- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
DPD 19.06.12
Wtorek, 19 czerwca 2012 | dodano: 19.06.2012Kategoria do 50 km, Rodzinnie, W towarzystwie, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0)
9.58 km (0.00 km teren), czas: 00:42 h, avg:13.69 km/h,
prędkość maks: 29.30 km/hTemperatura:34.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj rano do przedszkola z Kamilem i Majką:))
Po przedszkolu we dwie, bo Kamil w pracy..
Pogoda letnia na całego, rano ciepło a po południu jeszcze baaaaaaaaaaaardziej!!!!!
Po przedszkolu we dwie, bo Kamil w pracy..
Pogoda letnia na całego, rano ciepło a po południu jeszcze baaaaaaaaaaaardziej!!!!!
DPD 18.06.12
Poniedziałek, 18 czerwca 2012 | dodano: 19.06.2012Kategoria do 50 km, Rodzinnie, W towarzystwie, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(1)
9.25 km (0.00 km teren), czas: 00:42 h, avg:13.21 km/h,
prędkość maks: 27.50 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Rano samotnie do pracy, bo czas gonił ale po południu już w pełnym składzie rodzinnym :)))
Pogoda dopisuje, więc i uśmiechy na twarzy są ;DDDDDDDDDDDDD
Dziękuję Kochani za trip :)))))
Pogoda dopisuje, więc i uśmiechy na twarzy są ;DDDDDDDDDDDDD
Dziękuję Kochani za trip :)))))
Chillout
Poniedziałek, 18 czerwca 2012 | dodano: 19.06.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Wieczorny Chillout Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0)
6.62 km (0.00 km teren), czas: 00:34 h, avg:11.68 km/h,
prędkość maks: 27.50 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wieczorem spotkać się ze znajomymi i wypróbować nocne nowe lampki :))
Brak zdjęć, bo jakoś tak weny było brak :/
Pogoda jak na wieczór cudowna, krótkie gatki i koszulka w sam raz :)))
Dziekuję Kochanie :**ę
Brak zdjęć, bo jakoś tak weny było brak :/
Pogoda jak na wieczór cudowna, krótkie gatki i koszulka w sam raz :)))
Dziekuję Kochanie :**ę
Rodzinnie ścieżką rowerową :))
Niedziela, 17 czerwca 2012 | dodano: 19.06.2012Kategoria do 50 km, Rodzinnie, W towarzystwie, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0)
12.05 km (0.00 km teren), czas: 01:01 h, avg:11.85 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:32.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj po południu postanowiliśmy pojechać w większym gronie na małą przejażdżkę. Otóż oprócz stałego składu, czyli Kamila i mnie, tym razem towarzyszyła Nam Majka i mój Tata na nowym rowerze :))
Plan był bardzo delikatny, bo ścieżką rowerową wzdłuż Wisły.
Było bardzo fajnie, to była pierwsza taka dłuższa wyprawa dla Majki, dlatego napisałam "WYPRAWA".
Mała nieźle dawała sobie radę, chociaż nie obyło się bez marudzeń i fochów a nawet jednego lądowania w krzakach i drugiego na krawężniku, ale ten drugi można wybaczyć bo to już było pod koniec wyprawy i była wtedy bardzo zmęczona..
Zdjęcia dzięki uprzejmości Kamila
Przejażdżkę uznajemy za bardzo ale to bardzo udaną, tym bardziej, że Majka zrobiła pierwszy w życiu taki długi dystans :))))))
Plan był bardzo delikatny, bo ścieżką rowerową wzdłuż Wisły.
Było bardzo fajnie, to była pierwsza taka dłuższa wyprawa dla Majki, dlatego napisałam "WYPRAWA".
Mała nieźle dawała sobie radę, chociaż nie obyło się bez marudzeń i fochów a nawet jednego lądowania w krzakach i drugiego na krawężniku, ale ten drugi można wybaczyć bo to już było pod koniec wyprawy i była wtedy bardzo zmęczona..
