- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Wpisy archiwalne w kategorii
W towarzystwie
Dystans całkowity: | 2051.63 km (w terenie 297.83 km; 14.52%) |
Czas w ruchu: | 129:40 |
Średnia prędkość: | 15.13 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.70 km/h |
Suma podjazdów: | 343 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 119 (62 %) |
Suma kalorii: | 2530 kcal |
Liczba aktywności: | 99 |
Średnio na aktywność: | 20.72 km i 1h 26m |
Więcej statystyk |
Wieczorny chill rodzinny :))
Piątek, 3 sierpnia 2012 | dodano: 04.08.2012Kategoria do 50 km, Rodzinnie, W towarzystwie, Wieczorny Chillout Rower: JULIET 40-V
Komentarze(5)
9.55 km (0.00 km teren), czas: 00:43 h, avg:13.33 km/h,
prędkość maks: 25.10 km/hTemperatura:30.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dziś wieczór postanowiliśmy wybrać się w nieco większym gronie na wieczorny rower :) Otóż dołączyła do Nas siostra Kamila Dorota oraz jej mąż Giovanni :)))
Plan był pokazać Giovanniemu Marine, bo jeszcze nie miał tej przyjemności tam być. Tak więc całym niemalże miastem Nas Kamil przewiózł, by wkońcu dojechać na miejsce. Niestety przyjemność z bytowania słaba, ponieważ ilość muszek, jaką tak napotkaliśmy była przerażająca.
Również, kiedy jechaliśmy zobaczyć wieżę, całe chmary muszek wpadały na twarz, ubranie i co tam jeszcze się dało.
Ale kiedy dotarliśmy, mogliśmy spokojnie sobie pogadać, ja porobiłam parę zdjęć a reszta towarzystwa weszła na "taras widokowy" na wieży :)
Moje zdjęcia
Zpowrotem ponownie ciepłym miastem dojechaliśmy do domu :)
Wypadzik bardzo udany, Dziękuję Wszystkim :))))))))))))))))
Plan był pokazać Giovanniemu Marine, bo jeszcze nie miał tej przyjemności tam być. Tak więc całym niemalże miastem Nas Kamil przewiózł, by wkońcu dojechać na miejsce. Niestety przyjemność z bytowania słaba, ponieważ ilość muszek, jaką tak napotkaliśmy była przerażająca.
Również, kiedy jechaliśmy zobaczyć wieżę, całe chmary muszek wpadały na twarz, ubranie i co tam jeszcze się dało.
Ale kiedy dotarliśmy, mogliśmy spokojnie sobie pogadać, ja porobiłam parę zdjęć a reszta towarzystwa weszła na "taras widokowy" na wieży :)
Moje zdjęcia
Marina..© uluru
Nasze rowery nocą :)© uluru
Wieża w nowej części Bulwaru..© uluru
Szpaler latarni..© uluru
Słit focia :))© uluru
Kamiloslaw na tle wieży :)))© uluru
Widoczek na Wisłę..© uluru
Zpowrotem ponownie ciepłym miastem dojechaliśmy do domu :)
Wypadzik bardzo udany, Dziękuję Wszystkim :))))))))))))))))
Chillout z Kamilem :))
Sobota, 28 lipca 2012 | dodano: 31.07.2012Kategoria Z Kamilem, Wieczorny Chillout, W towarzystwie, do 50 km Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0)
13.79 km (0.00 km teren), czas: 00:56 h, avg:14.77 km/h,
prędkość maks: 23.70 km/hTemperatura:28.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wieczorny chill z Kamilem :))
Tym razem pojechaliśmy do Mariny, by zobaczyć jak jest oświetlona wieczorem..muszę przyznać, że robi to wrażenie :))
Wycieczka krótka, bo jutro miałam zaplanowany wyjazd służbowy na Mazury, z którego, choć nie rowerowego, przywiozłam parę zdjęć..ale to w osobnym wpisie :))
