Blondynka na rowerze...blog rowerowy

avatar uluru
Puławy

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

JULIET 40-V 2854 km
Stacjonarny 14 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy uluru.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnia

Dystans całkowity:453.91 km (w terenie 7.50 km; 1.65%)
Czas w ruchu:26:57
Średnia prędkość:17.49 km/h
Maksymalna prędkość:32.20 km/h
Suma podjazdów:500 m
Liczba aktywności:50
Średnio na aktywność:9.26 km i 0h 32m
Więcej statystyk

Powtórka z rozrywki

Wtorek, 26 kwietnia 2011 | dodano: 26.04.2011Kategoria Robotniczo, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0) 4.49 km (0.00 km teren), czas: 00:17 h, avg:15.85 km/h, prędkość maks: 25.70 km/h
Temperatura:8.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Pierwszy dzień po Świętach..oj ciężko, ciężko, szczególnie kiedy trzeba było wykorzystać do cna poprzedni wolny wieczór ;-)
Tak to czasem bywa, że zabawa bierze górę nad rozsądkiem, ale..najważniejsze, że to co miało się udać to się udało, a reszta jakaś tam będzie ;]
Tak więc po czterech godzinach snu i z wrażeniem, że rozkłada mnie jakieś choróbsko wsiadłam rano na rower.
Majkę podwiózł dzisiaj dziadek do przedszkola..pogoda jest śliczna, już nie 4*C a 8*C, którą to różnicę czuć bardzo. Drzewa są przepięknie zielone i rano widać jak miasto powoli budzi się ze snu...

Trasa klasyczna:
Ślusarska-Tokarska-Kilińskiego-Norblina-kazimierska-Zielona-Piłsudskiego/Lubelska/Aleja Partyzantów-PIWET

Dziś będzie ciężko dzień w robocie i już marzy mi się cieplutkie łóżeczko ;))

Piątkowe bezrowerowo ;( część PIERWSZA

Piątek, 22 kwietnia 2011 | dodano: 25.04.2011Kategoria Robotniczo, Samotnia, Spacerowo Rower:
Komentarze(4) 0.00 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:0.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:24.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzisiejszego dnia stało się, to czego się najbardziej obawiałam, czyli dopadł mnie poranny leń no i chyba poczwartkowe zmęczenie..
Rano postanowiłam wsadzić swoje szanowne cztery litery do samochodu i pojechałam do pracy, gdzie po około trzech godzinach okazało się, że można wcześniej iść do domu ;))
No i tak jak rano było dosyć chłodno, tak po wyjściu z pracy doznałam szoku termicznego, gdyż po 10 rano było już grubo około 10 stopni, jak nie więcej :]
I tu pierwszy raz pożałowałam, że nie wzięłam roweru, pogoda wręcz krzyczała, by z niej aktywnie skorzystać..cóż
Dlatego też postanowiłam w ramach spaceru do domu, co zajęło mi około godziny, ale to był rzeczywiście spacer na lajcie, czyli bez żadnych ciśnień na przygotowania Świąteczne, porobić parę fotek z drogi do domu ;)

Zanim jednak udało mię sfocić drzewko koło pracy, ale miałam oczy i uczy otwarte, czy przypadkiem jakiś strażnik nie przyjdzie i nie zwróci mi uwagi, chociaż tak naprawdę nie wiem, czy jest gdzieś napisane, że nie można na terenie Instytutu robić zdjęć..

Roślinki przed Instytutem.. © uluru


Dalej szłam ulicą Partyzantów

Droga w kierunku roboty...i puławskiego PKP © uluru


Kierunek - miasto, dom © uluru



Dalej minęłam puławski Szpital

Puławski Szpital zza drzewami © uluru


i doszłam do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji

MOSiR w Puławach - prężny ośrodek sportu © uluru


gdzie chodzimy z Majką na basen, a sam w sobie ośrodek jest bardzo prężny i co chwila odbywają sie tam jakieś imprezy sportowe, m.in. turnieje tańca, wycieczki rowerowe, kajakowe spływy, turnieje, piłki ręcznej czy siatkowej i wiele innych..