Zdjęcia dzięki uprzejmości Kamila
Mama i Majka :)))© uluru
Po drodze na ścieżce rowerowej..© uluru
Koniec i początek dalszej części ścieżki rowerowej :))© uluru
Kolejny "piknik"..© uluru
Rzepak :)))© uluru
Przejażdżkę uznajemy za bardzo ale to bardzo udaną, tym bardziej, że Majka zrobiła pierwszy w życiu taki długi dystans :))))))
Pierwsza mała wyprawa we Dwójkę i Ttrójkę :)))
Piątek, 15 czerwca 2012 | dodano: 16.06.2012Kategoria do 50 km, Spacerowo, W towarzystwie, Z Majką, Rodzinnie Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3)
7.90 km (0.00 km teren), czas: 00:59 h, avg:8.03 km/h,
prędkość maks: 19.50 km/hTemperatura:18.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj po obiedzie postanowiłyśmy z Majką pojechać na rowerach do Kamila do pracy.
Ubrałyśmy się, przygotowałam coś do picia i odpowiednio wcześnie wyruszyłyśmy, bo była to Majkipierwsza taka wyprawa :)))
Było całkiem nieźle, chociaż po drodze były dwa wzniesienia, to nawet jedno pokonała na rowerku o własnych siłach i o dziwo wcale nie narzekała i nie marudziła.
Dojechałyśmy do Kamila i miał niezłą niespodziankę, bo nie przypuszczał, że Majka może taki dystans pokonać.
Po skończonej pracy razem wróciliśmy do domu.
Oto zdjęcia (niestety z komórki, więc nie najlepszej jakości):
...do Kamila
...i z powrotem
Było świetnie :))))) jak tak dalej pójdzie to spokojnie będziemy mogli wreszcie z Majką jeździć na dalsze wyprawy rodzinne :DDDDDDDDDDD
Dziękuję Wam obojgu :)))))))
Ubrałyśmy się, przygotowałam coś do picia i odpowiednio wcześnie wyruszyłyśmy, bo była to Majkipierwsza taka wyprawa :)))
Było całkiem nieźle, chociaż po drodze były dwa wzniesienia, to nawet jedno pokonała na rowerku o własnych siłach i o dziwo wcale nie narzekała i nie marudziła.
Dojechałyśmy do Kamila i miał niezłą niespodziankę, bo nie przypuszczał, że Majka może taki dystans pokonać.
Po skończonej pracy razem wróciliśmy do domu.
Oto zdjęcia (niestety z komórki, więc nie najlepszej jakości):
...do Kamila
Majka sunie na swym rowerku :))© uluru
Dzielnie jedziemy na wyprawę© uluru
Trzeba się nawodnić© uluru
Dzielnie pokonana "górka" ;)© uluru
Trzeba było się zatrzymać przy kwiatkach :)))© uluru
Tym razem szukamy kowalików..© uluru
...i z powrotem
Majka wsiadam na rower..© uluru
Kolejny "piknik" :))© uluru
Nareszcie razem na rowerze :))© uluru
Powrót do domu Sosnową..© uluru
Było świetnie :))))) jak tak dalej pójdzie to spokojnie będziemy mogli wreszcie z Majką jeździć na dalsze wyprawy rodzinne :DDDDDDDDDDD
Dziękuję Wam obojgu :)))))))
Na cztery nogi i dwa kółka :)))
Czwartek, 14 czerwca 2012 | dodano: 18.06.2012Kategoria do 50 km, Rodzinnie, Spacerowo, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0)
2.30 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
W czwartek po obiedzie wybrałyśmy się na rower :)
Znaczy się wyglądało to tak, że Majka jechała na swoim rowerku a ja doganiałam ja na swoich nogach :]
Zrobiłyśmy małą rundkę po osiedlu, zajechałyśmy na lody a na koniec wstąpiłyśmy do sąsiadów, pobawić się w piaskownicy :))
