- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Wpisy archiwalne w kategorii
Z Kamilem
Dystans całkowity: | 600.54 km (w terenie 17.00 km; 2.83%) |
Czas w ruchu: | 39:49 |
Średnia prędkość: | 14.13 km/h |
Maksymalna prędkość: | 34.80 km/h |
Liczba aktywności: | 34 |
Średnio na aktywność: | 17.66 km i 1h 19m |
Więcej statystyk |
Rodzinnie w Kazimierzu i na rowerze ;))
Niedziela, 21 kwietnia 2013 | dodano: 22.04.2013Kategoria do 50 km, Rodzinnie, W towarzystwie, Z Kamilem, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3)
8.68 km (0.00 km teren), czas: 00:56 h, avg:9.30 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:18.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Na weekend pojawił się Starszy Brat Mój z córcią Natalką :)) W sobotę pogoda była średnio spacerowa i rowerowa, dlatego w słoneczną niedziele postanowiliśmy ruszyć się z Puław do Kazimierza - samochodem, a potem rowerem - już tylko z Majką i Kamilem nad Wisłę :)))
Tak więc najpierw odwiedziliśmy Kazimierz Dolny nad Wisła, no i oczywiście jak przy takiej pogodzie, było dużo turystów i cyganek, które jak zawsze zachęcały do wróżenia...




Było fajnie, jak zawsze :) zaliczyliśmy pyyyyyyyycha lody, w tylko Nam znanym miejscu i koguta rodem z Kazimierza :)))))
Po obiadku,kiedy jedna połowa rodzinki musiała powrócić do miejsca swego zamieszkania, druga postanowiła skorzystać z pogody i wsiąść na rower :))
Tak więc szybko ubraliśmy się i ruszyliśmy na ścieżkę rowerową nad Wisłą, a stamtąd na Marinę.
Majka dzielnie dawała sobie radę na nowym rowerze, chociaż zdarzały się wpadki, czy jęki i bolące nogi.
Jednak wypad była baaaardzo udany!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!





Dziękuję Kochani za wypad :))))))))))))))))))))
Tak więc najpierw odwiedziliśmy Kazimierz Dolny nad Wisła, no i oczywiście jak przy takiej pogodzie, było dużo turystów i cyganek, które jak zawsze zachęcały do wróżenia...

Z dziewczynami w Kazimierzu :))© uluru

Widok na Basztę..© uluru

Zdjęcie rodzinne :))© uluru

Widok na starówkę w Kazimierzu© uluru
Było fajnie, jak zawsze :) zaliczyliśmy pyyyyyyyycha lody, w tylko Nam znanym miejscu i koguta rodem z Kazimierza :)))))
Po obiadku,kiedy jedna połowa rodzinki musiała powrócić do miejsca swego zamieszkania, druga postanowiła skorzystać z pogody i wsiąść na rower :))
Tak więc szybko ubraliśmy się i ruszyliśmy na ścieżkę rowerową nad Wisłą, a stamtąd na Marinę.
Majka dzielnie dawała sobie radę na nowym rowerze, chociaż zdarzały się wpadki, czy jęki i bolące nogi.
Jednak wypad była baaaardzo udany!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Widok ze ścieżki rowerowej..© uluru

Rowerowa rodzinka :)))))© uluru

Wysoka Wisła tego roku..© uluru

Widok na Marinę© uluru

Marina Puławy© uluru
Dziękuję Kochani za wypad :))))))))))))))))))))
Wieczorny chillout...
Czwartek, 18 kwietnia 2013 | dodano: 22.04.2013Kategoria do 50 km, Spacerowo, W towarzystwie, Wieczorny Chillout, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(1)
10.91 km (0.00 km teren), czas: 00:55 h, avg:11.90 km/h,
prędkość maks: 21.90 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Udało Nam się wreszcie wyjechać wieczorem na rower :))))))))))))))
Dłuuuuuuuuuuugo na to czekaliśmy, i jak się okazało było warto. Tego wieczoru nawet nie można było narzekać na pogodę, bo było całkiem przyjemnie.
Pojechaliśmy sobie przez miasto na bulwar zobaczyć jak wysoka jest Wisła, no
i rzeczywiście jest i pewnie nie prędko opadnie..
Potem spowrotem znów zahaczyliśmy o miasto, gdzie w jego samym centrum remontują znaną z wielu już zdjęć fontannę (tym razem nie sfotografowana, bo zdjęcia wieczorne telefonem słabo wychodzą).
Przez zapiaszczone nadal ulice osiedla do domciu.
Przejażdżka jak na pierwszy wieczorny raz w sam raz, na rozruszanie się :)))