Przeszłam przez centrum miasta, temperatura rosła, słońce dawało nieźle z nieba. Po drodze minęłam rowerzystę, który jest bardzo charakterystyczny w Naszym mieście. Otóż chłopak ma cały biały rower - dosłownie biały..istne cudo ;) tylko ile on musi mieć czyszczenia, kiedy po każdej jeździe jest zakurzony..hehe

Droga prowadząca wprosto do Parku Czartoryskich © uluru


Tak sobie szłam dochodząc powoli do ulicy Kazimierskiej, czyli prowadzącej do Kazimierza Dolnego nad Wisłą

Willa Samotniana skrzyżowaniu ulic Zielona-Skowieszyńska i Czartoryskich © uluru



a to uliczki poboczne


Ulica Skowieszyńska © uluru


Dalszy ciąg ulicy Skowieszyńskiej © uluru



Ulicą Skowieszyńską dochodzimy do ulicy sławetnej ulicy Gościńczyk, gdzie z zainteresowaniem śledzimy jej budowę ;)

Niezły podjazd na ulicy Gościńczyk © uluru



To nowe światła na Gościnczyków - ciekawe kiedy zostaną urochomione © uluru


Modernizowana ulica Gościńczyk © uluru


Dalej uliczkami osiedlowymi bezpośrednio do domu..

Ulica Norblina © uluru


i jeszcze jedno strategiczne miejsce na osiedlu..

Miejsce spotkań dwóch bikerów ;) © uluru



a na koniec Lilia

Oto Lilia © uluru



A potem to już trzeba było porobić conieco w domu, a poza tym powoli zbliżała się godzina powrotu, jak to nazwał kolega
Dynio ,
krasnala ogrodowego ;)))

Poranne lenistwo i popołudniowa werwa :-)

Czwartek, 21 kwietnia 2011 | dodano: 21.04.2011Kategoria Robotniczo, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(6) 8.70 km (0.00 km teren), czas: 00:29 h, avg:18.00 km/h, prędkość maks: 28.90 km/h
Temperatura:18.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzień jak co dzień, z tym że rano miałam strasznego lenia ;/ ale po południu już o niebo lepiej, bo wkońcu słońce posiada taką moc, która motywuje mnie do działania i wyzwala pokłady energii ;)))

Trasa
Ślusarska-Kilińskiego-Kazimierska-Zielona-Piłsudskiego/Lubelska/Partyzantów - powrót do domciu ;]

Późnym popołudniem szykował się spontan z Kamilem...;)

p.s. dzisiaj bez zdjęć, ale jutro się jakieś pokażą ;]

Dom-Praca-Dom...a potem mały spacerek ;)

Środa, 20 kwietnia 2011 | dodano: 20.04.2011Kategoria Robotniczo, Samotnia, Spacerowo Rower: JULIET 40-V
Komentarze(7) 8.59 km (0.00 km teren), czas: 00:25 h, avg:20.62 km/h, prędkość maks: 30.20 km/h
Temperatura:18.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzisiaj trasa jak codzień:
Ślusarska - Tokarska - Kilińskiego - Kazimierska - Zielona - Piłsudskiego/Lubelska - Partyzantów

Rano było dosyć chłodno i zimniej niż wczoraj o tej porze, czyli gdzieś mniej więcej około godziny 7 rano - tylko 2*C..brrr
Ale jak się jedzie to człowiek szybko się rozgrzewa ;)

Po robocie, cudnie, ciepło i słonecznie..ach jak ja uwielbiam taka jazdę ;)))

Kiedy dojechałam do domu, to zdałam sobie sprawę, że nie zrobiłam żadnej foci ;/ a to coś nie tak, bo zawsze robię, by wpis był ciekawszy, by oprócz suchego tekstu był jakiś chociażby minimalny ślad ;] dlatego postanowiłam, przy okazji wizyty tu i tam, pójść do parku o własnych nogach tym razem..

