Blondynka na rowerze...blog rowerowy

avatar uluru
Puławy

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

JULIET 40-V 2854 km
Stacjonarny 14 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy uluru.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

do 50 km

Dystans całkowity:1534.52 km (w terenie 198.33 km; 12.92%)
Czas w ruchu:96:33
Średnia prędkość:14.40 km/h
Maksymalna prędkość:41.70 km/h
Maks. tętno maksymalne:169 (88 %)
Maks. tętno średnie:119 (62 %)
Suma kalorii:2220 kcal
Liczba aktywności:109
Średnio na aktywność:14.08 km i 1h 01m
Więcej statystyk

Wzniosłe okolice :)

Sobota, 13 sierpnia 2011 | dodano: 14.08.2011Kategoria do 50 km, W towarzystwie Rower: JULIET 40-V
Komentarze(8) 46.18 km (1.00 km teren), czas: 02:35 h, avg:17.88 km/h, prędkość maks: 40.30 km/h
Temperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzisiaj wybraliśmy się z Kamilem wykręcić nieco więcej niż 20, czy 25 kaemów. Plan była nawet na 50, ale wszystko zależało od tego jak będzie czuł się mój nadgarstek, bowiem zaczął mi znowu dokuczać.





Skierowaliśmy się więc do Kazimierza Dolnego, gdzie już na początku drogi przypomniałam sobie, jaka jest ruchliwa i jak mało człowiek czerpie z niej radości...ciągle tylko mknące do przodu auta :/
W końcu sobota była, a Kazimierz, jak większość miejscowości turystycznych, oblegany jest turystami..

Po drodze zatrzymaliśmy się przy drodze do Promu








W okolicy Bochotnicy zaczęło padać a raczej pluć z nieba i im bliżej byliśmy Kazimierza tym mocniej padało. Dojechaliśmy do Wału w Kazimierzu i zatrzymaliśmy się na chwilę, by dać odpocząć nadgarstkowi. Dzisiaj w ogóle mieliśmy więcej przystanków niż zwykle, właśnie przez moja rękę :/






Przecisnęliśmy się przez tłum turystów i ominąwszy Starówkę, wyjechaliśmy z tłocznej części Kazimierza. Jechaliśmy w kierunku Wylągów a po drodze takie widoczki..






Szkoda, że wcześniej padało, bo pewnie byśmy skręcili w jakiś wąwóz, ale niestety po deszczach mokra glina nie jest sprzymierzeńcem rowerzystów :/
Tak więc pojechaliśmy dalej...

Pierwszy z wielu podjazdów został pokonany przed miejscowością Wylągi, gdzie znajduje się stajnia, do której to ciągle wybrać się nie mogę :/
Kiedy wyłoniliśmy się zza tej górki..




oczom Naszym ukazały się przecudne widoczki :))



Jarzębina czerwona.. © uluru



...jednak trzeba było jechać dalej...

dalej pod górę... © uluru



Nie mogłam się napatrzeć, jak ta Nasza kraina lubelska pięknie wygląda latem, wszystko jest zielone, niebo pięknie niebieskie, ptaszki radośnie śpiewają :]
Istna sielanka, nic tylko rozłożyć się na kocu na trawie i odpoczywać...

Dalej pojechaliśmy w stronę Skowieszynka, a po drodze widoczki, których było zdecydowanie więcej niż zdjęć, ale przecież nie można tylko stać i robić fotki, bo czasu by nie starczyło na jazdę :)




Kierując się w stronę Bochotnicy, pokonaliśmy fantastyczny zjazd, na którym Kamil postanowił pobić swój rekord max szybkości, ale ze względu na nie do końca sucha nawierzchnię, nie mógł w pełni "rozwinąć skrzydeł ", natomiast ja ustanowiłam swoją nową max prędkość :)

Po zjechaniu z górki

Droga na Puławy i Kazimierz Dolny © uluru


Droga na Wierzchoniów/Celejów.. © uluru



Z Bochotnicy nową nawierzchnią do Wierzchoniowa i Celejowa, zaliczając kolejne to wzniesienia...
Potem Stok - Stary Pożóg - Końskowola - Młynki

Młynki.. © uluru


i wreszcie Puławy, przez Biowet..