Tymczasem parę zdjęć:
A na koniec wieczoru pojechaliśmy do Maca na Smoothies, czyli lód owoce i chyba coś jeszcze, ale było pysznie lodowate :))
Dziękuję Kochanie :*
Tym razem pojechaliśmy do Mariny, by zobaczyć jak jest oświetlona wieczorem..muszę przyznać, że robi to wrażenie :))
Wycieczka krótka, bo jutro miałam zaplanowany wyjazd służbowy na Mazury, z którego, choć nie rowerowego, przywiozłam parę zdjęć..ale to w osobnym wpisie :))
Tymczasem parę zdjęć:
Oświetlona Marina..© uluru
Marina..© uluru
Oświecona Dżulietta :))© uluru
Kamil foci Marinę..© uluru
Marina w świetle latarni..© uluru
Nowy Most widziany w Bulwaru..© uluru
A na koniec wieczoru pojechaliśmy do Maca na Smoothies, czyli lód owoce i chyba coś jeszcze, ale było pysznie lodowate :))
Dziękuję Kochanie :*
Pod wiatr, pod górkę, pod słońce...a na koniec dnia na kebab :))
Środa, 25 lipca 2012 | dodano: 27.07.2012Kategoria do 50 km, DPD, W towarzystwie, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(16)
11.36 km (0.00 km teren), czas: 00:42 h, avg:16.23 km/h,
prędkość maks: 29.20 km/hTemperatura:28.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj rano, co prawda niewyspana, ale postanowiłam zagonić rower do roboty..
Zjadłam pyszne śniadanie, ubrałam się, spakowałam i ruszyłam czym prędzej do pracy, by zając dobrą miejscówkę na stojaku dla rowerów, w myśl powiedzenia "Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi" :))
Było fajnie, dopóki nie zaczęłam pokonywać pierwszego z trzech podjazdów, w zasadzie jeszcze dało radę, ale drugi był już o wiele cięższy a trzeci już niemalże morderczy. Zwykle tak nie jest, ale dzisiaj wiatr w twarz był wyjątkowo silny, a poza tym, mam migrenę :// a to potęguje brak siły, szczególnie rano :////
No ale nie poddałam się i wjechałam dzielnie pod górę, potem już było lepiej :))
Na Słowackiego kiedy się już nieźle rozpędziłam, chcąc jechać jeszcze szybciej, niestety jak zwykle w takich sytuacjach, zabrakło mi przerzutki, co oznacza, że czas pomyśleć o zmianie napędu...
Poza tym słońce nieźle dawało czadu, a że nie założyłam swoich okularów, to mnie nieco drażniło :/
Dojechałam do pracy i mogłam spokojnie odsapnąć, napić się ciepłej herbatki :)
Po pracy....
..po pracy postanowiłam zajrzeć na chwilkę do Kamila do pracy, no i okazało się, że ta chwila trwała aż do zamknięcia jego sklepu :)
Pogoda zaczynała się zmieniać, powietrze zagęszczało się i na niebie pokazywały się szaro-bure chmurki z których w zasadzie mogłaby rozwinąć się jakaś burza :/ ale na szczęście tak się nie stało.
Tymczasem po robocie pojechaliśmy miastem na obiadokolację, na najlepszego w mieście kebaba - Pod Psem :))) jakbyście kiedyś byli w Puławach, to polecam z całego serca, bo i mięso świeże i dużo warzyw, naprawdę warto!!!
Niestety zdjęć Naszego posiłku jakoś nie zrobiłam, za to Naszych rumaków koło tejże budki..
Kiedy już się najedliśmy, powróciliśmy do domciu, gdzie oczywiście czekała Nas robota - dokańczanie remontu, a raczej ogarnianie po nim :/
I tak oto sposobem dzień zbliżał się ku końcowi..