Musze przyznać, że trochę się dziwnie czułam, kiedy zamiast jadąc na rowerze idę po chodniku o własnych nogach ;) hehe

W parku było cudnie, kolory, słonko przeświecające przez konary drzew, kwitnące kwiatki, śpiew ptaków. Szkoda, że zdjęcia tak naprawdę nie oddadzą 100% klimatu, jaki się zastaje w takim cudownym miejscu, jak Puławski Park Czartoryskich.

Oto co dzisiaj sfociłam, trochę bawiąc się ustawieniami

Cudne było dzisiaj to słonko :) © uluru


Najpierw synek, a potem tata..oboje na rowerach i w kaskach ;] © uluru


Uwielbiam takie zdjęcia.. © uluru


Dywan z kwiatów © uluru


Z bliska.. © uluru


Fioletowo - różowe też były ;) © uluru


Każda ze ścieżek prowadzi gdzieś przed siebie... © uluru


A nade mną słońce... © uluru


Jaka piękna z nich para ;] © uluru


Płynie gdzieś Łacha.. © uluru


Słońce ogląda się w tafli wody... © uluru


Zjazd spod Świątyni Sybilli © uluru


Dzrewo rosnące w dziwnym miejscu, nad Grotami.. © uluru


Udało mi się ptaszka "upolować" © uluru


Zbierały materiał na gniazdo i kapały się przy okazji ;) © uluru


Park zachwyca swą urodą © uluru


Ot taki żółty jestem :) © uluru


Cudne drzewo, jak ich pełno © uluru


To było niezamierzone © uluru


Fontanna już działa ;) i od razu jest piekniej © uluru


Wzdłuż fontanny zasadzili żonkile © uluru



Rybki też już się pojawiły pod powierzchnią © uluru


Pałac od frontu, albo raczej Dziedziniec Pałacowy © uluru


Bodajże herb rodu Czartoryskich wraz z zawołaniem: "BĄDŹ CO BĄDŹ" © uluru



No i tak oto Park się zmienia na wiosnę ;)

Jutro zamierzam popedałować, co by z wprawy nie wyjść ;))

DPD, czyli dom-praca-dom

Wtorek, 19 kwietnia 2011 | dodano: 20.04.2011Kategoria Robotniczo, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(5) 8.59 km (0.00 km teren), czas: 00:29 h, avg:17.77 km/h, prędkość maks: 25.40 km/h
Temperatura:18.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dziś tak jak wczoraj trasa ta sama:

Ślusarska - Tokarska - Kilińskiego - Kazimierska - Zielona - Piłsudskiego/Lubelska - Partyzantów - PIWET

Rano było średnio fajnie, bo dokuczał północno-wschodni wiatr, ale za to popołudniu cud malina, słodkie słonko i wiatr we włosach :)))

Zawsze staram się zrobić jakieś fotki, tak więc oto i one:

Najpiękniejsze drzewo za oknem w pracy :) © uluru



..tu niestety wkradł się palec, więc wybaczcie

Takie tam tulipanki..jakos nie chca się rozwinąć © uluru


Biała kępka kfiatków :) © uluru



Lilia, która tak wszystkim się podoba, póki co jeszcze nie rozkwitła, więc jeszcze chwilę potrzymam Was w niepewności jak wygląda ;]


...a na wieczór znowu miał być ciąg dalszy integracji...

W chłodzie rano do pracy i ze słońcem spowrotem do domu ;-)

Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 | dodano: 18.04.2011Kategoria Robotniczo, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(11) 8.61 km (0.00 km teren), czas: 00:31 h, avg:16.66 km/h, prędkość maks: 32.20 km/h
Temperatura:15.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Z okazji nieobecności mojej ukochanej córci Majki postanowiłam cały tydzień dojeżdżać do pracy Julieta i wracać nią spowrotem do domu ;-)
Po dwóch dniach rowerowych, w trakcie porannej jazdy poczułam lekkie zmęczenie materiału..jednak jechałam dalej, a co tam ;]
Wczoraj wspominałam, Kamil również, że w mieście miała miejsce jakaś parada - otóż była to parada "Lord Parade"

Trasa taka jak zwykle:
Kilińskiego - Kazimierska - Zielona - Piłsudskiego/Lubelska - Aleja Partyzantów - Instytut

Rano było chłodnawo, więc koniecznie rękawiczki z długimi palcami, natomiast po pracy, zmiana - odsłaniamy palce ;]

Powrót jak wyżej.

