- Kategorie:
- 50-100 km.5
- do 50 km.110
- DPD.9
- off-road.17
- Po parku.4
- Początki.16
- Powyżej 100km.1
- Refleksje.12
- Robotniczo.43
- Rodzinnie.22
- Samotnia.56
- Spacerowo.12
- Sprzęt.12
- Stacjonarnie.1
- W towarzystwie.102
- Wieczorny Chillout.43
- Wyjazdowo.15
- Z Kamilem.35
- Z Majką.30
Dom - Przedszkole - Praca - Droga powrotna
Czwartek, 31 marca 2011 | dodano: 31.03.2011 Rower: JULIET 40-V
Komentarze(12)
8.23 km (0.00 km teren), czas: 00:43 h, avg:11.48 km/h,
prędkość maks: 23.90 km/hTemperatura:15.0, HR max: (%), HR avg: (%), Kalorie: (kcal)
Dzisiaj tym razem ja postanowiłam wybrać się do pracy rowerem. Niestety ciągle bez kasku...
Moja trasa biegła od domu, poprzez ulice Norblina do przedszkola, gdzie zostawiłam moją ukochaną córcię i dalej pojechałam ulica Kaznowskiego, napotykając pierwszą z trzech górek ;-)
Tak wygląda słonko o poranku
Dalej pojechałam ulica Skowieszyńską, Gościńczyk, Lubelska, Wojska Polskiego i Partyzantów.
Kiedy już dotarłam do pracy potrzebowałam szybko coś zjeść energetycznego, gdyż zjedzone przeze mnie w domu śniadanie okazało się być niewystarczające...
A oto widoki z okien mojego laboratorium:
Potem wiadomo, trzeba trochę popracować w robocie, za oknem słonko, chociaż dzisiaj jakieś lekko przymglone.
Nareszcie wybiła godzina 15 i czas lecieć po córcię do przedszkola ;-) Pogoda cudna, ciepło, można zdjąć z siebie co nieco, założyć okulary przeciwsłoneczne i pognać przed siebie..Niestety z tym ostatnim jest mały problem, gdyż jak w każdym mieście pełno jest na chodnikach ludzi wracających z pracy, więc trzeba bardzo uważać, bo czasem chodzą jak przysłowiowe "święte krowy".
Tak więc pojechałam nieco slalomem gigantem do przedszkola ta samą trasa co poprzednio i niestety miałam do zaliczenia kolejną górkę, która równocześnie można nazwać wzniesieniem ;-)
Udało się i tym razem, dzielnie je pokonałam a potem już z górki i prosto do przedszkola ulicą Norblina. Potem już na piechotę, jedna ręką prowadząc Majkę a drugą rower..
Dalej trasa typowo spacerowa prowadziła ulicami: Murarską, Kilińskiego. Tokarską i wreszcie Ślusarska, czyli koniec trasy.
W ogródku zrobiła zdjęcia krokusów bo akurat się ładnie rozłożyły ;-))
Po powrocie do domu moja mała poleciała do ogródka pomagać babci a ja w tym czasie wymknęłam się by zakupić towar pierwszej potrzeby czyli kask ;-)))
No i tym razem się udało, muszę przyznać że to był pierwszy kas jaki przymierzyłam i leżał jak ulał. Przymierzałam tez cały biały, co by mi do roweru pasował, ale jakoś zupełnie nie leżał ;-(
Potem poszłam obok do Lidla, a tam...okazało się, że stoją resztki rowerowe a wśród nich kask...Ale mi się ciśnienie podniosło ;-( Ale cóż przymierzam biały, rozmiar S/M i się okazuje, że jest za duży, nawet przy maksymalnym skręceniu tego magicznego regulatora z tyłu kasku...
No to już byłam spokojna, że dokonałam dobrego zakupu ;-)))
Oto ON:
Prędkość niezbyt wyskokowa gdyż rano do przedszkola szłyśmy na piechotę a licznik nabijał..Poza tym wiele razy przystawałyśmy, co też obniża średnią i wydłuża czas jazdy..
Najważniejsze jednak, ze było fantastycznie i tak zamierzam w przyszły tydzień i każdy następny stosować ową praktykę dojeżdżania do pracy rowerem ;-)))
Na koniec mapka:
Moja trasa biegła od domu, poprzez ulice Norblina do przedszkola, gdzie zostawiłam moją ukochaną córcię i dalej pojechałam ulica Kaznowskiego, napotykając pierwszą z trzech górek ;-)
Tak wygląda słonko o poranku
Słońce ranną porą© uluru
Dalej pojechałam ulica Skowieszyńską, Gościńczyk, Lubelska, Wojska Polskiego i Partyzantów.
Kiedy już dotarłam do pracy potrzebowałam szybko coś zjeść energetycznego, gdyż zjedzone przeze mnie w domu śniadanie okazało się być niewystarczające...
A oto widoki z okien mojego laboratorium:
Widoki z pracowniczego okna..© uluru
Inne ujęcie za okiennego terenu© uluru
Słonko za oknem ale w pracy siedzieć trzeba© uluru
Potem wiadomo, trzeba trochę popracować w robocie, za oknem słonko, chociaż dzisiaj jakieś lekko przymglone.
