- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2011
Dystans całkowity: | 222.35 km (w terenie 4.00 km; 1.80%) |
Czas w ruchu: | 12:47 |
Średnia prędkość: | 17.39 km/h |
Maksymalna prędkość: | 38.30 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 22.24 km i 1h 16m |
Więcej statystyk |
Nowa jakość rowerowania :)
Czwartek, 7 lipca 2011 | dodano: 08.07.2011Kategoria Wieczorny Chillout, W towarzystwie Rower: JULIET 40-V
Komentarze(6)
20.07 km (0.00 km teren), czas: 01:01 h, avg:19.74 km/h,
prędkość maks: 38.30 km/hTemperatura:23.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Kiedy rano wyjeżdżałam do pracy samochodem nic nie zapowiadało zmiany pogody, gdyż poranek przywitał mnie mgłą, szarymi chmurami i ogólnie podłym samopoczuciem...
W ciągu dnia w pracy bacznie obserwowałam zmieniająca się za oknem pogodę i liczyłam, że wkońcu zrobi się na tyle ładnie byśmy mogli wieczorem z gdzieś pojechać :))
Z każda godziną pogoda za oknem napawała optymizmem i po południu zrobiło się całkiem ładnie. Jednakże najpierw trzeba było zaliczyć kolejny etap malowania Majki pokoju - dzisiaj ściany po raz pierwszy :D
Szybko uwinęliśmy się z wałkami, wyszykowaliśmy się i polecieliśmy tam gdzie zwykle, czyli na Azoty :] Uwierzcie mi, że Nam ta trasa się nigdy nie znudzi, trym bardziej teraz kiedy jest inaczej...:)
Muszę jednak dodać, że moja Dżulietta doczekała się pierwszych zmian, otóż dostała nowe opony, które oczywiście wymienił Kamil :]
Opony to Maxxis Wormdrive, takie semi slicki, żebym mogła szybciej sunąć po asfalcie a jednocześnie dała radę w lekkim terenie. Zobaczymy jak będą się sprawować...Oczywiście z większy teren zakładać będziemy firmowe MERIDY.
Oto one..
Tak więc pojechaliśmy, oponki toczyły się świetnie, mimo mojego dawnego niepedałowania, dojechaliśmy niezłym tempem na Azoty na punkt widokowy :)
Tam zobaczyliśmy cudne mgły i aparaty poszły w ruch..
Oto co z tego wyszło..i pozostałe zdjęcia z tej miejscówki..
Ehh, jak mi brakowało tego miejsca, tych odgłosów pracujących Azotów, tych kominów, spokoju...tylko tym razem niestety komary Nas przyatakowały bo jakoś tak oboje nie pomyśleliśmy aby się czymś popsikać :/
Posiedzieliśmy trochę, powygłupialiśmy się, próbowaliśmy robić zdjęcia w ruchu i oto co mi wyszło..
..i kiedy był czas na powrót poczułam, że mam coś za miękką tylną oponę...okazało się, że tym razem to JA złapałam KAPCIA!!! SZOK...
Kurna no a w dodatku nie wzięłam dętki swojej i gdyby nie łatki Kamila i jego umiejętności w reanimacji dętek, pewnie byśmy prowadzili rowery w drogę powrotną:)
Oczywiście zrobiłam zdjęcie tego czegoś, co wbił mi się w oponę i szczerze mówiąc to był pech, że najechałam na coś takiego niewidocznego. Podejrzewam, że przy poprzednich oponach nie byłoby tego problemu, ale co tam, pierwsze koty za płoty :))
Dlatego też droga powrotna była taka sama jak na Azoty z tym, że zahaczyliśmy
o Skwerek, ale jakoś nie było weny na zdjęcie..
Po drodze okazało się, że Kamilowi nie działa tylna lampka, więc dzisiejszego wieczoru każdy otrzymał coś dla siebie ze złośliwości rzeczy martwych :)
Z uwagi, że mam nowe opony postanowiłam pobić rekord prędkości na mojej ulubionej ulicy Skowieszyńskiej i...udało się ;) nowy rekord to 38.3 km/h
Potem już uliczkami osiedlowymi do domciu :]
Wieczór bardzo udany, a gdy pogoda znowu wróci do normy to i rowerowania będzie więcej :)
Dzięki Kamil za wieczór :)))
W ciągu dnia w pracy bacznie obserwowałam zmieniająca się za oknem pogodę i liczyłam, że wkońcu zrobi się na tyle ładnie byśmy mogli wieczorem z gdzieś pojechać :))
Z każda godziną pogoda za oknem napawała optymizmem i po południu zrobiło się całkiem ładnie. Jednakże najpierw trzeba było zaliczyć kolejny etap malowania Majki pokoju - dzisiaj ściany po raz pierwszy :D
Szybko uwinęliśmy się z wałkami, wyszykowaliśmy się i polecieliśmy tam gdzie zwykle, czyli na Azoty :] Uwierzcie mi, że Nam ta trasa się nigdy nie znudzi, trym bardziej teraz kiedy jest inaczej...:)
Muszę jednak dodać, że moja Dżulietta doczekała się pierwszych zmian, otóż dostała nowe opony, które oczywiście wymienił Kamil :]
Opony to Maxxis Wormdrive, takie semi slicki, żebym mogła szybciej sunąć po asfalcie a jednocześnie dała radę w lekkim terenie. Zobaczymy jak będą się sprawować...Oczywiście z większy teren zakładać będziemy firmowe MERIDY.
