- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2012
Dystans całkowity: | 122.50 km (w terenie 14.00 km; 11.43%) |
Czas w ruchu: | 09:40 |
Średnia prędkość: | 12.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 33.30 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 11.14 km i 0h 58m |
Więcej statystyk |
Niedzielny lajcik w terenie :))
Niedziela, 10 czerwca 2012 | dodano: 11.06.2012Kategoria do 50 km, off-road, W towarzystwie Rower: JULIET 40-V
Komentarze(4)
14.49 km (7.00 km teren), czas: 01:07 h, avg:12.98 km/h,
prędkość maks: 33.30 km/hTemperatura:25.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj ponownie korzystając z pięknej pogody wybraliśmy się na rowerki, tym razem oprócz mojego Brata , Kamila , była jeszcze córka brata - Natalka i kolega Mecenas :))
Plan na dzisiaj był, że jedziemy w teren, bo Maciek miał niedosyt po piątku i deszczowej sobocie :/
Nasza trasa:
Nasze osiedle, ulica Sosnowa, osiedle Górna Kolejowa, gdzie wjechaliśmy w lasek, do wiaduktu, Stara Wieś, Skowieszyn, Włostowickie Piaski, lasem i dalej uliczkami osiedlowymi do domu.
Ależ tam było cudownie w lesie, zapach o tej porze roku jest niesamowity :))
Poza tym to nareszcie teren!!!!!!!!!!!!!!
Nie jechaliśmy zbyt szybko, bo towarzyszyła Nam 10-cio letnia rowerzystka. Radziła sobie nad wyraz bardzo dobrze, nawet w lesie na piasku i glinie a nawet pomiędzy kałużami, których teraz nie brakowało..
Wycieczka bardzo udana :)))))))))))))))))
Dzięki Kochani za wypadzik :)))))
Plan na dzisiaj był, że jedziemy w teren, bo Maciek miał niedosyt po piątku i deszczowej sobocie :/
Nasza trasa:
Nasze osiedle, ulica Sosnowa, osiedle Górna Kolejowa, gdzie wjechaliśmy w lasek, do wiaduktu, Stara Wieś, Skowieszyn, Włostowickie Piaski, lasem i dalej uliczkami osiedlowymi do domu.
Ależ tam było cudownie w lesie, zapach o tej porze roku jest niesamowity :))
Poza tym to nareszcie teren!!!!!!!!!!!!!!
Znowu pole...© uluru
Czerwcowe pola© uluru
Towarzyszki i towarzysze :))© uluru
Towarzysze terenu :))© uluru
Na polach jest naprawdę pięknie..© uluru
Takie widoki towarzyszyły Nam przez większość wycieczki :))© uluru
Nie jechaliśmy zbyt szybko, bo towarzyszyła Nam 10-cio letnia rowerzystka. Radziła sobie nad wyraz bardzo dobrze, nawet w lesie na piasku i glinie a nawet pomiędzy kałużami, których teraz nie brakowało..
Wycieczka bardzo udana :)))))))))))))))))
Dzięki Kochani za wypadzik :)))))
Angina :(((
Piątek, 8 czerwca 2012 | dodano: 08.06.2012Kategoria Refleksje Rower:
Komentarze(7)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Niestety dopadła mnie angina :(((
Cały zeszły tydzień siedziałam na zwolnieniu i leczyłam się antybiotykiem :///
Udręka, tym bardziej, że w sobotę dostałam wyskokowej temperatury 39.5 stopnia, więc szybko musieliśmy mnie okładać zimnymi ręcznikami, żebym się nie zapaliła..
Nigdy w życiu nie miałam takiej temperatury i się tak beznadziejnie nie czułam.
Tak więc rower wiadomo, poszedł w odstawkę :((
W miniony poniedziałek, czyli 04.06 poszłam do pracy pierwszy dzień a dzisiaj znowu czuje, że mnie w gardle drapie :/
Miałam dzisiaj do pracy przyjechać rowerem, ale może po weekendzie, bo muszę "dojść" do siebie po antybiotyku, który przecież osłabia organizm..
Mam jednak nadzieje, że i pogoda się wreszcie wyklaruje, bo widać, że wahania temperatury mi nie służą..