Dzięki Kochanie za wieczór :***
Dłuuuuuuuuuuugo na to czekaliśmy, i jak się okazało było warto. Tego wieczoru nawet nie można było narzekać na pogodę, bo było całkiem przyjemnie.
Pojechaliśmy sobie przez miasto na bulwar zobaczyć jak wysoka jest Wisła, no
i rzeczywiście jest i pewnie nie prędko opadnie..
Potem spowrotem znów zahaczyliśmy o miasto, gdzie w jego samym centrum remontują znaną z wielu już zdjęć fontannę (tym razem nie sfotografowana, bo zdjęcia wieczorne telefonem słabo wychodzą).
Przez zapiaszczone nadal ulice osiedla do domciu.
Przejażdżka jak na pierwszy wieczorny raz w sam raz, na rozruszanie się :)))

Gdzieś na ulicy Niemcewicza..© uluru

Żeby nie było, że o tej porze jeżdżę sama...© uluru
Dzięki Kochanie za wieczór :***
Cała paczka razem :)))
Poniedziałek, 15 kwietnia 2013 | dodano: 22.04.2013Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Z Kamilem, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(2)
7.23 km (0.00 km teren), czas: 00:50 h, avg:8.68 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:11.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj wyszliśmy cała paczką, czyli Majka, koleżanka Ania i jej chłopak Piotr oraz ja na rower. Postanowiliśmy odwiedzić Kamila w pracy i wrócić z nim do domu.
Mimo słonka, nie była tak ciepło, dlatego ubraliśmy się by nie zmarznąć a ja i tak w drodze powrotnej narzekałam na brak rękawiczek :((
Maja od paru dni jeździ na nowym, większym rowerze, dlatego wszystkie początkowe jazdy z Mają będą tempem spacerowym, żeby mała rowerzystka przyzwyczaiła się do "nowej maszyny" :)))
Poza tym, gdzie tu się spieszyć......
Tak więc pojechaliśmy do Kamila do pracy i miastem w świetle zachodzącego słońca wróciliśmy do domciu, a po drodze stanęliśmy na wygłupy przed obiektywem aparatu...


Dzięki Wszystkim za wypad :]]]]]]]
Mimo słonka, nie była tak ciepło, dlatego ubraliśmy się by nie zmarznąć a ja i tak w drodze powrotnej narzekałam na brak rękawiczek :((
Maja od paru dni jeździ na nowym, większym rowerze, dlatego wszystkie początkowe jazdy z Mają będą tempem spacerowym, żeby mała rowerzystka przyzwyczaiła się do "nowej maszyny" :)))
Poza tym, gdzie tu się spieszyć......
Tak więc pojechaliśmy do Kamila do pracy i miastem w świetle zachodzącego słońca wróciliśmy do domciu, a po drodze stanęliśmy na wygłupy przed obiektywem aparatu...

Wygłupy rowerowe :)))© uluru

Wygłupów ciąg dalszy :)))© uluru
Dzięki Wszystkim za wypad :]]]]]]]
Dżulietta rozpoczyna sezon rowerowy :))))))))
Środa, 6 marca 2013 | dodano: 06.03.2013Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Z Kamilem Rower:
Komentarze(6)
9.78 km (0.00 km teren), czas: 00:49 h, avg:11.98 km/h,
prędkość maks: 22.30 km/hTemperatura:11.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Nareszcie wyszłam na rower w tym roku!!!!!!!!
Pogoda była śliczna, słoneczko grzało..tak było jednak w ciągu dnia :))
Ja, korzystając z okazji, że Krasnal Ogrodowy poszedł do koleżanki się bawić, pojechała do Kamila do pracy :]
Ubrałam się stosownie do pogody i pokazałam Światu moją śliczną Dżuliettę :))))))
Było rewelacyjnie, tym bardziej po takiej długiej przerwie i na odnowionym sprzęcie. Pozwoliłam sobie nawet na podjazd, który o dziwo poszedł mi znakomicie :))
Tylko nie wiem czemu ludzie się na mnie patrzyli dziwnie..przecież ani brzydka ani brudna nie byłam...
Dzisiaj mały dystansik, taki dla rozgrzewki, ot przejażdżka po osiedlu domków jednorodzinnych :]


Wczoraj swoją premierę miała Majeczka :)))
Pozdrawiam i życzę już tylko ciepłych i słonecznych dni!!!!!!!!!!!
Pogoda była śliczna, słoneczko grzało..tak było jednak w ciągu dnia :))
Ja, korzystając z okazji, że Krasnal Ogrodowy poszedł do koleżanki się bawić, pojechała do Kamila do pracy :]
Ubrałam się stosownie do pogody i pokazałam Światu moją śliczną Dżuliettę :))))))
Było rewelacyjnie, tym bardziej po takiej długiej przerwie i na odnowionym sprzęcie. Pozwoliłam sobie nawet na podjazd, który o dziwo poszedł mi znakomicie :))
Tylko nie wiem czemu ludzie się na mnie patrzyli dziwnie..przecież ani brzydka ani brudna nie byłam...
Dzisiaj mały dystansik, taki dla rozgrzewki, ot przejażdżka po osiedlu domków jednorodzinnych :]