Chyba trochę mi szwankował licznik bo pokazał maksymalna prędkość, jaką nie zdarzyło mi się jechać, ale tam może jechałam..będę mieć na niego oko

Po drodze spotkałam Kamila, jak majstrował przy rowerze - zmieniał łańcuch..pogadali my sobie chwilkę i poleciałam na obiadek ;-)

Po domem zrobiłam parę fotek, bo ogród z dnia na dzień wygląda coraz piękniej ;]

Stokrotka rosła polna... © uluru


Takie tam roślinki sobie rosną © uluru


Lilia juz niedługo rozkwitnie ;)) © uluru


Chmurka na niebie..jedna z wielu dzisiejszego dnia © uluru


Pogoda piękna i w miarę ciepło no i zastanawiam się czy by nie wyruszyć na małe co nieco...;))

Przedpołudniowy trening czyli zmagania z własnymi słabościami..

Sobota, 16 kwietnia 2011 | dodano: 17.04.2011Kategoria Początki, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(5) 22.32 km (4.00 km teren), czas: 01:22 h, avg:16.33 km/h, prędkość maks: 26.60 km/h
Temperatura:18.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzisiaj była cudna pogoda w sam raz na pedałowanie ;-)
Przed południem wyprawiłam Majkę na tygodniowe wakacje do ojca a sama postanowiłam wybrać się do pobliskiego lasku.

Przedtem jednak umówiłam się z Kamilem na inauguracyjne wieczorne kręcenie :)))
Dlatego też nie chciałam się za bardzo forsować, by źle nie wypaść przy koledze.

Ubrałam się w to co należy, zabrałam prowiant energetyczny i płyny i ruszyłam.
Skierowałam się w drogę na Skowieszyn, gdzie było rzeczywiście cudnie, łąki zaczęły się zielenić, na polach ludzie już pracują, kwiatki kwitną i śpiewają ptaszki ;-))
Miała jechać tylko prosto mijając pola i łąki, ale oczywiście ciekawość ludzka nie zna granic. Dlatego postanowiłam wjechać do wąwozu. I to był czad, przynajmnniej dla mnie - szczypiora rowerowego ;]
Wąwóz piął się do góry a pod kołami była glina...
Podjazd był ciężki, jak dla mnie może nawet bardzo ciężki ale postanowiłam dać z siebie wszystko i wjechałam ;-)
Całość zmęczenia rekompensowały widoki i cisza wokół.

Oto parę fotek z tamtego miejsca:

Wstęp do wąwozu.. © uluru


To samo tylko w kolorze © uluru


Taka tam roślinność © uluru


Mchy na zboczach wąwozu © uluru



Wjechawszy na bardziej płaski teren oczom moim pojawiła się piękny zielony teren, beztroskie pola i łąki i takie głębokie coś:

Głębokie coś - może kolejny wąwóz © uluru


Gdzieś tam w dole, ciekawe czy da się rowerem ;-) © uluru


Jechałam dalej, ale nie zapuszczałam się daleko, gdyż byłam tam pierwszy raz i do tego sama , więc wolałam się nigdzie nie zgubić. Dojechałam do kapliczki:

Kapliczka, gdzieś pomiędzy polami © uluru


Z bliska © uluru


Napis na kamieniu pod kapliczką © uluru


A to po drugiej stronie kapliczki - pole.. © uluru



Odsapnęłam chwilkę i zawróciłam, gdyż miała w planach jeszcze ścieżkę rowerową ;-) Czekał mnie jednakże zjazd wąwozem w dół do drogi..
Tak wyglądał, chociaż w górnych partiach był o wiele bardziej stromy ;/

Droga powrotna z wąwozu © uluru


Ostatnia część wąwozu przed wjechaniem na drogę © uluru



Po wyjechaniu z wąwozu ambitnie chciałam pojechać do Skowieszyna, ale w pewnym momencie ku moim oczom ukazały się trzy drogi..i niestety nie wybrałam żadnej z nich - nie tym razem.