Na koniec mogę się tylko pochwalić, że moje dziecko już samodzielnie jeździ na rowerze a co więcej umie sama ruszać, odpycha się z ziemi naciskając na pedał i jedzie :)))))))))))))))
W najbliższym czasie wrzucę tutaj zdjęcia na dowód nowych umiejętności Majki :)))
Pozdrawiam Wszystkich ciepło :))))))))))
Cały zeszły tydzień siedziałam na zwolnieniu i leczyłam się antybiotykiem :///
Udręka, tym bardziej, że w sobotę dostałam wyskokowej temperatury 39.5 stopnia, więc szybko musieliśmy mnie okładać zimnymi ręcznikami, żebym się nie zapaliła..
Nigdy w życiu nie miałam takiej temperatury i się tak beznadziejnie nie czułam.
Tak więc rower wiadomo, poszedł w odstawkę :((
W miniony poniedziałek, czyli 04.06 poszłam do pracy pierwszy dzień a dzisiaj znowu czuje, że mnie w gardle drapie :/
Miałam dzisiaj do pracy przyjechać rowerem, ale może po weekendzie, bo muszę "dojść" do siebie po antybiotyku, który przecież osłabia organizm..
Mam jednak nadzieje, że i pogoda się wreszcie wyklaruje, bo widać, że wahania temperatury mi nie służą..
Na koniec mogę się tylko pochwalić, że moje dziecko już samodzielnie jeździ na rowerze a co więcej umie sama ruszać, odpycha się z ziemi naciskając na pedał i jedzie :)))))))))))))))
W najbliższym czasie wrzucę tutaj zdjęcia na dowód nowych umiejętności Majki :)))
Pozdrawiam Wszystkich ciepło :))))))))))
Nie ma to jak w dobrym towarzystwie :)))
Czwartek, 7 czerwca 2012 | dodano: 11.06.2012Kategoria do 50 km, W towarzystwie, Wieczorny Chillout Rower: JULIET 40-V
Komentarze(3)
23.43 km (7.00 km teren), czas: 01:02 h, avg:22.67 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj przyjechał mój brat ze swoimi dziewczynami na weekend :))
Pogoda dopisała, więc był plan na rower, ale mój brat musiał najpierw wymienić oponę i dętkę w rowerze, który ze sobą przywiózł.
Tak więc Maciek i Kamil przez dobrych parę godzin "bawili się" przy garażu z rowerem..
Efekty były pod koniec dnia..założona nowa opona, czysty łańcuch..jednym słowem rower gotowy do jazdy :))
Dlatego postanowiliśmy wybrać się na małą przejażdżkę miastem, gdyż chcieliśmy Maćkowi pokazać, gdzie jeździmy i sami ciekawi byliśmy już prawie ukończonej Puławskiej Mariny :)
Na początku skierowaliśmy się na BP, by podpompować Bratu koło a potem ścieżką rowerową wzdłuż Wisły do Mariny.
Jak widać na zdjęciach jest już prawie na ukończeniu i tak naprawdę, nie wolno wchodzić na jej teren, bo nie jest oficjalnie otwarta, ale było naprawdę dużo ludzi i nikt nie miał skrupułów, by przejść przez taśmę w biało-czerwone paski.
Dalej pojechaliśmy na Bulwar..
Mnie po drodze przytrafiła się pierwsza w życiu drobna kolizja z drugim rowerzystą. Otóż środkiem ulicy jechał Pan, raz jechał prawą stroną a raz lekko w lewo. Widząc wolne miejsce na przejazd lewą stroną zaczęłam jechać. Niestety Pan mnie nie widział i też zaczął w lewo. Ja po hamulcach, skręciłam koło mocno w lewo i się zatrzymaliśmy. Dobrze, że mam dobre hamulce i refleks na tyle by nie staranować Pana. Jedyne co mam siniaka na prawym udzie, bo dostałam kierownicą tamtego roweru. O mały włos wpakowalibyśmy się na krawężnik...
Pan mnie oczywiście przeprosił a ja tylko mu powiedziałam, że tak dziwnie jechał, trochę w prawo i trochę w lewo..
Przejechaliśmy przez Bulwar, gdzie mojemu Bratu naprawdę się podobało :))
Potem na Azoty, gdzie nową jezdnią dojechaliśmy do leśnych ścieżek.