Biowet Puławy © uluru


Waga na terenie Biowetu Puławy © uluru


Waga na terenie Biowetu Puławy © uluru


i dalej ścieżką rowerową wzdłuż obwodnicy, miastem i uliczkami osiedlowymi do domu na obiadek :)))

No niezłe wzniesienia zafundował mi dzisiaj Kamil, tym bardziej, że nadgarstek dokucza jak ta lala :/// do lekarza i tak pewnie nie pójdę, więc jedyne co robię to smaruję Ketonalem i noszę rękę w bandażu elastycznym :/

Mimo tego, wycieczka udała się bardzo, dziewicze tereny dla mnie, pod których jestem dużym wrażeniem :)))


Dziękuję Kochanie :)))

Słoneczny piątek z zakupami w tle :)

Piątek, 12 sierpnia 2011 | dodano: 12.08.2011Kategoria do 50 km, Robotniczo, Samotnia, W towarzystwie Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3) 13.86 km (0.00 km teren), czas: 00:30 h, avg:27.72 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:22.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzisiaj kiedy otworzyłam oczy, za oknem zobaczyłam słońce prześwietlające prze delikatne poranne chmurki...:) To oznaczało tylko jedno - rowerem do pracy :]

Znowu pyszne śniadanko w doborowym towarzystwie i lecieć trzeba, bo tyra czeka :)

Ehh jak ja lubię takie poranki, już zapomniałam jak może być cudownie rano, kiedy otwierasz oczy i czujesz, że jesteś szczęśliwa i od razu uśmiechasz się i chce się żyć :)

Rano na termometrze było 18 stopni, co napawa optymizmem i nawet wiatr smagający gołe nogi w krótkich spodenkach wcale nie przeszkadza :]

Po Nasze osiedle o poranku ścieżk, którą podążam do pracy.





Mimo iż prognozy weekendowe są optymistyczne, to realia takie, że powoli liście zaczynają na drzewach żółknąć i drzewostany stają się bardziej złote niż zielone...
Cóż, chyba powoli zbliża się do Nas jesień i możemy mieć tylko nadzieję, że będzie piękna złota i ciepła, byśmy mogli porowerować sobie :)))

Mam też na dzisiaj mały plan, by na rower po obiedzie wyskoczyć, bo wczorajszy jakoś nie wypalił, za mało czasu, za dużo wszystkiego innego :/

Po południu Kamil przyjehał po mnie do pracy i postanowiliśmy zajechać do rowerowego, zobaczyc jakie liczniki mogą mnie zaproponować :)
Szybko, krótko i na temat...Licznik został zakupiony :D
Padło na firme Kellys, bo była w korzystnej cenie..







Przejeżdżając koło LIDLA widzieliśmy niebotyczne tłumy i zastanawialiśmy się, dlaczego tak się dzieje...

Pojechaliśmy jednak do domu na obiadek..bo w planach mieliśmy kolejne rowerowanie :)

Off-road again :]

Piątek, 12 sierpnia 2011 | dodano: 13.08.2011Kategoria do 50 km, off-road, W towarzystwie, Wieczorny Chillout Rower: JULIET 40-V
Komentarze(10) 30.12 km (7.00 km teren), czas: 01:50 h, avg:16.43 km/h, prędkość maks: 36.10 km/h
Temperatura:27.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Po południu postanowiliśmy skorzystac z pieknej pogody i skoczyc do lasku :)
Licznik został zamontowany i prezentuje się bardzo fajnie i mam nadzieje, że nie będzie płatał mi takich figli jak ten poprzedni...