Dziękuję Kochanie za wypadzik :***
Zjadłam pyszne śniadanie, ubrałam się, spakowałam i ruszyłam czym prędzej do pracy, by zając dobrą miejscówkę na stojaku dla rowerów, w myśl powiedzenia "Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi" :))
Było fajnie, dopóki nie zaczęłam pokonywać pierwszego z trzech podjazdów, w zasadzie jeszcze dało radę, ale drugi był już o wiele cięższy a trzeci już niemalże morderczy. Zwykle tak nie jest, ale dzisiaj wiatr w twarz był wyjątkowo silny, a poza tym, mam migrenę :// a to potęguje brak siły, szczególnie rano :////
No ale nie poddałam się i wjechałam dzielnie pod górę, potem już było lepiej :))
Na Słowackiego kiedy się już nieźle rozpędziłam, chcąc jechać jeszcze szybciej, niestety jak zwykle w takich sytuacjach, zabrakło mi przerzutki, co oznacza, że czas pomyśleć o zmianie napędu...
Poza tym słońce nieźle dawało czadu, a że nie założyłam swoich okularów, to mnie nieco drażniło :/
Dojechałam do pracy i mogłam spokojnie odsapnąć, napić się ciepłej herbatki :)
Po pracy....
..po pracy postanowiłam zajrzeć na chwilkę do Kamila do pracy, no i okazało się, że ta chwila trwała aż do zamknięcia jego sklepu :)
Pogoda zaczynała się zmieniać, powietrze zagęszczało się i na niebie pokazywały się szaro-bure chmurki z których w zasadzie mogłaby rozwinąć się jakaś burza :/ ale na szczęście tak się nie stało.
Tymczasem po robocie pojechaliśmy miastem na obiadokolację, na najlepszego w mieście kebaba - Pod Psem :))) jakbyście kiedyś byli w Puławach, to polecam z całego serca, bo i mięso świeże i dużo warzyw, naprawdę warto!!!
Niestety zdjęć Naszego posiłku jakoś nie zrobiłam, za to Naszych rumaków koło tejże budki..
Nasze rumaki pod budką z kebabem :))© uluru
Dżulietta we własnej osobie :))© uluru
Kiedy już się najedliśmy, powróciliśmy do domciu, gdzie oczywiście czekała Nas robota - dokańczanie remontu, a raczej ogarnianie po nim :/
I tak oto sposobem dzień zbliżał się ku końcowi..
Dziękuję Kochanie za wypadzik :***
Wczesnowieczorny lansik po mieście :))
Wtorek, 24 lipca 2012 | dodano: 25.07.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(14)
12.43 km (0.00 km teren), czas: 00:53 h, avg:14.07 km/h,
prędkość maks: 25.10 km/hTemperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dziś po południu pojechałam do Kamilado pracy a że akurat było po 18 , wybraliśmy się na lansik po mieście.
Przejechaliśmy się po całym mieście w celu dotarcia na Marinę.
Chcieliśmy tym razem zobaczyć, czy za dnia można wjechać na jej teren.
Okazało się, że jest tak, iż główna brama wjazdowa jest zamknięta, ale deptak okalający Port otwarty, tak więc tamtędy pojechaliśmy do końca Bulwaru, by sobie usiąść na ławeczce i odsapnąć po dniu pracy :)))
Na Bulwarze ludzi dużo, w tym rowerzystów, nawet rodziców z dziećmi na rowerze :)) Śliczna pogoda, słonko świeci, ptaszki śpiewają, tylko od czasu do czasu wiatr silniejszy powiewał, co powodowało odczucie chłodu..
No ale nie ma się co dziwić, zaraz będzie "Anny", a "Od Anki zimne noce i poranki"...
Tak sobie posiedzieliśmy i wróciliśmy parkiem do domu..
Fotki
Na koniec mój nowy nabytek, jaki w prezencie dostałam od Kamila ;DDDDD
Okulary rowerowe z filtrem firmy KELLYS :))) Są napradwę super, na zmianę jeszcze szkła żółte i zauszniki, a także bardzo ładny woreczek i sztywne etui by się nie połamały.