Było fajnie, jak zwykle zresztą i muszę przyznać, że pod moim i Kamilaokiem rośnie Nam mała zdolna rowerzystka :)))
Znaczy się wyglądało to tak, że Majka jechała na swoim rowerku a ja doganiałam ja na swoich nogach :]
Zrobiłyśmy małą rundkę po osiedlu, zajechałyśmy na lody a na koniec wstąpiłyśmy do sąsiadów, pobawić się w piaskownicy :))
Majka na rowerku :))© uluru
Jedziemy na małą rundkę..© uluru
Był sobie niebieski lód o nazwie KIBIC"© uluru
U Sąsiadów w ogródku :))© uluru
Nie ma to jak cudza piaskownica :))© uluru
Było fajnie, jak zwykle zresztą i muszę przyznać, że pod moim i Kamilaokiem rośnie Nam mała zdolna rowerzystka :)))
Niedzielny lajcik w terenie :))
Niedziela, 10 czerwca 2012 | dodano: 11.06.2012Kategoria do 50 km, off-road, W towarzystwie Rower: JULIET 40-V
Komentarze(4)
14.49 km (7.00 km teren), czas: 01:07 h, avg:12.98 km/h,
prędkość maks: 33.30 km/hTemperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj ponownie korzystając z pięknej pogody wybraliśmy się na rowerki, tym razem oprócz mojego Brata , Kamila , była jeszcze córka brata - Natalka i kolega Mecenas :))
Plan na dzisiaj był, że jedziemy w teren, bo Maciek miał niedosyt po piątku i deszczowej sobocie :/
Nasza trasa:
Nasze osiedle, ulica Sosnowa, osiedle Górna Kolejowa, gdzie wjechaliśmy w lasek, do wiaduktu, Stara Wieś, Skowieszyn, Włostowickie Piaski, lasem i dalej uliczkami osiedlowymi do domu.
Ależ tam było cudownie w lesie, zapach o tej porze roku jest niesamowity :))
Poza tym to nareszcie teren!!!!!!!!!!!!!!
Nie jechaliśmy zbyt szybko, bo towarzyszyła Nam 10-cio letnia rowerzystka. Radziła sobie nad wyraz bardzo dobrze, nawet w lesie na piasku i glinie a nawet pomiędzy kałużami, których teraz nie brakowało..
Wycieczka bardzo udana :)))))))))))))))))
Dzięki Kochani za wypadzik :)))))
Plan na dzisiaj był, że jedziemy w teren, bo Maciek miał niedosyt po piątku i deszczowej sobocie :/
Nasza trasa:
Nasze osiedle, ulica Sosnowa, osiedle Górna Kolejowa, gdzie wjechaliśmy w lasek, do wiaduktu, Stara Wieś, Skowieszyn, Włostowickie Piaski, lasem i dalej uliczkami osiedlowymi do domu.
Ależ tam było cudownie w lesie, zapach o tej porze roku jest niesamowity :))
Poza tym to nareszcie teren!!!!!!!!!!!!!!
Znowu pole...© uluru
Czerwcowe pola© uluru
Towarzyszki i towarzysze :))© uluru
Towarzysze terenu :))© uluru
Na polach jest naprawdę pięknie..© uluru
Takie widoki towarzyszyły Nam przez większość wycieczki :))© uluru
Nie jechaliśmy zbyt szybko, bo towarzyszyła Nam 10-cio letnia rowerzystka. Radziła sobie nad wyraz bardzo dobrze, nawet w lesie na piasku i glinie a nawet pomiędzy kałużami, których teraz nie brakowało..
Wycieczka bardzo udana :)))))))))))))))))
Dzięki Kochani za wypadzik :)))))
Angina :(((
Piątek, 8 czerwca 2012 | dodano: 08.06.2012Kategoria Refleksje Rower:
Komentarze(7)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Niestety dopadła mnie angina :(((
Cały zeszły tydzień siedziałam na zwolnieniu i leczyłam się antybiotykiem :///
Udręka, tym bardziej, że w sobotę dostałam wyskokowej temperatury 39.5 stopnia, więc szybko musieliśmy mnie okładać zimnymi ręcznikami, żebym się nie zapaliła..