Uluru na tle zachodu słońca :))))© uluru

Zachód słońca....© uluru
Wczoraj swoją premierę miała Majeczka :)))
Pozdrawiam i życzę już tylko ciepłych i słonecznych dni!!!!!!!!!!!
Na rowerze człowiekowi od razu lepiej, tym bardziej razem...:)))
Środa, 26 września 2012 | dodano: 07.10.2012Kategoria do 50 km, Rodzinnie, Z Kamilem, Z Majką Rower: JULIET 40-V
Komentarze(1)
9.36 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 23.70 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Po długiej przerwie rowerowej, wreszcie wsiadłam na siodełko :))
Pojechałam po Kamila do pracy a stamtąd przejechaliśmy się po mieście...
Jejku, już zapomniałam jak fantastycznie człowiek czuje się na rowerze i jak cudownie ponownie jeździć z Ukochaną Osobą - Kamilem:)))))))
Wrażenia niesamowite i nie do opisania żadnymi słowami...
Fotki wrzucam różne...





Co tu dużo pisać...było fajnie jak zawsze, ciekawie jak zawsze i wesoło jak zawsze :)))
Dziękuję Kochanie :))))
Pojechałam po Kamila do pracy a stamtąd przejechaliśmy się po mieście...
Jejku, już zapomniałam jak fantastycznie człowiek czuje się na rowerze i jak cudownie ponownie jeździć z Ukochaną Osobą - Kamilem:)))))))
Wrażenia niesamowite i nie do opisania żadnymi słowami...
Fotki wrzucam różne...

Plac przed Urzędem Miasta..© uluru

Majka wtacza się pod górkę© uluru

Moje Skarby na rowerze :))© uluru

Zblazowana córcia w okularach 3D :)))© uluru

To Ja na Kazimierskim spacerze :)© uluru
Co tu dużo pisać...było fajnie jak zawsze, ciekawie jak zawsze i wesoło jak zawsze :)))
Dziękuję Kochanie :))))
Niedzielny spontan do...Radomia :))
Niedziela, 5 sierpnia 2012 | dodano: 08.08.2012Kategoria Z Kamilem, Powyżej 100km Rower: JULIET 40-V
Komentarze(9)
105.03 km (0.00 km teren), czas: 06:45 h, avg:15.56 km/h,
prędkość maks: 34.80 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
O zrobieniu Setki myśli w sezonie pewnie każdy rowerzysta... My też o tym myśleliśmy, ale nie udawało Nam się jak dotąd znaleść odpowiedniego terminu.
Wkońcu udało się ustalić najlepszy z możliwych termin, ale jeszcze trzeba było zaplanować trasę, a nad nią długo zastanawialiśmy się..
Wreszcie w sobotę trasa była gotowa, wspomagacze zakupione a My spakowani do niedzielnej porannej wyprawy :))
Trasa miała przebiegać przez Puławy-Górę Puławską-Kolonię Góry Puławskiej-Wojszyn-Oblasy-Janowiec..i w efekcie mieliśmy dotrzeć wioskami do Czarnolasu, potem pokręcić się po okolicy i powrócić do Puław z SETKĄ na liczniku :)
Później okazało się, że Nasze plany uległy zmianie...ale do początku
Wstaliśmy bardzo wcześnie i jak się wyszykowaliśmy, wyjechaliśmy o 6.10 rano. Było ładnie słonecznie, nie było żadnego wiaterku, pusto i cicho na drogach.
Przejechaliśmy po mieście, by przebyć Stary most na Wiśle i skierować się w kierunku Janowca. Po drodze czekały Nas siwe sporawe górki, które okazało się wystarczyło „wziąć” sposobem i już mieliśmy je za sobą :))
Byliśmy na wysokości Janowca, kiedy nadeszła „potrzeba”. Nie pisałabym o tym, gdyby nie spotkanie z czerwonymi dużymi mrówkami
Otóż w jednych chwili nie wiem ile na mnie wlazło, ale szybko uciekałam na drogę i musiałam się jak głupia wytrząsać i skakać i oglądać wszędzie, czy mi gdzieś nie zostały. Udało się pozbyć tych czerwonych najeźdźców, parę mnie ugryzło, ale za to było trochę śmiechu na Dzień Dobry :))
Przy okazji widok na Zamek w Janowcu



Na wysokości nowego Janowca i Kolonii Ławeczko przekroczyliśmy województwo lubelskie na rzecz mazowieckiego. Takie miało być płaskie, że wcale takie nie było, ale widoczki cudne.