Nowy licznik © uluru


Kokpit © uluru


Przed wyjazdem popsikaliśmy się Autanem, bo komary nie dają wciąż o sobie zapomnieć :/

Pojechaliśmy nową ścieżką rowerową, która łączy Włostowice z miastem. To jest bardzo fajny skrót do miasta, a dla mnie rewelacja, bo będę mieć krótsza trasę do pracy, mimo iż jest to droga "pod górkę".












Po drodze zauważyliśmy małą niespodziankę na ścieżce rowerowej







Jedno z kilku rond w Puławach © uluru



Kiedy ptzejeżdżaliśmy koło Lidla, ów wspomniany tłum ciągle krążył

Tłumy pod Lidlem © uluru




Dalej ulicą Słowackiego i Partyzanktów na ścieżke rowerową na Azoty a tam na punkt widokowy, na którym Nad już dawno nie było.
Parę fotek z tamtego miejsca.. (część robił Kamil a część ja)





Jakiś kopytny był tutaj.. © uluru




Z punktu pojechaliśmy do lasu, gdzie dzisiaj bardzo czuć było amoniak :/
Cały czas w lesie, nawet zatrzymać się nie mieliśmy jak, bo ciągle gryzły komary :/

Na chwilę, kiedy wyjechaliśmy z lasu..







i poleciliśmy dalej...w las...

Wyjechaliśmy koło torów i skierowaliśmy się spowrotem do domu. Przejechaliśmy obok stacji Puławy Azoty, potem koło Mostostalu, do ścieżki rowerowej wzdłuż torów..






..dalej ulicą Partyzantów, Centralna, Zielona, Filtrowa, Skowieszyńska, Kazimierska i osiedlowymi uliczkami do domu...
...zaraz otworzą nowy supermarket..


Nowy Supermarket budowlany © uluru



Są już koszyki :) © uluru



gdzie czekała na Nas pyszna ciepła włoska pizza ;)))


Dzięki Kochanie i oby więcej:)))

Cykloza Rulez :)

Środa, 10 sierpnia 2011 | dodano: 10.08.2011Kategoria do 50 km, Robotniczo, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(11) 9.30 km (0.00 km teren), czas: 00:27 h, avg:20.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:16.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzisiaj trzeba było wstać nieco wcześniej, bo o 5.15 by po 6 rano w pracy być :/

Tak też się stało, tym bardziej, że kolejny poranek cudownie się zaczął..i nie mówię tutaj o słońcu za oknem :)
Było śniadanko, herbatka i poleciałam do pracy..

Dzisiejsza trasa:

Ślusarska - Tokarska - Kilińskiego - Kaznowskiego - Dębowa - Gościńczyk - Lubelska - Wojska Polskiego - Partyzantów - Mickiewicza - Kaniowczyków - Słowackiego - Pszczela - Legionu Puławskiego - Skowieszyńska - Kaznowskiego - Norblina - Dwernickiego - Kilińskiego - Tokarska - Ślusarska


Po południu, pomimo ładnej pogody, conieco do roboty i dlatego rower w garażu :/

Brak licznika zmusza mnie do podawania danych przybliżonych...




Z powodu braku aparatu i natchnienia na trasie DPD na zdjęcia, obrazek jaki znalazłam w necie:

Jak dobrze wstać skoro świt... :)

Wtorek, 9 sierpnia 2011 | dodano: 09.08.2011Kategoria do 50 km, Robotniczo, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(4) 9.44 km (0.00 km teren), czas: 00:26 h, avg:21.78 km/h, prędkość maks: 32.00 km/h
Temperatura:18.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Tak jak w tytule, warto wstać rano by czerpać garściami piękny dzień :)))

Wtorkowy poranek zaczął się pięknie, słonko wychodziło zza chmur :] tylko nieco chłodniej niż wczoraj i silniejszy wiatr, ale dzisiaj to wcale nie przeszkadza :)
Decyzja o rowerowaniu do pracy zapadła właśnie dzisiaj rano, bo wszystko zależało od tego co zastane za oknem. No i taka iła niespodzianka, więc wyciągnęłam Dżuliette z domu, gdyż chwilowo tam przebywała, wcześniej zjadłam pyszne i pożywne śniadanie...:] za które Ci Kochanie dziękuję bardzo!!!