Brat, ponieważ miał nową terenową oponę, więc cieszył się jak dziecko i tylko leciał przez piach i wystające korzenie :))
Pokazaliśmy Maćkowi Nasz Punkt Widokowy i Azoty z bliska :)
Mówię Wam, to jest niesamowity widok, jak ktoś tu nie był to nie wie..Wielkie dymiące kominy i jeden z budynków wyglądający jak ten z Obcego naprawdę robi duże wrażenie :]
Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i zwinęliśmy się do domu obwodnicą a potem miastem.
Było bardzo fajnie i nawet nie wiedziałam, że taki dystans zrobiliśmy, bo tym razem licznik został przez przypadek w domu :/ i dane są z liczników moich kompanów.
Dzięki bardzo za wypad i do następnego :))))
Pogoda dopisała, więc był plan na rower, ale mój brat musiał najpierw wymienić oponę i dętkę w rowerze, który ze sobą przywiózł.
Tak więc Maciek i Kamil przez dobrych parę godzin "bawili się" przy garażu z rowerem..
Efekty były pod koniec dnia..założona nowa opona, czysty łańcuch..jednym słowem rower gotowy do jazdy :))
Dlatego postanowiliśmy wybrać się na małą przejażdżkę miastem, gdyż chcieliśmy Maćkowi pokazać, gdzie jeździmy i sami ciekawi byliśmy już prawie ukończonej Puławskiej Mariny :)
Na początku skierowaliśmy się na BP, by podpompować Bratu koło a potem ścieżką rowerową wzdłuż Wisły do Mariny.
Będzie tam całkiem fajnie :))© uluru
Marina już prawie na ukończeniu..© uluru
Ścieżka do wieży widokowej© uluru
Wieża widokowa na końcu nowego deptaku© uluru
Brat i Kamil coś tam gadają..© uluru
Jak widać na zdjęciach jest już prawie na ukończeniu i tak naprawdę, nie wolno wchodzić na jej teren, bo nie jest oficjalnie otwarta, ale było naprawdę dużo ludzi i nikt nie miał skrupułów, by przejść przez taśmę w biało-czerwone paski.
Dalej pojechaliśmy na Bulwar..
Mnie po drodze przytrafiła się pierwsza w życiu drobna kolizja z drugim rowerzystą. Otóż środkiem ulicy jechał Pan, raz jechał prawą stroną a raz lekko w lewo. Widząc wolne miejsce na przejazd lewą stroną zaczęłam jechać. Niestety Pan mnie nie widział i też zaczął w lewo. Ja po hamulcach, skręciłam koło mocno w lewo i się zatrzymaliśmy. Dobrze, że mam dobre hamulce i refleks na tyle by nie staranować Pana. Jedyne co mam siniaka na prawym udzie, bo dostałam kierownicą tamtego roweru. O mały włos wpakowalibyśmy się na krawężnik...
Pan mnie oczywiście przeprosił a ja tylko mu powiedziałam, że tak dziwnie jechał, trochę w prawo i trochę w lewo..
Przejechaliśmy przez Bulwar, gdzie mojemu Bratu naprawdę się podobało :))
Zachodzące słoneczko wśród drzew© uluru
Zachód na Bulwarze© uluru
Potem na Azoty, gdzie nową jezdnią dojechaliśmy do leśnych ścieżek.
Brat, ponieważ miał nową terenową oponę, więc cieszył się jak dziecko i tylko leciał przez piach i wystające korzenie :))
Pokazaliśmy Maćkowi Nasz Punkt Widokowy i Azoty z bliska :)
Mówię Wam, to jest niesamowity widok, jak ktoś tu nie był to nie wie..Wielkie dymiące kominy i jeden z budynków wyglądający jak ten z Obcego naprawdę robi duże wrażenie :]
Na Azotach..© uluru
Klimatycznie na Azotach...© uluru
Taki jestem Macho!!!© uluru
Słit focia :))© uluru
Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i zwinęliśmy się do domu obwodnicą a potem miastem.
Było bardzo fajnie i nawet nie wiedziałam, że taki dystans zrobiliśmy, bo tym razem licznik został przez przypadek w domu :/ i dane są z liczników moich kompanów.
Dzięki bardzo za wypad i do następnego :))))