..nawet w Zamościu byliśmy :))

Gdzieś po drodze mieliśmy skręcić na Czarnolas…niestety jak to jest na wsiach, zwykle brak dobrego oznakowania, dlatego też, kiedy zobaczyliśmy drogowskaz na Zwoleń – w jedną stronę, a do Szczęścia – drugą, okazało się, że zamiast do Naszego pierwotnego celu, dojedziemy właśnie do Zwolenia :))




No i dojechaliśmy, a tam zjedliśmy po dwa batoniki, napoiliśmy się napojami z minerałami i postanowiliśmy zrealizować szalony pomysł Kamila, czyli pojechać przez Pionki do Radomia, i z powrotem do Puław pociągiem by jeszcze pokręcić się po mieście.
Zajechaliśmy w Zwoleniu zobaczyć kościół

i ruszyliśmy dalej, ale żeby za dużo nie pisać obejrzyjcie sobie fotki..









Najgorzej było już pod samym Radomiem, bo bolały Nas nadgarstki a mnie dodatkowo dziwnie stopy no kolano, raz jedno i raz drugie. Po drodze minęliśmy pieszą pielgrzymkę do Częstochowy, a także mniejszą grupkę rowerową i samotnych rowerzystów i każdemu ładnie się kłanialiśmy, co owocowało również miłym przywitaniem :)
Do Radomia dojechaliśmy w pięknym słońcu z ponad 85 km na licznikach. Najpierw pokręciliśmy się po mieście, pojechaliśmy na tamtejszą Starówkę i pierwsze co to wsunęliśmy gofry :)




A to już Starówka




Dalej po mieście..






..na Dworzec i do Maca na „obiadek” :))
Trochę tam posiedzieliśmy, odpoczęliśmy, zregenerowaliśmy nieco swoje siły i dalej w miasto.
Niestety mieliśmy pecha, bo zaczął padać deszcz i byliśmy zmuszeni jak najszybciej uciekać na Dworzec, by tam się schronić i czekać prawie dwie godziny na swój pociąg :/

Ale żeby nie było tak źle, to Nasz pociąg jadący z Wrocławia nie miał, w porównaniu do pozostałych, spóźnienia, kiedy na te inne podróżni musieli czekać nawet po 170 minut :/
Znaleźliśmy wagon, a raczej przedział dla rowerów i patrząc się z zapadane deszcze okna wracaliśmy do Puław..


Na miejscu na szczęście nie padało, więc zrobiliśmy pętlę na Azotach ale znowu zaczął padac deszcz, a jakieś 2 km od domu przebiła mi się dętka w oponie, co definitywnie zakończyło Naszą wycieczkę rowerową.

Po drodze udało mi się uchwycić licznik w dwóch fajnych położeniach..

..a ten drugi jakoś się zapodział..
Suma sumarum, wycieczka udana, zmęczyłam się mniej niż w trakcie poprzedniej setki, chociaż w tym roku mam mniej km w nogach, ale może to też jazda konna ma wpływ na taką kondycję :))
Na koniec trasa, jaką jechaliśmy do Radomia
#lat=51.41028951442&lng=21.564594968262&zoom=10&maptype=ts_terrain
Dziękuję Kochanie :*****
Wkońcu udało się ustalić najlepszy z możliwych termin, ale jeszcze trzeba było zaplanować trasę, a nad nią długo zastanawialiśmy się..
Wreszcie w sobotę trasa była gotowa, wspomagacze zakupione a My spakowani do niedzielnej porannej wyprawy :))
Trasa miała przebiegać przez Puławy-Górę Puławską-Kolonię Góry Puławskiej-Wojszyn-Oblasy-Janowiec..i w efekcie mieliśmy dotrzeć wioskami do Czarnolasu, potem pokręcić się po okolicy i powrócić do Puław z SETKĄ na liczniku :)
Później okazało się, że Nasze plany uległy zmianie...ale do początku
Wstaliśmy bardzo wcześnie i jak się wyszykowaliśmy, wyjechaliśmy o 6.10 rano. Było ładnie słonecznie, nie było żadnego wiaterku, pusto i cicho na drogach.
Przejechaliśmy po mieście, by przebyć Stary most na Wiśle i skierować się w kierunku Janowca. Po drodze czekały Nas siwe sporawe górki, które okazało się wystarczyło „wziąć” sposobem i już mieliśmy je za sobą :))
Byliśmy na wysokości Janowca, kiedy nadeszła „potrzeba”. Nie pisałabym o tym, gdyby nie spotkanie z czerwonymi dużymi mrówkami
Otóż w jednych chwili nie wiem ile na mnie wlazło, ale szybko uciekałam na drogę i musiałam się jak głupia wytrząsać i skakać i oglądać wszędzie, czy mi gdzieś nie zostały. Udało się pozbyć tych czerwonych najeźdźców, parę mnie ugryzło, ale za to było trochę śmiechu na Dzień Dobry :))
Przy okazji widok na Zamek w Janowcu