Zawróciłam i skierowałam się Włostowickimi uliczkami w stronę ścieżki rowerowej. Kiedy wjechałam na wał poczułam, że mój organizm potrzebuje energii.

Regenerator energii.. © uluru


Porobiłam parę zdjęć:

Miasto gdzieś w oddali © uluru


Jeden z wjazdów na ścieżkę © uluru


Wszystko się zieleni © uluru


Wisła płynie © uluru


Takie piękne niebo było nade mną © uluru


Niebo w innym ujęciu © uluru


Zaczyna być pięknie w okolicy © uluru


no i pojechałam dalej ;-)
Jechało się rewelacyjnie, wręcz jazda jak marzenie. Dojechałam do końca i dwie ostatnie fotki:


Zielono wkoło © uluru



Marzenie rowerzysty - ścieżka rowerowa do Kazimierza Dolnego nad Wisłą © uluru



Niestety, żeby tradycyjnie, w trakcie powrotu miałam ten przejmujący wmordewind, który na tej trasie prześladuje mnie niemal za każdym razem ;/

Mimo wszystko powróciłam do domu cała szczęśliwa z wypadu, chociaż bardzo zmęczona ;-))

...a wieczorem czekała mnie jeszcze przejażdżka w towarzystwie "wymiatacza szos"...

Poranne zmagania ze sobą...

Piątek, 15 kwietnia 2011 | dodano: 15.04.2011Kategoria Robotniczo, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0) 4.68 km (0.00 km teren), czas: 00:18 h, avg:15.60 km/h, prędkość maks: 22.50 km/h
Temperatura:5.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Wreszcie powróciłam na rower..;-)
Dzisiaj rano tata zawiózł Majkę do przedszkola samochodem a ja dojechałam tam Julieta. Potem prosto do pracy.
Trasa: Norblina - Kazimierska - Zielona - Aleja Partyzantów.
Ehh..trochę się zmęczyłam, nie powiem i jak już dojechałam do stanowiska, by zaparkować rower to miałam nogi jak z waty. Całą trasę starałam się jechać w jednym tempie, ale niestety "wychodzi" przerwa w kręceniu :/


No i w związku z tym mam drobne refleksje. Otóż przez cały tydzień niejeżdżenia źle się z tym czułam, że wsadzałam swe cztery litery do auta a nie na siodełko. Niestety tak bywa, że coś jest ważne i ważniejsze. Po prostu nie dałam rady. Teraz jednak mam silne postanowienie poprawy, by nie dopuścić do sytuacji jaka miała miejsce dzisiejszego poranka.
Mam taki cichy ambitny plan i zamierzam go wypełnić ;-)

Mimo porannego zmęczenia jestem naładowana pozytywną energia na cały dzień a do tego za oknem zza chmur wychodzi piękne słonko ;-))) jest pieknie

P.S. Nowe rękawiczki CHIBA spisały się dobrze, mięćiutko miały moje rączki ;D


Miłego dnia życzę wszystkim bikerom ;)))))

Z powerem po pracy ;-)

Piątek, 15 kwietnia 2011 | dodano: 15.04.2011Kategoria Robotniczo, Samotnia, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(9) 4.49 km (0.00 km teren), czas: 00:12 h, avg:22.45 km/h, prędkość maks: 26.90 km/h
Temperatura:12.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Jest piatek, 15 kwietnia, moi znajomi lekarze weterynarii, mieli dzisiaj egzamin państwowy po zakończonej w zeszłym tygodniu specjalizacji. Po zmaganiach z komisja zostaną sepcjalistami w zakresie Weterynaryjnej Diagnostyki Laboratoryjnej..Po pracy postanowiłam ich odwiedzić i wesprzeć duchowo, by tak strasznie sie nie denerwowali. Postałam z nimi troche i około 15.30 poleciałam do przedszkola po Majke ;-)

