Blondynka na rowerze...blog rowerowy

avatar uluru
Puławy

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

JULIET 40-V 2854 km
Stacjonarny 14 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy uluru.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Spacerowo

Dystans całkowity:50.39 km (w terenie 0.50 km; 0.99%)
Czas w ruchu:05:29
Średnia prędkość:9.56 km/h
Maksymalna prędkość:30.20 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:6.30 km i 0h 47m
Więcej statystyk

Dom-Praca-Dom...a potem mały spacerek ;)

Środa, 20 kwietnia 2011 | dodano: 20.04.2011Kategoria Robotniczo, Samotnia, Spacerowo Rower: JULIET 40-V
Komentarze(7) 8.59 km (0.00 km teren), czas: 00:25 h, avg:20.62 km/h, prędkość maks: 30.20 km/h
Temperatura:18.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Dzisiaj trasa jak codzień:
Ślusarska - Tokarska - Kilińskiego - Kazimierska - Zielona - Piłsudskiego/Lubelska - Partyzantów

Rano było dosyć chłodno i zimniej niż wczoraj o tej porze, czyli gdzieś mniej więcej około godziny 7 rano - tylko 2*C..brrr
Ale jak się jedzie to człowiek szybko się rozgrzewa ;)

Po robocie, cudnie, ciepło i słonecznie..ach jak ja uwielbiam taka jazdę ;)))

Kiedy dojechałam do domu, to zdałam sobie sprawę, że nie zrobiłam żadnej foci ;/ a to coś nie tak, bo zawsze robię, by wpis był ciekawszy, by oprócz suchego tekstu był jakiś chociażby minimalny ślad ;] dlatego postanowiłam, przy okazji wizyty tu i tam, pójść do parku o własnych nogach tym razem..

Musze przyznać, że trochę się dziwnie czułam, kiedy zamiast jadąc na rowerze idę po chodniku o własnych nogach ;) hehe

W parku było cudnie, kolory, słonko przeświecające przez konary drzew, kwitnące kwiatki, śpiew ptaków. Szkoda, że zdjęcia tak naprawdę nie oddadzą 100% klimatu, jaki się zastaje w takim cudownym miejscu, jak Puławski Park Czartoryskich.

Oto co dzisiaj sfociłam, trochę bawiąc się ustawieniami

Cudne było dzisiaj to słonko :) © uluru


Najpierw synek, a potem tata..oboje na rowerach i w kaskach ;] © uluru


Uwielbiam takie zdjęcia.. © uluru


Dywan z kwiatów © uluru


Z bliska.. © uluru


Fioletowo - różowe też były ;) © uluru


Każda ze ścieżek prowadzi gdzieś przed siebie... © uluru


A nade mną słońce... © uluru


Jaka piękna z nich para ;] © uluru


Płynie gdzieś Łacha.. © uluru


Słońce ogląda się w tafli wody... © uluru


Zjazd spod Świątyni Sybilli © uluru


Dzrewo rosnące w dziwnym miejscu, nad Grotami.. © uluru


Udało mi się ptaszka "upolować" © uluru


Zbierały materiał na gniazdo i kapały się przy okazji ;) © uluru


Park zachwyca swą urodą © uluru


Ot taki żółty jestem :) © uluru


Cudne drzewo, jak ich pełno © uluru


To było niezamierzone © uluru


Fontanna już działa ;) i od razu jest piekniej © uluru


Wzdłuż fontanny zasadzili żonkile © uluru



Rybki też już się pojawiły pod powierzchnią © uluru


Pałac od frontu, albo raczej Dziedziniec Pałacowy © uluru


Bodajże herb rodu Czartoryskich wraz z zawołaniem: "BĄDŹ CO BĄDŹ" © uluru



No i tak oto Park się zmienia na wiosnę ;)

Jutro zamierzam popedałować, co by z wprawy nie wyjść ;))

Rowerowo, zabytkowo, wiosennie...

Niedziela, 3 kwietnia 2011 | dodano: 05.04.2011Kategoria Z Majką, Po parku, Początki, Spacerowo Rower:
Komentarze(7) 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:18.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)

Po ciężkim tygodniu nadeszła wyczekana niedziela. Zostałyśmy same z Majką „na gospodarstwie”, więc robiłyśmy co chciałyśmy ;-))

Ponieważ pogoda była cudna i dzień zapowiadał się wyśmienicie postanowiłyśmy wybrać się na spacerek. Oczywiście ja na piechotę a mała bikerka w ramach treningów na swoim małym pomykaczu..

