- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Nareszcie terenowo :)
Czwartek, 19 maja 2011 | dodano: 20.05.2011Kategoria off-road, W towarzystwie, Wieczorny Chillout Rower: JULIET 40-V
Komentarze(5)
33.00 km (8.50 km teren), czas: 02:10 h, avg:15.23 km/h,
prędkość maks: 32.00 km/hTemperatura:21.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Wybaczcie, że dopiero dzisiaj robię wpis, ale wczoraj kiedy wróciłam do domu to padłam na łóżko jak zabita..i nie spowodowane to było jazdą na rowerze tylko permanentnym zmęczeniem organizmu ;/
Ale wracając do wczorajszego dnia, nieco wcześniej niż zwykle udało Nam się wyjechać z Kołczem :)
Dla zainteresowanych, czemu akurat wieczorem jeździmy napiszę, że wracam do domu z pracy bliżej 16 a potem no wiadomo dzieckiem trzeba się zająć, a nie zawsze dziadkowie mogą przejąć opiekę na Majką..
Dlatego też najbezpieczniejsza porą jest pora kiedy "krasnal ogrodowy" zostanie spacyfikowany :)
Pogoda jak na wieczór była cudna, oboje mieliśmy krótkie rękawki i krótkie spodenki :)
W planach miał być las i taki był ;] uliczkami osiedlowymi pojechaliśmy poprzez ulicę Ceglaną do lasu i dalej osiedlem Górna.
W lesie jak to w lesie cisza, spokój, ptaszki śpiewają a w powietrzu unosi się taki specyficzny "leśny" zapach..cud malina :) no pomijam coraz większą ilość robactwa latającego tu i tam :/
Wyjechaliśmy z lasu i pierwsze fotki zrobione..
Pojechaliśmy dalej polnymi ścieżkami poprzez piach, miejscami bardziej ubite podłoże, fantastycznie nierówny teren oraz wzniesienia ;))..dla mnie bomba
Jechaliśmy dalej w kierunku Starej Wsi by po zjeździe z górki zawitać do Końskowoli..
Stamtąd ponownie na Rudy do lasu..no i się zaczęło..
Były kamienie, gałęzie, podjazdy, piach, czyli wszystko co urozmaica tern zapalonemu rowerzyście ;]
Stanęliśmy na chwilkę, gdyż zapach konwalii był silniejszy ode mnie i postanowiłam im zrobić zdjęcie..
..i pozostałe widoczki leśne..
Niestety szybko musieliśmy uciekać, gdyż zaczęły Nas dopadać komary ;/// No i ruszyliśmy przed siebie, byle szybciej do cywilizacji. Dotarliśmy do szosy, gdzie przejechaliśmy na drugą stronę w kierunku Biowetu.
Ponownie laskiem do ścieżki na Azoty a tam już tradycyjnie na punkt widokowy ;))
Tym razem mam przyjemność robić zdjęcia cyfrówką SONY mojego taty i prawdę mówiąc, to trochę z nią eksperymentowałam i oto co wyszło..
Jak zwykle pogadaliśmy ale i pomilczeliśmy, bo tutaj jest specyficzny klimat, którego ten kogo tu nie było nigdy nie poczuje..;]
Dalej pojechaliśmy na stacje Puławy Chemia bo jakoś dawno temu tu byłam. Oczywiście stacje kolejowe są specyficznym miejscem do robienia zdjęć..u Kamila już widzieliście a teraz u mnie..
..i słit focia, ale jakaś znowu niewyraźna :/
Czekaliśmy na pociąg..no i się doczekalismy, ja tylko zdążyłam wyjąć aparat i go włączyć i nacisnęłam spust...oto co wyszło
OFC rozmowy o pogodzie i powrót do miasta ścieżką na Wróblewskiego. Tam w pewnym momencie wjechałam z pełnym impetem w kałużę, której jakoś moja magiczna latarenka nie oświetliła, no i poczułam tylko jak błoto bryzga mi po nogach..
Kiedy jechaliśmy Partyzantów Kamil zaproponował przejazd przez skrzydło szpitalne..wariat jeden no :)
Jak zobaczyłam na czym ta "zabawa" polega, no to muszę przyznać, że jakoś nie czułam się pewnie, ale Kołcz spytał się mnie: "Czy chcesz poczuć, że żyjesz?"..a ja, że tak...no i pojechaliśmy ;)))
Wow było zajebiaszczo!!!!!! takiej adrenaliny to ja dawno nie miałam :D
Potem już lajcikiem pobocznymi uliczkami i osiedlem Niwa do domciu. Postanowiłam się znowu rozpędzić na nowej Skowieszyńskiej, ale nie działający licznik zdemotywował mnie i wyciągnęłam tylko w granicach 32 km/h.
Następnym razem będzie lepiej, a jak zmienię opony to chyba latać zacznę ;)) hehe
Dalej już Kazimierską i uliczkami osiedlowymi do domciu pod bramę ;]
Dzięki Kamil za wypad i za ogromną ilość adrenaliny!!! :)) i do następnego
Ale wracając do wczorajszego dnia, nieco wcześniej niż zwykle udało Nam się wyjechać z Kołczem :)
Dla zainteresowanych, czemu akurat wieczorem jeździmy napiszę, że wracam do domu z pracy bliżej 16 a potem no wiadomo dzieckiem trzeba się zająć, a nie zawsze dziadkowie mogą przejąć opiekę na Majką..