Jechało sie fantastycznie, nawet na chodniku nie było już tylu ludzi wracających
z pracy, dlatego mogłam troszkę sie rozpędzić;] Uwielbiam to cudowne uczucie kiedy się "sunie" rowerem i mija ludzi i samochody..kiedy siedze na Juliecie wiem, że żyje ;)))

Po wyjściu z przedszkola, klasyczna trasa do domu,spacerkiem, a na Tokarskiej, czyli tuż, tuż koło Naszego domu, Majka zażyczyła sobie przejażdżki Julieta ;)
Obawiam się, że jak mała urośnie, a uluru nie kupi sobie nowego roweru, będzie bardzo chciała dosiąść Juliety ;/


Pod domem mała kwiatowa sesja:


Oto inny fragment mojego ogródka ;-) © uluru


Lilia już niedługo rozkwitnie.. © uluru


Żółte żónkile w ogródku © uluru


Hiacynty lśnią bielą.. © uluru





Cykloza postepuje...

Demotywator i bliskie spotkania z autobusem miejskim :-(

Czwartek, 24 marca 2011 | dodano: 24.03.2011Kategoria Początki, Samotnia Rower: JULIET 40-V
Komentarze(19) 11.70 km (0.00 km teren), czas: 00:40 h, avg:17.55 km/h, prędkość maks: 24.70 km/h
Temperatura:10.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Właściwie to nie wiem od czego zacząć..
Ręce mnie się jeszcze trzęsą, ale jestem cała i zdrowa ;) na szczęście
Może od początku.
Otóż bateria w moim śliczniusim liczniku wzięła i zastrajkowała, więc ruszyłam do sklepu zakupić taka samą. Po południu planowałam wyjść na małe pedałowanie. Tak niestety okazało się, że jak zwykle domowe obowiązki są priorytetem. Tak więc szybko się z nimi uporałam i wyleciałam z domu jak strzała.
Ale zanim do tego doszło, to niestety choć baterii taka sama to jednak nie taka sama, bo mniejsza rozmiarowo, ktoś by w to uwierzył? Hmm..Pan który mi ją sprzedawał, a pokazałam mu jaka potrzebuję, powiedział, że to taka sama, a jednak..
Cóż włożyłam ją i odpaliłam moje cudeńko. Tata w tym czasie pucował samochodzik swój przed dalekobieżna podróżą i stwierdził, że na jego miejscu on by nie pojechał, bo wieje bardzo i idą straszne chmury. No tak ale Ania wie swoje, i pojechała. Jak zawsze tylko na godzinkę ;-))

Pojechała i zaraz się okazało, że jednak bateria czuła na wstrząsy i licznik się wziął i wyłączył :-( No rzesz k.....

Więc już od początku brak cyferek działał mocno demotywująco i jako/s ochota mi odeszła..

Dzisiaj pojechałam przez osiedle ulica Norblina, potem Kaznowskiego i w Skowieszyńską. A oto i widoki

W oddali osiedle Górna Niwa.. © uluru


Ulica Skowieszyńska i nowo postawione światła © uluru


Potem pojechałam pod górę do ulicy Lubelskiej, gdzie skierowałam się na Plac koło Urzędu Miasta. Kiedy powróciłam do Puław w czerwcu 2010 roku byłam bardzo mile zaskoczona tym, że Puławy, choć nie maja Starego Miasta czy Rynku, mają za to ładny plac z fajna fontanną.

A tak wygląda wieczorem

Plac po UM z widokiem na fontanne i cos bliżej nieokreślonego.. © uluru


Widok na Puławski Ośrodek Kultury - Dom Chemika a raczej na Kawiarnię SMOK © uluru


Tu można odpocząć..albo pójść na Pocztę wysłać list :-) © uluru


Moja piękność z innej perspektywy.. © uluru


Postałam chwilkę i poleciałam dalej. Demotywator był bardzo silny i ta dzisiejsza jazda jakoś mnie nie szła, ale cóż..

