ich historia:
Tankred i Klorynda - bohaterowie poematu Jerozolima wyzwolona Torquatto Tasso, 1581. Tankred - uczestnik wypraw krzyżowych, podczas oblężenia Jerozolimy, widzi Kloryndę, piękną amazonkę walczącą po stronie Saracenów - raz, przelotnie. Wiedziony odtąd miłością, nie wie jednak, że raniony w walce wojownik okazuje się być ukochaną Kloryndą. W wielkiej rozpaczy stwierdza to gdy ta, konająca pros go o chrzest.
Do tej sceny odnosi się treść napisu na cokole:
GINIESZ ŚLICZNA KLORYNDO OD MIŁOSNEJ DŁONI A TWÓJ TANKRED NAD WŁASNYM ZWYCIĘSTWEM ŁZY RONI
Za każdym razem, jak jesteśmy Parku, oglądanie pomnika i czytanie napisu obok, jest rytuałem ;-)
Spacer młodej rowerzystki udał się bardzo, mamusia skorzystała bo porobiła parę ciekawych zdjęć ;-))
Obiecana mała foto-sesja licznika..
Piątek, 11 marca 2011 | dodano: 11.03.2011Kategoria Sprzęt Rower:
Komentarze(15)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Początkowo dołożyłam te zdjęcia do poprzedniego wpisu, ale widzę, że jednak to nie był dobry pomysł, gdyż zależy mi na Waszych opiniach dotyczących męczącego mnie kabelka od licznika. Dlatego zamieszczam to parę zdjęć jego samego przed zamontowaniem oraz amatorski sposób ulokowania tegoż właśnie kabla.
Czekam na porady, jak można to inaczej zrobić.
Po pierwszym dniu stwierdzam, że licznik jest całkiem całkiem ;-)) Jedyne co mu brakuje, to podświetlany wyświetlacz, gdyż podczas wieczornej jazdy nic na nim nie widać.
A oto mój "dylemat":
Czekam na porady, jak można to inaczej zrobić.
Licznik i elementy jego mocowania© uluru
Licznik z profilu© uluru
"Twarz" licznika© uluru
Po pierwszym dniu stwierdzam, że licznik jest całkiem całkiem ;-)) Jedyne co mu brakuje, to podświetlany wyświetlacz, gdyż podczas wieczornej jazdy nic na nim nie widać.
A oto mój "dylemat":
Kabelek od licznika© uluru
Przypiety amatorsko© uluru
W innym ujęciu© uluru
Dzień Mężczyzny
Czwartek, 10 marca 2011 | dodano: 10.03.2011 Rower:
Komentarze(18)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wpis nietypowy, bo z życzeniami dla Panów, Mężczyzn, Chłopaków - Rowerzystów, Bikerów, czy jak chcecie być nazywani ;-)
Z okazji Waszego Święta
Ciastek - tylko tych najsłodszych,
Samochodów - tylko tych najszybszych,
Przygód - tych najciekawszych,
Zabaw - tylko najweselszych,
... i Rowerów - takich, co najlepsze i najlżejsze na których wszędzie będziecie mogli dotrzeć!
Z okazji Waszego Święta
Ciastek - tylko tych najsłodszych,
Samochodów - tylko tych najszybszych,
Przygód - tych najciekawszych,
Zabaw - tylko najweselszych,
... i Rowerów - takich, co najlepsze i najlżejsze na których wszędzie będziecie mogli dotrzeć!
Pierwszy raz...
Komentarze(4) 12.00 km (1.50 km teren), czas: 00:51 h, avg:14.12 km/h, prędkość maks: 22.60 km/hTemperatura:5.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Widząc tak piękną pogodę za oknem w pracy, postanowiłam się z niej wcześniej zerwać i polecieć na rower..żeby na reszcie zapoznać się bliżej z Julieta ;) No tak rama jednak została ta sama, gdyż po prawie godzinnej przymiarce w sklepie a to mniejszej a to większej jednak okazało się, że większa, czyli ta pierwotnie kupiona jest lepsza..
Plan na wycieczkę był ambitny, ale przedtem musiałam ubrać "kobietę" w oświetlenie i licznik ;) Niestety obowiązki domowe pozwoliły mi wyjść o 17, czyli wiedziałam, że nie mam za dużo czasu na pedałowanie.
Trasa miała być taka: Dom-Miasto-Alejki-Kościół Św. ALberta-Ścieżka rowerowa-powrót tą samą trasą. Wyszło inaczej, ale chyba nawet ciekawiej. Postanowiłam jednak pojechać przez park, żeby spróbować jazdy przez błoto..Co prawda zbyt dużo go tam nie było i dla kogoś bardziej wprawionego to bułka z masłem, ale jak się nie jeździ po błocie, a tu w dodatku nowy rower..to się samo przez się rozumie. Jednak dałam rade ;-) więc pierwsze delikatne koty za płoty.