Poleciałam do pracy, oj szkoda , że nie mam licznika bo znowu nawalił, bo dane były by bardziej dokładne a tak "na oko " mogę ocenić jak szybko jechałam, a dzisiaj rano nawet szybko :) Zaliczyłam również 10% podjazd, który pokonuje już z coraz większą łatwością :]

Po drodze zaczyna się zauważać powoli nadchodzącą jesień, ponieważ coraz więcej liści spada z drzew :/

Po pracy szybciutko na obiadek do domciu, pogoda cudna więc na pewno rower dziś jeszcze skorzysta :))

Dzisiejsza trasa
Ślusarska - Tokarska - Kilińskiego - Kaznowskiego - Lipowa - Dębowa - Gościńczyk - Lubelska - Wojska Polskiego - Aleja Partyzantów - Mickiewicza





Na koniec zdjęcie, które mnie dzisiaj rano rozśmieszyło



Tak według fachowców od Bezpieczniactwa Ruchu Drogowego powinien ubierać się bezpieczny rowerzysta.

Do miasta na chwilkę..

Sobota, 6 sierpnia 2011 | dodano: 06.08.2011Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Wieczorny Chillout Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0) 4.99 km (0.00 km teren), czas: 00:20 h, avg:14.97 km/h, prędkość maks: 25.10 km/h
Temperatura:22.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Pojechaliśmy z Kamilem do miasta na małe pakupki :)
Po drodze zobaczyliśmy jak wypełniane są półki sklepowe w nowo wybudowanej Castoramie..Dzieje się, oj dzieje się :]

Spontan...czyli to co tygrysy lubią najbardziej :))

Sobota, 6 sierpnia 2011 | dodano: 06.08.2011Kategoria do 50 km, W towarzystwie Rower: JULIET 40-V
Komentarze(9) 19.23 km (2.50 km teren), czas: 01:18 h, avg:14.79 km/h, prędkość maks: 28.20 km/h
Temperatura:26.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dziś pogoda postanowiła Nas rozpieścić :) dlatego zdecydowaliśmy, mimo sztywnego grafiku, pojechać gdzie Nas oczy poniosą :]

Plan był na Azoty a wyszedł spontan, czyli to co tygrysy lubią najbardziej :)
Było trochę asfaltu i trochę lasu, błoto, komary, pokrzywy...

W pierwszej kolejności pojechaliśmy na Ogródek Jordanowski, by tam "zwiedzić" tamtejszy las.
Niestety tym razem musieliśmy sobie dopuścić, bo była jakaś impreza rowerowa, podejrzewam, że mogło to być coś w stylu MTB, z tym, że jeździły młode dzieciaki..


W Parku Jordanowskim była impreza rowerowa dla dzieciaków.. © uluru


Dalej ścieżką rowerową ulicy Wróblewskiego na Azoty, a tam w pewnym momencie skręciliśmy do lasu..
Było hardcorowo, nawet za dużo błota nie było, tylko krzaczory, pokrzywy no i wszędobylskie komary :/ Daliśmy rade :]

Wyjechaliśmy na Wólce Profeckiej..

Tam gdzieś wyjechaliśmy z lasu :) © uluru


Wólka Profecka.. © uluru



Przejechaliśmy kawałek i znowu w las...było coraz lepiej :]
Tym razem wyjechaliśmy za TESCO..

Plac budowy za TESCO © uluru


Stamtąd przyjechaliśmy - straszne krzaczory © uluru


Te krzaki były nieziemskie, prawie mnie przewyższały, wcinały się w rower..