Jechałam dalej ulicą Centralną, dalej Piłsudskiego i Czartoryskich. Tam postanowiłam zrobić focie figurze, którą zawsze oglądałam jak byłam mała. Przedstawia ona Matkę z dzieckiem. Więcej nic nie wiem..

Figurka matki z dzieckiem na Skwerku © uluru


Postanowiłam podjechać do bramy Parku Czartoryskich by pokazać Wam jak wygląda osada pałacowa wieczorkiem. Nie wchodziłam na teren Parku, bo z tego co wiem o tej porze, czyli po 18, nie można wchodzić. Okazało się, że jest inaczej, ale nieważne..
Kiedy tak stałam sobie na przejściu dla pieszych jakiś trzech łepków podchodziło zbliżało się w moim kierunku i coś się śmiali i wykonywali takie gesty jakby mnie chcieli przestraszyć, ze mi rower zabiorą. Nie zrobili tego..

Stanęłam na uliczce do Parku i oto co ujrzałam

Oświetlony Park Czartoryskich © uluru


Trochę bliżej..pięknie © uluru


Następnym razem wjadę na teren Parku i zrobię zdjęcie z bliska :-)

Dalej pomknęłam przez skwerek, bo nade mną były chmary wron siedzących na drzewach i nie chciałam zostać obdarowana kałomoczem..

I tak sobie spokojnie jechałam w kierunku Galerii Zielonej, żeby skierować się ulicą Kazimierska do domciu.

Niestety muszę napisać, że na skrzyżowaniu tuż przy Galerii otarłam się o...
A to było tak
Miałam zielone światło, więc jadę. Niestety mój błąd, że nie zeszłam z roweru i go nie przeprowadziłam, tylko zaczęłam wjeżdżać na pasy. Ba mało tego w tym samym czasie zaczął na nie wjeżdżać autobus komunikacji miejskiej, akurat skręcał i tez miał zielone. Myślałam tylko, ze szanowny Pan kierowca widzi mnie i się zatrzyma..niestety on nic a ja jadę. W zasadzie to wyglądało tak, że ja dojeżdżając do pasów widziałam go i wyglądało jakby sie miał zatrzymać, ale on nie miał takiego zamiaru i wjechał dupek na pasy a ja nagle wylądowałam jakieś może 50 cm od jego przednich kół :-((((((

O masakra, całe szczęście, że miałam gdzie uciec, skręciłam mocno kierownicę i zdążyłam wjechać na chodnik. A ten dupek jeszcze na mnie trąbił i to dwa razy..

Na szczęście nic mi się nie stało i chociaż nie mam kasku, to i tak pewnie w innej sytuacji nic by z niego nie zostało. Ze mnie zresztą też.
Czułam się tragicznie, w jednej chwili gdy ten napierniczał na mnie widziałam całe swoje życie i jedna tylko myśl. że zaraz mnie nie będzie...
Ledwo dojechałam do domu, łapy mi się trzęsły a serce napierniczało jak nigdy. Bolało mnie całe ciało, ze stresu. Przecież on by mnie tam zmiótł. No rzesz...

Pomyślałam, że już nie wsiądę na rower, albo że nie będę jeździć do miasta, ale wiem, ze to nic nie da. Mam tez nauczkę dla siebie, że trzeba przeprowadzać rower a nie sobie przejeżdżać przez pasy. Wiem, takie są przepisy, pamiętam je z kursu prawa jazdy, bo jestem młodym kierowcą :-))

Przystanęłam na chwile by odetchnąć.

Oświetlony wieczorową porą Pałac Marynki © uluru


Potem już tylko powrót do domu, a tam miły akcent na zakończenie..

Moja mała modelka :-))) © uluru


Pomysł zdjęcia podpatrzony u kolegi DaDasika ;-))

Bikerki dwie przed lustrem :-) © uluru


Takie tam przed lustrem.. © uluru


Dzisiejsze wnioski i postanowienia:
Nie ufać nikomu na drodze
Kupić kask
Zawsze przeprowadzać rower przez przejście