Ubrałyśmy się stosownie do pogody, zapakowałyśmy jedzenie i picie i wyruszyłyśmy. Miałyśmy dwie opcje: jedna prowadziła do lasu, a druga do parku.
Mała bikerka zdecydowała, że ma to być Park, więc skierowałyśmy się w tamtym kierunku.
Już na samym początku trasy Majka stwierdziła, że jest głodna i chce jej się pić i wykorzystała prawie wszystkie Nasze zapasy...

A tak wyglądała:

Zaraz Was rozjadę :-))) hehe © uluru


Na ulicy Tokarskiej... © uluru


Jedna z głównych ulic na Włostowicach - ulica Kilińskiego © uluru



Tyle jest ode mnie z osiedla do Kazimierza Dolnego © uluru


Po drodze, jak to w niedzielę, mijałyśmy kolejki samochodów zmierzających do Kazimierza Dolnego. Miejscowi wiedza jednak, że w weekendy raczej nie należy się tam „wypuszczać”, gdyż wszędzie tylko turyści i turyści, dlatego My tez z tego nie skorzystałyśmy ;-)

Oto co udało mi się sfocić:

Rozjazd na Włostowice i na drogę w kierunku Kazimierza © uluru


Stamtad w każdy weekend "płyną" turyści © uluru


Takich bylło więcej i jeszcze bardziej imponujące.. © uluru



Dzisiaj miałam wenę twórczą na fotografowanie, ale oczywiście, żeby nie było tak pięknie mój aparat „jedynie słusznej firmy” poległ po kilkunastu zdjęciach a reszta obowiązków padła na kalkulator i wybaczcie jeśli jakość niektórych z nim będzie niezadowalająca, chociaż baaaardzo się starałam. Dzisiaj to zresztą przydałoby się jakieś lustro ;-) ehh..czas o tym pomyśleć


Na początku, pokazywany już przeze mnie Pałac Marynki, dzisiaj sfotografowany z bliska. Niestety tylko od przodu, gdyż wejście na „zaplecze” było zamknięte.

Pałac Marynki © uluru


Tajemniczy napis wysoko nad wejściem do Pałacu © uluru



Kilka słów z kart historii (notatka ta jest spisana z informacji, już nieco wyblakłej, umieszczonej za jednym z okien Pałacu):

Pałac Marynki został zbudowany w latach 1790-1794 przez inżyniera Joachima Templa wg projektu Christiana Piotra Aignera, jako prezent ślubny dla Marii z Czartoryskich Wirtemberskiej córki Adama i Izabelii z Flemingów.
Napis na fryzie budynku ISTE RERRARUM MIHI PRAETER OMNES ANGULUS RIDET (ze wszystkich zakątków ziemi ten najbardziej się do mnie uśmiecha) jest fragmentem ody Horacego. Został on wybrany przez rozmiłowana w kulturze antycznej właścicielkę.
Dominującym akcentem klasycznej elewacji pałacu jest Korycki portyk wgłębny. Attyka kryjąca dach ożywiona jest festonami.
We wnętrzu, środkowy okrągły salon o bogatej ornamentacji ścian, nakrywała kiedyś kopuła z czworobocznymi kasetonami. Z czasem kopule zamieniono na okrągły pokój na drugim piętrze. Boczne pokoje na parterze, przebudowywane przez użytkowników straciły ozdoby ścian i sufitów jeszcze w XIX wieku. Meble w sali balowej zostały wykonane w 1790 roku w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Właścicielka w pałacu prawie nie zamieszkiwała, zaraz po wybudowaniu został on zdewastowany przez wojska rosyjskie. Po 1800 roku umieszczano tu przeważnie gości.
Od czasu przeniesienia Instytutu Agronomicznego z Marymontu do Puław pałac przeznaczono na pracownie naukowa poszczególnych jego działów.
Od 1965 roku jego użytkownikiem jest Oddział Pszczelnictwa będący częścią Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach. Oddział Pszczelnictwa jest jedynym w Polsce Instytutem resortowym Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej prowadzącym badania z zakresu pszczelnictwa. W skład Oddziału wchodzą cztery zakłady: hodowli pszczół, technologii pasiecznej, zapylania roślin i produktów pszczelich.

A tak oto przedstawia się sam Pałac:

DAWNY WIDOK z drugiej strony

Jaskółki maja tutaj swoja „miejscówkę”:

Gniazda Jaskółek © uluru




Obecnie znajduje się tutaj Instytut Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach, Odział Pszczelnictwa w Puławach. Za budynkiem Pałacu można było zobaczyć ule. Wiadomo mi, że można tutaj zakupić prawdziwy miód pszczeli.