Widok na Zamek w Janowcu© uluru

Widok na skarpę w Janowcu© uluru

Gdzieś po drodze na Czarnolas,,© uluru
Na wysokości nowego Janowca i Kolonii Ławeczko przekroczyliśmy województwo lubelskie na rzecz mazowieckiego. Takie miało być płaskie, że wcale takie nie było, ale widoczki cudne.

Granica województwa lubelskiego i mazowieckiego© uluru
..nawet w Zamościu byliśmy :))

Po drodze "wpadliśmy" do Zamościa :))© uluru
Gdzieś po drodze mieliśmy skręcić na Czarnolas…niestety jak to jest na wsiach, zwykle brak dobrego oznakowania, dlatego też, kiedy zobaczyliśmy drogowskaz na Zwoleń – w jedną stronę, a do Szczęścia – drugą, okazało się, że zamiast do Naszego pierwotnego celu, dojedziemy właśnie do Zwolenia :))

Kościółek gdzieś w polu..© uluru

Takie oto pole po drodze do celu© uluru

Duże stado pasących się na polu krów..© uluru

Ciekawe czy jest szczęście w Szczęściu - My obieramy kierunek w lewo na Zwoleń..© uluru
No i dojechaliśmy, a tam zjedliśmy po dwa batoniki, napoiliśmy się napojami z minerałami i postanowiliśmy zrealizować szalony pomysł Kamila, czyli pojechać przez Pionki do Radomia, i z powrotem do Puław pociągiem by jeszcze pokręcić się po mieście.
Zajechaliśmy w Zwoleniu zobaczyć kościół

Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Zwoleniu© uluru
i ruszyliśmy dalej, ale żeby za dużo nie pisać obejrzyjcie sobie fotki..

W lewo kierujemy się na Radom przez Pionki© uluru

Na drodze na Pionki kozy pasły się niedaleko bloków mieszkalnych :)© uluru

Po drodze do wykonania setki :))© uluru

Coraz bliżej Pionek..© uluru

Gmina Przyłek, w drodze do celu..© uluru

Po drodze ciągle Puszcza Kozienicka© uluru

Poświętne - po drodze do celu© uluru

Ponownie Kamil :)))© uluru

Oto i Pionki :))© uluru
Najgorzej było już pod samym Radomiem, bo bolały Nas nadgarstki a mnie dodatkowo dziwnie stopy no kolano, raz jedno i raz drugie. Po drodze minęliśmy pieszą pielgrzymkę do Częstochowy, a także mniejszą grupkę rowerową i samotnych rowerzystów i każdemu ładnie się kłanialiśmy, co owocowało również miłym przywitaniem :)
Do Radomia dojechaliśmy w pięknym słońcu z ponad 85 km na licznikach. Najpierw pokręciliśmy się po mieście, pojechaliśmy na tamtejszą Starówkę i pierwsze co to wsunęliśmy gofry :)

Przybywamy do Radomia :))© uluru

Dotarliśmy do Radomia :))))© uluru

Stary Wóz Strażacki stał gdzieś przy ścieżce rowerowej w Radomiu..© uluru

Ścieżka rowerowa w Radomiu..© uluru
A to już Starówka

Ponownie Starówka w Radomiu© uluru

Starówka w Radomiu, gdzieniegdzie w remoncie..© uluru

Bazylika na Starówce w Radomiu..© uluru

Dżulietta na Starówce w Radomiu..© uluru
Dalej po mieście..

Kamil robi zdjęcia..© uluru

Pomnik Jan Kochanowskiego..© uluru

Katedra w Radomiu jest w remoncie..© uluru

Fajna miejsce w mieście, można na chwilę odsapnąć..© uluru

Look na wielkomiejskie bloki..© uluru

Kolejny z Kościół w Radomiu..© uluru
..na Dworzec i do Maca na „obiadek” :))
Trochę tam posiedzieliśmy, odpoczęliśmy, zregenerowaliśmy nieco swoje siły i dalej w miasto.
Niestety mieliśmy pecha, bo zaczął padać deszcz i byliśmy zmuszeni jak najszybciej uciekać na Dworzec, by tam się schronić i czekać prawie dwie godziny na swój pociąg :/

Czekamy na dworcu w Radomiu na pociąg powrotny :)© uluru
Ale żeby nie było tak źle, to Nasz pociąg jadący z Wrocławia nie miał, w porównaniu do pozostałych, spóźnienia, kiedy na te inne podróżni musieli czekać nawet po 170 minut :/
Znaleźliśmy wagon, a raczej przedział dla rowerów i patrząc się z zapadane deszcze okna wracaliśmy do Puław..