Wyjechawszy na asfalt, po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy się, że jeszcze Nam, a przynajmniej mnie za mało lasu. No i jazda :)))

Ach, jaką radość dzisiaj sprawiała ma jazda w lesie, pomimo komarów, które nie pozwalały Nam się zatrzymać, chociażby na sekundę :/
Przez gałęzie drzew przedzierały się promienie słońca, było raz chłodno a raz duszno, zapach niesamowity, żadne słowa tego nie oddadzą...
Czułam się jak ryba w wodzie :)))


Czas nieco gonił, więc skierowaliśmy się w drogę powrotną. Było fantastycznie, do momentu, gdy za szybko wjechałam w piach i w ułamek sekundy musiałam decydować, czy mam wpaść z rowerem w krzaki, czy rower w jedną a ja w drugą stronę..Wybrałam tą drugą opcję, no i niestety zbiłam rękę, a w szczególności ucierpiał mój nadgarstek ://
Na szczęście go tylko zbiłam...jednak jakoś trzeba było dojechać do domu :/ Bolało, ale silna jestem i dałam radę.


Jechaliśmy i jechaliśmy, aż w końcu znaleźliśmy się pod mostem, nad rzeczką Kurówką..Tam było magicznie, szum wody, śpiewające ptaszki, cisza, spokój....czasem tylko jakiś rowerzysta jadąca na Azoty, albo z powrotem do pracy.



















Skierowaliśmy się do domciu, ścieżką na Wróblewskiego, a potem na standardową do miasta i dalej uliczkami do domu :)

Po powrocie potraktowałam obolały nadgarstek chłodzącym sprayem i posmarowałam maścią przeciwbólową, usztywniłam bandażem elastycznym :/

Wypad bardzo udany :)) oby pogoda dopisała, to będzie takich więcej :]

P.S. Zdjęcia w większości są autorstwa Kamila, gdyż albowiem ciągle pozbawiona jestem swojego sprzętu foto :/ niektóre z nich pozwolił mi zrobić swoim sprzętem, za co Dziękuję :)

Dziękuje bardzo za "krzaczory" :)))

Piękny czwartkowy dzień :))

Piątek, 5 sierpnia 2011 | dodano: 05.08.2011Kategoria do 50 km, W towarzystwie Rower:
Komentarze(5) 28.90 km (3.00 km teren), czas: 01:41 h, avg:17.17 km/h, prędkość maks: 28.70 km/h
Temperatura:24.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzisiaj szybki wypad pomiędzy jednym a drugim malowaniem u Kamila..
No tak teraz remont przeniósł się do niego :) Dlatego też trzeba było się spinać nieco..
Pogoda była cudna, w sam raz na dłuższą wycieczkę, ale każde kręcenie jest dobre :]

Celem była droga wzdłuż obwodnicy w kierunku Radomia. Kiedy przejeżdżaliśmy przez park, zobaczyłam wreszcie fragment zniszczeń nawałnicy, jaka w Puławach miała miejsce..







Nie wygląda to ładnie :/

Potem zajechaliśmy do TESCO zobaczyć, jak idzie budowa supermarketu Leroy Merlin



Tu może gdzieś stanie Mc'Donalds... © uluru


Dalej już w kierunku obwodicy. Pogoda była bajeczna, co prawda wiało nieco, ale co tam, nie narzekamy przecież, tylko cieszymy się z kolejnego pieknego, słonecznego dnia :))

Zajechalśmy na chwilę pod nowy most zobaczyć stan Wisły i niestety ale jest wysoki :/

Byliśmy też pod nowym mostem - Wisła znowu wysoka :( © uluru


Jechaliśmy i jechaliśmy..aż wkońcu dojechaliśmy, gdzie w cienu odpoczęliśmy i pogadaliśmy trochę :)


Koniec dzisiejszej trasy rowerowej...wszędzie pola © uluru



Stamtąd przyjechaliśmy a po prawej stronie odwodnica.. © uluru


..po czym zabraliśmy tyłki i powróciliśmy do domu.