Oto one..
Nowa oponka :)© uluru
Tak się zwie..© uluru
Robal :)© uluru
Tak więc pojechaliśmy, oponki toczyły się świetnie, mimo mojego dawnego niepedałowania, dojechaliśmy niezłym tempem na Azoty na punkt widokowy :)
Tam zobaczyliśmy cudne mgły i aparaty poszły w ruch..
Oto co z tego wyszło..i pozostałe zdjęcia z tej miejscówki..
Kamil robi zdjęcia..© uluru
Mgła w oddali..© uluru
Wieczorny widoczek..© uluru
Ten widok nigdy się nie znudzi :)© uluru
Azoty...© uluru
Ehh, jak mi brakowało tego miejsca, tych odgłosów pracujących Azotów, tych kominów, spokoju...tylko tym razem niestety komary Nas przyatakowały bo jakoś tak oboje nie pomyśleliśmy aby się czymś popsikać :/
Posiedzieliśmy trochę, powygłupialiśmy się, próbowaliśmy robić zdjęcia w ruchu i oto co mi wyszło..
Kamil leci...© uluru
..i kiedy był czas na powrót poczułam, że mam coś za miękką tylną oponę...okazało się, że tym razem to JA złapałam KAPCIA!!! SZOK...
Kurna no a w dodatku nie wzięłam dętki swojej i gdyby nie łatki Kamila i jego umiejętności w reanimacji dętek, pewnie byśmy prowadzili rowery w drogę powrotną:)
Oczywiście zrobiłam zdjęcie tego czegoś, co wbił mi się w oponę i szczerze mówiąc to był pech, że najechałam na coś takiego niewidocznego. Podejrzewam, że przy poprzednich oponach nie byłoby tego problemu, ale co tam, pierwsze koty za płoty :))
Oto co mi się wbiło w oponę..© uluru
Sprawca kapcia..© uluru
Dlatego też droga powrotna była taka sama jak na Azoty z tym, że zahaczyliśmy
o Skwerek, ale jakoś nie było weny na zdjęcie..
Po drodze okazało się, że Kamilowi nie działa tylna lampka, więc dzisiejszego wieczoru każdy otrzymał coś dla siebie ze złośliwości rzeczy martwych :)
Z uwagi, że mam nowe opony postanowiłam pobić rekord prędkości na mojej ulubionej ulicy Skowieszyńskiej i...udało się ;) nowy rekord to 38.3 km/h
Potem już uliczkami osiedlowymi do domciu :]
Wieczór bardzo udany, a gdy pogoda znowu wróci do normy to i rowerowania będzie więcej :)
Dzięki Kamil za wieczór :)))
Letnio-jesienny marazm rowerowy :(
Czwartek, 7 lipca 2011 | dodano: 07.07.2011Kategoria Refleksje Rower:
Komentarze(10)
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:19.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Nie mogłam się powstrzymać, by nie zrobić wkońcu wpisu, bo mam już serdecznie dość tej pustki rowerowej u mnie na blogu...:(
Pogoda jak wszyscy wiemy nie rozpieszcza, a tym bardziej jakoś Puławom daje nieźle w kość. Od mojego ostatniego wpisu minęło trochę czasu i ciągle wszystko było nie tak by jeździć :/
Jak może tak ciągle padać i padać a jak nie pada to wtedy jestem w pracy..to jest istna złośliwość :( Jak w tytule jest letnio-jesiennie, zimno, rano mgły, liście spadają z drzew, już w pewnym momencie nie stwierdziłam, że to nie lipiec a wrzesień :(
Wiem, że pogoda się zmieni i ja się jeszcze najeżdżę, ale miałam pewne plany rowerowe w lipcu, których jakoś tak przez ta wstrętną pogodę nie mogę realizować..
