- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Niech żyje głód rowerowy :)
Komentarze(11) 8.89 km (0.00 km teren), czas: 00:27 h, avg:19.76 km/h, prędkość maks: 25.00 km/hTemperatura:28.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wczoraj nie pojechałam rowerem do pracy, bo imprezie poprzedniego dnia trochę się nie wyspałam,a poza tym miałam strasznego lenia..
Dzisiaj jednak postanowiłam wsadzić swoje cztery litery na siodełko, pamiętając, że przez cały weekend nawet nie zobaczę mojej ślicznotki :/
Rano było cudnie, promienie słońca delikatnie muskały moją spragnioną ciepła skórę. Mimo gorąca czuć było, że poranne powietrze jest zupełnie inne niż to popołudniowe, a ja takie właśnie uwielbiam, :)
Dlatego postanowiłam pojechać nowo wyremontowaną ulicą Gościńczyk i pokonać jeden z podjazdów, który spędzał mi sen z powiek, gdyż jadąc tamtędy pierwszy raz o mały włos serce nie wyskoczyło by mi z klatki piersiowej.
Tak więc przejechawszy rekreacyjnie przez wspomniany Gościńczyk. ruszyłam na podjazd :)
No i okazało się, że było całkiem prosto i bez żadnego wysiłku :)))
Tym bardziej jestem z siebie dumna, gdyż była to pora ranna, kiedy nie za wiele mam sił na pedałowanie, bo mój organizm się dopiero rozkręca :]
BYŁO WARTO!!!
Po pracy jechałam z sercem na ramieniu, bo w ciągu dnia bardzo zmieniła się pogoda. Zachmurzyło się i zaczęło niebezpiecznie wiać, nawet padał lekki deszczyk, ale tylko parę minut. Na szczęście żaden deszcz mnie nie złapał, ani z pracy do przedszkola a ni dalej do domu. Jedyne co utrudniało powrotny "spacer" to był silny, zimny wiatr :/
Wieczorem pedałowania nie było, ze względu na brak opiekunki dla dziecka ani zbyt zmienną i wietrzną aurę. Dodatkowo moje maleństwo dostało wysokiej temperatury i terasz biedne całe się poci :(((
Oby do jutra...
Dzisiaj jednak postanowiłam wsadzić swoje cztery litery na siodełko, pamiętając, że przez cały weekend nawet nie zobaczę mojej ślicznotki :/
Rano było cudnie, promienie słońca delikatnie muskały moją spragnioną ciepła skórę. Mimo gorąca czuć było, że poranne powietrze jest zupełnie inne niż to popołudniowe, a ja takie właśnie uwielbiam, :)
Dlatego postanowiłam pojechać nowo wyremontowaną ulicą Gościńczyk i pokonać jeden z podjazdów, który spędzał mi sen z powiek, gdyż jadąc tamtędy pierwszy raz o mały włos serce nie wyskoczyło by mi z klatki piersiowej.
Tak więc przejechawszy rekreacyjnie przez wspomniany Gościńczyk. ruszyłam na podjazd :)
No i okazało się, że było całkiem prosto i bez żadnego wysiłku :)))
Tym bardziej jestem z siebie dumna, gdyż była to pora ranna, kiedy nie za wiele mam sił na pedałowanie, bo mój organizm się dopiero rozkręca :]
BYŁO WARTO!!!
Nowa Gościńczyk :)© uluru
Podjazd 10%, który dzisiaj pokonałam :))© uluru
Pozostała część podjazdu..© uluru
Po pracy jechałam z sercem na ramieniu, bo w ciągu dnia bardzo zmieniła się pogoda. Zachmurzyło się i zaczęło niebezpiecznie wiać, nawet padał lekki deszczyk, ale tylko parę minut. Na szczęście żaden deszcz mnie nie złapał, ani z pracy do przedszkola a ni dalej do domu. Jedyne co utrudniało powrotny "spacer" to był silny, zimny wiatr :/
Wieczorem pedałowania nie było, ze względu na brak opiekunki dla dziecka ani zbyt zmienną i wietrzną aurę. Dodatkowo moje maleństwo dostało wysokiej temperatury i terasz biedne całe się poci :(((
Oby do jutra...
K o m e n t a r z e
za małolata robilismy na goscińczyku zawody kto wiekszą predkość osiagnie. stare czasy
tomecki - 04:44 niedziela, 12 czerwca 2011 | linkuj
hmm.. niezły podjazd, ale to nie to samo co w Krakowie ;) widzę że także u Ciebie ścieżki robią ze wszystkiego byle nie z asfaltu :p
mati262 - 13:36 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj
Kozackie ścieżki rowerowe, i widzę że pogoda dopisała :)
adam88-removed - 21:43 czwartek, 9 czerwca 2011 | linkuj
W moich okolicach największe wzniesienia mają 8% i jest co cisnąć, a u Ciebie dycha to już jest hardcore :-) Siłę masz!
grigor86 - 21:30 czwartek, 9 czerwca 2011 | linkuj
Jeszcze kilka razy i przestaniesz zauważać to przewyższenie.
CY80R6 - 20:52 czwartek, 9 czerwca 2011 | linkuj
Ktoś tu ma szczęście:) Fajnie, że lepiej znosisz podjazdy:) Ogólnie to sam tak rano nie mogę wyjść na rower, bo nie mam siły...muszę odczekać 2 godz:/
kamiloslaw1987 - 20:41 czwartek, 9 czerwca 2011 | linkuj
Komentuj