Dziękuję Kochanie :***
Przejechaliśmy się po całym mieście w celu dotarcia na Marinę.
Chcieliśmy tym razem zobaczyć, czy za dnia można wjechać na jej teren.
Okazało się, że jest tak, iż główna brama wjazdowa jest zamknięta, ale deptak okalający Port otwarty, tak więc tamtędy pojechaliśmy do końca Bulwaru, by sobie usiąść na ławeczce i odsapnąć po dniu pracy :)))
Na Bulwarze ludzi dużo, w tym rowerzystów, nawet rodziców z dziećmi na rowerze :)) Śliczna pogoda, słonko świeci, ptaszki śpiewają, tylko od czasu do czasu wiatr silniejszy powiewał, co powodowało odczucie chłodu..
No ale nie ma się co dziwić, zaraz będzie "Anny", a "Od Anki zimne noce i poranki"...
Tak sobie posiedzieliśmy i wróciliśmy parkiem do domu..
Fotki
Łacha Wislana© uluru
Słońce przedzierające się przez gałęzie drzew..© uluru
Dżulietta w oarku..© uluru
Jest i napis: Marina Puławy© uluru
Marina Puławy :)© uluru
Na Bulwarze..© uluru
Na koniec mój nowy nabytek, jaki w prezencie dostałam od Kamila ;DDDDD
Okulary rowerowe z filtrem firmy KELLYS :))) Są napradwę super, na zmianę jeszcze szkła żółte i zauszniki, a także bardzo ładny woreczek i sztywne etui by się nie połamały.
Moje nowe okuarki rowerowe :))© uluru
Okularki z profilu :))© uluru
Etiu na nowe okularki :))© uluru
Kellys...© uluru
Dziękuję Kochanie :***
Chillout wieczorową porą :))
Poniedziałek, 23 lipca 2012 | dodano: 25.07.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Wieczorny Chillout, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(4)
11.05 km (0.00 km teren), czas: 00:44 h, avg:15.07 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:15.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Na dzisiaj zaplanowaliśmy wreszcie wspólny wieczorny wypad..Kamil ja :)))
Miał być inaczej, wyszło zupełnie inaczej, ale wreszcie się wybraliśmy. Kurka, mamy tyle do roboty po południu, że i tak sukcesem mogę nazwać Nasz wieczorny wypadzik :)))
Pokręciliśmy się po mieście, zobaczyliśmy co w kinie, pojechaliśmy koło nowych bloków, tzw. Osiedla Olimpijskiego, stamtąd w fajne miejsce na fotkę i już chcieliśmy przejechać się wieczorkiem nową Marina, ale okazało się, że szlaban jest zamknięty, co oznacza, że Marina oficjalnie nie otworzona...??
Parę fotek
A jeśli ktoś się zastanawia, czy kolega Kamil żyje i czy jeździ, to owszem i jedno i drugie..ale tłumaczyć będzie się sam :))
Kochanie, dziękuję za wypadzik :***
Miał być inaczej, wyszło zupełnie inaczej, ale wreszcie się wybraliśmy. Kurka, mamy tyle do roboty po południu, że i tak sukcesem mogę nazwać Nasz wieczorny wypadzik :)))
Pokręciliśmy się po mieście, zobaczyliśmy co w kinie, pojechaliśmy koło nowych bloków, tzw. Osiedla Olimpijskiego, stamtąd w fajne miejsce na fotkę i już chcieliśmy przejechać się wieczorkiem nową Marina, ale okazało się, że szlaban jest zamknięty, co oznacza, że Marina oficjalnie nie otworzona...??