Kamil dał mi spróbować jazdy na Kellysie i było nieźle...niezła maszyna z tego Wściekłego :]


Dziękuję Ci bardzo :)))

1-szo sierpniowy chill po urlopie :)))

Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 | dodano: 03.08.2011Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Wieczorny Chillout Rower: JULIET 40-V
Komentarze(8) 14.50 km (0.00 km teren), czas: 00:48 h, avg:18.12 km/h, prędkość maks: 29.30 km/h
Temperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Witam wszystkich po urlopie :)
Co prawda wróciłam już w zeszłym tygodniu, ale jakoś tak czas leci mi szczęśliwie, że nie mam czasu tu wpaść, bo przejrzeć wpisy, za co przepraszam...nadrobię ma pewno :D

W poniedziałek była piękna pogoda po południu, tak więc z Kamilem udało Nam się wyskoczyć na rower :))
Zdjęcia autorstwa Kamila, gdyż ponieważ mój aparat się zepsuł :/ i czeka mnie zakup czegoś nowego...


Rowery dwa i nadjeżdżający pociąg... © uluru



Prowadzą gdzieś... © uluru



Tory.... © uluru




Kiedy byłam na wczasach i widziałam rowerzystów bardziej lub mniej profesjonalnych, muszę przyznać, że ściskało mnie, bo wiedziałam, że muszę wytrzymać bez roweru :/ i choć jest są wypożyczalnie rowerów, to niestety póki Majka nie nauczy się jeździć na dwóch kółkach, jesteśmy zdane na inne środki transportu rekreacyjnego :)
Wczasy nad morzem się udały, nawet co drugi dzień pogoda dopisała :D
Majka kąpała się w morzu bez pamięci i z brunatnymi ustami :)) ale niech ma, wkońcu ma być szczęśliwym dzieckiem i ma mieć szczęśliwe dzieciństwo :)

Poniżej zamieszczam zdjęcia z wczasów i specjalnie dla Marka latarnię morską na Helu:))
Ponadto parę zdjęć z wielu obiektów Fortyfikacji Cypla Helskiego.



Wieża widokowa - Dom Rybaka © uluru


Dom Rybaka we Władysławowie © uluru




Majka przy kotwicy :)) © uluru


Majka w falach :)) © uluru




Bałtyk :))) © uluru



Było też i FRUGO :)) © uluru



Hel...


Pomnik upamiętniający żołnierzy walczących w 1939 roku.. © uluru





Informacja o Fotryfikacjach Helskich © uluru


Jedna z tablic informacyjnych elementów Fortyfikacji Cypla Helskiego © uluru


Jeden z elementów fortyfikacji.. © uluru




Bateria Laskowskiego © uluru


Kopuła Strzelnicza Baterii Laskowskiego © uluru


Latarnia Morska na Helu © uluru




Stanowisko ratowników na plaży i cudne morze... © uluru


Mokra Majka w czasie zabawy :) © uluru


Kutry rybacke przy porcie na Helu © uluru



Jedne z piekniejszych okazów z Muzeum Motyli we Władysławowie :)


Jeden z mnóstwa motyli w Muzeum Motyli we Władysławowie :) © uluru



Inny..tym razem niebieski motyl :) © uluru



Modliszka... © uluru


Piękny okaz.. © uluru



Seria zdjęć zachodu słońca, który tego wieczoru okazał się być cudownym zjawiskiem :]

Widok z balkonu z Wieży widokowej we Władysławowie © uluru


Promienie słońca prześwietlaja przez chmury :) © uluru


Zachód Słońca I © uluru


Zachód Słońca II © uluru


Zachód Słońca III © uluru


Zachód Słońca IV © uluru


Zachód Słońca V © uluru


Ania na tle Zachodu Słońca :) © uluru




Gdańsk i Sopot :))