Dalej skierowałam się na ścieżkę rowerowa na Wisłą. Czułam jednak, że z moja kondycja jest coś nie tak, serce biło jak oszalałe i dobrze, że nie miałam pulsomierza bo pewnie by pokazał ponad 200 uderzeń na minute ;)
Stanęłam na chwilę by zrobić fotkę i ruszyłam przed siebie, tym razem dołem czyli właściwą ścieżką, ale następnym razem pojadę wałem..
Niestety to co wczoraj nie było sprzymierzeńcem rowerzystów to wiatr, który mnie dobijał od zachodu i był na tyle silny, że zamiast utrzymywać prędkość na mniej więcej stałym poziomie, ona niestety ale malała ;(
Do tego czułam, że moje nogi są chyba z drewna..Tak więc przejechałam prawie całą ścieżkę i kiedy już myślałam, że nogi odmówią mi posłuszeństwa, postanowiłam zawrócić, tym bardziej, że robiło się już ciemno.
Powrót tez był inny niż planowałam i pojechałam przez kolejne błoto i muldy po to by sprawdzić jak radzi sobie moja ślicznotka ;-) Przy okazji sprawdziłam funkcjonalność oświetlenia i muszę przyznać, że daje niezłe światło ;D Wyjechałam za BP i jeszcze pokręciłam się po Włostowickich uliczkach, bo jakoś wracać się nie chciało, chociaż gdzieś w głębi mój żołądek domagał się jedzenia..
Wróciłam do domu z bananem na ustach.
Wyjazd zaliczam do udanych mimo późnej pory i uporczywego wiatru. Jak na pierwszy raz na nowym rowerze było suuuper ;-)))
Plan na wycieczkę był ambitny, ale przedtem musiałam ubrać "kobietę" w oświetlenie i licznik ;) Niestety obowiązki domowe pozwoliły mi wyjść o 17, czyli wiedziałam, że nie mam za dużo czasu na pedałowanie.
Trasa miała być taka: Dom-Miasto-Alejki-Kościół Św. ALberta-Ścieżka rowerowa-powrót tą samą trasą. Wyszło inaczej, ale chyba nawet ciekawiej. Postanowiłam jednak pojechać przez park, żeby spróbować jazdy przez błoto..Co prawda zbyt dużo go tam nie było i dla kogoś bardziej wprawionego to bułka z masłem, ale jak się nie jeździ po błocie, a tu w dodatku nowy rower..to się samo przez się rozumie. Jednak dałam rade ;-) więc pierwsze delikatne koty za płoty.
Julietta w Parku Czartoryskich© uluru
Gdzieś w Parku© uluru
Dalej skierowałam się na ścieżkę rowerowa na Wisłą. Czułam jednak, że z moja kondycja jest coś nie tak, serce biło jak oszalałe i dobrze, że nie miałam pulsomierza bo pewnie by pokazał ponad 200 uderzeń na minute ;)
Stanęłam na chwilę by zrobić fotkę i ruszyłam przed siebie, tym razem dołem czyli właściwą ścieżką, ale następnym razem pojadę wałem..
Widok na Górę Puławską© uluru
Stary Most© uluru
Ścieżka rowerowa..© uluru
Niestety to co wczoraj nie było sprzymierzeńcem rowerzystów to wiatr, który mnie dobijał od zachodu i był na tyle silny, że zamiast utrzymywać prędkość na mniej więcej stałym poziomie, ona niestety ale malała ;(
Gdzies w oddali..Puławskie wieżowce© uluru
Widok z trasy..© uluru
Do tego czułam, że moje nogi są chyba z drewna..Tak więc przejechałam prawie całą ścieżkę i kiedy już myślałam, że nogi odmówią mi posłuszeństwa, postanowiłam zawrócić, tym bardziej, że robiło się już ciemno.
Powrót tez był inny niż planowałam i pojechałam przez kolejne błoto i muldy po to by sprawdzić jak radzi sobie moja ślicznotka ;-) Przy okazji sprawdziłam funkcjonalność oświetlenia i muszę przyznać, że daje niezłe światło ;D Wyjechałam za BP i jeszcze pokręciłam się po Włostowickich uliczkach, bo jakoś wracać się nie chciało, chociaż gdzieś w głębi mój żołądek domagał się jedzenia..
W drodze powrotnej do domu..© uluru
Niezwykłe kolory nieba© uluru
...© uluru
Księżyc zwany "rogalem"© uluru
Włostowice© uluru
Wróciłam do domu z bananem na ustach.
Wyjazd zaliczam do udanych mimo późnej pory i uporczywego wiatru. Jak na pierwszy raz na nowym rowerze było suuuper ;-)))
Mała sesja ;)
Wtorek, 8 marca 2011 | dodano: 08.03.2011Kategoria Sprzęt Rower:
Komentarze(2)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Już niebawem pojawia się tu zdjęcia nowego licznika...