Nigdy w życiu nie miałam takiej temperatury i się tak beznadziejnie nie czułam.
Tak więc rower wiadomo, poszedł w odstawkę :((
W miniony poniedziałek, czyli 04.06 poszłam do pracy pierwszy dzień a dzisiaj znowu czuje, że mnie w gardle drapie :/
Miałam dzisiaj do pracy przyjechać rowerem, ale może po weekendzie, bo muszę "dojść" do siebie po antybiotyku, który przecież osłabia organizm..
Mam jednak nadzieje, że i pogoda się wreszcie wyklaruje, bo widać, że wahania temperatury mi nie służą..
Na koniec mogę się tylko pochwalić, że moje dziecko już samodzielnie jeździ na rowerze a co więcej umie sama ruszać, odpycha się z ziemi naciskając na pedał i jedzie :)))))))))))))))
W najbliższym czasie wrzucę tutaj zdjęcia na dowód nowych umiejętności Majki :)))
Pozdrawiam Wszystkich ciepło :))))))))))
Cały zeszły tydzień siedziałam na zwolnieniu i leczyłam się antybiotykiem :///
Udręka, tym bardziej, że w sobotę dostałam wyskokowej temperatury 39.5 stopnia, więc szybko musieliśmy mnie okładać zimnymi ręcznikami, żebym się nie zapaliła..
Nigdy w życiu nie miałam takiej temperatury i się tak beznadziejnie nie czułam.
Tak więc rower wiadomo, poszedł w odstawkę :((
W miniony poniedziałek, czyli 04.06 poszłam do pracy pierwszy dzień a dzisiaj znowu czuje, że mnie w gardle drapie :/
Miałam dzisiaj do pracy przyjechać rowerem, ale może po weekendzie, bo muszę "dojść" do siebie po antybiotyku, który przecież osłabia organizm..
Mam jednak nadzieje, że i pogoda się wreszcie wyklaruje, bo widać, że wahania temperatury mi nie służą..
Na koniec mogę się tylko pochwalić, że moje dziecko już samodzielnie jeździ na rowerze a co więcej umie sama ruszać, odpycha się z ziemi naciskając na pedał i jedzie :)))))))))))))))
W najbliższym czasie wrzucę tutaj zdjęcia na dowód nowych umiejętności Majki :)))
Pozdrawiam Wszystkich ciepło :))))))))))
Nie ma to jak w dobrym towarzystwie :)))
Czwartek, 7 czerwca 2012 | dodano: 11.06.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Wieczorny Chillout Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3)
23.43 km (7.00 km teren), czas: 01:02 h, avg:22.67 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj przyjechał mój brat ze swoimi dziewczynami na weekend :))
Pogoda dopisała, więc był plan na rower, ale mój brat musiał najpierw wymienić oponę i dętkę w rowerze, który ze sobą przywiózł.
Tak więc Maciek i Kamil przez dobrych parę godzin "bawili się" przy garażu z rowerem..
Efekty były pod koniec dnia..założona nowa opona, czysty łańcuch..jednym słowem rower gotowy do jazdy :))
Dlatego postanowiliśmy wybrać się na małą przejażdżkę miastem, gdyż chcieliśmy Maćkowi pokazać, gdzie jeździmy i sami ciekawi byliśmy już prawie ukończonej Puławskiej Mariny :)
Na początku skierowaliśmy się na BP, by podpompować Bratu koło a potem ścieżką rowerową wzdłuż Wisły do Mariny.
Jak widać na zdjęciach jest już prawie na ukończeniu i tak naprawdę, nie wolno wchodzić na jej teren, bo nie jest oficjalnie otwarta, ale było naprawdę dużo ludzi i nikt nie miał skrupułów, by przejść przez taśmę w biało-czerwone paski.