Ścieżka rowerowa w Gdańsku Oliwie © uluru


Neptun :) © uluru


Stary Żuraw nad Motławą © uluru


Czarna Perła © uluru


Znak drogowy w Gdańsku Oliwie w drodze do Dworu Oliwskiego :) © uluru


Stojaki na rower w Gdańsku :) © uluru


Bańki mydlane na Molo w Sopocie :) © uluru


ONA - stojak rowerowy w Sopocie :) © uluru


ON - stojak rowerowy w Sopocie :) © uluru



Jak uporam się z obróbką pozostałych zdjęć, podam linka to sobie obejrzycie :))


Tymczasem jutro Krasnal ogrodowy znowu wujeżdża na wakacje i oby tym razem pogoda dopisała, bo na rower mi się chce :)))

Chillout...

Środa, 13 lipca 2011 | dodano: 14.07.2011Kategoria W towarzystwie, Wieczorny Chillout, do 50 km Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3) 13.88 km (0.00 km teren), czas: 01:01 h, avg:13.65 km/h, prędkość maks: 27.30 km/h
Temperatura:26.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzisiaj koło 20 wyjechaliśmy z Kamilem trochę pokręcić się po mieście, tak raczej bez konkretnego celu, na całkowitym lajcie :)

Wcale się nie spiesząc pojechaliśmy na Bulwar, taką dla odmiany inną niż zwykle trasą :]

W międzyczasie oczywiście na niebie zachodziło słońce a My mamy ostatnio do nich szczęście :)

Na Bulwarze złapaliśmy ostatnie promienie słońca zanim zaszło za drzewa..









Kiedy wracaliśmy, jeszcze na Bulwarze wyskoczyło mi pod koła jakieś małe coś bardzo głośno szczekające i wiem tylko, że jakaś jego część ciała znalazła się pod moimi kołami a raczej jednym. Nie zatrzymałam się, by sprawdzić czy nic się psu nie stało ale tak naprawdę..to nie moja wina by była, tylko właścicielki psa, bo go nie przypilnowała..

Nic to, pojechaliśmy dalej zobaczyć jak idą prace w remontem basenu odkrytego na ulicy Bema :) Stadion nowy już wyremontowany, woda leje się na trawę..

Kamil w kadrze..a w tle fragment nowego stadionu :) © uluru


Koło tych drzew, kiedyś było wejście na stary basen na "Bema".. © uluru


Plac budowy w miejscu starej pływalni.. © uluru



Okazało się, że prace idą i to chyba nieźle, bo nie już starego wejścia na pływalnię, tylko jedna wielka budowa. W oddali widać było trybuny i zjeżdżalnię. Ciekawa jestem czy dadzą radę w te wakacje basen otworzyć, czy jednak trzeba będzie z tym poczekać do przyszłego roku.
Pamiętam ten basen z lat dzieciństwa kiedy przychodziło się z bratem, z kolegami i w chmarze całej reszty miasta chlapało się w wodzie. Pamiętam nawet jak przed południem kupowaliśmy z bratem bilet a po południu przychodziliśmy z tata i tylko oj kupował dla siebie, bo myśmy wchodzili na ten z rana., takie fajne były wtedy Panie :)
Wchodziliśmy jakoś po 16 i siedzieliśmy do końca czyli 18 albo 19, a wtedy to już prawie nikogo nie było, bo największe tłumy oczywiście przed południem do pory obiadowej okupowały pływalnię:) Na tym basenie tata uczył mnie pływać na plechach..ehh to były czasy :]


Potem pojechaliśmy na Błonia i posiedzieliśmy trochę :)

Wiezowce na osiedlu Niwa © uluru


Fragment puławskich błoni i plac do ćwiczeń dla Straży Pożarnej © uluru



Kiedy zaczęło się robić chłodno polecieliśmy przez Niwę i uliczkami osiedlowymi do domu :)


Dziękować i do następnych :))