Tablica informacyjna ku wiadomosci wszystkich © uluru


Za Pałacem stało kilka uli pszczelich © uluru



Wchodząc na teren Parku mijałyśmy nieśmiało rozkwitające dywany z kwiatów.

Kwiaty bardzo nieśmiało zaczynają kwitnąć © uluru



Dalej ścieżka prowadzi do Głębokiej Drogi z mostkiem zakochanych.

Nieco podniszczony i zaniedbany mostek zakochanychPa © uluru


Małe wyzwanie - podjazd na mostek © uluru


Lubie te aparkowe klimaty z Łachą w tle © uluru




Moja mała bikerka widząc kwiaty postanowiła zsiąść ze swojego rumaka i nazbierać dla mamy mały bukiecik ;-))

Co chwila przerwa by pozwać do zdjęcia..a może to modelka a nie bikerka :-) © uluru


Kwiatki, bratki i stokrotki...to później, a tymczasem zrywała wszystko co sie da.. © uluru



Mogę powiedzieć, że na tym etapie aktywna jazda na rowerze dobiegła końca i przez niemalże dalszy ciąg spaceru to mama prowadziła Majową luks torpedę, w pozycji lekko zgiętej...


Od małego chodziło się na spacery do Parku, ale człowiek jakoś nie przywiązywał wagi do tego co mijał po drodze, dlatego postanowiłam to zmienić ;)

Naszym oczom, na lekkim wzniesieniu, ukazał się sarkofag. Położony jest on na terenie tzw. dzikiej promenady. Znajduje się on na niewielkim wzniesieniu u dna wąwozu.

Sarkofag w Parku © uluru


Poświęcony jest pamięci Księcia Augusta Czartoryskiego i Zofii z Sieniawskich. Autorem sarkofagu jest rzymski rzeźbiarz Maksymilian Labourer. Do Puław został przesłany w 1800 roku przez Adama Jerzego Czartryskiego, który w owym czasie pełnił rolę ambasadora rosyjskiego przy królu Sardynii. Wzorowany na odsłoniętym w 1782 r. sarkofagu konsula rzymskiego Lucjusa Corneliusa Scypiona, puławski sarkofag wykonany jest z białego marmuru carraryjskiego.

Tablica z informacją o Sarkofagu © uluru



Dalej oczywiście kolejne zdjęcia ze spaceru.

Dywan z kwiatów © uluru


Natura z bliska © uluru


Starałam się pogodzić rolę fotografa i szkoleniowca jazdy na rowerze. Nawet nieźle mi to szło. Pogoda była piękna toteż dużo ludzi przyszło na spacer, były też rowery, przeróżnych typów i maści..


Kolejnym ciekawym miejscem, odkrytym jakiś czas temu, są Groty Puławskie. Usytuowane są na skarpie nieopodal Świątyni Sybilli.

Tajemnicze Groty Puławskie © uluru


Wejście do Groty...ciekawe czemu takie krzywe... © uluru



Stojący tam ołtarz opatrzono napisem: "O BOŻE W TOBIE NADZIEJA". Przed z jednym wyjść wybudowano niewielki kryty strzechą tzw. domek rybaka, w którym mieszkał pustelnik "modlący się w kaplicy i karmiący łabędzie pływające po łasze".
Do dzisiaj groty są w niezmienionym stanie, istnieją liczne korytarze o łącznej długości około 140 metrów, a także kilka komór, z czego jedna ma wysokość ponad 6 metrów. Nie ocalał natomiast „domek rybaka”.



Spacerując, jeżdżąc na rowerze i robiąc zdjęcia oczywiście nie obeszło się bez strat na zdrowiu. Moja mała, kiedy robiłam zdjęcia przy grocie, postanowiła dotrzymać mii towarzystwa, a że wejście jest na niewielkim wzniesieniu, to koniecznie musiała się po nim wdrapać. No i okazał się, że rosły tam pokrzywy, pomijając wystające krzaki. Po chwili był już tylko płacz i wielki lament, że ręce pieką, szczypią i w ogóle to jest źle i niedobrze. Rzeczywiście na dłoniach pojawiły się małe bąbelki.