Parę fotek
Bulwar po stronie Mariny w wieża widokową, wieczorową porą...© uluru
Bulwar "odbity" w wodzie...© uluru
Klimatycznie...© uluru
Podświetlona Dżulietta,,© uluru
Dżulietta wieczorową porą..© uluru
A jeśli ktoś się zastanawia, czy kolega Kamil żyje i czy jeździ, to owszem i jedno i drugie..ale tłumaczyć będzie się sam :))
Kochanie, dziękuję za wypadzik :***
Mordercza niedziela..
Niedziela, 1 lipca 2012 | dodano: 03.07.2012Kategoria do 50 km, off-road, W towarzystwie, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(4)
31.75 km (9.00 km teren), czas: 02:21 h, avg:13.51 km/h,
prędkość maks: 25.30 km/hTemperatura:34.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wiem, wiem, że tytuł jest conajmniej straszny, ale tak naprawdę było.
Wybraliśmy się niestety jak dla mnie nieco za późno, ale wybraliśmy się..
Na dworze patelnia, więc na głowę kaszkietówka i krem do opalania na ciałko :))
Odpowiednia ilość picia i niestety brak jedzenie :(( (co potem miało swoje niekorzystne skutki)
Na dzisiaj zaplanowany był teren, czyli jakiś lasek okoliczny. Najpierw pojechaliśmy przez park..
..potem w kierunku Bulwaru, cmentarza i koło TESCO wjechaliśmy w las. Najpierw było całkiem przyjemnie, bo pierwszy chłodek i zapach lasu jest cudowny..Jednak po chwili zaczęły dokuczać Nam robale, których jest jakaś ogromna ilość :/
Krążyliśmy w lesie Azotowskim, to tu to tam. Nie było tak źle, tylko co rusz ubita droga leśna przekształcała się w rozkopany morderczy piach, bo naprawdę ciężko po czymś takim jechać tym bardziej, w taka pogodę :///
No nic jechać trzeba było, by gdzieś dojechać i zrobić odpoczynek. Lat to był taki, że trochę lasu, trochę odsłoniętej przestrzeni.
Oczywiście nie obeszło się bez małej wywrotki na piachu..tym razem moje koło nie dało rady i bach a piach...i gotowe, ścięgno naciągnięte :/
No nic, motywacja schowania się głębiej w lesie była zbyt duża, żeby się nad sobą użalać.
Słońce dawało popalić coraz mocniej a ja byłam coraz bardziej głodna, co skutkowało szybkim spadkiem formy ://
Schowaliśmy się więc wkońcu w lesie i zrobiliśmy mały odpoczynek na regenerację sił. Wypite prawie całe picie i cóż, trzeba jechać dalej, bo w perspektywie był McDonald's :)))
Ja byłam wykończona, myślałam, że ni dam rady. Myślę, że gdybym wzięła sobie coś do jedzenia to nie byłoby problemu, ale nie wiedząc czemu tego nie zrobiłam i musiałam pokonać swoje słabości i jechać dalej.
Także czas wycieczki niestety zaniżony, przez częste "pikniki" :/
Wracając nagle Naszym oczom ukazała się taka oto droga w środku lasu..
..a gdzieś koło stacji Puławy Azoty..
..i wreszcie zasłużona wyżerka w McDonald's :)))))))))))
Posiedzieliśmy i odpoczęliśmy a ja nawet się położyłam na ławeczce..
Powrót do domu miastem ostatkiem sił, ale dojechaliśmy :)))))))))))
Mimo ciężkiej jazdy przez piach, wywrotki i żołądka przyklejonego do kręgosłupa i morderczego Słońca, wycieczka się udała :DDDDDDDDDD
Dziękuję Kochanie :*********
Wybraliśmy się niestety jak dla mnie nieco za późno, ale wybraliśmy się..
Na dworze patelnia, więc na głowę kaszkietówka i krem do opalania na ciałko :))
Odpowiednia ilość picia i niestety brak jedzenie :(( (co potem miało swoje niekorzystne skutki)
Na dzisiaj zaplanowany był teren, czyli jakiś lasek okoliczny. Najpierw pojechaliśmy przez park..