I nie tylko ja tu jestem poszkodowana w tym temacie.. Kamila to dopiero nosi żeby pojeździć.
Dlatego w zamian za rower postanowiliśmy przemalować mojej córci pokój i choć wiem, że pogoda do malowania też nie jest najlepsza, to przynajmniej coś robimy:)
Liczę, że pogoda się zmieni chociażby od dzisiejszego po południa, bo póki co jest mgliście, szaro, rano padała mżawka i do tego jest parno, duża wilgotność powietrza..
Pozdrawiam wszystkich bikerów i życzę pięknej wkońcu pogody :)))
Pogoda jak wszyscy wiemy nie rozpieszcza, a tym bardziej jakoś Puławom daje nieźle w kość. Od mojego ostatniego wpisu minęło trochę czasu i ciągle wszystko było nie tak by jeździć :/
Jak może tak ciągle padać i padać a jak nie pada to wtedy jestem w pracy..to jest istna złośliwość :( Jak w tytule jest letnio-jesiennie, zimno, rano mgły, liście spadają z drzew, już w pewnym momencie nie stwierdziłam, że to nie lipiec a wrzesień :(
Wiem, że pogoda się zmieni i ja się jeszcze najeżdżę, ale miałam pewne plany rowerowe w lipcu, których jakoś tak przez ta wstrętną pogodę nie mogę realizować..
I nie tylko ja tu jestem poszkodowana w tym temacie.. Kamila to dopiero nosi żeby pojeździć.
Dlatego w zamian za rower postanowiliśmy przemalować mojej córci pokój i choć wiem, że pogoda do malowania też nie jest najlepsza, to przynajmniej coś robimy:)
Liczę, że pogoda się zmieni chociażby od dzisiejszego po południa, bo póki co jest mgliście, szaro, rano padała mżawka i do tego jest parno, duża wilgotność powietrza..
Pozdrawiam wszystkich bikerów i życzę pięknej wkońcu pogody :)))
Ponownie razem...
Komentarze(14) 14.79 km (0.00 km teren), czas: 00:51 h, avg:17.40 km/h, prędkość maks: 29.80 km/hTemperatura:16.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wkońcu razem z Kamilem wsiedliśmy na rowery :) Już nawet nie chce pisać, kiedy ostatnio wspólnie gdzieś kręciliśmy..
Przez ostatnie dwa tygodnie pogoda płatała Nam figle, jakby ktoś wcale nie chciał abyśmy razem jeździli..
Ale udało się, co prawda wyjechaliśmy w lekkiej mżawce, ale co tam, ważne, że razem :]
Pojechaliśmy najpierw na BP, żeby podpompować koło i zoabczyliśmy fajną Skodę, no i oczywiście nie mogliśmy oprzeć się chęci zrobienia jej zdjęcia :)
Dzisiaj z racji pogody, tempo było spacerowe a też i nie za bardzo się dalej "wypuściliśmy".
Pojechaliśmy na Bulwar..
Pokręciliśmy się potem po mieście i wróciliśmy od domu na okrętkę ;)
Jak widzieliście, jesień na dobre zagościła na chodniki, więc jeśli komuś się nie podoba ta jesień, to niech nie narzeka wysoką temperaturę, jeśli wogoóle na taka mamy jeszcze szansę .. :)
Na koniec słit focia..
Dzięki Kamil...:)
Przez ostatnie dwa tygodnie pogoda płatała Nam figle, jakby ktoś wcale nie chciał abyśmy razem jeździli..
Ale udało się, co prawda wyjechaliśmy w lekkiej mżawce, ale co tam, ważne, że razem :]
Pojechaliśmy najpierw na BP, żeby podpompować koło i zoabczyliśmy fajną Skodę, no i oczywiście nie mogliśmy oprzeć się chęci zrobienia jej zdjęcia :)
Dzisiaj z racji pogody, tempo było spacerowe a też i nie za bardzo się dalej "wypuściliśmy".
Pojechaliśmy na Bulwar..
Deszczowe chmury nad Wisłą..© uluru
Stary Most..© uluru
Takie tam na BUlwarze..© uluru
Zza krzaków..© uluru
Pokręciliśmy się potem po mieście i wróciliśmy od domu na okrętkę ;)
Jesień tego lata..© uluru
Jak widzieliście, jesień na dobre zagościła na chodniki, więc jeśli komuś się nie podoba ta jesień, to niech nie narzeka wysoką temperaturę, jeśli wogoóle na taka mamy jeszcze szansę .. :)
Na koniec słit focia..
Słit focia..© uluru
Dzięki Kamil...:)