Dlatego też najbezpieczniejsza porą jest pora kiedy "krasnal ogrodowy" zostanie spacyfikowany :)
Pogoda jak na wieczór była cudna, oboje mieliśmy krótkie rękawki i krótkie spodenki :)
W planach miał być las i taki był ;] uliczkami osiedlowymi pojechaliśmy poprzez ulicę Ceglaną do lasu i dalej osiedlem Górna.
W lesie jak to w lesie cisza, spokój, ptaszki śpiewają a w powietrzu unosi się taki specyficzny "leśny" zapach..cud malina :) no pomijam coraz większą ilość robactwa latającego tu i tam :/
Wyjechaliśmy z lasu i pierwsze fotki zrobione..
Słońce tuż nad drzewami..© uluru
Kościół w Skowieszynie© uluru
Pojechaliśmy dalej polnymi ścieżkami poprzez piach, miejscami bardziej ubite podłoże, fantastycznie nierówny teren oraz wzniesienia ;))..dla mnie bomba
Jechaliśmy dalej w kierunku Starej Wsi by po zjeździe z górki zawitać do Końskowoli..
Stamtąd ponownie na Rudy do lasu..no i się zaczęło..
Były kamienie, gałęzie, podjazdy, piach, czyli wszystko co urozmaica tern zapalonemu rowerzyście ;]
Stanęliśmy na chwilkę, gdyż zapach konwalii był silniejszy ode mnie i postanowiłam im zrobić zdjęcie..
..i pozostałe widoczki leśne..
Stamtąd przyjechaliśmy..© uluru
Droga przed Nami© uluru
Niestety szybko musieliśmy uciekać, gdyż zaczęły Nas dopadać komary ;/// No i ruszyliśmy przed siebie, byle szybciej do cywilizacji. Dotarliśmy do szosy, gdzie przejechaliśmy na drugą stronę w kierunku Biowetu.
Ponownie laskiem do ścieżki na Azoty a tam już tradycyjnie na punkt widokowy ;))
Tym razem mam przyjemność robić zdjęcia cyfrówką SONY mojego taty i prawdę mówiąc, to trochę z nią eksperymentowałam i oto co wyszło..
To samo ale trochę inaczej© uluru
Jak zwykle pogadaliśmy ale i pomilczeliśmy, bo tutaj jest specyficzny klimat, którego ten kogo tu nie było nigdy nie poczuje..;]
Dalej pojechaliśmy na stacje Puławy Chemia bo jakoś dawno temu tu byłam. Oczywiście stacje kolejowe są specyficznym miejscem do robienia zdjęć..u Kamila już widzieliście a teraz u mnie..
..i słit focia, ale jakaś znowu niewyraźna :/
Czekaliśmy na pociąg..no i się doczekalismy, ja tylko zdążyłam wyjąć aparat i go włączyć i nacisnęłam spust...oto co wyszło
OFC rozmowy o pogodzie i powrót do miasta ścieżką na Wróblewskiego. Tam w pewnym momencie wjechałam z pełnym impetem w kałużę, której jakoś moja magiczna latarenka nie oświetliła, no i poczułam tylko jak błoto bryzga mi po nogach..
Kiedy jechaliśmy Partyzantów Kamil zaproponował przejazd przez skrzydło szpitalne..wariat jeden no :)
Jak zobaczyłam na czym ta "zabawa" polega, no to muszę przyznać, że jakoś nie czułam się pewnie, ale Kołcz spytał się mnie: "Czy chcesz poczuć, że żyjesz?"..a ja, że tak...no i pojechaliśmy ;)))
Wow było zajebiaszczo!!!!!! takiej adrenaliny to ja dawno nie miałam :D
Potem już lajcikiem pobocznymi uliczkami i osiedlem Niwa do domciu. Postanowiłam się znowu rozpędzić na nowej Skowieszyńskiej, ale nie działający licznik zdemotywował mnie i wyciągnęłam tylko w granicach 32 km/h.
Następnym razem będzie lepiej, a jak zmienię opony to chyba latać zacznę ;)) hehe
Dalej już Kazimierską i uliczkami osiedlowymi do domciu pod bramę ;]
Dzięki Kamil za wypad i za ogromną ilość adrenaliny!!! :)) i do następnego
K o m e n t a r z e
to Julieccie się dostało trochę w terenie :D I dobrze ! :D
sikor4fun-remove - 21:30 piątek, 20 maja 2011 | linkuj
Następnym razem jak będziemy jechać wezmę coś na owady. A zdjęcia ten Soniacz robi naprawdę ładne:] no i jakie Ci wyszło zdjęcie z pociągiem:] Co do tego skrzydła.... nie wieżę, że udało mi się Ciebie namówić:D
kamiloslaw1987 - 21:21 piątek, 20 maja 2011 | linkuj
Komentuj