Taka pogoda była na dwie godziny i później w Radomiu© uluru

Nasze cudeńka zawieszone grzecznie jadą do domu :))© uluru
Na miejscu na szczęście nie padało, więc zrobiliśmy pętlę na Azotach ale znowu zaczął padac deszcz, a jakieś 2 km od domu przebiła mi się dętka w oponie, co definitywnie zakończyło Naszą wycieczkę rowerową.

Niebo nad Azotami..© uluru
Po drodze udało mi się uchwycić licznik w dwóch fajnych położeniach..

Udało się uchwycić równe 100 km :))© uluru
..a ten drugi jakoś się zapodział..
Suma sumarum, wycieczka udana, zmęczyłam się mniej niż w trakcie poprzedniej setki, chociaż w tym roku mam mniej km w nogach, ale może to też jazda konna ma wpływ na taką kondycję :))
Na koniec trasa, jaką jechaliśmy do Radomia
#lat=51.41028951442&lng=21.564594968262&zoom=10&maptype=ts_terrain
Dziękuję Kochanie :*****
Chillout z Kamilem :))
Sobota, 28 lipca 2012 | dodano: 31.07.2012Kategoria Z Kamilem, Wieczorny Chillout, W towarzystwie, do 50 km Rower: JULIET 40-V
Komentarze(0)
13.79 km (0.00 km teren), czas: 00:56 h, avg:14.77 km/h,
prędkość maks: 23.70 km/hTemperatura:28.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wieczorny chill z Kamilem :))
Tym razem pojechaliśmy do Mariny, by zobaczyć jak jest oświetlona wieczorem..muszę przyznać, że robi to wrażenie :))
Wycieczka krótka, bo jutro miałam zaplanowany wyjazd służbowy na Mazury, z którego, choć nie rowerowego, przywiozłam parę zdjęć..ale to w osobnym wpisie :))
Tymczasem parę zdjęć:






A na koniec wieczoru pojechaliśmy do Maca na Smoothies, czyli lód owoce i chyba coś jeszcze, ale było pysznie lodowate :))
Dziękuję Kochanie :*
Tym razem pojechaliśmy do Mariny, by zobaczyć jak jest oświetlona wieczorem..muszę przyznać, że robi to wrażenie :))
Wycieczka krótka, bo jutro miałam zaplanowany wyjazd służbowy na Mazury, z którego, choć nie rowerowego, przywiozłam parę zdjęć..ale to w osobnym wpisie :))
Tymczasem parę zdjęć:

Oświetlona Marina..© uluru

Marina..© uluru

Oświecona Dżulietta :))© uluru

Kamil foci Marinę..© uluru

Marina w świetle latarni..© uluru

Nowy Most widziany w Bulwaru..© uluru
A na koniec wieczoru pojechaliśmy do Maca na Smoothies, czyli lód owoce i chyba coś jeszcze, ale było pysznie lodowate :))
Dziękuję Kochanie :*
Pod wiatr, pod górkę, pod słońce...a na koniec dnia na kebab :))
Środa, 25 lipca 2012 | dodano: 27.07.2012Kategoria do 50 km, DPD, W towarzystwie, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(16)
11.36 km (0.00 km teren), czas: 00:42 h, avg:16.23 km/h,
prędkość maks: 29.20 km/hTemperatura:28.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj rano, co prawda niewyspana, ale postanowiłam zagonić rower do roboty..
Zjadłam pyszne śniadanie, ubrałam się, spakowałam i ruszyłam czym prędzej do pracy, by zając dobrą miejscówkę na stojaku dla rowerów, w myśl powiedzenia "Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi" :))
Było fajnie, dopóki nie zaczęłam pokonywać pierwszego z trzech podjazdów, w zasadzie jeszcze dało radę, ale drugi był już o wiele cięższy a trzeci już niemalże morderczy. Zwykle tak nie jest, ale dzisiaj wiatr w twarz był wyjątkowo silny, a poza tym, mam migrenę :// a to potęguje brak siły, szczególnie rano :////
No ale nie poddałam się i wjechałam dzielnie pod górę, potem już było lepiej :))
Na Słowackiego kiedy się już nieźle rozpędziłam, chcąc jechać jeszcze szybciej, niestety jak zwykle w takich sytuacjach, zabrakło mi przerzutki, co oznacza, że czas pomyśleć o zmianie napędu...
Poza tym słońce nieźle dawało czadu, a że nie założyłam swoich okularów, to mnie nieco drażniło :/
Dojechałam do pracy i mogłam spokojnie odsapnąć, napić się ciepłej herbatki :)
Po pracy....
..po pracy postanowiłam zajrzeć na chwilkę do Kamila do pracy, no i okazało się, że ta chwila trwała aż do zamknięcia jego sklepu :)
Pogoda zaczynała się zmieniać, powietrze zagęszczało się i na niebie pokazywały się szaro-bure chmurki z których w zasadzie mogłaby rozwinąć się jakaś burza :/ ale na szczęście tak się nie stało.
Tymczasem po robocie pojechaliśmy miastem na obiadokolację, na najlepszego w mieście kebaba - Pod Psem :))) jakbyście kiedyś byli w Puławach, to polecam z całego serca, bo i mięso świeże i dużo warzyw, naprawdę warto!!!
Niestety zdjęć Naszego posiłku jakoś nie zrobiłam, za to Naszych rumaków koło tejże budki..