Kamil ze swoim nowym rumakiem :))© uluru
Dżulietka przy drzewie :))© uluru
Moje ulubione ujęcia w Parku© uluru
Widoczek na Łachę Wiślaną..© uluru
Słit focia w parku :))© uluru
..potem w kierunku Bulwaru, cmentarza i koło TESCO wjechaliśmy w las. Najpierw było całkiem przyjemnie, bo pierwszy chłodek i zapach lasu jest cudowny..Jednak po chwili zaczęły dokuczać Nam robale, których jest jakaś ogromna ilość :/
Wiadukt po drodze© uluru
Dróżka do lasu..© uluru
Krążyliśmy w lesie Azotowskim, to tu to tam. Nie było tak źle, tylko co rusz ubita droga leśna przekształcała się w rozkopany morderczy piach, bo naprawdę ciężko po czymś takim jechać tym bardziej, w taka pogodę :///
No nic jechać trzeba było, by gdzieś dojechać i zrobić odpoczynek. Lat to był taki, że trochę lasu, trochę odsłoniętej przestrzeni.
Oczywiście nie obeszło się bez małej wywrotki na piachu..tym razem moje koło nie dało rady i bach a piach...i gotowe, ścięgno naciągnięte :/
No nic, motywacja schowania się głębiej w lesie była zbyt duża, żeby się nad sobą użalać.
Słońce dawało popalić coraz mocniej a ja byłam coraz bardziej głodna, co skutkowało szybkim spadkiem formy ://
Schowaliśmy się więc wkońcu w lesie i zrobiliśmy mały odpoczynek na regenerację sił. Wypite prawie całe picie i cóż, trzeba jechać dalej, bo w perspektywie był McDonald's :)))
Ja byłam wykończona, myślałam, że ni dam rady. Myślę, że gdybym wzięła sobie coś do jedzenia to nie byłoby problemu, ale nie wiedząc czemu tego nie zrobiłam i musiałam pokonać swoje słabości i jechać dalej.
Także czas wycieczki niestety zaniżony, przez częste "pikniki" :/
Wracając nagle Naszym oczom ukazała się taka oto droga w środku lasu..
Niespodzianka - piaszczysta droga leśna pzekształca się w asfalcik© uluru
..a gdzieś koło stacji Puławy Azoty..
Bociuś na wyżerce :))© uluru
W drodze powrtonej gdzieś na łące pasł się bocian..© uluru
..i wreszcie zasłużona wyżerka w McDonald's :)))))))))))
Zasłużona "wyżerka" w McDonalds'ie© uluru
Posiedzieliśmy i odpoczęliśmy a ja nawet się położyłam na ławeczce..
Powrót do domu miastem ostatkiem sił, ale dojechaliśmy :)))))))))))
Mimo ciężkiej jazdy przez piach, wywrotki i żołądka przyklejonego do kręgosłupa i morderczego Słońca, wycieczka się udała :DDDDDDDDDD
Dziękuję Kochanie :*********
To tu to tam rowerem nie tylko sama :)))
Sobota, 30 czerwca 2012 | dodano: 03.07.2012Kategoria do 50 km, Rodzinnie, W towarzystwie, Wieczorny Chillout, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3)
18.50 km (0.00 km teren), czas: 01:32 h, avg:12.07 km/h,
prędkość maks: 29.90 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj pogoda od rana zapowiadała się cudowna. Chyba znowu szło do Nas ocieplenie:)))
Dzisiaj rano Majka jechała do taty na dwa tygodnie, więc trzeba było ją wyprawić..No więc dnia poprzedniego pakowanie i drobne zakupy, w czasie których przy okazji Uluru kupiła sobie nowy telefon..a dziecko grzecznie i cierpliwie czekało, kiedy podpiszę wszystkie papiery. Nawet pozowała do próbnie robionych zdjęć :))
Tak więc w sobotę rano Majeczka została wyprawiona na wczasy a aja postanowiłam pojechać do pracy do Kamila, bo grzechem by było nie skorzystać z takiej pięknej pogody :))
Na wieczór zaplanowany był chill do McDonald'sa z moim tatą :]
..ale zanim, to wrzucam zdjęcia Naszego kota, który uwielbia się wylegiwać na trawie przed domem :}}
..pozostałe z wieczornej przejażdżki..