No nic jakoś trzeba było załagodzić sytuację ;-) dlatego też nosiłam na rękach, głaskałam, zagadywałam, ale udało się dopiero kiedy poszłyśmy w stronę Parku, której Majka jeszcze nie widziała. Otóż u podnóża schodów, które niejednokrotnie Wam pokazałam, znajduje się tzw. dolny ogród.

Ściezka w parku dolnym ku Altanie Chińskiej © uluru


Tam wśród drzew, a teraz za ogrodzeniem, znajduje się Domek Chiński zwany także Altaną Chińską .
Jedynymi informacjami jakie znalazłam są, takie, iż jest to budowla ogrodowa wzorowana na chińskiej pagodzie. Przyjmowano tutaj najprawdopodobniej gości i stanowi bodaj jedyną pozostałość po dawnym ogrodzie francuskim.

Altana Chińska zwana Domkiem Chińskim © uluru




Tutaj też spotkałyśmy wiewiórkę na drzewie, ale niestety kalkulator nie ma super zoomu więc mogłyśmy ja tylko popodziwiać jak hasała po drzewie..

Dalej skierowałyśmy się na mostek na Łasze Wiślanej, prowadzący na druga stronę Parku.

Łacha Wislana z mostku...nieźle wiało © uluru


Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że ta część jest zaniedbana, szczególnie można napotkać na śmieci w ilościach nieprzystających na tak piękne miejsce. Dlatego następne dwa zdjęcia są biało-czarne ;-)

Gdzies w oddali jakaś droga... © uluru


Po drugiej stronie mostku..ciąg dalszy Łachy albo jej początek © uluru




Pogoda dopisywała, ale moja mała powoli zaczynała odczuwać zmęczenie dlatego zaczęłyśmy kierować się w stronę domu. Oczywiście stałym punktem programu jest wchodzenie po schodach. Są to Schody Tarasowe, zwane też rampowymi. Biegną licznymi zakosami, stromo do góry. Spełniają one nie tylko rolę komunikacyjna, ale też wzmacniającą skarpę.


A tak prezentuje się Pałac z dolnego ogrodu:

Osada Pałacowa z parku dolnego © uluru


Pięknych widoków nie ma końca © uluru


Okazała Osada Pałacowa © uluru



Kiedy pokonałyśmy schody naszym oczom ukazała się część Ogrodu znajdująca się za Pałacem. O jego historii i nie tylko możecie poczytać
TUTAJ


Widok ze schodów tarasowych na dolną część parku © uluru



Ogród się zieleni © uluru


Pałac od strony Ogrodu © uluru


Tu można sobie odpocząć i zapomnieć o całym świecie... © uluru




Mała bikerka na swym rumaku ;-) © uluru




Park Czartoryskich to niezwykła skarbnica historii, ale tez miejsce w którym można pospacerować, odciąć się od codzienności, odpocząć, poczuć piękno, nie tylko zabytków, ale też natury i korzystać z tego dowoli.

Ulegając błaganiom moje kruszynki o powrót do domu, na koniec chciałam Wam przedstawić majestatyczną Świątynię Sybilli


Widok na Świątynię Sybilli z dolnej części parku © uluru



Świątynia Sybilli z dwoma lwami przed wejściem © uluru


Niestety ktoś Nam wlazł w kadr..i nie chciał z niego wyjść © uluru



Na koniec słit focia, tym razem nie moja:

Oto ja...mała bikerka :) albo modelka, kto wie... © uluru


Na tym jednak nie kończy się zwiedzanie Parku Czartoryskich. Jest jeszcze kilka obiektów i miejsc, które chciałabym Wam pokazać, bo naprawdę warto 


Po takim spacerze i odkrywaniu Parku Czartoryskich na nowo, mogę z dumą napisać, że Puławy mają piękny Park, bogaty w historię, do którego wszystkich bardzo gorąco zapraszam, jak i do samych Puław ;-))) jest co zwiedzać, gdzie odpocząć, dobrze zjeść...no i oczywiście pojeździć rowerem ))


Oto co znalazłam w necie:

Wyrosłaby nadzieja odzyskania
sławy,
Gdyby można po całym kraju siać
Puławy.

Fr. Kniaźnin.


Cytat pochodzi STĄD

Spacer wyjątkowo udany i owocny w zdjęcia. Czekam, aż będzie cieplej i wszystko się zazieleni i rozkwitnie a wtedy Park wygląda jeszcze piękniej ;-)) czym nie omieszkam się z Wami podzielić.

Mała bikerka w drodze powrotnej jednak postanowiła dosiąść swego rumaka i z „bananowymi” uśmiechami dotarłyśmy do domu.