Dalej pojechaliśmy na Bulwar..
Mnie po drodze przytrafiła się pierwsza w życiu drobna kolizja z drugim rowerzystą. Otóż środkiem ulicy jechał Pan, raz jechał prawą stroną a raz lekko w lewo. Widząc wolne miejsce na przejazd lewą stroną zaczęłam jechać. Niestety Pan mnie nie widział i też zaczął w lewo. Ja po hamulcach, skręciłam koło mocno w lewo i się zatrzymaliśmy. Dobrze, że mam dobre hamulce i refleks na tyle by nie staranować Pana. Jedyne co mam siniaka na prawym udzie, bo dostałam kierownicą tamtego roweru. O mały włos wpakowalibyśmy się na krawężnik...
Pan mnie oczywiście przeprosił a ja tylko mu powiedziałam, że tak dziwnie jechał, trochę w prawo i trochę w lewo..
Przejechaliśmy przez Bulwar, gdzie mojemu Bratu naprawdę się podobało :))
Potem na Azoty, gdzie nową jezdnią dojechaliśmy do leśnych ścieżek.
Brat, ponieważ miał nową terenową oponę, więc cieszył się jak dziecko i tylko leciał przez piach i wystające korzenie :))
Pokazaliśmy Maćkowi Nasz Punkt Widokowy i Azoty z bliska :)
Mówię Wam, to jest niesamowity widok, jak ktoś tu nie był to nie wie..Wielkie dymiące kominy i jeden z budynków wyglądający jak ten z Obcego naprawdę robi duże wrażenie :]
Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i zwinęliśmy się do domu obwodnicą a potem miastem.
Było bardzo fajnie i nawet nie wiedziałam, że taki dystans zrobiliśmy, bo tym razem licznik został przez przypadek w domu :/ i dane są z liczników moich kompanów.
Dzięki bardzo za wypad i do następnego :))))
Pogoda dopisała, więc był plan na rower, ale mój brat musiał najpierw wymienić oponę i dętkę w rowerze, który ze sobą przywiózł.
Tak więc Maciek i Kamil przez dobrych parę godzin "bawili się" przy garażu z rowerem..
Efekty były pod koniec dnia..założona nowa opona, czysty łańcuch..jednym słowem rower gotowy do jazdy :))
Dlatego postanowiliśmy wybrać się na małą przejażdżkę miastem, gdyż chcieliśmy Maćkowi pokazać, gdzie jeździmy i sami ciekawi byliśmy już prawie ukończonej Puławskiej Mariny :)
Na początku skierowaliśmy się na BP, by podpompować Bratu koło a potem ścieżką rowerową wzdłuż Wisły do Mariny.
Będzie tam całkiem fajnie :))© uluru
Marina już prawie na ukończeniu..© uluru
Ścieżka do wieży widokowej© uluru
Wieża widokowa na końcu nowego deptaku© uluru
Brat i Kamil coś tam gadają..© uluru
Jak widać na zdjęciach jest już prawie na ukończeniu i tak naprawdę, nie wolno wchodzić na jej teren, bo nie jest oficjalnie otwarta, ale było naprawdę dużo ludzi i nikt nie miał skrupułów, by przejść przez taśmę w biało-czerwone paski.
Dalej pojechaliśmy na Bulwar..
Mnie po drodze przytrafiła się pierwsza w życiu drobna kolizja z drugim rowerzystą. Otóż środkiem ulicy jechał Pan, raz jechał prawą stroną a raz lekko w lewo. Widząc wolne miejsce na przejazd lewą stroną zaczęłam jechać. Niestety Pan mnie nie widział i też zaczął w lewo. Ja po hamulcach, skręciłam koło mocno w lewo i się zatrzymaliśmy. Dobrze, że mam dobre hamulce i refleks na tyle by nie staranować Pana. Jedyne co mam siniaka na prawym udzie, bo dostałam kierownicą tamtego roweru. O mały włos wpakowalibyśmy się na krawężnik...