W McDonald's jak wszyscy wiedzą jedzenie jest jakie jest, ale ja skusiłam się na Happy Meala, ponieważ są akurat postacie z Epoki Lodowcowej 4 i wybrałam dla Majki obłędną wiewiórę, która przez wszystkie części lata za orzechem :}}}}}}
Powrót do domu po zmroku miastem.
Tempo spacerowe, bo był z Nami mój tata. Zdjęcia robione nowym telefonem Sony Ericsson XPERIA Neo V.
Dziękuję za towarzystwo Rodzinko :))))))
Dzisiaj rano Majka jechała do taty na dwa tygodnie, więc trzeba było ją wyprawić..No więc dnia poprzedniego pakowanie i drobne zakupy, w czasie których przy okazji Uluru kupiła sobie nowy telefon..a dziecko grzecznie i cierpliwie czekało, kiedy podpiszę wszystkie papiery. Nawet pozowała do próbnie robionych zdjęć :))
Majeczka cierpliwie czekała, kiedy mama kupowała nowy telefon..© uluru
Tak więc w sobotę rano Majeczka została wyprawiona na wczasy a aja postanowiłam pojechać do pracy do Kamila, bo grzechem by było nie skorzystać z takiej pięknej pogody :))
Na wieczór zaplanowany był chill do McDonald'sa z moim tatą :]
..ale zanim, to wrzucam zdjęcia Naszego kota, który uwielbia się wylegiwać na trawie przed domem :}}
Ale jej dobrze, prawda??© uluru
Śpioch Lilly :)))© uluru
..pozostałe z wieczornej przejażdżki..
Zachód Słońca nad Wisłą..© uluru
U Nas też otworzyli McDonald's :))))© uluru
W McDonald's jak wszyscy wiedzą jedzenie jest jakie jest, ale ja skusiłam się na Happy Meala, ponieważ są akurat postacie z Epoki Lodowcowej 4 i wybrałam dla Majki obłędną wiewiórę, która przez wszystkie części lata za orzechem :}}}}}}
Powrót do domu po zmroku miastem.
Tempo spacerowe, bo był z Nami mój tata. Zdjęcia robione nowym telefonem Sony Ericsson XPERIA Neo V.
Dziękuję za towarzystwo Rodzinko :))))))
Niedzielna przejażdżka rodzinna :))
Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano: 26.06.2012Kategoria do 50 km, Rodzinnie, W towarzystwie, Z Majką, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(2)
7.56 km (0.00 km teren), czas: 01:08 h, avg:6.67 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:30.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wczesnym popołudniem wybraliśmy się rodzinnie, czyli z Kamilemi Majką na małą przejażdżkę :))
Pogoda piękna, więc i humory dopisywały. Mieliśmy w planach po południu basen, dlatego wycieczka krótka acz treściwa.
Pojechaliśmy ścieżką rowerową do parku, gdzie zatrzymaliśmy się by podziwiać rodzinkę Łabędzie :))
Potem pojechaliśmy do miasta, pokonawszy niezły podjazd (Majka podprowadziła swój rower) i zrobiliśmy sobie mały piknik przy lodziarni :))))))))))
Mieliśmy jeszcze zahaczyć o Bulwar, ale czekał Nas obiad i wypad na basen, więc zawróciliśmy i skierowaliśmy się do domu.