Kiedy już się najedliśmy, powróciliśmy do domciu, gdzie oczywiście czekała Nas robota - dokańczanie remontu, a raczej ogarnianie po nim :/
I tak oto sposobem dzień zbliżał się ku końcowi..
Dziękuję Kochanie za wypadzik :***
Zjadłam pyszne śniadanie, ubrałam się, spakowałam i ruszyłam czym prędzej do pracy, by zając dobrą miejscówkę na stojaku dla rowerów, w myśl powiedzenia "Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi" :))
Było fajnie, dopóki nie zaczęłam pokonywać pierwszego z trzech podjazdów, w zasadzie jeszcze dało radę, ale drugi był już o wiele cięższy a trzeci już niemalże morderczy. Zwykle tak nie jest, ale dzisiaj wiatr w twarz był wyjątkowo silny, a poza tym, mam migrenę :// a to potęguje brak siły, szczególnie rano :////
No ale nie poddałam się i wjechałam dzielnie pod górę, potem już było lepiej :))
Na Słowackiego kiedy się już nieźle rozpędziłam, chcąc jechać jeszcze szybciej, niestety jak zwykle w takich sytuacjach, zabrakło mi przerzutki, co oznacza, że czas pomyśleć o zmianie napędu...
Poza tym słońce nieźle dawało czadu, a że nie założyłam swoich okularów, to mnie nieco drażniło :/
Dojechałam do pracy i mogłam spokojnie odsapnąć, napić się ciepłej herbatki :)
Po pracy....
..po pracy postanowiłam zajrzeć na chwilkę do Kamila do pracy, no i okazało się, że ta chwila trwała aż do zamknięcia jego sklepu :)
Pogoda zaczynała się zmieniać, powietrze zagęszczało się i na niebie pokazywały się szaro-bure chmurki z których w zasadzie mogłaby rozwinąć się jakaś burza :/ ale na szczęście tak się nie stało.
Tymczasem po robocie pojechaliśmy miastem na obiadokolację, na najlepszego w mieście kebaba - Pod Psem :))) jakbyście kiedyś byli w Puławach, to polecam z całego serca, bo i mięso świeże i dużo warzyw, naprawdę warto!!!
Niestety zdjęć Naszego posiłku jakoś nie zrobiłam, za to Naszych rumaków koło tejże budki..

Nasze rumaki pod budką z kebabem :))© uluru

Dżulietta we własnej osobie :))© uluru
Kiedy już się najedliśmy, powróciliśmy do domciu, gdzie oczywiście czekała Nas robota - dokańczanie remontu, a raczej ogarnianie po nim :/
I tak oto sposobem dzień zbliżał się ku końcowi..
Dziękuję Kochanie za wypadzik :***
Wczesnowieczorny lansik po mieście :))
Wtorek, 24 lipca 2012 | dodano: 25.07.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(14)
12.43 km (0.00 km teren), czas: 00:53 h, avg:14.07 km/h,
prędkość maks: 25.10 km/hTemperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dziś po południu pojechałam do Kamilado pracy a że akurat było po 18 , wybraliśmy się na lansik po mieście.
Przejechaliśmy się po całym mieście w celu dotarcia na Marinę.
Chcieliśmy tym razem zobaczyć, czy za dnia można wjechać na jej teren.
Okazało się, że jest tak, iż główna brama wjazdowa jest zamknięta, ale deptak okalający Port otwarty, tak więc tamtędy pojechaliśmy do końca Bulwaru, by sobie usiąść na ławeczce i odsapnąć po dniu pracy :)))
Na Bulwarze ludzi dużo, w tym rowerzystów, nawet rodziców z dziećmi na rowerze :)) Śliczna pogoda, słonko świeci, ptaszki śpiewają, tylko od czasu do czasu wiatr silniejszy powiewał, co powodowało odczucie chłodu..
No ale nie ma się co dziwić, zaraz będzie "Anny", a "Od Anki zimne noce i poranki"...
Tak sobie posiedzieliśmy i wróciliśmy parkiem do domu..
Fotki






Na koniec mój nowy nabytek, jaki w prezencie dostałam od Kamila ;DDDDD
Okulary rowerowe z filtrem firmy KELLYS :))) Są napradwę super, na zmianę jeszcze szkła żółte i zauszniki, a także bardzo ładny woreczek i sztywne etui by się nie połamały.