Nareszcie wybiła godzina 15 i czas lecieć po córcię do przedszkola ;-) Pogoda cudna, ciepło, można zdjąć z siebie co nieco, założyć okulary przeciwsłoneczne i pognać przed siebie..Niestety z tym ostatnim jest mały problem, gdyż jak w każdym mieście pełno jest na chodnikach ludzi wracających z pracy, więc trzeba bardzo uważać, bo czasem chodzą jak przysłowiowe "święte krowy".
Tak więc pojechałam nieco slalomem gigantem do przedszkola ta samą trasa co poprzednio i niestety miałam do zaliczenia kolejną górkę, która równocześnie można nazwać wzniesieniem ;-)
Udało się i tym razem, dzielnie je pokonałam a potem już z górki i prosto do przedszkola ulicą Norblina. Potem już na piechotę, jedna ręką prowadząc Majkę a drugą rower..
Dalej trasa typowo spacerowa prowadziła ulicami: Murarską, Kilińskiego. Tokarską i wreszcie Ślusarska, czyli koniec trasy.
W ogródku zrobiła zdjęcia krokusów bo akurat się ładnie rozłożyły ;-))
Krokusy coraz piekniejsze ;-)© uluru
Zobaczcie jaki jestem piekny ;]© uluru
Biały z fioletowym w tle© uluru
Po powrocie do domu moja mała poleciała do ogródka pomagać babci a ja w tym czasie wymknęłam się by zakupić towar pierwszej potrzeby czyli kask ;-)))
No i tym razem się udało, muszę przyznać że to był pierwszy kas jaki przymierzyłam i leżał jak ulał. Przymierzałam tez cały biały, co by mi do roweru pasował, ale jakoś zupełnie nie leżał ;-(
Potem poszłam obok do Lidla, a tam...okazało się, że stoją resztki rowerowe a wśród nich kask...Ale mi się ciśnienie podniosło ;-( Ale cóż przymierzam biały, rozmiar S/M i się okazuje, że jest za duży, nawet przy maksymalnym skręceniu tego magicznego regulatora z tyłu kasku...
No to już byłam spokojna, że dokonałam dobrego zakupu ;-)))
Oto ON:
Mój nowy nabytek© uluru
Widziany z góry© uluru
Piękne nowe cacko ;-)© uluru
Prędkość niezbyt wyskokowa gdyż rano do przedszkola szłyśmy na piechotę a licznik nabijał..Poza tym wiele razy przystawałyśmy, co też obniża średnią i wydłuża czas jazdy..
Najważniejsze jednak, ze było fantastycznie i tak zamierzam w przyszły tydzień i każdy następny stosować ową praktykę dojeżdżania do pracy rowerem ;-)))
Na koniec mapka:
K o m e n t a r z e
Dodam jeszcze, że identyczny kask ma mój tata, a on wie co dobre :-)
grigor86 - 21:32 piątek, 1 kwietnia 2011 | linkuj
Kask OK widok z pracy hmmm pomyślałem że jesteś "leśniczką"
Dynio - 10:45 piątek, 1 kwietnia 2011 | linkuj
Dzięki za miły komentarz :-) Super masz widok z okna w pracy, a kask bardzo dobry!
grigor86 - 10:33 piątek, 1 kwietnia 2011 | linkuj
Wygląda całkiem sejfti ;D Ja też muszę się rozejrzeć :D bo te lato przyniesie dużo niebezpieczeństw ;D
sikor4fun-remove - 22:08 czwartek, 31 marca 2011 | linkuj
Uwielbiam krokusy, pamiętam że kiedyś rosło ich pełno u mnie na podwórku. Teraz muszę się cieszyć widokiem fiołków które same się wszędzie rozsiały i mam ich pełno na trawniku :D Kask zakupiony, więc teraz możesz się czuć nieco bezpieczniejsza :)
adam88-removed - 21:53 czwartek, 31 marca 2011 | linkuj
Piękny i pożyteczny zakup:) A krokusy też śliczne:)
Pozdrawiam sikorski33 - 21:41 czwartek, 31 marca 2011 | linkuj
Pozdrawiam sikorski33 - 21:41 czwartek, 31 marca 2011 | linkuj
Przerąbane mieć na siódmą do pracy...ale przynajmniej kończy się wcześniej.
Na Gościńczyku jest górka:] ale w Zbędowicach to dopiero jest podjazd:]
A kask Fajny..no i ten napis:) kamiloslaw1987 - 20:46 czwartek, 31 marca 2011 | linkuj
Na Gościńczyku jest górka:] ale w Zbędowicach to dopiero jest podjazd:]
A kask Fajny..no i ten napis:) kamiloslaw1987 - 20:46 czwartek, 31 marca 2011 | linkuj
Ahhhhh te męczące górki ;)
Fajny kask, teraz będziesz bezpieczniejsza :)
Zobaczysz, że jazda rowerkiem do pracy, to sama radość :D DaDasik - 20:42 czwartek, 31 marca 2011 | linkuj
Komentuj
Fajny kask, teraz będziesz bezpieczniejsza :)
Zobaczysz, że jazda rowerkiem do pracy, to sama radość :D DaDasik - 20:42 czwartek, 31 marca 2011 | linkuj