Tempo typowo spacerowe, bo mała rowerzystka musi nabrać wprawy by móc szybciej jeździć :)))
Dziękuję Kochani za wycieczkę :****
Pogoda piękna, więc i humory dopisywały. Mieliśmy w planach po południu basen, dlatego wycieczka krótka acz treściwa.
Pojechaliśmy ścieżką rowerową do parku, gdzie zatrzymaliśmy się by podziwiać rodzinkę Łabędzie :))
Łabędzia rodzina© uluru
Łabędzi rodzic© uluru
Nasze rowery© uluru
Nasza córcia :))© uluru
Dziewczyny rowerzystki© uluru
Potem pojechaliśmy do miasta, pokonawszy niezły podjazd (Majka podprowadziła swój rower) i zrobiliśmy sobie mały piknik przy lodziarni :))))))))))
Mieliśmy jeszcze zahaczyć o Bulwar, ale czekał Nas obiad i wypad na basen, więc zawróciliśmy i skierowaliśmy się do domu.
Tempo typowo spacerowe, bo mała rowerzystka musi nabrać wprawy by móc szybciej jeździć :)))
Dziękuję Kochani za wycieczkę :****
Nie ma to jak wieczorny chillout.....
Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano: 26.06.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Wieczorny Chillout, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(2)
10.82 km (0.00 km teren), czas: 00:53 h, avg:12.25 km/h,
prędkość maks: 25.30 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Po dniu pełnym wrażeń i pięknej pogody, wybraliśmy się z Siostrą Kamila - Dorotą na wieczorną przejażdżkę tu i tam :))))))
Celem był Nowy Port, bo Szwagierka go jeszcze nie widziała.
Na dworze było przyjemnie ciepło, więc jechało się dosyć komfortowo :]
Przejechaliśmy miastem, gdzie nie brakowało młodych ludzi..i dojechaliśmy do starego mostu, bo stamtąd najłatwiej dostać się na nowy deptak przy Marinie.
...Potem już do końca, oświetlonego latarniami deptaku, gdzie n\oczom Naszym ukazała się niesamowicie kolorowo oświetlona wieża widokowa :))
Światełka się zmieniają co parę sekund i muszę przyznać, że wygląda to imponująco :]
Towarzystwo weszło na wieżę, by podziwiać widoki a ja zrobiłam parę fotek..
Trochę pogadaliśmy o tym i o tamtym i skierowaliśmy się do domciu miastem.
Dzięki Rodzino za towarzystwo :)))))))))))))))))
Celem był Nowy Port, bo Szwagierka go jeszcze nie widziała.
Na dworze było przyjemnie ciepło, więc jechało się dosyć komfortowo :]
Przejechaliśmy miastem, gdzie nie brakowało młodych ludzi..i dojechaliśmy do starego mostu, bo stamtąd najłatwiej dostać się na nowy deptak przy Marinie.
Niebo nad Wisła© uluru
Niebo nad mostem© uluru
...Potem już do końca, oświetlonego latarniami deptaku, gdzie n\oczom Naszym ukazała się niesamowicie kolorowo oświetlona wieża widokowa :))
Wieża widokowa w Marinie© uluru
Światełka się zmieniają co parę sekund i muszę przyznać, że wygląda to imponująco :]
Towarzystwo weszło na wieżę, by podziwiać widoki a ja zrobiłam parę fotek..
Niebieskie rowery przy wieży widokowej© uluru
Oświetlona Dżulietta© uluru
Deptak w Porcie© uluru
Trochę pogadaliśmy o tym i o tamtym i skierowaliśmy się do domciu miastem.
Dzięki Rodzino za towarzystwo :)))))))))))))))))
DPD 19.06.12
Wtorek, 19 czerwca 2012 | dodano: 19.06.2012Kategoria do 50 km, Rodzinnie, W towarzystwie, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0)
9.58 km (0.00 km teren), czas: 00:42 h, avg:13.69 km/h,
prędkość maks: 29.30 km/hTemperatura:34.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)