Pan mnie oczywiście przeprosił a ja tylko mu powiedziałam, że tak dziwnie jechał, trochę w prawo i trochę w lewo..
Przejechaliśmy przez Bulwar, gdzie mojemu Bratu naprawdę się podobało :))
Zachodzące słoneczko wśród drzew© uluru
Zachód na Bulwarze© uluru
Potem na Azoty, gdzie nową jezdnią dojechaliśmy do leśnych ścieżek.
Brat, ponieważ miał nową terenową oponę, więc cieszył się jak dziecko i tylko leciał przez piach i wystające korzenie :))
Pokazaliśmy Maćkowi Nasz Punkt Widokowy i Azoty z bliska :)
Mówię Wam, to jest niesamowity widok, jak ktoś tu nie był to nie wie..Wielkie dymiące kominy i jeden z budynków wyglądający jak ten z Obcego naprawdę robi duże wrażenie :]
Na Azotach..© uluru
Klimatycznie na Azotach...© uluru
Taki jestem Macho!!!© uluru
Słit focia :))© uluru
Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i zwinęliśmy się do domu obwodnicą a potem miastem.
Było bardzo fajnie i nawet nie wiedziałam, że taki dystans zrobiliśmy, bo tym razem licznik został przez przypadek w domu :/ i dane są z liczników moich kompanów.
Dzięki bardzo za wypad i do następnego :))))
Kiepski dzień na rower :((((((
Komentarze(3) 4.17 km (0.00 km teren), czas: 00:16 h, avg:15.64 km/h, prędkość maks: 27.50 km/hTemperatura:15.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Po wczorajszym, bardzo aktywnym dniu, dzisiaj byłam nieco niewyspana i z lekka nieprzytomna :/
Jednak postanowiłam nie zwracać na to uwagi i wsiadłam odważnie na rower..
Niestety rano niesamowity wiatr w twarz i odczuwalny chłód :///
W ciągu dnia moje samopoczucie pogarszało się, czułam, że mnie coś "bierze", że się rozkładam. Bolało mnie dosłownie wszystko, głowa, mięśnie.
Im bliżej końca pracy, tym było coraz gorzej. Potrzebowałam zażyć jakiegoś procha i położyć się do łóżka.
Poddałam się o 15 i tata zabrał mnie z rowerem do domciu, no i po drodze zabraliśmy Majeczkę z przedszkola.
W domciu zjadłam obiadek i poszłam spać. Tak spałam prawie trzy godziny.
Nie wiem, co się dzieje, mam nadzieje, że mnie nic nie rozłoży i szybko wróce do pracy :)))
Dlatego jutro wybieram auto zamiast roweru :///
Trzymajcie kciuki, żebym szybko powróciła na rower......
Pozdrawiam i życzę udanego rowerowego weekendu :))))))))))))))))
Jednak postanowiłam nie zwracać na to uwagi i wsiadłam odważnie na rower..
Niestety rano niesamowity wiatr w twarz i odczuwalny chłód :///
W ciągu dnia moje samopoczucie pogarszało się, czułam, że mnie coś "bierze", że się rozkładam. Bolało mnie dosłownie wszystko, głowa, mięśnie.
Im bliżej końca pracy, tym było coraz gorzej. Potrzebowałam zażyć jakiegoś procha i położyć się do łóżka.
Poddałam się o 15 i tata zabrał mnie z rowerem do domciu, no i po drodze zabraliśmy Majeczkę z przedszkola.
W domciu zjadłam obiadek i poszłam spać. Tak spałam prawie trzy godziny.
Nie wiem, co się dzieje, mam nadzieje, że mnie nic nie rozłoży i szybko wróce do pracy :)))
Dlatego jutro wybieram auto zamiast roweru :///
Trzymajcie kciuki, żebym szybko powróciła na rower......
Pozdrawiam i życzę udanego rowerowego weekendu :))))))))))))))))