Dziękuję Kochanie :***
Przejechaliśmy się po całym mieście w celu dotarcia na Marinę.
Chcieliśmy tym razem zobaczyć, czy za dnia można wjechać na jej teren.
Okazało się, że jest tak, iż główna brama wjazdowa jest zamknięta, ale deptak okalający Port otwarty, tak więc tamtędy pojechaliśmy do końca Bulwaru, by sobie usiąść na ławeczce i odsapnąć po dniu pracy :)))
Na Bulwarze ludzi dużo, w tym rowerzystów, nawet rodziców z dziećmi na rowerze :)) Śliczna pogoda, słonko świeci, ptaszki śpiewają, tylko od czasu do czasu wiatr silniejszy powiewał, co powodowało odczucie chłodu..
No ale nie ma się co dziwić, zaraz będzie "Anny", a "Od Anki zimne noce i poranki"...
Tak sobie posiedzieliśmy i wróciliśmy parkiem do domu..
Fotki

Łacha Wislana© uluru

Słońce przedzierające się przez gałęzie drzew..© uluru

Dżulietta w oarku..© uluru

Jest i napis: Marina Puławy© uluru

Marina Puławy :)© uluru

Na Bulwarze..© uluru
Na koniec mój nowy nabytek, jaki w prezencie dostałam od Kamila ;DDDDD
Okulary rowerowe z filtrem firmy KELLYS :))) Są napradwę super, na zmianę jeszcze szkła żółte i zauszniki, a także bardzo ładny woreczek i sztywne etui by się nie połamały.

Moje nowe okuarki rowerowe :))© uluru

Okularki z profilu :))© uluru

Etiu na nowe okularki :))© uluru

Kellys...© uluru
Dziękuję Kochanie :***
Chillout wieczorową porą :))
Poniedziałek, 23 lipca 2012 | dodano: 25.07.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Wieczorny Chillout, Z Kamilem Rower: JULIET 40-V
Komentarze(4)
11.05 km (0.00 km teren), czas: 00:44 h, avg:15.07 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:15.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Na dzisiaj zaplanowaliśmy wreszcie wspólny wieczorny wypad..Kamil ja :)))
Miał być inaczej, wyszło zupełnie inaczej, ale wreszcie się wybraliśmy. Kurka, mamy tyle do roboty po południu, że i tak sukcesem mogę nazwać Nasz wieczorny wypadzik :)))
Pokręciliśmy się po mieście, zobaczyliśmy co w kinie, pojechaliśmy koło nowych bloków, tzw. Osiedla Olimpijskiego, stamtąd w fajne miejsce na fotkę i już chcieliśmy przejechać się wieczorkiem nową Marina, ale okazało się, że szlaban jest zamknięty, co oznacza, że Marina oficjalnie nie otworzona...??
Parę fotek





A jeśli ktoś się zastanawia, czy kolega Kamil żyje i czy jeździ, to owszem i jedno i drugie..ale tłumaczyć będzie się sam :))
Kochanie, dziękuję za wypadzik :***
Miał być inaczej, wyszło zupełnie inaczej, ale wreszcie się wybraliśmy. Kurka, mamy tyle do roboty po południu, że i tak sukcesem mogę nazwać Nasz wieczorny wypadzik :)))
Pokręciliśmy się po mieście, zobaczyliśmy co w kinie, pojechaliśmy koło nowych bloków, tzw. Osiedla Olimpijskiego, stamtąd w fajne miejsce na fotkę i już chcieliśmy przejechać się wieczorkiem nową Marina, ale okazało się, że szlaban jest zamknięty, co oznacza, że Marina oficjalnie nie otworzona...??
Parę fotek

Bulwar po stronie Mariny w wieża widokową, wieczorową porą...© uluru

Bulwar "odbity" w wodzie...© uluru

Klimatycznie...© uluru

Podświetlona Dżulietta,,© uluru

Dżulietta wieczorową porą..© uluru
A jeśli ktoś się zastanawia, czy kolega Kamil żyje i czy jeździ, to owszem i jedno i drugie..ale tłumaczyć będzie się sam :))
Kochanie, dziękuję za wypadzik :***